Służby ważniejsze od prawa – gdzie zgubiła się sprawiedliwość?

Zwykłego człowieka zgarnia się z ulicy i zamyka na pół roku w izolatce. Kiedy sąd uznaje, że nie ma podstaw do zatrzymania – służby specjalne porywają go, wywożą tysiące kilometrów, brutalnie biją, coś wstrzykują i każą podpisać jakieś dokumenty. To nie Korea Północna. To nie afrykańska satrapia. To serce Europy, czyli Polska.

To nie jest powieść sensacyjna. To rzeczywistość, która dzieje się teraz, w XXI wieku, w kraju nad Wisłą. I to nie tylko w odizolowanym, jednym przypadku (w dalszej części tekstu przykłady).

Ameer

Historię absurdu doktoranta z Iraku można przeczytać we wpisie z października „Sprawiedliwość po polsku – jak Kurd został islamskim terrorystą” oraz „Wysłali ateistę do meczetu – kompromitacja ABW”, a na bieżąco śledzić na Facebooku na profilu „Solidarni z Ameerem”.

Przypomnę, że Ameer Alkhawlany, uciekając przed wojną, przyjechał studiować na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Miał zgodę na pobyt w Polsce. Jest ateistą. Zgarnięto go z ulicy. Usłyszał, że stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego. Takie słowa bez poparcia niczym może usłyszeć każdy z nas. Każdy z nas może więc trafić do aresztu na dowolny czas.

Tymczasem nawet nie przeszukano mieszkania tego „terrorysty”. Ani on, ani jego adwokat do dzisiaj nie wiedzą co KONKRETNIE mu się zarzuca. Prawdziwą przyczyną jest prawdopodobnie fakt, że odmówił współpracy z ABW.

Pół roku przesiedział w celi sam – po rozprawach w sądzie, któremu ABW nie przekazało dowodów, zasłaniając się tajemnicą. Bez zarzutów i bez dowodów. Ameer starał się o azyl w Polsce. Urząd do Spraw Cudzoziemców nie śpieszył się z wydaniem decyzji – po sześciu miesiącach odrzucił jego wniosek. Uzasadnił to zawartością tajnych akt, które jak się potem okazało były jedynie nieprzychylną opinią ABW.

Siedząc w samotności chciał pisać swoją pracę doktorancką, ale jego laptop został zarekwirowany na poczet spłaty rachunku, który mu wystawiono za pobyt w areszcie i za „wilczy bilet” na samolot do Iraku. Kilka tysięcy złotych. Nie miał nawet zegarka – polscy przyjaciele przywieźli mu taki plastikowy, żeby nikt się nie doczepił, że to jakieś narzędzie terrorysty. Zegarek też został zarekwirowany. Kilka książek zostało już przeczytanych chyba dziesiątki razy. Zostało tylko gapienie się w ścianę. To krok od obłędu.

W końcu wydawało się, że nastąpił przełom. Dalszy ciąg historii cytuję z profilu „Solidarni z Ameerem” na Facebooku.

5 kwietnia
BEZPRAWIE W WYDANIU POLSKICH SŁUŻB SPECJALNYCH
„Dzisiaj sąd uzyskał dostęp do akt Ameera: okazało się że NIC w nich nie ma, więc postanowił Ameera uwolnić z aresztu. Chciałoby się powiedzieć „w końcu!”, ale w międzyczasie służby cichcem PORWAŁY AMEERA z aresztu i rozpoczęły NIELEGALNĄ próbę deportacji. W tym momencie nie wiemy co się z Ameerem dzieje, nie wiemy gdzie jest i jak się czuje. Wiemy na 100% tylko tyle, że nie ma go w Przemyślu.”

Po kilku godzinach nowe szokujące wieści:
„Właśnie dowiedzieliśmy się od adwokata Ameera, że służby specjalne usiłują przeprowadzić bezprawną deportację Ameera. Podobno tę procedurę zarządził koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński. Jest to działanie nielegalne, ponieważ deportacja nie powinna być możliwa, gdy procedura deportacyjna jest zawieszona, a oficjalnie JEST ona wciąż zawieszona. Dodatkowo służby nie poinformowały o tych działaniach ani obrońcy Ameera, ani irackiej ambasady w Warszawie. Nie chcą też podać adwokatowi obecnego miejsca pobytu Ameera (nieoficjalnie mógł zostać przewieziony do Warszawy). Nie wiadomo, co się teraz wydarzy. Według tego, co przekazał nam adwokat, dziś rano Sąd Okręgowy w Przemyślu uchylił Ameerowi areszt argumentując, że przebywał on w Polsce legalnie, nie istniały podstawy do aresztowania go, a tajne materiały ABW (w postaci jednej opinii na jednej stronie papieru) są kompletnie bezwartościowe i nic nieznaczące. Po uchyleniu aresztu przez sędziego służby specjalne najwyraźniej spanikowały, postanowiły natychmiastowo przewieźć Ameera z aresztu w nieznane nam miejsce i wszcząć nielegalną procedurę deportacji.”

Dwa dni później – 7 kwietnia
„Ameer został wczoraj nielegalnie i w tajemnicy deportowany do Iraku. Nie wiemy, gdzie dokładnie w Iraku się znajduje, nie ma go w domu. Czekamy na jakiś sygnał od niego.”

Kolejne długie godziny i odzywa się Ameer. Jest w Irbilu, w irackim Kurdystanie: „Podczas deportacji został brutalnie pobity przez funkcjonariuszy Straży Granicznej, próbowano go zmusić do podpisania jakiegoś dokumentu (nie wiemy, czy im się udało) i dwukrotnie wstrzyknięto mu jakąś substancję.”

Polscy przyjaciele Ameera organizują pikiety i zapowiadają: „Chcemy walczyć z opresyjnym systemem, aby to, co przydarzyło się Ameerowi, nie spotkało już nikogo więcej.”

W tym czasie „Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji publikuje takie oto obrazki. Czy ich bezczelność ma jakieś granice?” (patrz zdjęcie tytułowe).

Tak się rodzi państwo totalitarne. O sprawiedliwość dla Ameera, o to, żeby zatrzymać bezprawie, o to, żeby niewinny człowiek mógł się czuć bezpiecznie w naszym kraju, nadal walczą jego przyjaciele m.in. organizując kolejne pikiety. Dotychczas takich pikiet odbyło się niemal 20. Będą następne. Szczegóły na „Solidarni z Ameerem” (Facebook).

Nie jesteśmy naiwnymi idiotami wyznającymi poprawnościowe multi-kulti, ale jeśli ktoś podporządkowuje się naszym zasadom, to powinien być traktowany jak człowiek. Kto nam zaręczy, że – jeśli pozostaniemy obojętni – to za chwilę bezkarne służby tak samo nie potraktują Polaków z dziada pradziada, bo tak im się spodoba?

Ameer nie jest jedynym cudzoziemcem w naszym kraju, którego funkcjonariusze próbują pozbyć się bez powodu.

Lera
„Jesteśmy uczniami Społecznego Gimnazjum „Startowa” w Warszawie. Nasza koleżanka ze szkoły Valeriya Kudarenko (Lera) pochodzi z Doniecka na Ukrainie. Przyjechała do Polski dwa lata temu, uciekając przed wojną. Od tamtego czasu zdołała przełamać barierę językową – bardzo dobrze mówi i uczy się po polsku. (…) Dzień po swoich 15 urodzinach dowiedziała się, że jest duże prawdopodobieństwo, że wraz z rodziną zostanie deportowana z powrotem na Ukrainę, do kraju w którym toczy się wojna” – czytamy w petycji do Komendanta Głównego Straży Granicznej.

Chakib
„– Wyrzucono mnie z Polski, bo nie chciałem zostać szpiegiem, a nie dlatego, że jestem muzułmańskim terrorystą – twierdzi Chakib Marakchi. Miał tylko tydzień na to, by wszystko spakować i opuścić Polskę. Po dziewięciu latach” – czytamy na wyborcza.pl Został wydalony. Tęskni. Zostawił tu narzeczoną. W Polsce studiował, pracował (założył z kolegami – również polskimi – małą firmę czyli sklep z marokańskimi pamiątkami), płacił podatki. Nie korzystał z zasiłków. Decyzja została wydana na wniosek ABW, które utajniło wszystkie materiały dowodowe. Według wersji nieoficjalnej wydalenie Chakiba miało być dla niego karą za odmowę współpracy z ABW.

Daryna
I kolejna petycja: „Nasza koleżanka z gimnazjum, Daryna Sherstiuk, Ukrainka z Siewierodoniecka obwodu Ługańskiego, z terenów, gdzie trwa wojna i wciąż giną ludzie, mieszkająca w Warszawie z mamą, otrzymała decyzję o deportacji z Polski. Ma opuścić Polskę w trybie pilnym do 1 stycznia 2017 roku. Daryna ubiegała się w Polsce o pobyt tolerowany. Daryna uczy się z nami od 2014 roku.” Tu udało się zapobiec deportacji. Dziewczyna ma tylko 13 lat…

Azar
„Azar Orujov od 5 lat mieszkał w Krakowie. Jest tłumaczem, pod Wawelem znalazł dobrą pracę, założył rodzinę, tam przed trzema miesiącami urodził mu się syn. Obywatel Azerbejdżanu mówi jednak, że za sprawą jednej decyzji ABW złamano mu życie: został uznany za zagrożenie dla polskiego państwa i deportowany. – Nie mam pojęcia, o co mnie podejrzewają. Wszystkie dokumenty są tajne – mówi w rozmowie z naTemat o sprawie, która przypomina Kafkowski „Proces”. (…) Mężczyzna zostawił tu żonę, dziecko, pracę i niespłacony kredyt.”

I kolejni…
Białorusin Paweł Juszkiewicz, Libańczyk Anwar Shamse, Jemeńczyk Ahmed Ammar – ich historie przeczytacie na multiculticlub.com. Takich osób jest więcej.

Żeby było jasne
Te historie dzieją się na przestrzeni bodaj 10 lat. Odpowiedzialne są za to kolejne rządy przy różnych okazjach padające na kolana w kościele – pod czujnym okiem rejestrujących to kamer, żeby gawiedź zobaczyła rozmodlonych ojców narodu. Kolejni prezydenci i premierzy naszego kraju z okazji świąt Bożego Narodzenia wygłaszają orędzie do narodu, w którym zawsze pada wiele słów w duchu chrześcijańskim i serdeczne życzenia: spokoju, szczęścia, zdrowia, pomyślności itp. Rzeczywistość pokazuje, że są one kierowane tylko do wybranych. Podejrzewam, że wielu funkcjonariuszy wydających krzywdzące i niesprawiedliwe decyzje przyjmuje w domu księdza po kolędzie i posyła dzieci na religię. Gdzie mają sumienie? Ksiądz nie wytłumaczył co jest dobre, a co złe?

Powodem takiego traktowania obcokrajowców wbrew pozorom nie są ostatnie zamachy i zamęt w Europie, bo trwa to zbyt długo. Nie po raz pierwszy stwierdzam, że niemal 100-procentowy katolicyzm w Polsce i związane z nim siłą rzeczy miłosierdzie to jedna wielka ściema. (Pisałam o tym we wpisie: „Gość w dom, Bóg w dom?” czy „Co wynika z deklaracji, że jest się katolikiem?”). Tu jednak nie chodzi o miłosierdzie, ale o zwykłą sprawiedliwość i przyzwoitość. Są poważne zarzuty i są dowody – należy je dokładnie sprawdzić i jeśli się potwierdzą deportować czy wsadzić do więzienia. Nie ma zarzutów i nie ma dowodów – dajcie ludziom spokojnie żyć, nie niszczcie im życia i nie odsyłajcie tam, gdzie trwa wojna.

I jeszcze raz powtórzę – to może spotkać każdego z nas. Może nie deportacja, ale zapuszkowanie bez powodu – jak najbardziej. Każdy z nas może obudzić się pewnego pięknego dnia za kratkami. Niech żyje 25 lat wolności. Wolności? Dla kogo?

 

Jeśli masz ochotę – zapisz się na ukazujący się raz w tygodniu newsletter informujący o nowych wpisach na naszym blogu. Wystarczy przysłać e-mail z hasłem NEWSLETTER w tytule na adres: rudaweb.pl@gmail.com

RudaWeb

Komentarze: 10

  1. Lepiej wyrzucić 10 niewinnych niż pominąć 1 potencjalnego mordercę. Nie jesteśmy im nic winni, nie musimy tolerować wybryków tych dzikusów. Bądzmy racjonalni i nie dajmy sobie robić wody z mózgu.

    • Rozumiem, że z czystym sumieniem należy skazać niewinnych na być może śmierć, deportując do kraju, gdzie trwa wojna? Ciekawe, jakich „wybryków” dopuściły się gimnazjalistki – Ukrainki, o których wspominam w tekście? Oczywiście, że należy sprawdzać, kogo wpuszczamy do Polski. Może właśnie tym zajęłyby się nasze służby? Ameer od kilku lat przebywał w naszym kraju legalnie – miał pozwolenie na pobyt. Nie odniosę się do określenia „dzikusy”, bo jest poniżej poziomu dyskusji i świadczy o rasistowskich poglądach.

    • Byłem w swoim życiu kilkukrotnie w podbramkowych sytuacjach. Za każdym razem sprawcami byli ludzie po alkoholu. Wyrzućmy wszystkich nadużywających alkohol. Bo przecież lepiej wyrzucić 10 niewinnych niż pominąć 1 potencjalnego mordercę. Na pasach zostałem prawie przejechany a później zaatakowany przez kierowcę, który uważał że wtargnąłem z dwójką małych dzieci na pasy (miasto, wąska mała uliczka, w momencie wejścia na pasy samochód znajdował się w odległości jakichś 150 metrów). Wyrzućmy wszystkich kierowców, bo przecież lepiej wyrzucić 10 niewinnych niż pominąć 1 potencjalnego mordercę. Och, zaraz, przecież sam jestem kierowcą…

  2. Niestety istnieją ludzie, którzy wręcz uwielbiają wędzidło we własnym pysku. To osobniki wspierające tzw. Państwo, jako panaceum na wszystko. Stąd rodzi się etatyzm. Etatyzm wymaga ciągłego gonienia króliczka. Na przykład tzw. służby ciągle wynajdują sobie „robotę”, by uwiarygodniać potrzebę swojego istnienia. Historia z tym Kurdem to potwierdza. Werbowanie ucholi to elementarz każdej bezpieki.

  3. Islamistom należy pokazać gdzie ich miejsce, do tych ludzi przemawiają tylko argumenty siły, a gadanie o prawach człowieka to bełkot prowadzący do ich dominacji nad nami.

    • Rozumiem, że jest Pan za tym, żeby wsadzać do pierdla niewinnych ludzi, że popiera Pan odpowiedzialność zbiorową. Gratuluję – Hitler i Stalin też tak rozumowali. Po pierwsze – przeciwko Ameerowi nie ma żadnych dowodów, że zrobił cokolwiek złego. Nie postawiono mu żadnych zarzutów. Pan też może znaleźć się w takiej sytuacji i trafić do aresztu wydobywczego na długie miesiące, albo lata. Idąc Pana tokiem rozumowania – wszyscy powinni wtedy uznać, że jest pan przestępcą, nawet jeżeli jest Pan niewinny. Po drugie – Ameer to ateista, a nie islamista, co wyraźnie zaznaczyliśmy w tekście. Przez kilka lat mieszkał legalnie w Polsce, studiował i żył według naszych, polskich zasad.

      • Rudaweb nie masz racji i robisz ludziom wode z mozgu a jakbym poszperal to ze stalinistami mialabys wiele wspolnego, ludzie w Polsce zagrazajacy je porzadkowi powinni byc wydalani i uwagha co odpiszesz bo moze to obrocic sie przeciwko tobie

          • Dla mnie sady w Polsce szczegolnie po rzeplinskim o niczym nie swiadcza, a wrecz przeciwnie wielokrotnie skazywaly patriotow, szczegolnie dwa przypadki w ostanim czasie, a ruda jak chcesz cos zrobic pozytecznego to zajmij sie adopcja do wloch polskich dzieci, to jest temat do naglosnienia, sprawy obcokrajowcow to domena lewakow.

          • Sądy oczywiście nie są nieomylne. Przypominam jednak, że przez pół roku ani sąd, ani Ameer, ani jego adwokat nie znali powodów jego zatrzymania, ani zarzutów. To jest w porządku? Kiedy w końcu sądowi dostarczono materiały, na podstawie których człowiek przesiedział pół roku w izolatce, okazało się, że jest to opinia ABW na pół kartki papieru – zero dowodów. W tej sytuacji uznaję, że wyrok sądu o czymś jednak świadczy. Wolę, żeby określano mnie lewakiem niż udawać, że podoba mi się rzeczywistość rodem z „Procesu” Kafki, bo ta rzeczywistość nie dotyczy tylko obcokrajowców. Tzw. służby stały się państwem w państwie. Proszę np. wpisać w wyszukiwarkę „pobity na komisariacie”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *