Tytułem wstępu: „ognisko palą na polanie, w nim liszka przez pomyłkę gore” – Agnieszka Osiecka.
Zapewne każdy chociaż raz zastanawiał się, czemu rzeczy „nazywają się tak a nie inaczej”, czemu „akurat tak się mówi”? Wielu próbowało tego dociekać i zapisano o tym tysiące kartek. Lingwiści (bo tak nazwano tych bardziej dociekliwych) na całym świecie próbowali zrozumieć i usystematyzować zasady mowy różnych grup ludzkich.
Wielu z nich robiło to z ciekawości, jednak najbardziej znane są teorie tych, którzy robili to z niskich pobudek – dla pieniędzy, władzy, polityki. To polityka właśnie, poprzez pieniądze sterująca działaniami ludzi, doprowadziła do powszechnie dzisiaj obowiązujących i nie podlegających dyskusji tez, nauczanych w szkołach każdego sortymentu.
Powstało wiele obszernych prac naukowych, traktujących o zasadach słowotwórczych i relacjach pomiędzy językami. Powstały słowniki etymologiczne, bezkrytycznie wykorzystywane w procesach nauczania, procesach hamujących naturalne rozumienie mowy ojczystej i matczynej. Procesach powodujących blokowanie skojarzeń pomiędzy słowami i zwrotami w tej mowie u większości uczniów w każdym wieku.
Istnieją jednak jednostki bardziej ciekawe świata, patrzące w przeciwnych kierunkach niż ogół, zadające pytania i szukające na nie odpowiedzi. Rozwój technik komunikacji sprzyja właśnie im, umożliwiając wymianę myśli. Wymianę, która pozwala na powstanie wartości dodanej w wiedzy, efektu synergii. Dzięki temu obecnie panujące zasady językowe podlegają krytycznej ocenie i poznawana jest prawda o fenomenie, jakim jest mowa.
Stan obecny
Tak się składa, że mowa jest nierozerwalnie związana z historią. Historia jest narzędziem polityki i piszą ją zwycięzcy.
Obecną historię Polski (i nie tylko) pisano pod dyktando sił politycznych, celem wykazania praw do ziemi, do ludzi, do pieniędzy, do władzy. Dużą część tej historii pisali sąsiedzi zza wschodniej i zachodniej granicy. Szczególnie w czasach galopującego „nacjonalizmu niemieckiego” XVIII i XIX wieku. W toku tej narracji wskazywano na wiodącą rolę wszystkiego, co germańskie i pozwalały na to wyniki ówczesnych odkryć archeologicznych. Osiągnięcia materialne ludów germańskich, aryjskich dawały obraz przodków, z których „można być dumnym”. W nowo powstałym państwie, państwie Niemieckim, potrzebowano idei kształtujących i wzmacniających tożsamość narodową. Etnos germański do tego celu nadawał się idealnie, wystarczyło go „tylko” połączyć z Niemcami. Łącznikiem tym był język.
Badając podania ludowe Jacob Grimm, wraz z bratem spisał baśnie, które doczekały się wielu ekranizacji. Dociekał też podobieństw i różnic w dialektach ludowych z terenu Niemiec. Zauważył wyjątkowe zjawisko, polegające na przechodzeniu indoeuropejskich „zwartych bezdźwięcznych” w germańskie „zwarte dźwięczne” przed akcentem, a po akcencie – w „przydechowe” (w Wikipedii rozróżniają, że indoeuropejskie jest inne niż germańskie). Na tej podstawie w 1822 roku sformułował prawo, które funkcjonuje również pod określeniem „rough breathing” (z angielskiego: szorstkie oddychanie). Pomimo krytyk tej zasady jest ona nagminnie wykorzystywana w celu wykazania „starszości” języka „praniemieckiego”.
Pomimo rozpoznania wskazanego zjawiska, teoria jego powstania jest wykorzystywana jednostronnie, z obsesyjnym wręcz pomijaniem w przykładach słownictwa polskiego. W przypadku wskazywania w przykładach słów polskich są dobierane słowa inaczej brzmiące ale o podobnym znaczeniu, co w języku niemieckim. Przyczyny takiego podejścia do badań mogą być różne. Pomijając złą wolę i chęć zysku można wskazać na bardzo słabą wiedzę slawistyczną wśród językoznawców zachodnioeuropejskiej strefy językowej.
Metodologia
W wyniku słabej znajomości języków słowiańskich i parcia ekonomicznego uczelni zachodnioeuropejskich o zabarwieniu politycznym, tamtejsze badania językowe przypominają dowcip o sowieckich naukowcach i musze, gdzie „…po wyrwaniu ostatniej nóżki mucha ogłuchła”.
Otóż błąd polega na założeniu dualnego podziału na języki kentumowe i satemowe. Podział ten nie ma racji bytu, lecz w ustalaniu „przejścia z języków indoeuropejskich” był (i chyba nadal jest) w domyśle aksjomatyczny, zakładający nie występowanie form satem i kentum jednocześnie w jednym języku. To pozwalało na potraktowanie germańskich „zwartych dźwięcznych” jako wtórnych do indoeuropejskich „zwartych bezdźwięcznych”. Z jednej strony języki indoeuropejskie zostały słusznie wykazane jako przedgermańskie (w obecnym rozumieniu jako praniemieckie), z drugiej jednak rzeczywiste zjawisko językowe zinterpretowano jako „germańską” zmianę językową.
Tymczasem zjawisko opisane przez Grimma wskazuje na wyjątkowe zachowanie dźwięczności w niektórych słowach germańskich, pochodzących ze słów indoeuropejskich. Znaczy to dokładnie tyle, że zasadniczo w germańskich nie zachowały się „zwarte dźwięczne” po słowach indoeuropejskich. Natomiast znanym z autopsji jest, że indoeuropejskie „zwarte bezdźwięczne” występują obok indoeuropejskich „zwartych dźwięcznych” jako ich odmiana lub słowa pochodne, np.; róg rożny, dług dłużny, (dla lepszego uzmysłowienia bzdurnych założeń zachowałem nazewnictwo zastane na polskiej Wikipedii).
Ekonomia dźwięku
Dla zrozumienia zjawiska występowania zamiennie dźwięcznych i bezdźwięcznych konieczne jest sięgnięcie do zasad ekonomicznych i akustycznych. Zasada zachowania energii wyraźnie wskazuje, że w celu uzyskania dźwięków wysokoenergetycznych konieczne jest wydatkowanie na ich powstanie większej energii. W ciele żywym zależy to od napięcia mięśni, które wymagają odżywiania.
Energia, jaką niesie dźwięk zależna jest od amplitudy i częstotliwości fali rozchodzącej się w środowisku, którym przy mowie jest w zasadzie tylko powietrze. Im większa amplituda, tym większa energia fali, i im większa częstotliwość fali, tym jej energia jest większa. Dużą częstotliwość fali dźwiękowej słyszymy jako tony wyższe. Duża amplituda zaś odbierana jest jako dźwięk głośniejszy. Krótko mówiąc: krzyk i pisk męczą.
Naturalnym zjawiskiem więc wydaje się zastępowanie w mowie dźwięków niosących wysoką energię dźwiękami tańszymi, czyli wymagającymi mniejszego wysiłku przy wymowie. Nie logiczne jest działanie odwrotne, jeśli nie przynosi wymiernych efektów, takich jak zachowanie życia, zdrowia lub uzyskanie pożywienia, stanowiącego zasób energetyczny dla organizmu.
Z potrzeby chwili
Potrzeba uzyskania pożywienia i ochrona życia wydają się więc siłą sprawczą powstania samej mowy, rozumianej jako przekazywanie istotnych informacji w krótkim czasie, w warunkach wymuszających zachowania według prostej zasady „uciekaj albo walcz”.
Z natury rzeczy zagrożenie powolne nie wymaga szybkich reakcji a zagrożenie dynamiczne wymaga również dynamicznego reagowania. W sytuacjach nie cierpiących zwłoki przekazywana informacja musi mieć możliwość dotarcia do adresata, bo do powtórnego jej nadania może już nie dojść. Dlatego energia dźwięku musi być duża, większa od energii dźwięków emitowanych przez środowisko. Najlepszy jest więc do tego głośny pisk, co jest łatwe do zaobserwowania w świecie zwierząt. Nie ma podstaw to twierdzenia, że w świecie ludzi miałoby być inaczej. Na uwagę zasługuje również przystosowanie organizmów do odbioru dźwięków. Miejsca emisji dźwięków wysokich są dla ludzi i zwierząt łatwiejsze do zlokalizowania niż miejsca emisji dźwięków o małej częstotliwości.
Mowa zatem była odpowiedzią na zapotrzebowanie porozumiewania się w szybko zmieniających się warunkach otoczenia, np. podczas polowania przez człowieka, lub na człowieka. Twierdzę zatem, że to dźwięki wysokoenergetyczne stanowiły zaczątek mowy, pozwalając na skuteczną wymianę informacji pomiędzy nie widzącymi się ludźmi, lub w hałasie wydawanym choćby przez uciekające zwierzęta.
Kto gwizda, ten … ma gwizdek
Budowa anatomiczna człowieka pozwala na wydawanie wysokich tonów poprzez wydmuchiwanie powietrza przez usta i zęby. Ludzie mogą fiukać, gwizdać, świstać. Poprzez kierowanie wypuszczanego powietrza na przednie, górne zęby uzyskujemy świst, który jest dźwiękiem rozróżnianym przez nas i zapisywanym w alfabecie polskim jako sz. Od siły i kierunku nadmuchu zależy, czy wydawany dźwięk jest interpretowany jako ż, ś lub s czy z. Rozluźnienie napięcia mięśni języka, jego zwiotczenie powoduje, że wydany dźwięk staje się cichy i przez nas interpretowany jako h. Przytknięcie języka do zębów, w trakcie procesu takiego jak przy emisji sz, powoduje rozróżnialną zmianę wydawanego dźwięku na taki, który zapisujemy jako cz. Sposób tego przytknięcia pozwala emitować zmienione nieznacznie dźwięki, możliwe do zapisania jako ć i c a nawet t. Przy tym należy zauważyć, że pośród wyżej wskazanych wydanie dźwięku sz wymaga najwięcej energii, a t i h najmniej. Jeśli podczas wymawiania t napięte zostanę struny głosowe, to wydany dźwięk interpretowany jest jako d. Podobnie przy wydawaniu dźwięku s po wyciszeniu uzyskujemy h, a rozluźnienie napięcia mięśni języka podczas wydawania dźwięku c powoduje to, że wydany dźwięk staje się cichy i przez nas interpretowany jako cichsze h, obecnie zapisywane w języku polskim jako ch.
Powyższe wyjaśnia też, czemu dźwięki zapisywane w języku polskim jako sz lub cz w innych językach bywają zapisywane jako sh lub ch.
Jako, że świstanie wymaga precyzyjnego ustawienia narządów mowy, konieczne jest nauczenie się tego ustawienia i dbanie o jego precyzję również podczas wykonywania innych czynności. Dla zadyszanego, zmęczonego człowieka jest to wyraźny wysiłek. W celu ułatwienia sobie życia ludzie nauczyli się wykorzystywać do świstania narzędzia: źdźbła traw, liście, łupiny orzechów, muszle, kości i drewno. Po odpowiedniej obróbce powstały łatwe w użyciu gwizdki, a potem piszczałki i fujarki, jeszcze do niedawna wykorzystywane przez pasterzy różnych kultur.
Jak zwał, tak zwał
Wartość energetyczną rozpoznawanych i interpretowanych dźwięków można zapisać wykorzystując dostępne oznaczenia wykorzystywane przez językoznawców. Dla ułatwienia opisane wyżej spółgłoski zapiszę dużymi (wielkimi) literami, wskazując obok ich zapis w języku polskim (pominę te, których oznaczenia się nie różnią):
S” – sz
Z” – ż
C” – cz
S’ – ś
Z’ – ź
C’ – ć
T’ – ciche ć
T” – d
TZ – c
D” – dź, dzi (bez słyszalnego i)
D’ – dz
Dˇ – dż
H’ – ch
W’ – f
P’ – f
L” – ł
L’ – aktorskie ł
N’ – ń, ni
Podczas rdzeniowania polskich słów nie znalazłem afrykatów obecnie rozpoznawalnych w polskim alfabecie (dż, dź, dz, dzi). Wykazałem je, bo obecnie w polszczyźnie są. Sylabizacja wskazuje jednak, że wszędzie tam, gdzie je obecnie słyszymy, należy doszukiwać się spółgłosek szczelinowych, które w parze ze spółgłoską d podlegają obecnie utrwalonym błędom odczytu. Nawet nasuwa się przypuszczenie, że wszelkie inne afrykaty w polskiej mowie były i są postrzegane jako błędy wymowy.
Poniżej zapiszę nosówki, które traktuję jednocześnie jako samogłoski i spółgłoski (właściwie bazę dla spółgłosek). Małymi literkami zapisuję samogłoski:
O”/o” – nosówka ą, w dyftongu: om
U”/u” – nosówka jak w dyftongu un
E”/e” – nosówka ę, w dyftongu: en
A”/a” – nosówka jak w dyftongu an
Matka jest tylko jedna. Czyli, co tam mruczysz pod nosem?
Najprostszy wydawany przez aparat mowy dźwięk, to dźwięk oddechu. Budowa czaszki zwierząt, od czasów powstania gadów, pozwala na oddychanie przez nos z pominięciem otworu gębowego. Pozwala to na porozumiewawcze mruknięcia podczas pobierania pokarmu, bez ryzyka zadławienia. Nowelizacją było pojawienie się zwierząt ssakokształtnych, których czaszka pozwalała na oddychanie i przez nos i przez otwór gębowy. Taką właśnie czaszkę ma człowiek. Pierwotną, zdaje się, metodą wydawania dźwięków około oddechowych było mruczenie przez nos. U człowieka dzieje się tak przy zamkniętych ustach. Dźwięk wydawany w ten sposób, to nosówka, którą nawet trudno zapisać, bo jest rozróżnialna jedynie przez ton. Takie mruczando można zapisać jedynie nutami.
Ta jedna nosówka jest matką nosówek wymienionych powyżej. Od pracy aparatu gębowego zależy, jak ją słyszymy. To ona, poprzez swoje wcielenia, wydaje się być twórczynią najdawniejszych słów, poprzez działanie w parze ze spółgłoskami. To ona określa kierunek rozumienia tych spółgłosek i to ona determinuje to, co rozpoznajemy jako sylaby. Nosówka jest więc babcią wszystkich samogłosek, z których dźwięk zapisywany jako ą wydaje się być najstarszy, natomiast dźwięk zapisywany jako a wydaje się być najmłodszy.
Szef wszystkich szefów.
Energię nosówce nadaje drganie strun głosowych, spowodowane przez przepływające powietrze. Po otwarciu ust dźwięk ten jest odbierany jako gardłowe r, u zwierząt często słyszalne w postaci warczenia lub ryku. Dźwiękiem takim zwierzę sygnalizuje swoją obecność, możliwość działania. Sygnalizuje niechybną reakcję na obecność innych stworzeń, niosąc treść: „zaraz coś ci zrobię”. Informacja ta wydaje się być w świecie zwierząt i ludzi ogólnie zrozumiała.
Gardłowe r jest też najprostszą spółgłoską powstającą po otwarciu ust przy nosowaniu (wydawaniu dźwięku przez nos). Nosówka o niskim tonie zmienia się wtedy w gardłowe mruczenie. Zwiększanie wysiłku przy emisji takiego dźwięku, poprzez przesunięcie języka do przodu i zwiększenie siły wydechu, powoduje powstanie r zębowego. Dalsze zwiększanie siły wydechu prowadzi do przerwania drgań końcówki języka i powstania dźwięku szczelinowego, czyli możliwego do interpretacji jako sz lub ż. Z kolei dalsze przesunięcie języka do przodu przerywa strumień powietrza płynący pomiędzy przednimi zębami a końcówką języka. Powietrze znajduje wtedy ujście po bokach języka, a emitowany przy tej okazji dźwięk jest interpretowany jako l. Inaczej jest, gdy przy emisji dźwięku r język zostanie ułożony w sposób ułatwiający przepływ wydychanego powietrza. Emitowany wtedy dźwięk jest interpretowany jako spółgłoska j. Przy czym granica interpretacji tego dźwięku jako spółgłoski lub samogłoski jest dość płynna, a po drugiej jej stronie jest dźwięk, który w języku polskim zapisujemy literką i.
Procesy te można w prosty sposób zapisać używając znaków wskazujących na kierunek przemian. Może to być znak „większości” > lub „mniejszości” < :
R>S”
R>Z”
R>L
R>J
Starszy brat
Różnice wartości energetycznej pomiędzy spółgłoskami również można zapisać, dla uproszczenia używając zastosowanych wyżej znaków „większości” > lub „mniejszości” <. Zasady rządzące procesami językowymi dotyczącymi wartości energetycznej głosek były tematem wielu teorii naukowych, ale można je objąć dwoma głównymi prawami: palatalizacji i lenicji. W zasadzie spółgłoska niosąca większą energię wydaje się być zastosowana w mowie wcześniej niż jej wyciszona wersja. Starszeństwo to można przedstawić w sposób przejrzysty:
S”>S’>S>H>H’>zanik
C”>C’>C>T>T’>zanik
Z”>Z’>Z>S>H>H’>zanik
L>L’>L”>zanik
G>K>H>H’>zanik
Żar w gar
Najbardziej jednak dramatyczną utratę energii widać w wersjach polskich słów zawierających ż. Przy odmianie słów zmienia się ono w g, które w żaden sposób szczelinowe nie jest:
Z”>G
Widzimy i słyszymy to zjawisko w słowach: noga – nóżka lub droga – dróżka. Odmiana ta jest Polakom dobrze znana, chociaż zwykle nie zdają sobie sprawy, że jest to dowód na jednoczesną satemowość i kentumowość języka polskiego, czyli jego archaiczność.
Być albo nie być …
Również podczas nosowania, przy gwałtownym otwarciu zaciśniętych ust powstaje dźwięk zapisywany w polskim alfabecie jako b. W zależności od napięcia mięśni ust, strun głosowych i siły wydechu usłyszymy dźwięk, który zapisujemy jako w i p, co przy skrajnym lenistwie daje nam możliwość interpretacji jako f. Można ten proces tak przedstawić:
B>P>F>zanik
B>W>F>zanik
Robić: ciąć i palić.
Wspólnie z nosówkami (samogłoskami) spółgłoski tworzą sylaby. Podczas analizy polskich słów wyodrębniłem te sylaby, które wydają się być podstawowe, najstarsze, nadające sens obecnym słowom, będące dla nich prardzeniami. Jest ich zaledwie kilka:
Ro” – czytane jako rą i rozumiane jako robić
S”o” – szą, rozumiane jako żąć, ciąć, szyć
Lo” – lą, rozumiane jako: palić, tlić
Jo” – ją, rozumiane jako jąć
Bo” – bą, rozumiane jako być
Wszystkie wyżej wymienione, to czasowniki. One stanowią o polskim języku. Pierwszymi pochodnymi od nich są prawdopodobnie dookreślenia, które stosowane razem z pierwszymi czasownikami nadają im kierunek rozumienia:
Co/To/Do – co, to, całe, ciało, do
So/Zo – z
Ku/Ka/Ga – ku, gdzie
Po – po
Prardzenie Z” i J pozostały do dzisiaj w języku polskim w niezmienionej formie, widocznej w słowach:
Je” – jem, ę jest obecnie zastąpione dyftongiem em
Z”o” – żą.
Rozum i serce
Z rozkładania polskich słów wynika, że spółgłoski nadają słowom sens, a samogłoski wyrażają uczucie. Spółgłoski odpowiadają za rozpoznanie czynności, od której słowo jest kojarzone, a samogłoski są odpowiedzialne za jego melodię, która sugeruje kierunek jego rozumienia. Obydwie w parze tworzą słowo naszych praprzodków, będące jednocześnie praczasownikiem i sylabą, rozumiane jako rdzenie językowe.
Na tym jednak nie kończy się muzyka języka. Samogłoski potrafią śpiewać nie tylko solo i w duecie. Potrafią stworzyć trio i dać popis w stylu „dwa plus jeden” lub „ich troje”. Powstaje wtedy sylaba dwu spółgłoskowa, znacząca już coś innego niż sugerują to spółgłoski w niej zawarte. Taka sylaba, to twór powstały z wcześniejszych kojarzeń, który może służyć, i służy, do skojarzeń następnych. Przykładowo:
Ra Ba – robić być
RaB – robotnik
Ro” Ba C”i – robić być ciąć
Ro”BaC’ – rąbać
Ku Ra Ba – ku robieniu być
GRa Ba – graba, ręka
Po Le – po opaleniu
PaL – pal
To Pa Le – do palenia
o PaŁ” – opał
Ki Jo” – jak ująć
KiJ – kij
So” C”a Pa – cięte po ucięciu
S”C”a Pa – szczapa
Bo” Da – być dać
BuDa – buda
BuTy – buty
BuTa – buta
BoDa – woda
BiDa – bieda? Małe bycie? ( samogłoska i jako zmiękczenie, zmniejszenie?)
BiTa – bita (łup, pokarm?)
Ciekawe, że buty były tak ważne dla naszych przodków, jak woda i dom. Zapewne dlatego, że pozwalały przetrwać w surowym środowisku.
Na tercecie śpiew głosek się nie kończy, gdyż w sylabie mogą być i trzy spółgłoski. Pamiętać należy też o tym, że samogłoska i w polskim języku jest cieniem spółgłoski j (a może odwrotnie?), np.; kwiaty, kwia-ty. W przeszłości j zapisywano jako y. Znak i stosowano dla oznaczenia zmiękczenia spółgłoski, np.; ni (w języku rosyjskim podobny w zapisie jest znak miękki). Znak j czytano też jak obecne i. Starsze zapisy, takie jak historyia, historyja należy czytać jako historja, pomimo obecnej poprawności zapisu jako historia.
Szczególną rolę ma nosówka, która może przyjmować zadania zarówno samogłoski, jak i spółgłoski. Ma to znaczenie i w sylabizacji i przy śpiewie. Śpiewając po polsku, melodię ciągnie się przy pomocy samogłosek, a wszędzie tam, gdzie występuje nosówka na końcu słowa, śpiewa się ją jako najbardziej jej podobną samogłoskę nie nosową, czyli e zamiast ę, o zamiast ą. Przy sylabizacji jest to kwestia abstrakcyjna, gdyż dotyczy nosówki występującej na początku słowa. Dla Polaka naturalną reakcją, przy czytaniu lub słuchaniu takiego słowa, jest parowanie nosówki z typowaną samogłoską, np.: ąka – łąka, ąpirz – wampirz, ągry – wągry.
Zanik spółgłoski na początku słowa w wielu językach świadczy więc o młodych przemianach w tych językach, w stosunku do języka bazowego. Występowanie samogłoski nienosowej na początku słowa wiąże się nie tylko z zanikiem wyraźnej nosowości, ale też ze zmianą nosówki na dyftong, np.; łąka – w’onka (ang. wonka).
Sylabizacja obecnie używanych w języku polskim słów wskaże więc nam rdzenie i prardzenie, dając pojęcie o dawnym znaczeniu słów i drodze ich rozwoju. Pozwoli na zrozumieniu, czemu rzeczy tak się nazywa a nie inaczej.
Sylabizacja daje coś jeszcze – wskazuje na rdzenie ważniejsze, poprzez ich akcentowanie. W polszczyźnie naturalnie akcent pada na druga sylabę od końca, a w słowach bardziej złożonych na trzecią od końca. Oprócz wskazania na decydujący rdzeń, akcent może też wskazywać nam chronologiczne rozumienie słowa, kolejnych czynności koniecznych do uzyskania danego efektu, które to słowo opisuje. Poprzez składanie sylab dając możliwość zrozumienia skojarzeń. Na przykład:
Pa Li – po podpaleniu
DRo Ga – dorobione gdzieś?
DRo Z”a – dorobione cięciem
Z”e La Zo – wycięte a potem z ognia (wyjęte)
Pa Li Sa Da – po opaleniu wsadzone (w ziemię), wsadzone pale.
Klejony czy złożony?
Rozumienie języka polskiego zależne jest więc od sklejania sylab w słowa. Obecne polskie słowa dają się więc rozpoznać jako całe zdania naszych przodków. Nasze sylaby są więc ich słowami. A nasze słowa składamy w nasze zdania, dla naszych przodków po wielokroć złożone. Język polski jest powszechnie traktowany jako język syntetyczny (składany). Widzimy jednak, że tak naprawdę w swej filozofii jest to język aglutynacyjny (sklejony).
Co nam to daje? Ano możliwość prześledzenia jego rozwoju od czasu jego powstania, jako pełnowartościowej, przydatnej mowy. Pozwala na inne spojrzenie na wymierające języki aglutynacyjne Starego i Nowego Świata. W konsekwencji pozwala na ustalenie związków kulturowych pomiędzy najstarszymi mieszkańcami wszystkich kontynentów.
Od przymiotu do przedmiotu
Z wejrzenia w przeszłość polskich słów jawi się obraz rzeczy nazywanych zgodnie z ich przydatnością, zgodnie z zasadą, że „to jest godne nazwania, czego mogę użyć, lub co mnie może użyć”. Przymiotem rzeczy był więc czasownik, z czasem zinterpretowany jako imiesłów. Dlatego rdzennie polskie rzeczowniki są szczególna formą imiesłowu. Dla przykładu:
Jo” – jąć
KiJ – ku jęciu
Jo”DRo – ujęte
Ro” – robić
Re”Ka – ręka
RaB – robiący
Li – palić, tlić
PaL – po upaleniu
PoLe – po spaleniu
S”o” – ciąć, żąć, szyć
S”yB – szyb, wycięty
Zo”B – tnący
Bo” – być
ByT – to jest
BóG – gdzieś jest
Z dziada pradziada
Czy to na pewno język naszych przodków? Sylabizacja i pokrewne jej rdzeniowanie na to wskazują. Co o nich można wnioskować na podstawie języka? Z otchłani czasu wyłania się lud, który aktywnie zabiegał o swoje przetrwanie, kreatywnie korzystając z zasobów otoczenia. Priorytetem dla tamtych ludzi było wspólne działanie, które dało zapotrzebowanie na skuteczny sposób porozumiewania się. Korzystali oni ze skutecznych narzędzi do cięcia i dziurawienia, potrafili korzystać z ognia i żywili się głównie zwierzętami.
Od kilku prardzeni oznaczających podstawowe czynności utworzyli nowe słowa o odmiennym znaczeniu, a z tych kolejne. Niewielka ilość prardzeni doprowadziła do rozwoju słów podobnie brzmiących, ale znaczących co innego, oraz słów różnych na oznaczenie tego samego. Wiele z pierwszych słów tej mowy przetrwało w języku polskim w podstawowej postaci. Inne wielokrotnie zmieniły swoje znaczenie, inne swoje brzmienie. Podobieństwa słów wynikają z „efektu założyciela” i „chowu wsobnego”, zjawisk opisywanych przez zoologię, ale adekwatnych nie tylko dla genów.
Znamy słowa dzisiejszej polszczyzny i wytropiliśmy jej rdzenie. Zdecydowana większość dróg skojarzeń, wiodąca od prardzeni do polszczyzny, pozostaje w mroku dziejów. Ustalenie tych dróg jest żmudne, ale możliwe do wykonania. Nie jest jednak konieczne odkrywanie ich wszystkich. To, co wiemy, już teraz wyraźnie wskazuje na wewnętrzną spójność języka polskiego, powstałą w drodze długotrwałej ewolucji. Wskazuje na zasady słowotwórcze stabilizujące język polski w czasie i obniżające jego podatność na kreolizację.
Rugowanie brata
Jak widać powyżej, zjawisko „rough breathing” (które z dowcipu i dla własnej wygody nazwałem zasadą „rugowania brata”) polega na zastępowaniu w słowach spółgłosek dźwięcznych, czyli wysoko energetycznych, spółgłoskami bezdźwięcznymi, czyli nisko energetycznymi. Pozbycie się w słowach droższych spółgłosek i zastąpienie ich tańszymi wskazuje na kierunek zmian językowych, od starszych do młodszych słów.
Wyraźnie poznane zjawiska językowe wskazują na wysokoenergetyczny język aglutacyjny dawnej Europy, jako podstawę języków indoeuropejskich, z echami w tubylczych językach obu Ameryk, wschodniej Azji oraz wschodniej i Północnej Afryki. Jedynie rdzenne języki Afryki, Australii, Oceanii i Polinezji nie wykazują wpływu tej mowy.
Kluczowym w zrozumieniu kierunku rozwoju języków jest zjawisko występowania w aglutynacyjnym języku wysokoenergetycznym wzajemnie wymiennych wersji droższych i tańszych spółgłosek. Młodsze języki z czasem wyzbywały się wymiany na spółgłoski droższe, pozostawiając w użyciu ich tańsze zamienniki. Zjawisko to następowało równolegle z kreolizacją języka, zwykle w oddaleniu fizycznym od terenów zajmowanych przez język wysokoenergetyczny, i w wyniku kontaktu z innymi językami, wraz z upływem czasu.
Korzystając z poznanych praw możemy wykazać starszeństwo języka słowiańskiego wobec innych języków Europy (i nie tylko). Dla przykładu podam kilka polskich słów, które w innych językach się wyciszyły:
DRoZ”a
TRaSa
DRoGa
TRaKT
PL”oMieN’
FlaMeN
Z”eLaZo
GLaS
MyS”
MauS
PieN’o”Z”
FeNiG
S”C”ePaN
STeFaN
PaLeC
FaLuS
Powód do dumy?
Tylko dla tych, którzy odkrywają prawdę o językach naszych przodków. Dla przeciętnych użytkowników języka polskiego, czy rodowitych Polaków „znających 200 słów” nie ma to znaczenia.
Zarówno ten, co to napisał, jak i ten, co to czyta są koneserami języka. Smakują go jak wykwintną potrawę, wąchają go i widzą jego słowa. Dla nas to ma znaczenie, bo prowadzi do poznania świata i jego dziejów. Pozwala lepiej go zrozumieć i wnioskować o przyszłości.
Wielu jednak kwestię starszeństwa języka traktuje jako element walki politycznej, argument wyższości kulturowej, powód do żądania profitów. W tej tonacji właśnie utrzymują się teorie historyczne, nazwy i epitety, do których turbogermanów i turbosłowian zaliczyć należy.
Żaden człowiek nam współczesny nie miał wpływu na tworzenie się języka i jego rozwój. Nie miał wpływy na kulturę naszych przodków ani ich sposób rozumienia świata. Było odwrotnie. Przyjmując modele hodowli i chowu możemy śmiało założyć, że twórcy Mowy są przodkami zarówno Niemców, jak i Polaków, tyle tylko, że Polacy pielęgnują język przodków a Niemcy zmieniają go na potęgę. Zaakceptowanie tego prostego faktu pozwoli na lepsze zrozumienie naszych dziejów.
Wnioski
Mniemam, że jeszcze za mojego życia w rozwiniętych i najbogatszych krajach, na uniwersytetach powstaną katedry języka polskiego, a filologia polska będzie chętnie wybieranym przez studentów kierunkiem. Z czasem każda licząca się uczelnia będzie utrzymywać katedrę slawistyki. Znajomość języka słowiańskiego będzie bowiem dawać podstawę do skutecznej archeologii językowej wszystkich języków indoeuropejskich.
Taka archeologia pozwala na wnioskowanie o kulturze naszych przodków, warunkach w jakich żyli, jak rozwiązywali problemy i jak to się dla nich kończyło. Wiedza taka może (choć nie musi) wpłynąć na zachowania ludzi nam współczesnych, poprawiając komfort życia.
Na odchodne
Nie napisałem tego dla pieniędzy. Nie dbam o sławę, a chwały mam w sam raz na co dzień. Nie robię doktoratu ani nie publikuję dla profesury. Zwerbalizowanych w tym artykule zasad nie traktuję jako niepodważalnych definicji. Uważam je za narzędzie do poznawania świata, które można udoskonalić lub przekonstruować w inne, bardziej wydajne i wygodne w użyciu.
W przedstawionej wersji uważam je za proste i łatwe. Wskazane zasady są możliwe do szybkiego opanowania przez dzieci we wczesnym wieku przedszkolnym, stając się naturalna wiedzą o strukturze ojczystego języka. Dla ludzi dorosłych, nauczonych wiary w naukowe kłamstwa, pojęcie przedmiotowych zasad można porównać do jazdy na rowerze – wydaje się niemożliwa, ale po jej opanowaniu daje sporą frajdę.
Życzę więc miłego śmigania po ścieżkach językowych skojarzeń.
Stefan Urynowicz
————————————————————————————-
Tekst Pana Urynowicza, jednego z naszych bardziej aktywnych Komentatorów, powstał w odpowiedzi na liczne prośby Czytelników. Chcieli oni, by Pan Stefan wyjaśnił stosowane przez niego metody analizy języka, które my również uznaliśmy za ciekawe. Na ile cenne? Dobrze, by ocenili to językoznawcy i miłośnicy mowy ojczystej.
Fot. pixabay.com
Jeśli masz ochotę – zapisz się na nasz newsletter informujący o nowych wpisach na naszym blogu. Wystarczy przysłać e-mail z hasłem NEWSLETTER w tytule na adres: rudaweb.pl@gmail.com
file:///C:/Users/HP/Desktop/pulpit/Nazwy%20rzek.pdf SŁOWIAŃSKIE RZEKI W EUROPIE
PRZYCZYNEK DO STAROŻYTNOŚCI SŁOWIAŃSKICH dr Teofila Tomickiego z 1925roku.
Ten link jest orginalny. https://jbc.bj.uj.edu.pl/Content/651/PDF/DIGDRUK001723.pdf
Taki rarytas str 43: „Wiadomem jest z dziejów Francji, że królowie francuscy skła dali we wiekach średnich w mieście Reims przysięgę koronacyjną
na ewangełję łacińską i ewangelję gwarą cerkiewno-słowiańską pi saną. Trudno przypuścić, by to był czysty przypadek, by wysoki
kler katolicki biorący udział w uroczystości koronacyjnej tak wiei kiem odznaczał się nieuctwem lub lekceważeniem aktu wiary, ja kim jest przysięga, by podsuwał królów’ pod rękę ewangielję na pisaną w gwrrze, której ani król, ani kler nie rozumiał. Przeciwnie
słowiańskie imiennictwo geograficzne rozrzucone — jak zobaczymy
po całej Francji1 domniemywać się każe, że przynajmniej w oko licy miasta koronacyjnego, musiała gwara słowiańska, w czasach
gdy przysięgę koronacyjną wprowadzono, być dobrze znaną i uży waną, oraz przez kler rozumianą.” Dodać należy, że dzieje Reims sięgają czasów rzymskich. Na terenie miasta istniała wcześniej osada galijska Durocortorum. Była stolicą kraju Remów(plemie Celtów), a później rzymskiej prowincji Gallia Belgica. Była też ośrodkiem migracji Wandalów w V wieku n.e.
Akurat się składa, że posiadam tę książkę i mogę powiedzieć, że jest słaba. Jest na tyle słaba, że nie przeczytałem jej do końca. Jest to typowa „życzeniówka” z tezami „dopychanymi kolanem”. Mieszanina rzeczy oczywistych lub wielce prawdopodobnych z absurdami.
A przede wszystkim brak metody porównawczej, tak jakby nazwy były przez wieki niezmienne.
Znamienne jest także to, że została zareklamowana pod tym artykułem, który także jest fuszerkowaty.
„Część cyrylicka i głagolicka zostały połączone w jeden tom, który po zniszczeniu klasztoru Emaus w czasie wojen husyckich został wywieziony do Konstantynopola. Tam odnalazł go w 1574 roku kardynał Charles de Guise. Przekonany, iż natrafił na oryginalny rękopis sporządzony przez św. Hieronima, zabrał księgę do Francji i podarował katedrze w Reims. Do czasów rewolucji francuskiej królowie Francji podczas koronacji składali przysięgę na ten ewangeliarz” https://pl.wikipedia.org/wiki/Ewangeliarz_z_Reims Czyli, że co uważali , że Hieronim znał Cyrilicę ? 400 lat przed Cyrylem i Metodym? Moim zdaniem ta ksiazka stawia w złym swietle cała tą profesorską agenturę niemiecko-rosyjska na naszych uniwerytetach. Treaz jest dobry moment, zeby się nimi roztac. Nie chodzi tylko o nazwy tylko też o stwierdzenie, że Celtowie mówili jakimś słowianskim językiem. Sa dowody, że Swebowie też. Ireneusz Ćwirko twierdzi , że Piastowie to ostatni z Merowingów. https://krysztalowywszechswiat.blogspot.com/2015/10/starozytna-historia-polakow-piastowie.html Ta ksiązka jest z roku 1925 . Za rok niemiecki agent dokonał Zamach Stanu a resztę dożynali Niemcy i Rosjanie. Jak tylko wyzwoliliśmy się od Ruskich to przycisneli nas Niemcy Eurowalutą. Jak nie spieprzymy okazji spadłej z nieba to znów będziemy wielcy. Krytyka jest zawsze wskazana, zeby nie popadac w hura optymizm. Dziekuje za komentarz i pozdrawiam serdecznie.
@Stefar
Skoro autorstwo tych tekstów przypisuje się
Prokopowi z Sazawy (970 – 1053) , to nie ma tu żadnej
sensacji . To ,że ten francuski kardynał skojarzył te teksty
ze świętym Hieronimem znaczy tylko tyle ,że wiedział
o jego tłumaczeniach z greki i hebrajskiego na łacinę ,
stąd założył ,że i za tym tekstem może on stać
Fakt ,że dopiero w roku 1717 car Rosji rozpoznał język
tych tekstów świadczy o tym ,że nikomu wcześniej
na tym nie zależało bo z uwagi na świadectwo tego kardynała
przyjęto wyjątkową starożytność i oryginalność tych tekstów ,
na tyle dużą ,że wykorzystano je przy koronacji królów Francji
bo akurat tam zostały zdeponowane ( podarowane )
C przechodzi w S tylko w teorii Satem-Kentum …no bo jakże to ? języki słowiańskie nie mogą być starsze od germańskich 🙂 LaSKa ,LaGa ,LaCHa …jeden Pieron .Ten sam źródłosłów co LeSZCZyna. LSZCZ .Z tego samego LaS .LaCH ,LaSZKa to LSZCZ .Laska to ,,ładna dziewczyna ,, …no bo to Laszka a Laszki są Ładne 🙂 LaSZKi/LaCHy z lasu mają rodowód …..to potomkowie leśnych łowców co w pasterstwo leśne weszli( chyba wiem jak do tego doszło ) a później z tymi stadami na pola rolników wyszli i zaczęło się to co nauka zwie ,,kultura ceramiki sznurowej,, ….a biblia ,,Kain zabija Abla ,,.To wyjście ze stadami na ziemiach polskich miało według mnie miejsce najpierw z zachodnich Beskidów, na pogranicze Śląska i Małopolski ….dlatego puchary lekowate i lubelsko -wołyńska okopaly się nad Szreniawą(tysiąc lat później miało tam miejsce drugie okopanie ..granica z ,,Unietykami ,,).Lachy to NIE jedyni przodkowie dzisiejszych Polaków …Lachy to Lachy …to Małopolska …a w początkach brązu to kultura mierzanowicka .Małopolska ….mało pola mieli 😉 to i poszli z lasu w świat .A tu taka tęsknota za Tym co ze stadem w obcej krainie i krew w obronie dobytku przelewa https://youtu.be/lZC0IUBeGec
Lach RoŚCi/ŁaSZCZy /,,LaSZCZy,, swe prawo do R/Ł//LaSZCZu.Nie chodzi o to że LaSZKa/LaCH to jedyni potomkowie leśnych ludzi ,a chodzi o to że chyba jako ostatni zachowalimy to miano .My wychodząc z domu wychodzimy na ,,Pole,, ,no bo pole to nie las …skoro dla nas domen las to jak wychodzimy z domu/lasu to jesteśmy poza domem/lasem czyli na polach /,,po lasach ,, 🙂 no . No bo tacy Poleszucy to już wyszli mentalnie z lasu …oni są ,,po Lachach,, …może rzeczywiście ich rodowód z Małopolski ?…migracje z Odrowiśla w stronę Prypeci są widoczne .
.Narzędziem z którym jeszcze nie tak dawno, żaden chłop w Małopolsce z chałupy ,pod pazuchom ,na ,,pole,, nie wychodził była siekiera …typowe narzędzie leśnych ludzi …które wyszło z lasu na pola . Takie powiedzenie ,,Las łociec nas ,my dzieci jegło idziymy do niegło ,,
Atena i jej ,,palisada ,,Ateny w czasach achajskich założona .Atena między innymi bogini wojny i mądrości .Atena ,jakieś nijakie imię jak na boginie wojny .A jeżeli Achajowie mieli nosówki ? Ątena .Uważam że nosówki Ą ,Ę to ,,przestawka,,w Ło ,Łe . Łotena ,Ątena ,Atena .U mnie w gwarze zachowało się ,,Łotać,, prać ,bić, uderzać,a to już z wojną się kojarzy . Czy Atena nie ,,urodziła,, się po tym jak Hefajstos łotną Zeuza toporem w łeb ? Czy nie trzeba czasem kogoś łotnąć w łeb by zmądrzał ? Atena bogini wojny i mądrości
Dwie rzeczy stały się. Jedna, to: konsekwencja braku zębów (kobiety łowców) i ich posiadania (łowcy). Okazało mi się, że te same wyrazy oboczne, gdzie jest szdzdzżc zamiast kghbp, mają zabarwienie męskie, wojenne, łowieckie, a tylne głoski są w wyrazach domowych, kobiecych.
Nóż, noża, nożyce, noga.
Góra, żora, żar, ale gar,war
Ogień, ozień. Ginąć,zinąć.
Herba, zebra
Chcieć, zrząć.
Nik, nic
Suka, sucza
Sycz, syk
Rzec, rzek
Szyć, szyk
Zrywać, grywać
Znić (zejść), gnić
Widoczne w niemieckim, z naszego z,ze, powstało ge
Druga, to analiza nazw pierwiastków.
Oxy ogień
Sód-Natrium, nacierać.
Azot-Nitrum, nacierać. Oba tworzą sole, którymi naciera się mięso.
Hydro, jasne, woda, wodra, odra.
Hel mi się kojarzy z morzem helleńskim, Helem i Helsinkami, czyli gdzie nic nie ma, synonim moru, morza. Ang. Hell, ale to wróżenie.
Siarka – sulfur – sulf, żółt.
Złoto-aurum, zauroczyć
Carbonium, czarny (czarne co?)
SN, stannum, ze stagnum, stegna, błoto, bo łatwo się topi.
Zincum, czynć, zaczątek mosiądzu.
Itp.
Witaj, Cieszę się, że Cię słyszę. Braki w uzębieniu mają zdecydowany wpływ na wymowę. Jeśli przyjmiemy, że znane nam zachowania współczesnych ludów pierwotnych odpowiadają zachowaniom ludów prehistorycznych, to straty w uzębieniu są zależne od roli społecznej kobiety. Choćby wyprawiania skór żuciem. Czyżby kentumizacja wynikała z faktu uczenia się przez dzieci melodii języka od szczerbatych matek? Prozaiczny, acz skuteczny mechanizm.?
Szczerbatych na pewno. Ale raczej ogółu kobiet, bo dzieciaki latały wszędzie ciekawe świata. Nie sądzę, że (jeśli były, to w zdecydowanej mniejszości) kobiety wyższego stanu z zębami miały duży wpływ na młodzieży chowanie. Najpierw dziecko wpatrzone jest w matkę, wiec nabywa język matki, potem staje się młodzieżą i nabywa nowe słownictwo od mężczyzn, czy to nauczycieli, czy partnerów.
Co do analogii życia pierwotnych ludów aktualnie żyjących i prehistorycznych, to przyjąłem to za pewnik, jeśli chodzi o łowców-zbieraczy, czy hodowców. Rolnicy nie mieli tego problemu, ale pojawili się później, wiec niejako już mowę mieli rozwiniętą z wszelakimi głoskami.
Jestem przekonany, ze nie było innych, niż prozaiczne, mechanizmów przetrwania i czynności z tym związanych, zwłaszcza tu na północy. Na południu ludzie z nudów mogli sobie różne rzeczy wymyślać, tamże być może kształtowała się religia w obecnej postaci, czyli w celu kontroli i władzy. Tutaj wyobrażam sobie raczej rytuały ku obfitym zbiorom, ale to już u rolników.
Gdyby braki w uzębieniu wpływały na to czy ktoś potrafi mówić tak czy inaczej to Francuzi i Polacy gdyby im wybić zęby mówili by z podobnym akcentem ?
Nie będą mówić z tym samym akcentem ponieważ większość akcentuje na pierwszej sylabie my natomiast na przedostatniej. dlatego nasz język ma ten specyficzny zaśpiew .
Czyli sugerujesz że gdyby tylko francuz zmienił akcentowanie to nauczyłby się płynnie mówić po polsku ?
Otóż nic podobnego , jeśli do około 3 roku nasłucha się jakiś słów to „sformatuje” sobie mózg pod dany język , uczenie czegokolwiek po 7 roku życia nie przynosi już żadnych efektów bo ma ukształtowane strony i gardło poda dany język.
Wybite zęby mleczne nic nie mają do tego i nie zmieniają wymowy danego języka.
A jeśli chodzi o zaśpiew to jestem z południa i tu zaśpiewu nie ma , choć i zaśpiewy Przemyski/Lwowskie Zamojskie czy Białostockie są zupełnie różne , choć taka samo akcentują.
A może żaba była ziąbą, bo jest zimna (każdy, kto dotykał żaby, to wie.)
Świadczyć o tym może obecność om, um, am, w odpowiadających skokom wyrazach w innych językach: jump, gumpa, gampen etc.
Zastanawiałem się nad tymi skojarzeniami. Zwłaszcza jeśli chodzi o „dżamp”. Skojarzenia jednak układają się w drogę od „żąba” do „żaby”, a „dżamp” byłby jeszcze późniejszy. Czyli skok kojarzony od żaby, a żaba od jedzenia. Z kolei „ziąb” jest wyciszony, więc nie mógł dać skojarzenia do „żaby”, bo Z”>Z’>Z. Jest to droga ku wyciszeniu, tylko w jedną stronę. Relacja ż-ź w obydwie strony utrzymuje się podczas odmiany, gdy funkcjonuje w pamięci użytkowników echo glośniejszej wersji. Gdy pierwotne skojarzenie zanikało, to cichsze Z nie mogło dać głośniejszego Ż.
Tak ja to widzę, co nie znaczy że mam rację.
No właśnie to może być wyjątek. Wyciszanie głosek zachodzi głównie w j. kreolskich, ich zapożyczeniach, tym, co one dalej z tym robią. Ta żaba mogła się komuś też z „gaba”, „gąba” skojarzyć, a gęba jest stara (huba, gędźba, gąbka, itp) – tu się tworzy język, a nie uczy i powtarza 🙂
Język wysokoenergetyczny jest przydatny do porozumiewania się na odległość …takie warunki zachodzą w społecznościach łowieckich(zwłaszcza tych co organizują wspólne polowanie na sporym obszarze ) …..osiadły tryb życia doprowadzał by do wyciszania języka …mamy w języku formy słów głośne i ciche i ciężko znaleźć słowa obcego (nie IE pochodzenia )i nasz język nie jest językiem mieszanym , a to by wskazywało że kontynuujemy w linii prostej język miejscowych łowców Skoro mamy Żar >Gar >Har .Mamy ,Góra >Hora ,to i pierwotnie mogła być ,,Żora,,..Ż jest wymienne z G np Noga Nożny .To i Gęba kiedyś mogła brzmieć ,,Żęba,,(,,pełna zębów,,).
Ma to sens. Żęba – żąć – żuć – żuchwa – jaw, wtedy żaba byłaby wcześniej żębą, jak każdy widzi. A z kolei innym się skojarzyło z ziąbą i też dobrze. I takie wyrazy się utrwalają. A czy żaba jest wroga, czy sroga (frog)? Wiem, że jest żaba rogata, może „z rogami” -> frog? Jeszcze może być wraża/wrażliwa. Mamy problem, bo z mojego doświadczenia wynika, że może z każdego powyższego lub żadnego 🙂 Np. od dźwięku, jaki wydaje (frog, frooog), a nasze: rebe rebe, może stąd TEŻ jest ta żaba.
Ja widzę to tak : Ło>Oł >Ą .Łe>Eł >Ę. Żaba <Żąba < Żołba < Żłoba(żłobić ,żłób,ząb/,,żołb,,) .,,Żłoba,,były to pierwotnie początek wiosennych łowów .,,Żaba,, to nie tyle nazwa własna zwierzęcia co nazwa wiosennych łowów która przeszła na zwierze z racji tego że ,,żaba ,, pojawia się na wiosnę akurat w czasie rozpoczynania łowów .Tak jak początek biwakowania nazywamy ,,otwarcie wikliny ,, .
Zdaniem laika jakim jestem Te ziaby to od ziąbow. Same zimne i w zimnych bagnach na wiosnę na przednowku na nie polowano. U nas objadano się zabimI udkami jeszcze w XIX wieku (sądzę że na całej slowianszczyznie) . Są ślady wspomnień w książkach np o handlarza plotnem i ich wspomnieniach z dzieciństwa. Czyli pierwsze wiosenne polowania. Hihi.
Jak już spamuje napisze też o tych szczękach czyli dziafach… Mówi się o ujadającym psie że dziafie i dziafie i to samo gdy się dwóch kłóci to często ktoś rzuci „nie dziaf/dziafoj telo”
Nie wiem czy już kwestie cegły rozwiazaliscie. Cegła np u sąsiadów nazywa się tehla, czyli podobnie do tela czyli ciała. A jak weźmiemy pod uwagę że sanskrycie pustaka oznaczało książkę a raczej te skrzynkę na deseczki z książką to może te skrzynki w których cegły robiono też nazywano pustaki a ugniatana gline w środku telem/ciałem a więc telo/tehlo/tehla a przekrecone na inne odmiany słowiańskich gwar ceglo lub cegla
Żaba od Ziąb ? A od czego ,, Ziąb,, ? Bo to u Brucknera : Ziąb //,,prasłowiańskie, bez odpowiedników dalszych” // niewiele wyjaśnia 🙂 czeskie ,,Zábst,,= zmarznąć .Żaba jako ,, zięba,, ,,zmarznięta ,, może być rozumiana jako ,,zarżnięta,,/upolowana ,czyli zięba / ,,pierwsza polowana na wiosnę /pojawiająca się w czasie pierwszych wiosennych polowań ” .Pustak to ,,pusty,, czyli forma/skrzynka jak najbardziej może znaczyć .Ciało ,cegła to ,,całe ,, .,,Całe ,, z ,,pustego ,, = cegła z formy .
Zimno czyli ziąb. I gwarowo ziaba a nie żaba
Samo z siebie : Gorące staje się Zimne ,Głośne Cichnie .Ze Spirytusu robi się Wódkę . Ż przechodzi w Z .R przechodzi w Ł. Żaba >Ziaba .,,Żąb,, >Ząb .U mnie gwarowe ,,Żąpić,, …,,obrywać krańce materiału ,, = ,,Ząbić,, .Żomp …dno szybu …,,żłobione ,,/,,zębione .
No i tu dochodzimy do sedna. Jak jest zimno, to się szczęka zebami i przez nie słychać takie zizizizi…. wiecie o co chodzi. Tak jak łe, ą, z, ś czy rrr. Ono ma to p(rz)e(z) ja. Onomatopeja.
Tehla, to wyciszona cegła:
CeGL”a
C>T, GH i mamy
TeHLa.
Nazwa „cegła” jest zatem starsza, a co oznacza?
C – całe
K – ku
L” – palić.
Ewidentnie skondensowany opis technologii produkcji: zlepić w calość i wypalić.
Tygiel podobny sens : ,,Całość ku paleniu ,, .,,Arabski,, tell …,,ceglisko ,, 🙂
Dlugie, podwójne L, sugeruje, że mogło to być Ł.
Cegła wychodzi, że była cężka, i ciążyła. Do dziś się mówi „ale cegła” w sensie że ciężka. A cęgi? Ciąć? Czyli cegła to cięte, ciężkie. Pewnie też ciągła. Raczej przymiotnik, bo niewiele jest rzeczowników z końcówką -ła. Ale ceglany, a nie cegłowy.
Niby z łaciny tegula, tegere. I z niem Ziegel. Ale raczej na pewno odwrotnie, w łacinie przez t zapisywano nasze c, a do niem przeszło niemal bez zmian. A w łac oznacza dachówkę, wiec nie widzę, jak dachówka miała by zmienić znaczenie na to, z czego się mury stawia, a odwrotnie i owszem.
Frog
Broż
Być robić żąć
Jest do jedzenia?
Naukowcy z MIT chyba czytali mój artykuł ?
https://www.komputerswiat.pl/aktualnosci/nauka-i-technika/naukowcy-z-mit-opracowali-algorytm-ktory-rozumie-wymarle-jezyki/j2226gy
Sławek to znalazł. Dziękuję Ci Sławku za link.
Pewnie że czytali ….Twoja działalność jest tylko w sieci …a wszystko co się dzieje w sieci jest znane tego rodzaju firmom 🙂 .Jestem przekonany że świat akademicki też zna twą teorie …świadczyć może o tym choćby to że nie ma z ich strony żadnego ,,ataku ,, na Teorie Rzdzeni …prób ośmieszania .Teraz pewnie niejeden główkuje jak przejąć Teorie Rzdzeni za swoją ….to jest w sumie nieważne …ważne jest to ,że zajmując się nią ,wbrew swym zamiarom dowiodą starożytności naszego języka 🙂 a to jest wartość nadrzędna .Prób stworzenia odpowiedniego algorytmu na odtwarzanie rozwoju języka było pewnie sporo …jeden z takich przykładów https://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C394120%2Calgorytm-ozywia-zapomniane-jezyki.html .Ale myślę że ta ,,ostatnia ,, jest oparta o prawidła z twej teorii .
Aleś Ty kochany!
Linkowalem mój artykuł znajomym naukowcom z PAN. Przeczytali go i odzew bez żadnego „pouczania” był. Niby nie ich działka, ale to kumaci ludzie.
Jeśli w czymś są prawidła to jest potencjał ….a każdy potencjał da się twórczo wykorzystać …każdy rozgarnięty to wie choćby się na jakimś określonym potencjale kompletnie się nie znał .
W telewizji leciała autoreklama stacji dla kultowego filmu „szczęki”. W oryginale „Jaws”, czytane jak „dżałs”. Kolejny przykład relacji międzyjęzykowych.
JaWS
Liczba mnoga może wprowadzać w błąd. Zapis fonetyczny to
DZ”aL”S, lub
DZ”auS, a w polskim jest
DZ’o”S(L”o) – dziąsło.
Jeśli pamiętamy o przemianach B>W, oraz W=uu/łu, to przemiany można zapisać:
DZ”aW
DZ’aB
DZ’uB – dziub
Zo”B. – ząb.
Ale też
TZ”aB
co już jest w polskim „trzebieniu”, czyli jakby „zębieniu”: wygryzaniu, wyrzynaniu i wycinaniu.
Nie znam się kompletnie na lingwistyce, ale jako ewolucjonista widzę, że metoda rekonstrukcji języka pra-polskiego (mającego być w istocie praindoeuropejskim albo prawie nim) jest oparta na paru błędnych założeniach. 1. Przede wszystkim trzeba brać pod uwagę, że język ten istniał ok. 20-30 tys. lat temu, a ludzie (Homo heidelbergensis, o ile zasługuje na odrębną nazwę gatunkową) mówią od mniej więcej 500 tys. lat temu (na ile można wnioskować po tym, co się zachowało w stanie kopalnym). Przodek języka praindoeuropejskiego był w pełni rozwiniętym i funkcjonalnym językiem, z całą złożonością i bogactwem, jak każdy dzisiejszy język. Ale to chyba błąd lingwistów w ogóle, którzy odzierają słowa do rdzeni i wydaje im się, że dotarli do pra-słów. Te rdzenie to kikuty pra-słów. Ten sam błąd popełnia wielu ewolucjonistów sądząc, że ewolucja postępowała prawie zawsze od form prostszych do bardziej złożonych.
2. Nowsze badania sugerują, że język się zaczął rozwijać nie z powodu konieczności przekazywania wiedzy praktycznej czy umiejętności (tych człowiek najlepiej uczy się przez obserwację), tylko do opisywania relacji międzyludzkich. Argumentacja tych badań wydaje mi się przekonywująca choć jestem ostrożny, gdyż wydaje mi się to inspirowane poprawnością polityczną (pro-feministyczną), która dziś robi tyle samo zła w nauce, co niegdyś nacjonalizmy.
3. Wyszukiwanie w słowach ich pierwotnych rdzeni i określanie w ten sposób pokrewieństw między językami jest OK, ale określić kierunek dominujących przekształceń (czyli określenie, w którym języku brzmienie tych rdzeni jest najbliższe pierwotnemu – w filogenetyce nazywa się to ukorzenianiem dendrogramu przedstawiającego wykres pokrewieństw) jest możliwe tylko przez porównanie z grupą zewnętrzną – czyli tu z jakimś możliwie bliskim językiem nie indoeuropejskim.
Nie mogę się z tym zgodzić, że język począł się od opisywania relacji międzyludzkich. To jest bez sensu. Sens ma: Trudne warunki -> potrzebna współpraca -> wydawanie poleceń. Lider ma wizję, którą wciela poleceniami. Po zdobyciu zwierzyny: oporządzenie – polecenia – ty zrób to a ty tamto. Zrobiłeś? to rób następne. Przynieś opał. Rozpal ogień. Potem organizacja pracy przy budowie grodzisk/obozów, hodowli. Człowiek jest leniwy, i jak mu nie powiesz, to sam nie zrobi, chyba, że wszyscy wiedzą, co robić (rzadko) i jest to sprawa przeżycia. Wyszukiwanie pierwotnych rdzeni natomiast ma sens jako dowód na starożytność; ukorzenienie w sensie „ą” jest wszędzie, gdzie jest wysiłek, a inne języki mają już om, on, un, an w zapisie, co oznacza, że miały ą a nie wiedzieli, jak zapisać. Ale to nowe czasy, podejrzewam, że jeszcze 5000 lat temu cała Eurazja i częściowo Ameryka Północna ączyły na potęgę.
Język służy przede wszystkim do porozumiewania się a nie wydawania poleceń …rozpatrywanie tego z punktu widzenia ,,kultury pan-sługa ,, może prowadzić na manowce …bo najstarsze znane modele zorganizowania społecznego (do dziś istniejące ) są egalitarne ….więc język rodził wśród ludzi równych sobie .Mit o Wieży Babel pokazuje do czego może prowadzić brak wzajemnego zrozumienia /niemożności dogadania się .
Nie napisałem pan-sługa, a lider. Lider może być w każdej sytuacji inny. Inny do dzielenia łupów, inny do obrony, inny do zabawy, inny do planowania, nie wspominając o liderach technicznych; to się naturalnie dokonuje w społecznościach. Lider to nie Pan. Raczej mistrz-uczeń. Tylko wówczas może być pełna współpraca, kiedy jedna z osób naturalnie przyjmie funkcję steru, a inne naturalnie się dostosowują. Jeśli ktoś ma inną wizję, to jest rozłam, coś, co szkodzi społeczności, mamy wbudowane mechanizmy do rozwiązywania takich sytuacji.
Natomiast na poziomie życia rodzin (grup jedno-dwu pokoleniowych) jest raczej względna równość ważności decyzji.
Mam dość dobrze przemyślane życie w grupie takiej, że wszyscy się dobrze znają, czyli tak do ca 200 osób. W takich grupach komuna działa (ale raczej każdemu wedle zasług, gdzie „każdy” robi z tym, co dostaje to, co uważa za słuszne, Nadwyżki przekazuje na cele społeczne. Nie było gromadzenia bogactw, nie mogło być. Pamiętamy „niezamykanie skrzynie” z dobrami u Słowian.
No dobra 🙂 przy wykonywaniu grupowym jakiegoś zadania/czynności zawsze jest jakiś lider/,,wodzirej ,, ale to nie stoi w sprzeczności z tym że język zrodził się przede wszystkim z potrzeby porozumiewania się a nie wydawania poleceń …bo polecenia to się wydaje w strukturach hierarchicznych a takimi nie są /nie były wspólnoty pierwotne .
Gdyby nie było gromadzenia dóbr to po co by były skrzynie ?
Dlaczego uważasz że wieża Babel to mit – łatwo znaleźć nawet dziś to miejsce w okolicy Eridu, nawet na google , tylko płotem ogrodzone przez USA po wojnie w Iraku.
No bo tu użyłem w sensie (1.2) :Mit ,,μῦθος (język starogrecki)
transliteracja:
mûthos
wymowa:
IPA: [mŷː.tʰos]
znaczenia:
rzeczownik, rodzaj męski
(1.1) porzekadło, powiedzenie, mowa, słowo
(1.2) historia, opowieść, narracja ,,
Mit o Wieży Babel niekoniecznie jest o budowie wieży 🙂 raczej jest o niemożności porozumiewania się ….a widzę to tak : ,,dywersyfikacja ,, ludzkich sposób na życie (jak i rozchodzenie się w różnych kierunkach) ,doprowadziła pomału do rozchodzenia się języków …Ci którzy ten mit rozpowszechnili mieli świadomość że ludzkość wywodzi się z jednego pnia .
30°48’57.72″N
45°59’44.69″E
Wieża Babel to nie sama wieża a tak jakby piętrowe miasto zbudowane na wzgórzu do którego gwieździście prowadziło bardzo wiele dróg od mniejszych miejscowości dookoła z których jedną z niech było Eridu.
Nie czytajcie tego co Wikipedia podaje na ten temat bo ani czas ani opis się z tym ich opisem nie zgadza , a to miejsce nie jest legendą.
>>>Ci którzy ten mit rozpowszechnili mieli świadomość że ludzkość wywodzi się z jednego pnia .
W zasadzie to bardziej opowieść o Noe lub jak kto woli Ziusudrze , do dzisiejszego dnia (przez kroniki np. Kadłubka) przeniosły to przekonanie że pochodzimy z jednego źródła kulturowego.
Uważam że Ł jest starsze od Ą, Ę ,które ,,powstało ,, z przestawki ŁO,ŁE >OŁ,EŁ. Niemniej Ą,Ę też jest bardzo stare …występuje w języku Nawaho .To że nosówki nie zanikły w naszym języku świadczy o jego bardzo starym konserwatywnym rodowodzie ….i może wskazywać że to tu jest nasza kolebka ….to u źródła zawsze jest najczyściejsza woda 🙂
Ą, ę to jest mimowolny dźwięk wydawany przy podnoszeniu czegoś ciężkiego, stęknięcie (ogólnie dźwięk wysiłku). I zawsze w takiej roli występuje (niemal). Dlatego uważam ten dźwięk za jeden z najstarszych.
Bardzo podoba mi się koncepcja prardzenia „ło” . Ciągle wraz z synem doszukujemy się go w róznych językach i daje to nam wiele zabawy radości i satysfakcji…Kilka dni temu wpadła nam
łopata
„ło” + „pat” – patrz ang. (put -po͝ot) -położyć no i mamy przyrząd do gaszenia ognia 🙂
Chciałbym przy okazji zapytać czy dobrze kombinuję ? „ło” czy „gni” , oba człony odoszą się do ognia, który starszy ? Podejrzewam, że „ło”.Ten drugi zaś mogł pojawić się dopiero gdzieś u Ariów by dotrzec do Indii (Agni) i dopiero wrócić do Europy jako nasz „ogień”, rosyjski „agoń” czy skandynawskie „gnist”(iskra)
Fakt …bardzo ciekawe jest ,,Ł,,.Występuje w niewielu językach : polskim ,kaszubskim ,łużyckich(szczątkowe w wielu językach słowiańskim ,rosyjski ,,Ład,, jako że to słowo ,,sacrum,, to się zachował ) ,wilamowskim ,weneckim w angielskim jako ,,W,, .Takim wspólnym etnosem użytkowników ,,Ł,, mogli być Wenedowie .Ale jest to spółgłoska stara bo w języku Nawaho (tak jak i nosówki )jest obecne . Osobiście uważam że ,,Ł,, to zbitka GL/KL .Kluka to słowo o wielu znaczeniach, zaświadczonych głównie w gwarach: ‚drąg u góry zakrzywiony, drąg z hakiem do zaczepienia, duży nos zagięty. KL >Ł Kluka > Łuk .Ł jako KL można rozumieć jak Ku paLeniu .Raczej Ł<KL jest wcześniejsze .Łaciński cultus (Kult ) można by wprost przetłumaczyć na polski jako ŁAD 🙂 .Kult Ognia ….masło maślane .
Aryjskie „agni”, to nasz rodzimy „łogeń”.
Nosówki Ą ,Ę < OŁ ,EŁ ? Agni < Ągni <OŁgni ….Łogni .
Łopata
L”oPaTa
B>P
Ło Bo To
czyli: ogień być cały.
Łopata więc miała raczej szersze zastosowanie, niż gaszenie ognia. Wręcz przeciwnie, nazwa wskazuje na jego byt, trwanie. Może więc służyła do przenoszenia żaru? Kształt łopatki zwierzęcej pozwala na ogarnięcie śniegu pod ognisko, wykopanie dołka pod nie, zasłonięcie od wiatru przy rozniezaniu, zgarnianie niedpopałków do ogniska, przenoszenie rozgrzanych kamieni, rozgarnianie i zasypywanie popiołu, suszenie owoców przy ogniu, i zapewne wiele innych czynności, o których nawet nie mam pojęcia.
Jeszcze nie tak dawno rozpalając w wielu piecach przenosiłem żar na łopatce .Łopata służy do wkładania chleba do pieca jak i wyciągania ,więc jakiś związek z ogniem ma .Bo do zgarniania żaru w piecu chlebowym służył Ciosek a ci co je wyrabiali przezwani byli Ciscykami .
Dla mnie ł oznacza niemal zawsze coś krzywego. Wiąże się to z mimowolnym dźwiękiem krzywienia się „łyyyy” jak coś nie smakuje, jest to odruch. Łopata to coś krzywego, płaskiego i do robienia „tam”, czyli wkładania, okładania, nakładania. Dziwne jest, jak to popularny wyraz w innych językach. Również łopata często jest od suwania (shovel, Schaufel), kopania, spadania, palenia (wiktionary: łopata)
Racja!
No to teraz taki ciąg…
Łopata = ło+poot [pat]
poot = położyć = kłaść
kłaść- kojaży mi się z [k] KU – ŁO, czyli DO -ŁO,
a DO- ŁO , to DO-ŁO-ŻYĆ….
Tylko czy ZYĆ od rzucania ? Czy od życia (ognia) , trwania ogniska…?
Raczej „rzucanie”
Ale i tak uważam , że słowo ŁOPATA w znaczeniu przyrządu gaśniczego jest jest przynajmniej równorzędne ze znaczeniem „trwania ognia” o ile nie właściwsze.W wozach pożarniczych do dzis łopata jest na wyposażeniu bynajmniej nie w celach rozniecania ognia.Natomiast wspomniana przez Pana gdzieś w komentarzach SZUFLA , bardziej odpowiada czynności podtrzymania ognia [ ang – shuffle,] czyli szurać. Nasi przodkowie z pewnoscia nie raz zmagali sie z niekontrolowanym ogniem , i szybko odkryli ,że nie tylko wodą, ale poprzez zduszenie , odcięcie t-LE-nu mogą go opoanowac…Więc różnego rodzaju ŁO-PATY, P-ŁA-CHTY, P-ŁA-SKIE przyrządy, zawsze były pod ręką. Natomiast dorzucanie do ognia łopatą vel szuflą, to raczej póżniejsze czasy (węgiel).
pozdawiam
Przepraszam że się wtracam ale mnie Łopata lopian przypomina. Liść jest podobny do łopaty. Słowacy mają słowo lopar (to l takie polskie zwane teatralnym) . Jeśli się nie mylę to taka Łopata do wsadzania chleba do pieca.
Łopian, to roślina jadalna. Aby zrobić z niego wartościowe pożywienie wystarczy korzeń upiec w żarze (jak ziemniaki). Dlatego nazwa tej rośliny nie powinna dziwić.
L”oPJ(an)
L”o B’ Jo”
czyli: palić być jąć, jadalne po upieczeniu.
Tak ewidentnie logiczna nazwa, że aż gęba się uśmiecha.
Co przechowuje gwara ?
Otóż , kolejne wakacje spędzane na wsi przynoszą ciekawe spostrzeżenia.Temat dotyczy gwary z okolic Przysuchy(Gródek), Końskich, Szydłowca. Skarżyska
(Rydno). Jest to teren mocno zalesiony niegdyś trudno dostępny gdzie od zawsze ukrywali się powstańcy czy np.Hubal . Wieś ,w której jestem szczęsliwym posiadaczem chałupki została zelektryfikowana dopiero w 1977 lub 1979 takie mam informacje. Z początku tj. w latach 90-tych gdy jechałem tu wakacje,nie bardzo rozumiałem miejscowych zwłaszcza tych starszych, nie raz babcia która spędziła tu dzieciństwo musiała objaśniać mi o co chodzi.
Dziś już ze świeczką szukać tej mowy, niestety!
Ale do rzeczy..
Wydaje się ,że w tej gwarze można doszukać się germańskich (lechickich) ,Skandynawskich ,a może nawet praindoeuropejskich słow i konstrukcji .
przykład
Psysło ciotko i zapytało – Pójdziewa na gzyby ?
skąd to „wa” ? Czyżby skandynawskie „vi”, niemieckie „wir” i angielskie „we”
Gehen wir? -Idzie`wa ? wir=my
zrobi-wa, zerżnie-wa itd
dalej
Ciotko -„Jak sami pojdzieta, to nic nie znajdzieta.”
w jęz. niemieckim 2 os.liczby mnogiej to końcówka – t
Ihr geh`t = idzie`t`a
Ihr mach`t =robi`t`a , itd
” ino gzybów ni mo , bo ziemio jesce nie zakwitło”
Sam wyraz „ino” wszystkim zapewne znany oznacza „tylko”
w języku angielskim mamy „enough” w znaczeniu – na tyle, dość, wystarczy
” ino cicho bądźta”
„ziemio nie zakwitło”
zrównanie rodzajów żeńskiego i nijakiego w 3 osobie lp ,.zostają zatem
męski i nijaki podobnie jak w skandynawskich są 2 rodzaje ogólny i nijaki
np. „Ciotko grzyba zebrało i dziecko też”
Natomiast w liczbie mnogiej wszystko przybiera tu rodzaj który osobiście nazywam „une” zasadniczo żeński
„Une psyjechały z targu” ,zarówno kobiety mężczyźni i dzieci , wszystkie rodzaje w jednym jak w j. germańskich..
Mam jeszcze sporo takich spostrzeżeń ,gdyby ktoś uznał za wartościowe to chetnie się podzielę
I na koniec ciekawostka dla Pana Stefana
W jezyku duńskim
iskra = gnist
gdy dołozymy na początku „ło” to co nam wyjdzie ?
p`ło`mień+ iskra = ło+gniste np. pierony(une)
pozdrowienia z lechickiego lasu……
@Skierka
Czy to Pan pisał kiedyś na „forum słowiańskim” o gwarze radomskiej i o Łużyczanach i o potomkach Drzewian? Czy może Pan swoje teksty włożyć w jeden plik i udostępnić?
Niestety nie posiadam jednolitych tekstów i nie zajmuję się profesjonalnie tak poważnymi sprawami jak badanie gwary,wiec to chyba nie byłem ja.
pozdrawiam…
Do dziś w moich stronach do starszych nie gada się ,,Ty,, czy ,,pan / pani ,, ino się im ,,dwoi,, ,,Wy,, np A Wy to kiedy się urodzili ? Idziewa ,zrobiwa ,bedziewa (tak też gada się na powiślu Dąbrowskim ) w miejsce ,,wa,, wstawimy ,,my ,, i mamy idziemy ,zrobimy ,będziemy .Końcówki ,,wa,, i ,,my ,, wynikają raczej z tych samych prawideł i wygląda na to że są zamienne .Une to w moich stronach ,,łon,, ,,łona ,, ,,łono,, .Ł przed O jest wypowiadane w wielu wyrazach np łogień ,łokno ,łoko ,łorać ,płogrzebacz ,łopłowiadać itd ..to ,,Ł,, wypowiadane przed,, O ,, to raczej u mnie nie nowomoda …to raczej zanik w języku polskim w innych regionach .Język polski a niemiecki ….to niemiecki jest ,,wyciszony ,, ,, wypłowiały,, ,,wypłukany ,, a te wszystkie podobieństwa w naszych językach są ze wspólnego źródła …bezprzeczną pożyczką z języka niemieckiego mogą być tylko słowa nie mające rodowodu IE
Sławek, pełna zgoda! Tylko własnie zastanawiam się nad tym wspólnym źródłem , niewątpliwie j.polski z germańskimi łączy ten najstarszy korzeń indoeropejski. Ale jednak różnice są zbyt wyrażne.Tak odmienne języki nie mogły raczej rozwijac się obok siebie przez tysiące lat. Takie naleciałości w gwarze muszą swiadczyć o dominacji lub przynajmniej dłuższej obecnosci na tych terenach Gotów,czy Wandali i procesie germanizacji rdzennych Prasłowian z jednoczesnym slawizowaniem jeż.germańskich.
Natomiast źródeł j.Germańskich doszukuję się nie na północy, lecz na wschodzie. tzn. jeżeli w tamtych czasach ktoś na tych terenach miał przysłowiowo „szprechać” to byli to właśnie ludzie z kręgu kultur koczowniczych Scytyjskich , a nie rdzenni mieszkańcy Odrowiśla , potomkowie Łużyczan.
To troche tak, jak by cżęść ludności prasłowiańskiej, która wywędrowała z Europy ok 5000 lat temu zatoczyła wielkie koło przez stepy Eurazji , przez Indie, Persję z powrotem do Odrowiśla niaosąc już mocno zmieniony język , o silnych naleciałościach zachodnioperskich, język uproszczony gramatycznie , z wyciszonymi lub zmienionymi głoskami i ze sporym bagażem nowego słownictwa ,typowy język handlowy…
Obecnie taki właśnie pogląd bardzo mi się układa w całosc, lecz to sie ciągle zmienia. Im bardziej interesuje sie tematem tym bardziej obraz się zaciemnia.
A może rozwiązanie jest jeszcze prostsze ? A może ,,uproszczony język niemiecki ,, przynieśli
do kultur naddunajskich potomkowie kultur epigraweckich ,,Jamowcy ,, ? Ten wspólny nasz język (,,niemiecki,,)mógł się rozejść wraz z rozejściem się kultur graweckich .W kulturach maddunajskich języki mogły się rozwinąć do ,,form,, fleksyjnych : słowiański ,wedyjski ,łacina ,bałtyckie ..a w kulturach po graweckich (migracje na Ukrainę ,Kukaz Do Rosji ,Grecja? ) mógł zachować ,,starą,, gramatykę .To samo mogło nieć miejsce na północy Skandynawii gdzie ludność poswiderskich kultur Fosna >Kosma(głównie I1 ) i pochodnych w rolnictwo weszli dopiero w epoce brązu przejmując sukcesywnie ,,nordyjską kulturę brązu ,,.Jest to o wiele bardziej możliwe niż ,,masowa migracja,, ze stepu wymieniająca całkowicie nieIE języki kultur maddunajskich na IE ….bo jakoś naukowych podstaw na rozdzielenie języków w Europie w tamtym czasie na IE i nieIE nikt nie jest wstanie przedstawić
Prawda jest jeszcze inna. To polityka wykreowała obecny język niemiecki. Jeszcze w czasie międzywojnia na Łużycach, w Saksonii, okolicach Ruhry, można się było dogadać z autochtonami po polsku. Na terenie obecnych Niemiec funkcjonowały gwary, ba, języki wzajemnie niezrozumiałe. Do dzisiaj jeszcze żyją użytkownicy tych mów, ale jest ich mało i wymierają. Polityka nacjonalistyczna od XVIII wieku, doprowadziła do obecnego stanu.
Raczej Biblia Lutra (niem. Lutherbibel) – przekład Pisma Świętego z języków oryginalnych na język niemiecki, dokonany przez Marcina Lutra i jego współpracowników. Pierwsze wydanie Nowego Testamentu ukazało się w 1522 roku, całą Biblię opublikowano w 1534 roku.
Przekład wywarł ogromny wpływ na rozwój i standaryzację języka niemieckiego. Biblia Lutra była wzorem dla późniejszych przekładów niemieckich zarówno protestanckich jak i katolickich jak również obcojęzycznych: niderlandzkich, angielskich, skandynawskich, nadbałtyckich czy słoweńskiego. Luter w swym tłumaczeniu posługiwał się językiem dworskim Saksonii Elektorskiej, formą języka wczesno-nowo-wysoko-niemieckiego, używanym też w komunikacji pomiędzy cesarzem a stanami, który był powszechnie zrozumiały. Luter wzbogacił tekst o słownictwo używane przez lud w tym celu przysłuchując się rozmowom prowadzonym przez prostych ludzi. Jego tłumaczenie było więc zrozumiałe dla czytelników bez względu na ich status społeczny[5]. Był to język mówiony, a nie książkowy, Luter dbał nie tylko o poprawność tłumaczenia, ale także o rytm i równowagę tekstu. Celem Lutra było przekazanie myśli biblijnych autorów niemieckiemu czytelnikowi, dlatego starał się unikać dosłownego tłumaczenia idiomów i stosowania wyrazów obcych (przetłumaczył nawet greckie słowo barbaros – „barbarzyńca” jako undeutsch – „nie niemiec”)[14][15][9]. https://pl.wikipedia.org/wiki/Biblia_Lutra
To że język ,,niemiecki,, może być kontynuacją zakonserwowanych i wyciszonych IE języków z mezolitu to jedno .A to w jaki sposób język ,,niemiecki ,, opanował Germanie to drugie .W czasach katolickich na terenie Germani ,kler gadał po łacinie ,elity po ,,niemiecku ,, a lud jak komu pasowało ,,po swojemu,, ale gdy przetłumaczono Biblię na niemiecki to kler i elity gadały po ,,niemiecku ,, to i lud jako podległy tak jednym jak i drugim też zaczął gadać po niemiecku .Myślę że to nie przypadek że Słowianie zachowali się na katolickich Łużycach .
Faktycznie, język pisany ma większy wpływ na język mówiony, niż w przypadku odwrotnym. Pismo stabilizuje język w czasie i w przestrzeni.
Jedna „książka” miała ogromny wpływ na unifikację języka niemieckiego. Pamiętajmy jednak o tym, że religia jest elementem polityki, a raczej jej narzędziem.
Zastanawia mnie, co było takim stabilizatorem dla języka polskiego?
Na pewno stabilizatorem dla języka polskiego nie była Biblia .Pewnie gdyby nie przejęcie Rusi Halickiej ,długo pisali byśmy po łacińsku .Co było stabilizatorem dla języka polskiego ? Bardzo długi ,,czysty,, rozwój naszego języka w Odrowiślu .Był to język znakomitej większości społeczeństwa ….a obcy którzy się u nas pojawiali bardzo szybko się asymilowali praktycznie nic nie wnosząc do języka polskiego ( ,,niemieckie ,, nazewnictwo okołogospodarcze ma w większości rodowód Słowiański).Uważam że własną drogą język polski zaczął iść w czasie trwania kultury łużyckiej( na znacznej części jej obszaru ) .
Stabilizatorem języka polskiego była Kultura Odrodzenia z fantastyczną poezją . W tym czasie również mieliśmy tłumaczenia Biblii na język polski.
Należy pamiętać że twórcami jednych z pierwszych słowników języka polskiego byli Arianie ,których dorobek usilnie zwalczała kontrreformacja ,np : założony wtedy klasztor franciszkanów w Zakliczynie miał przede wszystkim za zadanie likwidację(do budowy klasztoru w Zakliczynie posłużyły cegły z zabudowań Arian z Lusławic ) i zacieranie śladów po Arianach z pobliskich Lusławic …w dworku w którym była ich siedziba mieszkał, niedawno zmarły Penderecki .Bodajże w 2007 roku emerytowany przeor franciszkanów z Zakliczyna przeprisił.braci Arian za wszelkie wyrządzone im krzywdy .Czy Odrodzenie weszło by tak gładko gdyby nie osłabienie wpływów Watykanu przez Reformacje ?której prapoczątki można widzieć w naukach podstępnie spalonego na stosie Jana z ,,Gąsiorzyków,, .Poeci Odrodzenia raczej nie tworzyli nowych form językowych ….oni posługiwali się już dobrze ukształtowanym językiem . Gwary języka polskiego są wzajemnie zrozumiałe (w przypadku języka niemieckiego już tak nie jest 🙂 ) Polak prędzej dogada się ze Słowakiem ,niż Niemcy między sobą 🙂 a to świadczy o bardzo długim i ,,czystym ,, rozwoju języków słowiańskich .Języki o takiej gramatyce jak język polski wydają się być stworzone do zapisu ….takim zwornikiem w pradziejach dla naszego języka mogło być pismo …co do istnienia takiego jestem świecie przekonany …i myślę to kwestia czasu gdy dowody na jego istnienie znajdziemy .
Myślę, że dowody już są, ale odmiennie interpretowane. Nawet są czasami wykorzystywane jako „dowód” na brak pisma u Słowian. Przecież są jakieś zabytki runiczne, bułgarskie z nad Wołgi, winczańskie, głagolicowe. Najbardziej jednak dotkliwie działa brak badań nad pismem wiązanym, które niewątpliwie istniało, i język polski przechowuje na to dowody.
@Sławek
//Polak prędzej dogada się ze Słowakiem ,niż Niemcy między sobą //
To nie jest prawda , skąd w ogóle tak radykalna opinia ?
Bawarczyk , Szwab czy Saksończyk z Drezna czyli ci najbardziej
różni od pozostałych Niemców swobodnie dogadają się z każdym
innym Niemcem , te różnice językowe nie są nawet tak duże
jak to ma miejsce w samej Polsce między gwarą śląską a
literacką polszczyzną a nie słyszałem by Ślązacy nie mogli
się porozumieć z resztą Polski bo samo to ,że nawet na wiele
różnych pojęć istnieją zupełnie inne określenia nie stanowi
przeszkody w porozumieniu się bo zawsze można sobie
od razu wszystko wyjaśnić
Cytat z polskiej Wikipedii , język niemiecki to właściwie języki niemieckie 🙂 czy można powiedzieć że są języki polskie ? //,,Język niemiecki (niem. deutsche Sprache, Deutsch /dɔʏ̯t͡ʃ/) – język z grupy zachodniej rodziny języków germańskich. W lingwistyce traktuje się go jako grupę kilku języków zachodniogermańskich, które bywają określane jako języki niemieckie; standardowy język niemiecki (Standard Hochdeutsch) oparty jest na Biblii Marcina Lutra, która z kolei opiera się na języku mówionym z Górnej Saksonii i Turyngii” //
Taka oto wydarzyła się historyjka :Dyplomowana nauczycielka języka niemieckiego ucząca w liceum w średnim mieście postanowiła se dorobić w wakacje przy sortowaniu owoców i wyjechała do Bawarii w pobliżu jeziora Bodeńskiego .Jak zaczęła gadać do gospodarza po niemiecku to ten oczy wybałuszył i patrzał na nią jak wół.na malowane wrota ,całkowicie ją nie rozumiejąc 🙂 pewnie nie ten niemiecki znała 😀 albo po prostu mamy w Polsce kiepskie kadry w szkołach 😉 .A tu oto taki utwór w jednym z narzeczy słowiańskich całkowicie nie zrozumiały dla posługującego się narzeczem polskim 😉 https://youtu.be/aryYaO3gkVI
Szufla?
S”o” W La – ciąć w ogień
albo
S”o’W La – sunąć ogień
Souvli ( gr.) – rozen, do nadziewania miesa. Souvlaki .
Ignition…ang. zaplon
Moje dzieci mówią po niemiecku i, jak musiałem stwierdzić, jest bardzo trudno je nauczyć polskiego. Przy powtarzaniu słów dzieci robią takie błędy, które nazywam kentumizacją – przechodzenie ę,ą na en lub an, na przestawianie koleji samogłosek między spółgłoskami, wstawianie dodatkowych samogłosek, usuwanie ł i wszystkie szeleszczące na sz. Wtedy każde słowo brzmi już po zachodniemu. To doświadczenie podsunęło mi myśl, że nawet jak słowiański jest prajęzykiem, to po prostu pewne ludy przewrócą go na głowę. A pra-słowiański może być prajęzykiem, bo jest widocznie „sztucznie stworzony” przez „magików” – język dla intelektualistów i poezji (porównanie z Sanskrytem pomaga w rozumieniu). Uważam, że problem polega na tym, że ludy italokeltyckie mają inną „estetykę mowy” i dlatego trzymają się kentumowych języków jako zasadę. Coś do tej teorii z artykułu może jednak być bo po przestudiowaniu sumeryjskiego słownika zauważyłem obecność takich romanicznych i słowiańskich słów. Jeżeli jakiś PIE wogóle był, to musiał to być Sumeryjski bo tylko starą naturalną mowę o wysokim statusie kulturowym uważałbym za możliwego poprzednika. Taka „odwrotna kolej” stawiania słów w Sumeryjskim przypominała mi też stare polskie teksty. Czy coś na tym może być? R1 niby też powstał w tym rejonie – co by pasowało, Przypominam też teorię, że Niemcy, to lud genetycznie stepowy (R1b-U106) i że Niemecki powstał z fuzji języka tureckiego i ruskiego. Było bowiem na stepach taka kieszonka R1B, która mogła być ta tocharska. Jestem o tym przekonany, że przed wędrówką ludów żadnych Niemców na terenie Europy nie było i przyszli tu albo w ramach huńskiego napadu lub wielkiej wędrówki ludów, a może nawet dopiero w 7. wieku i przypisali to polityczno-strategicznie nam. 7 wiek był też tym „wielkim” i „mitycznym” wiekiem dla Niemiec bo piast Karol przęją władzę. Niemcy świetnie przejmowali nazwy tubylców a swoje zostawiali innym do borykania. Dlatego też Anglicy denerwowali Niemców w czasie wojny strasząc, że nadchodzą Hunowie – bo to prawda – tylko że Anglicy też nimi są. Kto postudiuje styl i elementy stroju wojskowego, ten zrozumie, że to absolutnie musi być prawdą i że Niemcy aż do niedawna podtrzymywali tę tradycję. Anglia i Amerykanie, to naturalnie też Niemcy. Czerwono-białe pasemka na fladze USA i różnorodne flago-krzyże to przypomnienie dla każdego wniknonego, że tu panują Huny.
Doświadczenie z uczeniem dzieci języka niemieckiego jest dowodem na zasadę wyciszania i sylabizację jako pozostałość po prasłowach. Tu się wszystko zgadza. Natomiast „Twoja” teoria o języku niemieckim, jako fuzji ruskiego i tureckiego jest do podstaw błędna, zarówno językowo jak i etosowo. Brak jest jakiegokolwiek dowodu na jej poparcie. Niemcy, to nie naród, w sensie dotyczącym rodu. Jest to miszmasz taki jak Francja i Hiszpania. Bardziej rodowi od Niemców są mieszkańcy Wysp Brytyjskich. Nie było języka niemieckiego jeszcze na początku średniowiecza. Etnos niemiecki jest wynikiem wchłonięcia Słowian Zachodnich i Normanów (Duńczyków) przez machinę ekspansyjną Franków Wschodnich. Struktura języka niemieckiego jest „indoeuropejska” ale jego gramatyka została odziedziczona po Slowianach Zachodnich. Większą część słów niemieckich stanowią wyciszone słowa Slowian Zachodnich. Gospodarka niemiecka również z tradycji gospodarskiej Słowian Zachodnich czerpie i na niej kulturowo bazuje. Także „pirackie” okrucieństwo, waleczność, zaciętość po Pomorzanach zachodnich w bucie niemieckiej pokutuje. Trzecia część obywateli Niemiec, to potomkowie Słowian. Nie było żadnych Turków ani Rusków w tworzeniu języka i etnosu niemieckiego. Jeśli już, to Ranowie byli Rusami, którzy narzucili swoją władzę na mieszkańców zlewni rzeki Wołgi. Z moich analiz wynika, że Słowianie Zachodni byli ludem okrutnym dla wrogów, o zbójeckim usposobieniu, odważnym, bitnym i gospodarnym. Jeszcze w XII wieku najeżdżali oni Skandynawię i Danię w celach rabunkowych. To dzięki tym cechom niemiecka gospodarka się sprawnie rozwijała. Dla Polaka niemiec, to ten, co niewyraźnie, gardłowo mówi. Za czasów Bolesława Chrobrego, czyli też krucjat przeciw Słowianom Zachodnim, zarówno atakujący jak i atakowani mówili dialektami wzajemnie zrozumiałym, choć niewątpliwie wyraźnie odróżnialnymi. Znaczy to, że wówczas języka niemieckiego, w dzisiejszym rozumieniu, nie było. Już samo to przeczy fuzji języków tureckiego i ruskiego. Turcy, jako odmienny kulturowo, językowo i tematycznie etos, pojawili się w sąsiedztwie Bizancjum pod koniec średniowiecza. Natomiast obecni Turcy, to potomkowie wielu ludów mieszkających w Bizancjum przed inwazją osomańską. W tym także Słowian niewolonych i dla Rzymu i dla Turków. Tocharowie z językiem niemieckim mają tyle wspólnego, ile pozwoliły zasady peryferyjnego wyciszenia języka wysokoenergetycznego, można powiedzieć prasłowiańskiego. Po prostu te same zasady „kentumizacji” doprowadziły do powstania podobieństw w języku tocharskim i niemieckim, bez ich wzajemnego oddziaływania. Jeśli zaś chodzi o Hunów, to tradycje poscytyjskie do Niemiec zawędrowały zapewne poprzez ich przodków słowiańskojęzycznych. Drażnią mnie teorie usilnie pomijające Słowian w genezie Niemiec. Są to teorie polityczne XVIII wieku, probujace budować podstawy państwa Niemieckiego jako narodowego w opozycji do Słowian. Dlatego w opozycji, by uzasadnić dalszą ekspansję i grabież. Dzisiaj nadal są te teorie wykorzystywane w tym samym celu.
Z ustalaniem pochodzenia j.niemieckiego należy podchodzić ostrożnie..Oczywiście jest to mieszanina o sporym udziale słowiańskim i skandynawskim ,ale właśnie podstawa tego języka może mieć azjatyckie korzenie wspomniane przez OLKA.
W latach 90 kupując płyty CD na ryneczku od Ormian , poznałem bliżej jednego z nich , był moim rówieśnikiem i uciekł z Armenii przed konfliktem, który miał wówczas mie.jsce , zapewne wielu czytelników to pamięta. Otóż pierwsze dwa lata swojej tułaczki po Europie spędził właśnie w Niemczech. Gdy stamtąd trafił do Polski władał płynnie ormiańskim, tureckim, rosyjskim no i polskim.Powiedział mi wówczas, co bardzo mnie zaskoczyło, że j. niemieckiego nauczył się bardzo szybko i jest on znacznie bliższy ormiańskiemu niż polski i naszego języka nie nauczyłby się tak łatwo, gdyby nie przymusowy rosyjski w szkole.
Teoria ,że Niemcy mają azjatyckie ,koczownicze (hunskie) pochodzenie była bardzo popularna przed wojną .
Osobiście uważam, że podobieństwa, o których mówisz, wynikają z uniwersalnych mechanizmów wyciszania mowy. Po prostu język aglutynacyjny, opierając się na kilku praczasownikach, był powszechny wśród grup ludzkich na ogromnych obszarach Eurazji. Powszechnie uważa się, że jeszcze w epoce brązu mowy grup zamieszkujących Europę były wzajemnie zrozumiałe. Uniwersalne mechanizmy wyciszające doprowadziły do powstania podobnych języków na obrzeżach rodziny językowej, takich jak tocharski i niemiecki. Język funkcjonujący w środku tego obszaru „stygł” najwolniej. Dlatego też język ormiański i niemiecki (jako państwa Niemieckiego) są językami niemieckimi (rozumianymi przez Słowian jako nieme). Doszukiwanie się żrodeł języków we wspólnych przodkach ma taki sens, że byli to przodkowie nas, prawie wszystkich Europejczyków, znacznej części „rdzennych” Amerykanów, bardzo wielu Azjatów i Afrykańczyków. Mówię tu właściwie o rasie białej. Oczywiście im dalej w przeszłość, tym pokrewieństwo bliższe. Języki słowiańskie znajdują się więc w samym środku gorącego kartofla, a język polski wydaje się być z nich najgorętszy. Tłumaczenie podobieństw języka Ormian i Niemców niedawnymi wspólnymi przodkami wydaje mi się mało prawdopodobne, choć oczywiście możliwe. Możliwe tylko dlatego, że polityczne zabiegi doprowadziły do narzucenia języka stosunkowo niewielkiej grupy ludzi na ludność całego państwa. Gdyby nie polityka, możliwe że echa dawnych wędrówek przepadłyby w zapomnianej gwarze.
Sporo R1b jest w Armenii i to chyba nie w spadku po anatolijskich rolnikach…
Według mnie wspólny „przodek” Ormian i Niemców itd nazywał się tak samo czyli Aleksander Macedonski a potem legiony rzymskie. Wystarczy poczytać beletrie o tym skąd Aleksander brał swoich „żołnierzy” a brał z terenu Karpat i zza nich czyli i dzisiejszej Polski ale też potem z innych terenów potem podbija ta armia również cały Kaukaz więc zostali choćby potomkowie tych żołnierzy a wielu też się tam osadzilo . Potem sposcizne przejął Rzym i gdy było można młodzi chętnie garneli się do legionów (są ślady w papirusach zwykłych ludzi i ich korespondencji z rodzinami). I tak taki misz masz z całego imperium lądował w wielu rejonach imperium i terenach podbijanych czy to jako przypadkowe dzieci czy jako osadnicy weterani. Ja nie jestem fachowcem od tych spraw. Może uznacie że się wymadrzam ale takie wnioski wyciągam czytając różne rzaczy i fachowe i beletrie. Trzeba też pamiętać o słynnych Amazonkach czy Penelopach z legend. Ich dzieci były przeważnie dziećmi obcych skoro ich mężczyźni wyjechali na wojny i nigdy nie wrócili. Dzieci obcych wychowane w kulturze i cywilizacji matek.
Nie, nie było żadnej teorii, że Niemcy mają huńskie pochodzenie.
Prasłowiański język nie wygląda na „sztucznie tworzony”. Wręcz przeciwnie: wydaje się być rozwijany od najprostszych sylab w zależności od potrzeb. Słowa, ich kojarzenia są wzajemne. Młodsze wynikają ze starszych. Sztucznie stworzony został przez etymologów tzw. język praindoeuropejski. Takiego języka nigdy wcześniej nie było, jest to efekt radosnej twórczości. Sztucznie stworzony został również „esperanto”. Kolejny poroniony pomysł.
Jeszcze jedno: jeśli matka Twoich dzieci, będąc z nimi w ciąży, nie mówiła po polsku, to dzieci nigdy dobrze tego języka nie opanują. One już Słowianami nie będą.
Ahura Mazda najpierw stworzył świat bez ognia ,świat statyczny ,niezmienny ,dopiero stworzony ogień wszystko wprawił w ruch ….zaczęło się ,,Kulać,, …Teoria Wielkiego Wybuchu .KL>Ł . Szwedzki glöd to :
żarliwość · żar · ogień · płomień · poświata · ognistość · żarzenie się · węgle. My mamy słowo ŁAD . KL >Ł Ład < KuLaT ….Ku Paleniu To .Wszystko we wszechświecie się ,,KuLa,, (toczy ) Ziemia się toczy ,życie się toczy ,czas się toczy ,elektron się toczy .To ,,Ogień ,,/ŁAD(Ku Paleniu To )czyli energia wszystko wprawia w ruch …..energia w układzie zamkniętym jest niezmienna ,nie przybywa jej nie ubywa a jedynie zmieniają się jej formy .ŁaD <KuLat …Kula Ziemska …nasz układ zamknięty :).ŁAD znaczący u nas teraz ,,Porządek,, to pojęcie wynikłe z ogromnej Wiedzy naszych Przodków .
κλάδος (klados ) jako ,, źródło ognia https://en.m.wiktionary.org/wiki/%CE%BA%CE%BB%CE%AC%CE%B4%CE%BF%CF%82 .I κλάδος (klados ) jako ,, źródło ładu ,, ,klados to
gałąź · dziedzina · rozgałęzienie · dział · konar · dyscyplina · obszar · rozgałęzić · odgałęzienie · działalność komercyjna i zarobkowa · przemysł · klad · domena · niwa · płaszczyzna · sfera · teren · władza .W języku polskim mamy Łęt nadający się tylko do spalenia ( pewnie to nie przypadek że ciałopalne cmentarzyska łużyckie i przeworskie dla centrum osadniczego po drugiej stronie Dunajca znajdują się w Łętowicach i Dębinie Łętowskiej ) ,oraz Łozna ( ,,Błogu śwjycke diobłu łozne ).Kiedy glöd ,,ład,, klados ,staroangielski holt ( pewnie stąd Hel to piekło ) mógł być wspólnym słowem ? Być może już w kulturach graweckich które odepchnięte przez lodowiec jakieś 18 tys lat temu z północnych przedpoli Alp i Karpat osiągnęły sukces osadniczy w nowych miejscach bytowania a po ustępowaniu lodowca sukcesywnie przesuwały się ku północy .
Zastanawiające jest dlaczego Madziarów nazywamy Węgrami. ” W pobliżu tego zwartego obszaru były jeszcze inne skupiska ludności ruskiej. Cztery wsie leżące w dolinie potoku Grajcarek (Biała i Czarna Woda, Jaworki, Szlachtowa) zamieszkiwała ludność zwana Rusinami Szlachtowskimi, dwie zaś wioski na południe od Muszyny – Leluchów i Dubne zasiedlali tzw. Wengrini. Węgrzy?) Obie grupki – odosobnione po polskiej stronie granicy – związane były znacznie silniej z ludnością po stronie słowackiej. Wengrinów od mieszkańców północnej Łemkowszczyzny odróżniały: budownictwo (częsty czworoboczny układ zagrody zbliżony do układu spiskiego, podobnie jak zrębowe spichlerze – sypańce), strój wykonywany z reguły z materiałów sprowadzanych ze słowackiego Bardejowa, podobnie jak wyposażenie wnętrz (meble, ceramika). ” http://www.archiwum.mcksokol.pl/index.htm?module=content&ext=printcontent&id=5617 https://www.sadeckiwloczykij.eu/2017/09/leluchow-dubne.html
Bardzo interesująca analiza. Jestem pod wrażeniem. Imponuje gruntowne rozeznanie w temacie i ciekawe wnioski. Moje przemyślenia są przy tym amatorskimi refleksjami i zaledwie pojedynczymi przebłyskami. Powyższy tekst dał i dużo do myślenia.
A Pan z Zagościńca? Wołomińskiego?
Dlaczego właściwie nasi przodkowie czerep, czyli kościec głowy, zaczęli nazywać czaszką?
Czaszka jest zdrobnieniem od słowa „czasza”, które oznacza tyle co „puchar” albo „kielich” – stąd tytuły staropolskich urzędów „cześnik” i „podczaszy”, których zadaniem była dbałość o to, aby kielichy zawsze było czym napełnić. O ile kość łopatkowa rzeczywiście jest podobna do łopaty, a kość miednicza w pewien sposób jest podobna do miski, o tyle czerep w ogóle do kielicha jest niepodobny, gdyż jest prawie szczelnie zamkniętą puszką kostną, ze wszech stron okalającą mózg. Skąd więc pomysł na nazwanie czerepu w ten sposób?
Jedyne logiczne wytłumaczenie, to scytyjski obyczaj spełniania toastów z wypreparowanych czaszek zabitych wrogów, o czym pierwszy pisał Herodot.
Albo swych przodków! Szamański rytuał mający na celu posiąść mądrość przodka, jąć, wyjść z jądra.
Należy również przy analizie pamiętać, że wiele samogłosek uległo zanikowi.
Jak najbardziej.
Wynika to wprost z preferowanej przeze mnie zasady wyciszania spółgłosek.
Wynika też z polskiego akcentowania, w którym głoska kończąca zdanie jest wyciszana. Jak również ogólnego trendu wyciszania spółgłosek znajdujących się na początku wyrazu.
Samgloski nie ale dźwieki kratniowe. Stefas prawo minimalizmu i poszanowania energii. Neandertalczyk miał problem z szybkim poruszaniem się, jego budowa szkieletu wykazala, że prowadził on raczej leniwi sposób bytowania, nie gardzil padlina, przez to jego rozwój nie był ekspansywny. Ekspansję cywilizacyjna mogl rozpocząć osobnik, który był wstanie jako przywódca, DoN, Pirszcz, zapewnić pokarm i bezpieczeństwo w szczadzie. Masz ogień, oszczep, ale najwazniejsze pokaźne imponujące rozmiary i olbrzymią wiedzę. Zastanów się jaki jest ciąg zdarzeń przyczynowo skutków w zbiorze parytetow w tamtej rzeczywiatosci, a dojdziesz do ciekawych wniosków. Wykładnik to Viedzą, i to spora. Nie wierzcie w bajki o arabskiej czy greckiej matematyce, tak jak o niemieckiej historiina temat Słowian. budujące jest to, że co raz więcej ludzi uznaje ich historie za kłamstwo, po za naszą kadra ” aka demecką”
Oczywiście, że pomyliłem się. Miało być spółgłoski.
Możliwość przejścia DH > K . Sanskryt Yuddha – walka ,pol. Jatka . Sanskryt Dhupam – kadzidło ,pol. Kupa .Sanskryt Duhitr – córka ,grec.Kore ,pol.Córa …T tu trochę bróździ 😛 .Dewi(nie ma nigdzie Dhewi choć to wygląda na naturalne ) …Koba ? Czyżby określenie żeńskich bóstw wedyjskich ,,przeszło ,, u nas w kobietę?
pies, pieszy, spieszyć (dzwiękonaśl. sz-sz podczas chodzenia, również szur, szczur). dog – do nogi, ew. do-go? czyli goń, hunt – gonić, a po chińsku – gońgou 😀
sabaka – z boku. wilk -wielki, birk – bark. po ang. bark- ujadać, szczekać.
popatrzcie, jak nazywa się pies w różnych językach na wiktionary.
Albo pies, albo gonić (hunt,gońgou), albo z boku (sobaka), albo do nogi (dog), albo jakoś tak. Pokrywa to ca 80-90 % wymienionych języków. Daję wszystkim tym wyrazom >30000 lat (tzn. pies, goni, bok)
Witaj Qba.
Zabawa językiem jest fajna?, ale może być złudna.
Jeśli uważasz, że 30 000 lat mają słowa zawierające G, to by znaczyło, że Mowa powstała dużo dawniej. Może dziesięciokrotnie? W czasie stosowania ostrych narzędzi?
Jestem bardzo sceptyczny wobec traktowania słów jako naśladujacych dźwieki natury. Owszem: meee, beee jak najbardziej. Rrrr również, ale słowa oznaczające skomplikowane czynności są już abstrakcyjne. Nie ujmujmy rozumu naszym przodkom.
Spójrz na szczura:
S”C”uR – obecnie jedna sylaba, ale prazdanie jest trójsłowne i zawiera dwa czasowniki dotyczące cięcia i jeden działania. Podobnie z myszą:
MyS” – jedna sylaba i czasownik cięcia.
Obecnie mówimy na takie zwierzę „gryzoń”, co jest dokładnie takim samym określeniem, tylko przy użyciu innego minizdania. Przy myszy widzimy wyciszenie w wersji angielskiej :
MyS”
MauS.
Podobnie jest z psem.
DoG
pamiętamy o wyciszeniu GD
ToZ” – to tnie, sens przed wyciszeniem.
Jeśli mamy
S”aBaKa – ciąć być ku, to mamy sens podobny do „doga”. Sens zapewne od narzędzi pracy tych zwierząt pochodzi, czyli od zębów. Rdzeń (i jego wyciszenia)
S”o”
występuje w starych nazwach: ząb, żądło, szpon, dziub, żer, pazur, róg, racica, róża, szydło, sztych, sierp, kosa, kusza, szabla, itd. Powiązanie jest abstrakcyjne, dotyczace sensu a nie naśladujace dźwięki otoczenia. Mamy również
HunT
również jedna sylaba, więc musi być jakiś czasownik. Pamiętając o wyciszeniach H<G, H<S, mamy
Z"unT
S"unT
jeśli znamy dyftongi, wiemy że un=ą, to
Z"o" To, po zamianie kolejności widzimy
To Z"o".
Czyli "dog" i "hunt", to to samo.
Z tego wynika, że słowa dotyczące gonitwy mogą pochodzić od określonych zwierząt, ale bardziej prawdopodobne, że są minizdaniami, w których wykorzystano minisłowa/sylaby takie, jak przy nazywaniu owych zwierząt. Im mniejszy zasób słów, tym zdania bardziej do siebie podobne.
Zasób podstawowy prasłosłów/sylab był mizerny, bo było ich zapewne tylko kilka. Stąd obecne trudności w tropieniu dróg skojarzeń pomiędzy słowami/minizdaniami. Stąd też tak duże podobieństwo słów w obecnych językach. U zarania Mowy tak proste zdania były najpewniej rozumiane przez wszystkie ludy Eurazji. Różnice w rozumieniu pojawiły się przy komplikacji Mowy w różnych grupach, bo wymagały właśnie abstrakcyjnego kojarzenia do minizdań powszechnie używanych w tych grupach. W ten sposób to samo minizdanie, w którym prasłów użyto w innej kolejności, stawało się innym słowem w różnych grupach. Nawet w jednej grupie stawało się innym słowem wobec różnych obiektów.
Reguły dotyczące wyciszania spółgłosek pomagają w ustaleniu dróg skojarzeń i niezmiennie wskazują na starszeństwo języka słowiańskiego wobec innych obecnych języków europejskich.
Na temat języków chińskich niewiele mogę powiedzieć. Wychodzi jednak na to, że system zapisu europejskiego wpłynął znacznie na odmienność języków europejskich od chińskich, zapisywanych w mniej wygodny sposób. Pismo europejskie jest bardziej abstrakcyjne, uproszczone, podczas gdy chińskie przypominają rysunki przedstawiające rzeczywistość. Zatem ich natura jest podobna jak egipskiego pisma obrazkowego. Takie różnice w zapisie mowy musialy skutkować odmiennością rozumienia i kojarzenia słów.
Herbata- jakby nie było, to kod. Raczej Czai, Tai – picie wywaru z ziół Ku ogniu – Czaja jest lekarem, widocznym znakiem, bliżej więc do znuków – czynności jakie wykonywał szaman by uzdrowić umysł, duszę, ciało.
Green – Gar jąć – czyli czynić znaki – zebrać, ususzyć, skryszyć i zaparzyć. Coś w rodzaju – w imie…………. – czynić znak – do tej pory rytuał parzenia O Ya Kata _ oczyszczanie – KAT – CAT-SAT – czysty!
Podobny rytuał – zapalenie fajki, konopie – tutaj raczej, rytuał wyższy – jednoczący, rodzacy – stąd KONOPIE – czyli ku ogniu dzieleniu – łaczenie Rodów!
Zobacz Stefanie SzCz- satem i kentum Szi, Czi – PirSzCz – Pierwszy – First
@QBA
„Pies” – jako nazwa pospolita – pochodzi od słowa „paść” i oznacza tego który „pasie”. Jeszcze za czasów komuny służył powszechnie jako pomoc przy „pasaniu” zwierząt domowych.
Nie jest pierwotnym apelatywem tego zwierzęcia i jego wiek nie przekracza czasów „wynalezienia” pasterstwa. W pewnym momencie doszło do zdublowaniania go, podczas dodania drugiego członu nazwy, określającego specjalizację, otrzymując „psa pasterskiego”, czyli tzw. „masło maślane”.
Nie jest to nazwa pierwotna, gdyż :
1. Nie widać tego słowa w innych językach indoeuropejskich prócz słowiańskich, co może sugerować jego późńiejsze pojawienie się, a z tego co się orientuję, związki psa z człowiekiem odnotowuje się już od czasu paleolitu.
2. W języku polskim występuje mało wyrazów pokrewnych związanych ze słowem „pies”.
3. Istnieje inna, dużo większa grupa wyrazów pokrewnych, do których zaliczamy min.:
suka ( pierwotnie „sucz”, cz > k )
szczenię
szczenić
szczekać
szczuć i pochodne osaczyć, szukać (cz > k )
szczwany? ( lis)
skowyt (sucze wycie, cz > k )
itp
Nie wchodząc w głębszą etymologię tego słowa, pomijam powiązania z takimi słowami jak „szczypać”, „szczęka”, „uszczknąć”, mogące być alternatywą do „gryźć”.
4. W językach indoeuropejskich mamy min.:
sanskryt – śunaka
pruski – sunnis
perski – sag ( k>g )
pali – suna, sunakha
ormiański – shun
łotewski – suns
litewski – suo
łaciński – canis
Dlatego „sucz” jest nazwą pierwotną, a „pies” wtórą.
100%
@PWLRS
Zastanawia mnie mechanizm „przejścia” cz>n:
SuC”
SuN?
Nie ma żadnego przejścia cz > n.
Jak widzisz na przykładzie języka pali, gdzie masz i „suna”, i „sunakha”, doszło do odpadnięcia (zaniku) „k”, czyli wcześniejszego „cz”. Jaką rolę pełni tu nosówka „n” to temat na inną dyskusję, ale widoczna jest ona w słowach „szczenię” czy „szczenić”. Co ciekawe, po przeczytaniu Twojego pytania, przypomniałem sobie, że w przeszłości spotykałem się z takim słowem jak „sukana”, które było (jest) zawołaniem na psa. Mamy tu do czynienia z przestawką kolejności głosek. Wg moich obserwacji, nosówki mają tendencję parcia do przodu, co często ( mogą być pewne wyjątki) przydaje się w wyznaczaniu kierunku zaistnienia przestawki. Dlatego nasze słowo „szczeniak” jest starsze.
Logiczne.
W użyciu jest ,,sunia ,, więc ,,suńka ,, jest całkiem naturalne tak jak, niania ,niańka .
Sun i”s”a – podwójne ss’ – przechodzi ku, su,
Suczka – Sucz – Sicz – Siecz
Podobnie – Niska – z Nysa – Nica
Wysoka – N-W – s wypada- musiał istnieć łącznik PWLRS – dźwięk ssyczenia, wyta-piania, Wytopić – tłuszcz – klarować go – skwarek.
A sprawdzałeś ze słowem;
Basior – PaSior – i aby odróżnić wilka od psa zrobiono PieS.
Nie zgadza się pies i paść. Pies to był towarzysz łowców, 30k lat temu już był udomowiony, a nie opanowano wtedy jeszcze hodowli owiec o ile mi wiadomo. Pies jest tylko słowiański, natomiast paść jest ogólnoeuropejski. Czyli pies jest albo młodszy, albo „pieszyć/p-sz” było pierwsze a pies powstał przy okazji.
Natomiast wg mnie przeskok z dzisiejszych słów do jednosylabowych może mylić, bo gubi informacje.
Samogłoski są znacznie trwalsze w przekazie, nie zniekształcają się, trzeba je też brać pod uwagę, one określają przestrzeń i czas. Czasem pojawjają się nowe z powodu twardych (po czesku twrdych) zlepków spółgłosek
Ważne samogłoski:
li – lać wąską strużką
le,la – lecieć/góra
lo – palić
lu – patrzeć
ly – nie występuje. y to chyba klasyczny wypełniacz.
Ostatnio też przyszło mi do głowy, że ł jest pierwotne, samo się wymawia, a L późniejsze/abstrakcyjne/trudniejsze do wymówienia.
Generalnie wyróżniłbym po tych kilku latach zgłębiania problemu następujące etapy kształtowania się języka:
1. jednodźwiękowe sygnały – r, ą, a, i, e, m, n, ł
2a. niektóre ludy użyły abstrakcji przez dodanie analogii z układem aparatu mowy – wtedy powstało m. in. k, g, h, o, u łowców, terminologia łowiecka ma przewagę tylnojęzykową, gdzie brak zębów poprzez garbowanie skór
2b. niektóre ludy zaczęły paść zwierzęta, mniej garbowania skór, delikatniejsze pożywienie? lepsze zęby, 10000? lat temu
3 rolnictwo spowodowało to powstanie d, z, t, c, wysokoenergetycznych, i to wtedy mamy cięcie, żęcie, bo oni mają zęby, 10000 lat temu?
Zioło (a więc zielony) herba pochodzą od czynności. Jakiej?
Jąć – zjąć -> zjąło -> zioło, coś zjęte, ujęte, wzjęte.
Herba <- zerba <zebra(ć).
Drzewo może być: do rzewienia, czyli paenia (zarzewie – zapalenie)
podobnie do rzazgania, do kłucia/cięcia. Zadra – zadrapie. Draska – służy do drapania.
Natomiast byłbym ostrożniejszy (jeszcze raz) do "czytania" wyrazów zapożyczonych (wtórnie).
Cebula (caepa) ma ten sam praźródłosłów, co kapusta (czapa), i co kaptur, i co dekapitacja… Czapa/capa jest podstawą (łapu-capu);np. capstrzyk to strzyk z capy.
Zastanowić się nad tą capą, capem, czapą, kapą trzeba by.
HeRBa
ZeRWa, albo
SeRBa
Skojarzenie chyba jasne.
Z’oL’o – ciąć palić.
Może to wynika ze sposobu przygotowywania posiłków? Wiadomo, że jednym z najstarszych sposobów gotowania było wykorzystanie gorących kamieni. Do dziś ogniska obstawianie są kręgiem z kamieni, ale obstawiajacy zwykle nie znają ich znaczenia. Kamienie kładziono przy ogniu by się nagrzały i były łatwe do wyjęcia. Wykorzystywano je jako grzejniki legowisku, jako grzałki do gotowania wody (choćby w drewnianych naczyniach) a także jako piekarniki. Wykopane w ziemi dołki wykladano rozżarzonymi kamieniami, układano zielone zioła a na nie tusze zwierząt. Na mięso znów zioła i gorące kamienie. Na nie znów zielone, duże liście, korę lub skórę i przywalano ziemią. Tak przygotowane mięso było aromatyczne od ziół i nie wysuszone.
Kolejnym było wędzenie, czyli uwieszenie miesa nad żarem i dorzucanie do żaru ziół.
Zapewne też tlących się i parujących ziół używano do odstraszania owadów, odświeżania odzieży jak również leczenia chorób skóry i układu oddechowego lub odurzania się.
Te zastosowania ziół pozostały do dzisiaj.
Drzewo
Do Z”e Bo – do cięcia być
Cebula
C”e By La – ciąć być palić
Czapa
C”a Pa – ciąć po, podobnie jak czara, pieczara i czerep.
Stefanie ciekawy zbiór matematyki wykreślnej, wirowej:
O To mamy La Bel La – La Biel -La – La VIE – LOVE – gdzie Bo,Ba – Baba w hinduiżmie – mądry człowiek, prawie bóg – baobab – wieczne drzewo – Bie – Wieczna kraina lodu – biały!
Więc B mamy Bo LoeGNe – Polognez – Bo Lin – Po Lin – A Bo Lo Lić – DecaPollin – w odniesieniu do słowa HAR – CAR – To HAR, To CAR – /Kara/ – toczyć, wiesz co to oznacza: skoro nazwy [plemion } odnosimy do czynnosi jakie wykonują – że znali koło – na długo przed Sumerem – a że Appolin był królem – kar roli – koło na roli, to wywiedli oni z matematyki wykreślnej – prawa aRYTMetyki czyli cyklicznego mianowania a wiesz jakie to było narzędzie – być może pierwsze które słuzyło do SzLachtowania Ziemi – dzielenia! Mamy nową Epokę – wielkie zwierzęta i ludzie wymarli, z starego świata pozostała Vieda i pamieć o tym co działo się nad głowami Łowczych?
Jak wielu wiadomo nie od dziś czciciele BIBLIJNEJ NIERZĄDNICY a zwłaszcza wszelacy ZWYRODNIALCY SADYŚCI jahwe (maschiacha, jezusa, abla, baala, goga, belzeuba, etc) z lubością kochają nazywać
LUDY postCHRZEŚCIJAŃSKIE czyli Słowiańskie mianem POGAN
ale wystarczy pamiętać iż
„P” to głoska BEZDŹWIĘCZNA a „B” DŹWIĘCZNA
i że występuje ich ZAMIANA… a dokładniej WYPIERANIE poprzez „P” „B” gdyż mowy plugawo-demoniczne znane współcześnie jako jidish (z wianuszkiem anglosaksońsko-ruskim) są GŁUCHE na pewne „tony”
i w „CUDOWNY” sposób
POGANIE robią się BOGANAMI czyli BOGA SŁAWIĄCYMI LUDAMI
w odróżnieniu od wszelakich wyznawców wiar abrahamicznych czapkujących NIERZĄDNICY PIJANEJ KRWIĄ ŚWIĘTYCH….
a co też się zgadza z HISTORIĄ CHRZEŚCIJAŃSTWA kryjącą się pod słowem Arianizm…. usilnie zwalczane poprzez wszelakie sekty czcicieli żydowskiej OHYDY zwanej MOLOH (abraham/ maryja).
i tym iż TRÓJCA GNOSTYCZNA to BOGOWIE SŁOWIAN
a trójca abrahamiczna to BIBLIJNE LGBT w postaci żyda pederasty Jafeda, żyda pederasty Hama i żyda pederasty Sema kryjących się pod symboliką IHS…..
PS.
Słowianie nie pochodzą od Jafeda jak to TURBO OSZOŁOMSTWO GŁOSI a (SAMOJAŚNIEJĄCEGO) JANA znanego u nas jako Łada/ Swaróg.
JAN PANA jafeda (bo jafed to sługa Hama u Indoeuropejczyków) ZMIÓTŁ z NIEBA….. o czym Biblia głosi…. głosząc chwałę Swaroga/ Łady/ Jana…
Zaznaczyć trzeba, że słowo w łacinie pochodzi z czasów wcześniejszych i z wcześniejszego języka używanego w Europie, szczególnie w kolebce europejskiej kultury, czyli na terenie archeologicznej kultury Vinča. Sylabizacja słowa łacińskiego daje nam prazdanie Pa Ga Nu. Końcową spółgloskę S pomijamy, gdyż posiadała ona rolę dzisiejszej spacji. Zasada utraty dźwięczności spółgłosek (F<P<B, H<G<Ż) wskazuje na starsze znaczenie słowa: BaGaNu, BoZ"aNi, czyli w bezpośrednim skojarzeniu "boga nie" – nie bogowie. Sens staje się jasny, jeśli uświadomimy sobie, że bogami (w nazwie) byli, w kulturach pochodnych Vinča, przywódcy – "bohaterowie", władcy. W kulturze Vinča istniał trójpodział społeczny, ewolujący w systemie kastowym Indii. Zatem poganie, to nie bogowie, czyli: wytwórcy, robotnicy, prości żołnierze, rolnicy, niearystokraci.
Stefan tylko F jako V, gdyż F pochodzi dopiero od złączenia dwóch suchych rdzeni p i h = Pa(n) HaR oN -faraon .
N – ma wektor a nie skalar – spójrz A -No – znaczy tak, No – znaczy nie czyli wektor lub ładunek ujemny, dodatni, prawy, lewy
PaGaN – innymi słowy – zgadzam się, to prosty człowiek, który nie może zakładać Rodu, jest niskiego stanu, ale może się rozmnażać, jest wolny,
KaGan – ma znaczenie negatywne. tak jak TyRan – gdyż społecznie mógł to być ktoś kto podbił, wziął na własność, ale żeby wyrównać systuację ( władza ludu) Pagan mógł wybierac Kagan.
Wcześniej pisałem o BaGnach – BaGnyja – w okresie gdy Europa polodowcowa była stepem – BoŁoTo – miało ogromne znaczenie- ze względu na brak drewna, i maszcza – bołoto miało dużą zawartość cząstek roślinnych które po wysuszeniu B na P – palono w Łogniu.
BoŁoTo
A może to takie samo skojarzenie jak
DóŁ?
Koczownicze ludy północy, paląc ogniska na śniegu lub wiecznej zmarzlinie, doprowadzają do wytopienia się pod paleniskiem dołka. Jego ściany są ogrzewane przez płomień i ciągle nadtapiane, mokre na śniegu, błotniste w zmarzlinie. Pod paleniskiem to samo: popiół zamięka i robi się z niego błoto.
Ooo to jest to 🙂 Błoto i Dół ,powstałe przy pomocy ognia …te słowa musiały się zrodzić na wiecznej zmarzlinie 🙂 Bałtyk to ,,wypalony ,,przez słońce lodowiec …jak nic nasi przodkowie musieli być tego świadkami ….cieszy mnie to po Pieronie 🙂
,,To” należy rozumieć jako ,,wskazanie”. ,,Do” można rozumieć jako ,,wskazanie dodające” czy zatem ,,D” to nie ,,TJ”? Dół ..to jęte ogniem .Woda (Błoda ) być (z ognia ) to jęte .Myślę że ma to sens .,,To jęte” ma podobne znaczenie co ,,Dane”(nam), jedno i drugie to pożytek .
Boloto soloto, ochrona, ku paleniu. Jak było bołoto to musi być sól inaczej mięso gniło. Część wspólna zbioru behawior i zmian srodowiskowych.
Mi niezmiennie KaGaN kojarzy się z kagankiem, kagańcem, czyli metalowym koszem na palące się łuczywa, drzazgi.
Ten kaganek oświeca mnie, że
KaGaN, to był
KaaGaN, czyli
Ka L”aGaN – gdzie ogień.
Można tak samo próbować z poganinem:
PaGaN
PaaGaN
Pa L”aGaN – po ogniu,
Ba L”aGaN – bałagan ?.
Tylko, że (jeśli wierzyć językoznawcom) pilskie/słowiańskie słowo „poganin”, pochodzi od łacińskiego „paganus”, kojarzonego ewidentnie z robolami.
Można by potraktować skojarzenie podobnie, jak przy łacińskim słowie „sclavus”, upejoratywnionym od słowa o innym znaczeniu. Zatem
PaGaNu (S)
Pa L”aGaNu
G>H
Po LaHaNu ?.
To żart oczywiście ?. Brak jest bowiem podstaw faktycznych uprawomocniających takie skojarzenia (co przy niewolniku słowianinie występuje).
Skojarzenie poganina z bogatym bohaterem wydaje się być jednak najrozsądniejsze.
Nasz ,,wkład do znicza ” to dla Czechów ,,napin do kahanow ” (mogłem popełnić literówkę ale to ten sens ) przeczytałem zapalając takowego kahana najbliższym 🙂
Płoganin /Płogajin czy licz.m. Płogany …tak to brzmi w moich stronach .Słowacki Pohan i łacińskie Fanum gdzie PH to F wydaje się z jednego źródła …Poganin – Świątynia ….,,wspólny” dla tych słów jest Gaj .Grecka GaJa i nasza JaGa ….czy to nie jakaś przestawka ?
ARIA
Pod innym artykułem pisałeś, że łowcy polowali głównie na samce mamutów. Mógłbyś mi przybliżyć podstawy tego wniosku?
Poganin Paganus Pohan Faun/Pan Fan od łacińskiego Fanaticus/Fanum ,,należący do świątyni ,należący do bogów ”. Podoba mi się 🙂 Jestem Fanem Matki Ziemi .Niewidzi mi się to że poganin to ,,niższa klasa,, wszak na początku ludzie byli sobie równi wspólnie ,,wytwarzali,, dobra a i później taki metalurg to też wytwórca mający wyjątkowo wysoką pozycję . Pohan ..Być Go Na …,,wytwórca na matce ziemi ,,
Profan …Przedpoganin 😉
No, to jeszcze mamy „propan”. ?
Propan ….,,przedwytwórca” w końcu to przyszły ,,święty ogień” 🙂 podobieństwo może być nieprzypadkowe .
Nie klasa, bogami nazywano ludzi wywodzących się od z,Łojca, olbrzyma, troszkę pomocna jest mitologia grecka, irańska, indian. Znaczna część przybyła z terenów południowych. Rody mogły zakladac potomkowie w linii zenskiej, synowie szczawiali stawali się kaganami po za linią panującego Łojca. Boga jako tytani, herosi, gieroje, bohaterowie. Stąd kagan ma negatywne znaczenie, choć w początkach tworzenia rodów na południu płynie wprost z viedy. Po Ogniu, Olimp kuźnia bohaterów i boginek? czyli lucyfery. Z światła stworzeni, ca dla południa było wręcz złowrogie.
Jacy rowni? Nic takiego w naturze nie istnieje. To bajki dla duzych dzieci. 🙂
PoLacy to wyznawcy Baphometa niosacego wiedze, swiatlosc-taki ProMeteusz (Lucyfer)
https://drive.google.com/folderview?id=1g1LVL15l4BFTZc2NcuC__5wkkhVuBJWH
Jego przeciwienstwo to
Epimeteusz, syn Jap(f)eta?
Wszystko przez to że jednych świstaki owijają w sreberka ,drugich w złotka a trzecich w amalinium co to niczym nie pomalujesz 🙂 .W świecie zwierząt żyje bardzo dobrze zorganizowana społeczność równych sobie w swych przyrodzonych rolach wytwórców z obranym przywódcą który nie ma władzy .A tych wszystkich co przestają się przykładać do wspólnego dobra a zajmują się tylko konsumpcją wyganiają ze społeczności .Bajka …hmm …to ,,wartość dodana ,, 🙂
Zgadzam się – mogli być Wolni, co w pewnym sensie dowodzi ich forma bycia – każdy szczep, plemie był wyspecjalizowany w danej dziedzinie ( to kolejny behawior 0 znany z resztą z terenów dzisiejszej dzikiej Polinezji) – raz było lepiej, raz było gorzej – kierował klimat – wiadomo, że dla łowców w okresie ocieplenia się klimatu ich specjalizacja w połowach na foki, renifery dla futra nie miała zbytu – nie mogli dokonać wymiany na potrzebne narzędzia czy pokarm inny niż mięso, naturalny proces zmian koniunktury był silnie skorelowany własnie czynnikiem srodowiskowym – a zmiany klimatu musiały być znacznie częstsze niż teraz ( no chyba, że byłoNas tak dużo – że CO2 skoczyło do poziomu jaki dzisiaj ponoć emitują ludzie i przemysł – nie będę używał nomenklatury posła neumanna- ale to gxxxx prawda ). Te czeste zmiany pora sucha, pora mokra, potem znów okres mini glacjału, potem gwałtowne ocieplenie – spowodowały naturalny proces nauki pośród plemion zamieszkujące te tereny – nie walka a handel wymienny, budowanie kultury – Walka o byt ( przyszedł z południa, razem z dzisiejszymi niemcami z tej nacji genetycznej nie słowiańskiej).
Stąd pojęcie nauczyciela – uszcztknąć – nabyć – i wcielać – nieść – na Nasze nie szczęścię!
Zgodnie z życzeniem Autora śmigałem po jego tekście z prawdziwą przyjemnością, nie znaczy jednak, że wszystko zrozumiałem. Zachwyciły mnie ciekawe, zaskakujące wręcz wnioski. Gratuluję Ci, Stefanie, tej fantastycznej, językowej pasji !
Dzięki Heniu.
@ Stefan U
Dlaczego nie chcesz podać choć jednego przykładu przejścia B w W?
Przecież tu chodzi o Twoją wiarygodność.
Nic nie możesz znaleźć, czy wiesz ale nie napiszesz?
To nie ja zaczynałem ten wątek. To Ty wtrąciłeś się w dyskusję moją z I.C, twierdząc, że B przechodzi w W, nie podając przy tym żadnych dowodów.
Może ktoś inny Cię wyręczy, skoro Ty nie potrafisz.
Ja nie twierdzę (jeszcze), że B nie przechodzi w W, tylko że nikt jeszcze nie przedstawił na to dowodu.
Już nie będę Cię wiecej męczył tym wątkiem, więc dobrze by było gdybyś zakończył go w jakiś cywilizowany sposób.
Proszę bardzo, coś w pamięci poszperam. Szczerze, to nie szukałem żadnych przykładów. Przepraszam Cię, ale jakoś ostatnio mało czasu poświęcałem temu zacnemu tematowi.
Tak na szybko przeciwstawię
WoJNa
BóJ
WoJ
a że R>J, to też
WaR – wojna po angielsku
BoRBa – bitwa po rosyjsku.
Z tego też jest angielski
BoY – czytane jako BoJ
i polski
WaR(ToWN’K).
Sens widzę w prardzeniach podstawowy
Bo” Ro” – być robić.
Sensownie, bo (przy uwzględnieniu R>L)
WaLKa jest prowadzona
(B/W)oRe”Z”(eM), czyli „będącym w ręce tnącym”.
Tu też jest początek słowa
FoR(y)
bo też W>F>zanik.
Z tego samego mamy też
BoR,
oraz
W’eR(TL’o),
bo borować i wiercić, to to samo.
Dalej:
BaL – jako kłoda, oraz
WaL” – jako obracająca się kłoda.
Z tego też jest PaL i FaL”. Skoro jesteśmy na „fali”, to mamy też
BaL”(WaN) i
WoL”(Na), bo bałwan i wołna, to jedno.
Tu też widzimy francuskie
NaWaL – na fali, oraz polskie
BaL’a – balia, prymitywna łódka. Tu też możemy zauważyć skojarzenia z balem, jako pniem drzewa, wskazujące na tratwę jako pierwsze narzędzie do pływania. Widzimy też związek pomiędzy polskim BaL i rosyjskim
BaL” , które znaczy tyle, co: wał/fala.
Oczywiście, to nie wyczerpuje wszystkich przykładów na przechodzenie B w W.
Tak jak wyżej khuja(własnego ) nie podskoczysz ,tak też nie wypowiesz W mając twardy zgryz .Przeszkoda ta zaczęła zanikać na naszych ziemiach około 7,5 tys lat temu gdy miejscowi łowcy zaczeli przyswajać rolnictwo .Około 6 tys lat temu urodził się pierwszy R1a- Z645(Licho wie gdzie 🙂 ) ,ojciec dla 99% dziś żyjących R1a , który zgodnie z teorią kurhanową miał wymienić języki ,,staroeuropejskie” kultur nadunajskich na język IE .Około 5tys lat temu pojawia się kultura ceramiki sznurowej i kultura amfor kulistych będzaca mieszaniną przeżytków kultur łowieckich i kultur nadunajskich a w późniejszym okresie dochodzi do nich kultura ceramiki sznurowej .To kultury amfor kulistych jest widoczna droga w kierunku Iranu i Indii .Ja osobiście zauważam przejście nie tyle B,P w W ,F co przejście BŁ/L , PŁ/L w W ,F .Możliwe pary : Błąd-Wada , Błądzi-Wodzi, Bloto-Wytop ,Błysk-Wosk ,Plyn-Wino ,Płoza-Wóz ,Płaz-Wąż ,Płat-Wiata .Błazen-Ważny ? Błaga -Waga ?Można by powiedzieć że to mogło przejść w drugą stronę ….tylko że pary Bloto-Wytop ,Ploza-Wóz raczej jasno wskazują kierunek
Błoto-Wytop *
Sławku.
Bardzo ważne jest to spostrzeżenie. Dużo wyjaśnia.
Błoto-Wytop jest chybione wg mnie. główna część pierwszego, to bło, krzywe bo, a drugi to top, topić. Stąd wynika, że błoto to krzywa woda/boda, woda/boda wymawiana ze wstrętem.
Ja jednak pozostanę przy swoim 🙂 albowiem Błoto ,Wytop ,Woda to ta sama ,,semantyka,, tj ,,stałe pod wpływem temperatury robi się płynne,, .Rdzenie : Być , Palić ,To .Zakładam że jesteśmy potomkami łowców borealnych ,,tańczących z lodowcem ,, co najmniej od 20 tys lat ,więc powstawanie wody i błota z ,,wytopu ,, jest mam znane od oseska .Baltyk ,Balaton PA a szło by to tak : BŁOto ,
PŁOto ,przestawka,, POŁto , nosówka, PĄto ,zanik nosówki PAto i PAto(ka) .Dodam że Potok w moich stronach wymawia się ,,Płotok,,.A to że B(BŁ według mnie ) przeszło w W jest dziś powszechnie przyjmowane .
Kie Licho mi zeżarło części komentarza * Bałtyk /Balaton …Błoto/Wytop
To .Płynny Miód to Patoka .BŁO przeszło w PA .. BŁO ,PŁO ,POŁ ,PĄ ,PA .,,BŁOtoka,, PAtoka .
Twierdzenie, że B>W nie jest moim pomysłem, nad czym ubolewam. Dla mnie jest to obecnie prawo zrozumiałe, wręcz oczywiste, dlatego przestałem szukać potwierdzeń na jego udowodnienie. Lata temu czytałem artykuły językoznawcze, w których to prawo udowodniano.
Jak z każdym pomysłem i ten można spróbować zweryfikować poprzez udowodnienie jego niesłuszności. Dowodów go podważających nie znam. Ty znasz?
Kolejnym przykładem jest
BaRWa
FaRBa .
Kolejnym
N’eBo
NaWa.
Jeszcze
BaS”Ta – baszta
W’eZ”a – wieża (po rosyjsku basznia).
Można też
BaS’oR – samotny wilczur (po rosyjsku biriuk)
WeZeRa – amotna wilczyca.
Tegoroczny artykuł z Science https://science.sciencemag.org/content/363/6432/eaav3218
@ Stefan
Dzięki za odpowiedź, i sorry za zbyt obraźliwy ton z mojej strony wobec Ciebie. Myślałem że będziesz ignorował już cały czas moje pytania, i dlatego w taki niekulturalny sposób chciałem Cię sprowokować do odpowiedzi.
Oczywiście wszystkie Twoje przykłady niebawem postaram się podważyć ?
No patrzcie:
BiR(JuK)
WiL(K).
Jednoczesny dowód na
B>W, oraz
R>L.
Mało a cieszy. ?
Patrzajcie:
BuReK
BiR’uK
WiLK
Czyżby burek, to jednak wilk? Z tym, że rozróżnienie wilka domowego od dzikiego nastąpiło dopiero wtedy, gdy ludzie łatwo wymawiali W i nie silili się na prawidłowe R. Czyli gdy już byli (prawie?) rolnikami. Zachowanie wysokoenergetycznej nazwy dla psa wskazuje z jednej strony na dawne jego udomowienie, a z drugiej na jego istotną rolę w gospodarce, zapewne łowieckiej i pasterskiej.
Kolejną rzeczą jest sens tego słowa. Czy jest pierwotny z prardzeni, czy skojarzony do utrwalonego już minizdania? Być Robić Ku/a (do roboty, tropienia), czy też Bur Ku/a (borowy, leśny)?
TRoP
ToRoPo – ciało robić po, po robiącym ciele.?
Burek jak najbardziej pierwotnie mogło znaczyć Wilk(udomowiony raczej ) .Sanskryt wilk to Vrka( ,,burek,, jak byk 🙂 ) .Burek …Byt robiący ku (ten co nam byt zapewnia ) .Trop …To robi byjący (ślad zostawiony przez byt ) , jak najbardziej się składa .V i B jest wymienialne w ,,psie,, sanskryt Śvaka ,rosyjski Sobaka …woda na młyn dla tych co widzą przejście W w B 😀 ….ale z drugiej strony czemu rosyjskie Sobaka ma nie być pierwotne ?
Panie Stefanie
ja w zupełnie innym temacie, czy orientuje się Pan, jak brzmiałaby końcówka -ić, -icz w starożytnej łacinie?
wydaje mi się, że imiona wodzów swewskich i wandalskich należałoby czytać podobnie jak ich potomków na Śląsku i Łużycach, ponieważ istnieje wysokie prawdopodobieństwo wspólnego etnicznego pochodzenia
Wszystko wskazuje na to, że „sabaka” jest starsza od „śwaki”. To by się zgadzało z przypuszczalną drogą Ariów do Indii z terenów Europy Środkowej.
W samej nazwie sanskryckiego psa, jako minizdaniu, zmianie uległ chyba tylko rdzeń dotyczący pracy, robienie zmieniono na cięcie:
VRKa – Bu Ra Ka
S’VaKa – S”a Ba Ka.
Zatem szabaka, to gryzacz, kąsacz.
Opcja z określnikiem (Z) wydaje się nielogiczna, bo
Sa Ba Ka – z bycia ku?
@PORAY
Toś mi Pan zagadkę zadał. Tyle pewnie wiem, co i Pan, ale „prześpię się z tematem”.
Sobaka ….siecze bycie ku (nam)….pies to narzędzie do polowania .Wilka to tak dawno żeśmy udomowili że mogliśmy ,,zabłocyć,, jego ,,dzikiego ,, imienia i przenieśliśmy na dzikiego wilka jego udomowione imię .Może od tego starego imienia pochodzi łac. Lupus ,starogrecki Lukos czy nasz Lis ? W starej modlitwie do św. Mikołaja wilk (wilczyca) to ,,leśna suka,, .
Stefan Urynowicz
dziękuję będę czekał:)
《Może od tego starego imienia pochodzi łac. Lupus ,starogrecki Lukos czy nasz Lis ?》
W łacinie mamy utrudnienie z końcowym S. W większości przypadków zapewne jest ono określeniem spacji. Może też być pozostałością po rdzeniu lub określniku. Łacina, to język kreolski, wyciszony.
LuPuS – może po prostu łapus, czuli łapacz? Ciekawa też jest końcówka PuS-pies?
LuKoS
Jeśli sięgniemy po angielską ściągę, to mamy
FoKS, po sylabizacji
Fo Ko So
Po Ko So
Wo Ko So
L”o Ko So
Lu Ko So.
Nie bardzo wiem jak to odczytać.
Fakt, ślip i łoko w tych słowach słychać. Może nazwa rzeczywiście od świecących oczu tych drapieżników się wywodzi?
Całkiem możliwe że ,,wilk,, pierwotnie to ten co ,,ślypiami łypie,, .Lupa to wilk w łacinie jak i ,,niemieckie,, ,,powiększające oko ,, …to może być nieprzypadkowe …tak jak i lykos i luks .,,Łapacz ,,? ..gada się ,,wzrokiem łapać ,, .Dzikie psowate mogły mieć nazwę od ,,świecących ,, nocą oczu ….liht ,licha .Wilk jest powiązany w kulturze z najjaśniejszym nocnym okiem ….księżycem w pełni .
Sa Ba Ka – ciąć być ku
Su Ka – ciąć ku
Czasownik „być” niewiele zmienia w minizdaniu. Może jako wzmocnienie, podkreślenie czasownika głównego, czyli „ciąć”. Akcent w języku polskim by to potwierdzał, ale w rosyjskim już nie, bo pada na „być”. Z tym, że w rosyjskim należy się liczyć z kreolizacją od substratu „wschodniego”, skutkującą zablokowaniem płynności pozycji sylaby akcentowanej. Czyli tam, gdzie w polskim akcent pada na sylabę trzecią od końca, w rosyjskim pada wciąż na przedostatnią:
sa bā ka – po rosyjsku
sā ba ka – po polsku,
sū ka, bõr suk, piē sek (piē siuk).
Ruchomy polski akcent wydaje się być wskazówką odczytu czasownika głównego w minizdaniu, na co wskazuje chociażby brak akcentowania na rdzeń „być” w ogromnej ilości polskich słów.
Wygląda na to, że język rosyjski utracił część funkcjonalności, a może nawet kompetencji słowotwórczych.
Język Istrorumiński Brec – Pies ……Burek jak byk .Wilk/Burek /WRK ….wyje ,,burcy,, ,,wyrcy,, ? Czyżby nazwa od dźwięków wydawanych przez ,,Wilka ,, ?
Bury, i sucz, siecz, su czi , szi czi, bury niedźwiedź, synonim dużego człowieka. Szi Czi , w sanskrycie Sa Ti. Burczec to raczej miedvied, mieć wiedzę. Mamy biały miś poluje na foki, i brunatny wersja wszystkożerna. Wilkowie SzczaRioeuropejczycy, misie to też łowcy tylko zwiększa wiedzą żeby nie biegać tak za żarciem.,
Zgoda : Wilk ,,wyrcy,, a niedźwiedź ,,burcy,,…wilk to przede wszystkim myśliwy a niedźwiedź bardziej zbieracz ….tylko że zanim wilk w naszych ustach zaczął ,,wyrceć,, siłą rzeczy ,,burcoł,, .Tak na marginesie :na dniach będzie pierwsza pełnia po zimowym przesileniu zwana Wilczą Pełnią(,,objawienie ,,nowego Goda) …a następna pełnia to MB Niedźwiedzia/Gromniczna …..na następnej pełni to się Rokita w baziach objawi(także leszczynowych ,leszczyna chroni przed gromem i miała w podaniach udzielić schronienia MB) na pierwszy pożytek dla pszczół(Kwietna Niedziela ?) i następna to już Jare …czwarta pełnia po zimowym przesileniu .
Skojarzenie oddźwiekowe może być złudne. Ono wszak istnieje, ale raczej nie jako pierwotne. Bo mamy , na przykład
BuReK
BaRC’
BaRak
BRuK
BRaC’
O ile burek burczy, wilk warczy, misiek mruczy a brać brzęczy, to we wszystkich innych minizdaniach z wykorzystaniem BRC” te skojarzenia są już wyjątkowo dalekie. Staropolskie
BRuS”(eC’)
i obecne
BarS”C”
też wskazują na minizdanie składające się z tych samych praczasowników, a nie na kojarzenie między tymi słowami, bądź od dźwięków natury. Bardziej naturalne wydaje się wykorzystywanie jako dźwiekonaśladowczych słów już będacych w użyciu, jako minizdań o nieskrystalizowanym jeszcze znaczeniu.
Obecnie krystalizacja znaczeń jest tak daleko posunięta, że większość użytkowników języka nie widzi podobieństw pomiędzy znaczeniami słów podobnie brzmiących i pomiędzy słowami to samo znaczącymi, lecz inaczej brzmiącymi. Po prostu nastąpiło zjawisko wyparcia aglutynacji praczasowników na rzecz szczątkowej aglutynacji rdzeni młodych, lub całych słów.
Zdaje sobie sprawę że skojarzenie od dźwiękonaśladowcze mogą na manowce prowadzić ( tak jak i każde inne skojarzenie )i często możemy mieć do czynienia z homonimiami …niemniej jak barszcz się kisi to ,,burcy,, a i jak się brusi to ,,brzy brzy ,, słychać 😉 ….A na Rusi kowol brusi ,a kowolka mu łobraco …co pobrusi to łobruci i kowolke pomaco .A może po prostu ten nasz język jest już tam i nazad i z powrotem ,,poprzerabiany ,, że wszystkie drogi prowadzą do każdego słowa .
Jest w użyciu słowo-wytrych Tegować (chyba już pisałem o tym )….Tegować można kurę na rosół i płótno ma portki .Tegować ….To Go Być Cięte (działanie na czymś ) BRC….Być Robione Całe (działanie na całości ) sens podobny /prawie to samo ….BRC …początkowo jak najbardziej minizdanie -wytrych …tak jak teraz Tegować
Burczec, bear, mruczy raczej kot. Miedviediev burczy gdy coś go za intryguje. Burczenie jest intonowane, jeden ze sposobów przekazywania emocji.
Przy warzeniu piwa też słychać „brzy brzy”, to i brzeczką taki wywar nazwali. Chociaż kojarzy się z beczką. ?
BR”y – brzy
WR”e – wrze
BaR
WaR
BR”eC”Ka – brzeczka
WR”o”TeK – wrzątek
Zatem brzeczka, to starsza wersja wrzątku.
W Wikipedii było, że słowo „brzeczka” pochodzi z języka Celtów. Zmieniłem na coś takiego:
《Nazwa tego produktu świadczy o dawnym opanowaniu warzelnictwa przez ludzi. Prawdopodobnie wywodzi się z czasów przed rolniczych, kiedy to uklad uzębienia człowieka utrudniał wypowiadanie gloski W, ale pozwalał na wypowiadanie głoski B. Ówczesny czasownik obecnego „wrze” brzmiał jako „brze”. Zatem „brzeczka”, to ówczesny „wrzątek”. Mechanizm przemian jest dobrze zobrazowany w języku polskim, który zachował w słowach strukturę zdań aglutynacyjnych i podstawowych, najdawniejszych praczasowników. Mechanizm przemian w tej nazwie widać na zasadzie palatelizacji spółgłosek wysoko energetycznych: B>W oraz C”>C>T.》
Ciekawe jak długo się to utrzyma. ?
Jak długo się utrzyma ?Tak długo , dopóki nie znajdzie się redagujący, świecie wierzący w dogmat ,że pierwszy Słowianin urodził się nad Prypecią pod koniec III w ne w ziemiance z piecem w rogu ,z garem praskim w ręku i z ,,jestem pierwszym człowiekiem znającym słowa ,, na ustach 🙂
No i utrzymało się do lipca, po czym użytkownik Runab świeżo po licencjacie wyciął z komentarzem „fantazje małego jasia o etymologii słów”.
Człowiek o Bardzo Małym Rozumku z przerośniętym ego…
Taka anegdotka : Ile masz lat ?. 44 .A ojciec ile ma lat ? 40 .To jak to jest żeś ty starszy od ojca ? .A juści tak to jest .Na tej samej ,,zasadzie ,, braha jest starsza od brzeczki a hora jest starsza od góry …no a spirytus to z wódki się robi 🙂 .
@Stefan
Może zacznijmy od „barwy” i „farby”.
Wg Ciebie „farba” pochodzi od od „barwy”, i jest jednym z przykładów przejścia B w W. Tylko że, jedyne W jakie tu mamy, istnieje w „starszym” słowie „barWa”, i przechodzi ono w B w „młodszym” słowie „farBa”, więc już na sam początek mamy niespójność logiczną. Musisz już w tym momencie zdecydować, czy B przechodzi w W, czy „barWa” przechodzi w „farBę”.
Znam jednak tok Twego rozumowania, i domyślam się że, będziesz próbował się bronić ( kręcić ?) przejściem B z „Barwy” w F w „Farbie”, poprzez jakieś magiczne przejście B>W>F. Otóż istnieje kilka poważnych problemów w tym toku rozumowania. Po pierwsze nie ma żadnego słowa pośredniego na W pomiędzy „barwą” i „farbą”, a to oznacza, że nie posiadasz żadnego „niezbitego dowodu” na to przejście. W średnio-wysoko-niemieckim mamy postać „Varwe” (słowo bez *, czyli pewnie prawdziwe), tylko że „V” to nie „W”, i podobnie jak w dzisiejszym niemieckim brzmi jak „F” . Po drugie czemu przy takiej „prawidłowości „, W z „barWy” nie przeszło w F, tylko przeszło w B w „farBie”?
Nie kombinuj też nic z czytaniem od tyłu tego słowa.
Mógłbyś też „zaczarować” coś z górno-łużyckim „barba” (też jest prawdziwe), jako podstawą („dziadkiem”) do obu tych słów, tylko że B z „barBy” musiałoby przejść we W w „barWie”, a następnie znów przejść w B w „farBie”, i ciągle nie byłoby dowodu na przejście B z „Barwy” w F w „Farbie”.
Sam widzisz ile niespójności jest w Twoim przykładzie.
Co więcej, to całe zagmatwanie wcale nie rozstrzyga które słowo jest starsze, bo jak wiemy nie ma słowa pośredniego na W między tymi. Dlatego ja uważam, że żadne nie jest „ojcem” drugiego, tylko oba są „dziećmi” innego słowa. Nie ma prostego przejścia B w F. Jedynym pewnym pośrednikiem pomiędzy tymi głoskami jest P. Tak jak do tej pory nie masz dowodu na przejście B w W, tak i nie masz dowodu na przejście B w P, dlatego twierdzę, że „Barwa” i ” Farba” pochodzą od słowa zaczynającego się od głoski P, co na pierwszym miejscu skraca dystans pomiędzy nimi, eliminując jakieś „wyimaginowane” słowo na W oznaczające barwę, farbę, kolor, a poza tym zachowuje wszelkie inne prawidła zaistniałe w etymologii, oraz jest uchwytne.
Takim słowem pasuje być słowo „płowy”, które oznacza niby kolor ( tylko przez wielu nie do końca wiadomo jaki) oraz w postaci ” płowieć ” czy „wypłowiały ” kiedy oznacza utratę intensywności koloru, barwy ( nie tylko płowej) w tym samym znaczeniu co ” wybarwić”.
Wypłowieć – wybarwić można powiedzieć, że to samo znaczenie.
Poza tym mamy w tym przypadku to samo przejście Ł w R , jakie widzimy miedzy innymi w wielu przypadkach w sanskrycie, gdzie słowiańskie ( polskie, łużyckie) Ł zastępowane jest R, np. sława – śrava. Tylko że to temat na inną okazję.
Podsumowując: ” płowy ” przechodzi w „barwę „, gdzie mamy P>B, Ł>R, W bez zmian, oraz ” płowy ” przechodzi w ” farbę „, gdzie mamy P>F, Ł>R, W>B.
Co Ty na to?
Źle to ująłem, że jedynym pośrednikiem między B i F jest P. Jest też i W, tylko w tym przykładzie (farba i barwa) jest nieprzydatne, oraz kierunek przejścia jest w naszej dyskusji sporny.
Barwa nie jest tożsama z Farbą ,albowiem barwa jest ,,samoistna ” a farba to powłoka do nałożenia .Obrazowo : nasza skóra to barwa ,ubranie to farba …proces powstawania tych dwóch słów jest inny ,a że to w ludzkiej świadomości się wymieszało to już inna bajka .Farba i Płowy to podobny proces słowotwórczy .F ,,powstało,, z PH przykładem Philadelfia czy firma ,,Filips”
PWLRS
To jest tak proste, że aż śmieszne. Sam sobie odpowiedziałeś, ale nie zapisałeś wniosku w komentarzu. Masz prastare
BaRBa
i z tego masz dwa słowa pochdne:
FaRBa
BaRWa.
Czyli masz i ojca i dwóch synów. ?
Dzięki za wodę na mój młyn.
Dalej: farba, to dla myśliwego krew, posoka. Barwa natomiast, to wydarte futro, sierść. Jedno i drugie z polowaniem związane, ranieniem zwierząt. To też logiczne powiązanie z serbołużycką barbą (kolorem) i rosyjską borbą (bitwą), a czasownikiem rdzennym jest
Ro” – oznaczające działanie, robienie.
BoR Ba – dwie sylaby, znaczenie z bezpośredniego odczytu, to „robić być”.
PL”oWy, to
Po L”o By – po ogniu być, czyli po prostu „popielaty”.?
Wypłowiały, to wypalony, czyli wyjaśniały, rozjaśniony.
Nazwa koczowniczego ludu wielkiego stepu, o jasnych włosach, to Połowcy, płowi.
Płowa zwierzyna, to taka o umaszczeniu jasnym kamuflującym. Zwierzyna czarna, to ta o umaszczeniu ciemnym.
Doprawdy, Twoje przeciwdowody, to tak naprawę moje dowody. Po prostu tok Twojego dowodzenia jest przerywany.
może byc też tak:
wał >niem. „welle”, (fala
stąd mamy „wałek” i „walcować”
Bal>wał>welle
myśle, że B i P wskazuja na pal coś statecznego natomiast F,V,W nadają ruch (obrotowy) ,
bal-pal-pfahl w niem.przetrwało p
pal>ang. pile
a,
fala-wella.
wał-welle i na koniec ang ,wheel (h)wēl
i wyszło od „kołka”czyli bala do ang”kółka” 🙂
@Stefan
Śmieszna i pokrętna to jest Twoja odpowiedź. Nie dość, że co chwila zmieniasz zdanie ( bo juz nie twierdzisz, że farba pochodzi od barwy ), to jeszcze samemu nie byłeś zdolny sprawdzić prostego tłumaczenia na inne języki „barwy”.
Widoczny jest tu w pełni Twój profesjonalizm.
Oczywiście o wyjaśnienie czemu tylko jedno „B” (a nie oba) ze słowa „prastarego” „barba” miałoby raz przejś w „F” a drugi raz we „W” nawet nie pytam, bo wiem, że to tylko Twoje urojenia.
@PWLRS
Doprawdy, stratą czasu jest dyskusja z Tobą. Chyba już niczego wartościowego się od Ciebie nie dowiem.
PWLRS
《Podsumowując: ” płowy ” przechodzi w „barwę „, gdzie mamy P>B, Ł>R, W bez zmian, oraz ” płowy ” przechodzi w ” farbę „, gdzie mamy P>F, Ł>R, W>B.》
Uważam, że jest całkiem odwrotnie:
P<B
L"F.
Coś system szwankuje. Nie transferuje tego, co napisałem. Spróbuję ponownie:
P>F, Ł<R, W<B.
PWLRS
《tylko że „V” to nie „W”》
Ależ
V=F (w niemieckim)
V=W (poza niemieckim i polskim).
VV = W
podwójne „fał” jest czytane jako „wu”. Na tej samej zasadzie, co podwójne „o” jest czytane jako „u” i podwójne „l”, jako „ł”, oraz podwójne niemieckie „s” jako nasze „s”, przy zachowaniu w niemieckim pojedynczego „s” jako naszego „z”. Zresztą, niemiecki znak na samo „s”, to tak naprawdę podwójne „s” zapisane pionowo, jedno pod drugim, podobnie jak „paragraf”.
Fala – niem. Wella
a wcześniej może „Bala” ? bo wygląda jak toczący się bal.
Nasza fala nie jest z niemieckiego. Ubezdźwięcznienie powstało najprawdopodobniej z formy k’wała, na co naprowadziły mnie inne złożenia jak zwał, szkwał, zawał itp.
@Redneck.
Jeśli przyjmiemy, że podstawą zapisywania w alfabecie łacińskim/romańskim/niemieckim podwójnego L, jest próba przedstawienia spółgloski Ł, to
WeLLa jest
WeL”a, a tu już jest
WaL”, czyli
BaL
i fala się zamyka. Wał, to obracajacy się bal. Zatem niemiecka „wella” pochodzi z języka Słowian Zachodnich, lub z okresu jeszcze wcześniejszego, w którym języki, a właściwie dialekty, europejskie były wzajemnie zrozumiałe.
Dla mnie droga skojarzeń od ognia, przez bal do wełny i fali jest najbardziej zrozumiała i logiczna.
Do wyciszenia
W>F
nie był potrzebny przedrostek
Ku.
Wręcz przeciwnie: większą szansę na utratę dźwięczności mają spółgłoski na początku słowa, co jest poparte wieloma dowodami. Przedrostek wręcz chroniłby je przed wyciszeniem, ale to tylko taki niepewny pomysł.
A żeby było ciekawiej :
„Pal” to niem. „Pfahl” .
Bal >Pal>Pfahl(fala)
Fala to „bela”>Wella
i kólko sie zamyka.
Zauważ podobieństwo do „chwały”, która ledwo uniknęła ubezdźwięcznienia. Mnie osobiście natchnęło norsmeńskie słowo „skvala”, zwykle przez językownawców kojarzone ze „skowytem, zakwileniem”, ale występujące też w znaczeniu „nawałnicy”, w którym występuje „k” niezależnie czy pochodzi ono od wycia, wołania czy walenia. Ja się skłaniam ku waleniu 😉
Zgadzam się Stefan, bela, wela, wałować, falować, to skręcanie ścięgien, na krzyżaku – do dzisiaj używane do skręcania powrozów – dawniej liny ze ścięgien były używane do zatrzymywania mamutów ( maszcza).
Wałować ziemie, to ją obracać – tak jak obracano na krzyżaku ścięgna. sam Bal – miał wypustkę za koniec którego zawiązywano końcówki wcześniej zwiniętych w dłuższe sznury ścięgna – PaNa. Ta czynność potem jest powtarzana i odtwarzana co do formy, lecz nie obrazu, przekazu, pozostaje podobna treść.
@Rednek
Skvala, to nie od chwały, lecz wołania może pochodzić. Drugi tor kojarzenia to właśnie fala. W naszej wymowie jest to szkwał. Zachowania Ł i Sz wskazuje na starszeństwo naszego słowa. Jeśli u normanów z wyciem się kojarzy, to nasze wołanie jak najbardziej pasuje. Wilk wyje, wołk (ros.) woła. Jest też polski wół, zdrobniale kiedyś wołkiem nazywany. Wół niby ryczy, ale tak naprawdę woła (krowa wydaje niższy dźwięk, byk wyższy, prawie jak pianie koguta). Może wołanie od falowania pochodzi, może nie, ale podwójne skojarzenie szkwału od fali i wołania jest jak najbardziej wiarygodne.
S”KWaL” – szkwał
SKWaLa – skvala
WoL”a – woła
W>F
FaLa – fala.
My piszemy „szkwał”, ale mówimy „szkfał”. Czyli w polskim języku bardziej do fali szkwał byłby pasował.
Chwała bardziej od wołania się wywodzi. Chwalenie, to ogólnie mówienie, raczej głośne. Z tego też jest uchwalanie, czyli dyskutowanie, być może właśnie z wzajemnym przekrzykiwaniem.
@ Stefan
Tu w pełni też widać Twoje krętactwa.
W średnio-wysoko-niemieckim ‚Varwe” mamy jedno „V” , które czytane jest jako „F”, więc kogo obchodzi jakieś podwójne „V”.
Jak zwykle odchodzisz od tematu.
@PWLRS
《W średnio-wysoko-niemieckim ‚Varwe” mamy jedno „V” , które czytane jest jako „F”, więc kogo obchodzi jakieś podwójne „V”.》
Nasunął mi się cytat jednego z myślicieli, więc przywołam go: „rozmowa z idiotą jest jak gra w szachy z gołębiem: nie ważne jak dobrze grasz, gołąb poprzewraca figury, nasra na szachownicę i będzie dumny, że wygrał”.
Nie wiem czemu ten cytat mi się przypomniał…
PWLRS
《…nie posiadasz żadnego „niezbitego dowodu”…》
Błąd polega na tym, że hipotezę trzeba obalić „niezbitymi dowodami”. Do chwili obalenia nadal jest hipotezą, nawet jeśli oparta jest tylko na poszlakach.
To odwrotnie niż w sądzie, gdzie winę należy udowodnić.
Dowcip polega na tym, że wszystkie nauki humanistyczne oparte są na hipotezach.?
@ Stefan
Niezbitych dowodów już Ci kilka dostarczyłem, tylko że Ty działasz na tych samych zasadach co stalinowskie sądy, więc na nic zda się moje obalanie Twoich hipotez (urojeń).
Bez przesady. Porównujesz swoje „zwidy” do nauki humanistycznej?
To nawet nie jest fantastyka.
PWLRS
《..poprzez jakieś magiczne przejście B>W>F. 》
Ja chętnie dyskutuję, bo interesuje mnie punkt widzenia innych. To pomaga dostrzec prawdę. Szanuję rzeczowe argumenty wobec rozmówcy. W moich oczach upada ten, który używa chwytów dyskusji zamiast zasad dowodzenia. Używanie argumentów „pod publikę” pod chwyty sporu podlegają, bo nie dążą do prawdy lecz do zwycięstwa. Określenie „jakieś magiczne” wskazuje na indolencję wypowiadajacego, lub celowe pomijanie dowodów.
Czasami w rozmowie z Tobą mam wrażenie, że nie interesuje Cię stan faktyczny. Jakie więc są Twoje priorytety?
@ Stefan
Dyskutujesz kiedy Tobie to odpowiwada. Tak, to przeważnie mataczysz i umiejętnie schodzisz z lini strzału. Do dziś nie padła Twoja odpowiedź, które słowo jest starsze: Wrocław czy Breslau?
Rzeczowe argumenty to już pisałem gdzie spuszczasz.
Stan faktyczny jest taki, że do tej pory nie przedstawiłeś żadnego dowodu na przejście B>W.
Twoje zasady dowodzenia wygładają tak, że Twój dyskutant musi udowadniać, że sam nie jest wielbłądem.
PWLRS
《Sam widzisz ile niespójności jest w Twoim przykładzie.》
Oto kolejny dowód stosowania przez Ciebie nagannych zasad erystyki.
Wstydź się!
@Stefan
Znów odchodzisz od meritum spawy.
Nie jest moją winą w jaki sposób jest prowadzona ta dyskusja.
Myślę, że sam ją perfidnie sprowadziłeś na te tory. Wiesz dobrze, że to jedyne wyjście z tej sytuacji dla Ciebie.
Następnym razem ( o ile będzie taka sposobnośc ) przyczepisz się do źle postawionego przecinka, albo błedów ortograficznych, a jak nie, to do tego, że pochodzę ze wsi.
@ Stefan
Poza tym sam już dawałeś przykłady jak prowadzi się dyskusje, np. wysyłając groźby wobec mojej skromnej osoby. Dla przypomnienia znajdują się one w komentarzach poniżej.
W moich stronach BO PO wypowiada się jako BŁO PŁO i jest to powszechne i naturalne dla mych ziomków jak oddychanie 🙂 .Błorek którym się Błoruje ….Ł wypowiada się tagże w słowach zaczynających się O np : Łorać …a może Orać brzmiało pierwotnie Błorać ,albo Płoryć?.Nieborak -Niebłorok….moze to ten co nie orze bo pola niema ?to i nieporadny .Niebło ,Błolec ,Błól, .Łogrodek , Łokno, Łoczy(Łocy).Łocy -BŁocy …może stąd Boczyć Się ?
BL”oC”y – skojarzenia z błotem
S’LoZy – skojarzenia ze śluzem .
Polskie oczy i rosyjskie sliozy jednak miałyby coś wspólnego: wilgoć.
Śarkara ,sylaby śar kara/ka ra …Siekane Robić Ku Robieniu .Konia z rzędem temu kto skojarzy o co kaman 🙂 Śarkara jako Śarg Gara …Siekanie Robić Go Ga Ra .Coś posiekać to mieć siekanine ,paćke ,,sok,, .Ga Ra to obrabiać przy pomocy temperatury np włożyć uformowane ciasto na chleb do bardzo ciepłej garowni by urosło .Mamy przecież słowo Gore ,od niego Gorąco .Siekanine ,,sok,, poddać obróbce termicznej 🙂 Czyż dzisiejszy cukier nie powstaje z melasy podanej obróbce termicznej ? 🙂 Sanskryckie Śarkara to więcej niż Cukier ,to opisana w jednym słowie technologia jego produkcji 🙂 niemiecki Zucker ,bretoński Sukr czy masz Cukier, po ,,rozłożeniu,, K na Go Go ma podobne znaczenie co Śarkara ,a jest to najstarsza zapisana nazwa cukru . Łaciński Zuchara ,angielski Sugar choć zniekształcone w stosunku do Śarkara mają Gar /Hara .Zuchara …Zcałosci Całe Garowane .Sugar …Sieczenie Garowane .Jest to ten sam sens co w sanskrycie ,choć ciężko by było bez porównania do pierwowzoru skojarzyć o co chodzi …zatem Śarkara to bardzo dobry przykład że K to podwójne G .
@Stefan ,z Go mam absolutną rację i nie chodzi o to byś mi wierzył a o to byś sprawdził 😛 .Go to potencjał który w połączeniu z R daje L które należy rozumieć nie jako palenie ,ale jako Spalanie ,czyli pozyskiwanie niezbędnej do bycia energii z Go . Potencjał Go występuje na ziemi ,wodzie i niebie ,stąd pewnie Kaczka …Go Całe ,, Zcałości” Go żyjąca na niebie ,ziemi i wodzie ,angielska Duck to też Do Całości Go .Łowca …Wypalenie Bycia Całego …cały gotowy do bycia .Łowić ..Wypalone Bycie Tnie …Łowca pozyskuje Owies/Łowies ..Wypalone Bycie Sieczone .Owoc/Łowoc ..Wypalone Bycie Całe .Wszak na początku było Go przeznaczone Do ….GOD .
Takie spostrzeżenie : W może być zamiennikiem Ło , Water(Łoter) Być To Robione ,stad Łódka a nie Budka czy Wódka 😛 . .Water/Łoter ….wystarczy wziąć mokrego Kija czyli Go Jęte i do żaru wsadzić i poczekać co kij ,,wypalony ” czyli Ło nam Da 🙂 to co Ło Da się w parę zamienia ,stanie się chmurą i spadnie na ziemię jako deszcz …Łoter… Ło To Robi ….Wode to ,,Wypalone ” Da z Go .Ło ,, Wypalone” ,,Gotowe ” to tyle co Być ,,więc Ło i Być są bliskoznaczne a W (z pewnością późniejsze ) może być zamiennikiem tak B jak i Ł .A GO to Ojciec Szefa Wszystkich Szefów 😛
Go Ro Le ….trójca u zarania 🙂
Czyli, że
WaTeR, to
BL”oTeR.
Więc prosty wniosek, że
BL”oTo, jest od słowa
BL”oTa, czyli obecna
WoDa.
Widać podwójny dowód na
B>W, oraz
T>D.
Dla mnie szczególnie istotny jest dowód, że D, to akcentowane T, czyli, że T jest „starsze” od D.
Poprawka:
To
BL”oTa byłoby od słowa
BL”oTo,
bo „a” jest młodsze od „o”.
Zatem tok jest od „błota” do „wody”. W tym kontekście nazwa Bałtyk wydaje się oczywista.
BaL” TyK
BL”o TyK
Jako dwie sylaby. Dyplomowani językoznawcy zapewne wskazaliby na „przestawkę”. Ja wskazuję zaś na rdzeń
BL”o
powstały z dwóch prardzeni
Bo” L”o.
Jako nowe słowo, będące już minizdaniem, przybrało postać jednej sylaby, poprzez wyciszenie jednej samogłoski. Zastanawia mnie jednak, jaki mechanizm wskazywał na samogłoskę pozostawioną do głoszenia? Ciekawe też, czy wybór takiej samogłoski zmieniał znaczenie powstałego rdzenia?
BaL”
BL”o.
Od pierwszego mamy „wołnę” i „falę” a od drugiego „błoto” i „wodę”. Zatem nieznaczna zmiana znaczenie rdzenia nastąpiła przy wyborze samogłoski głoszonej w tym minizdaniu/rdzeniu. Być może to właśnie zmiana rozumienia minizdania była motorem wyboru przedmiotowej samogłoski, co pozostało w mowie do dzisiaj.
Wode ,, rodzi ” Ziemia( Go) …jest z ,,Ryte Go ”,czasem wystarczy ,,Ryć To Go” i wypłynie woda ale wpierw będzie Błoto .,,Rodzi” też wodę każdy ,,owoc ” wystarczy że Go ,,Ry To ”, Woda z nieba w postaci deszczu jest wtórna ,myślę że bez problemu nasi przodkowie to zauważyli że woda z nieba to para zmieniająca się w chmurę dającą deszcz .Tu zauważam że ,,wykonane” R mogło przejść w BŁ/L ..czyli Być ,,Wypalonym „/,,Spalonym” /,, Gotowym” /,, Zrobionym” …,,Ry To” mogło przejść w ,, Bło To ”.,,Ry To” dawało by ,, owoce” np ,,Błoto” 🙂 ,natomiast ,,Ry Go Na ” dawało by ,,narzędzia ” np: Organ ,czy po przejściu R w BŁ ,,Błogień” .Ja tu ,,rozkładając ” dzisiejsze brzmienia zdaje se sprawę że inaczej one brzmiały dawniej ,lecz tak jest bardziej czytelnie 😛 .Bałtyk, Balaton ,to nazwy słodkiej wody ,w przypadku Bałtyku nazwa od czasu gdy była w nim słodka woda(Morze /Mare to ,,koniec Robienia To ” stąd pewnie sens ,,śmierć ”) …Bałtyk słowo indoeuropejskie na 200% 🙂 czy zatem tę nazwę mogli nadać ,,stepowcy ” co to mieli przynieść języki IE do kultur nadunajskich ? 😀
Balaton.
Wskazywaliśmy na znaczenie nazwy tego jeziora jako „biała toń”. Teraz jednak widzę skojarzenie znaczenie starsze, bazujące na tych samych rdzeniach, co nazwa Bałtyk.
BaL”TyK
BaLaToN.
Zatem nie „biała toń”, ale „fala na tym”, czyli raczej „falista toń”.
Nazwy rzek, takie jak: Błędzianka, Błotnica, Białka, Biała, Włodawa, Wełtawa, Wełna, Wołga, Wilga, Balewka, Bałutka, Falenica, Folusz, Paleczka, Pałusznica, Pilica, Piława, Pełta itd., mogą po prostu oznaczać wodę w różnej postaci.
Jasna też staje się nazwa „płetwy” i wiemy, czemu chce nam się „pić” i skąd się wzięło „płukanie”, „pływanie” a szczególnie „płyn”.
W tym kontekście określenie „woda płynie”, to „masło maślane”.?
Każda rzeka to woda 😛 , w zależności od od cech rzeki i ich rozróżniana bywają różnie nazywane , ,,woda robiąca „‚ to Warta a ,, zmieniająca kolory „‚ to Biała tak jak kolor biały który można rozszczepić ,Biała Tarnowska momentalnie może zmienić kolor .
Warta zawsze z dozorowaną granicą mi się kojarzyła. Z wartownikami i wartowniami (warowniami).
Faktycznie z rdzeni wynika
WaRTa
BaR Ta – być robić tu, robić poprzez bycie w określonym miejscu? Cóż, to podstawowe zajecie wartownika.?
No patrz: barć też pasuje.
Wartownik pilnuje określonego terenu ,jest gotowy do natychmiastowego działania w ściśle określonych granicach. Wartownik …Być Robić To ,Być Nie Te Go , czyli wartownik to ten co pilnuje (robi) nie swoje .Warta to określony chroniony teren .Barć to ściśle określony ,,teren,, chroniący pszczele gniazdo i co ciekawe barci się nie robi , barć się dzieje …myślę że związek barci i warty w tym co powyżej napisałem widać 😛 .A na koszary w moich stronach gada się ,,kaszarnia ” co na pierwszy rzut oka wygląda na miejsce produkcji kaszy 🙂
Koszary, kasza, kuszać, kusza, kąsać, koszerny, ku żarciu, itd.
Kaszarnia, to tak naprawdę rzeźnia, może też strzyżenisko/golarnia.
BaR Ta – parcie, oparcie, partia, Sparta. Raczej z pozycją się kojarzy.
BaRC’, to jedna sylaba
Ba Ra C”a – być robić ciąć, logiczna nazwa.
I tutaj niespodzianka, nazwy miejscowości:
BoRuC”a
WaRS”aWa
BaRC”
BaRCeLoNa (wycięte ogniem)
BaRC”eWo (tak brzmiała dawna Warszawa ?)
BaRC’N
BoRuTy
BoRDo
BeRGeN
BeRGaMo
BiRC”a
FoRST
FeRSKo
FaRSaLoS (jak Barcelona)
WeRSaL
PaRC”eW
BaRtoS”yCe (to chyba konkretnie od barci)
BoRTo’W , itd
Wszystkie wskazują na wycięty bór.
Być Robione To i Być Robione Cięte ,to nie do końca to samo ,masz rację .Jeśli W to BŁ ,wtedy Warta mogła brzmieć pierwotnie Błarta …Byćie Wypalenia Robić To. ,można by rozumieć jako ,,pilnować istnienia gotowego ”(to ma lepszy sens od ,,Być Robić To ) a to się znacznie różni od Barci …Być Robione Cięte .Ale z drugiej strony Wartownik zwany jest w moich stronach Wartnik a to bardzo blisko do Bartnik 😛
Warszawa ….jakby spróbować tak BŁaRSZaBŁa …Być Wypalonym Robione ,Sieczenie Całe ,Być Wypalone ….można rozumieć ,,narzędziem wycięte na gotowo ” Warszawa to miejsce wykarczowane a nie wypalone , czyli powstała jako osada leśna a nie rolnicza ..a wie może kto jak to było z początkami Warszawy ?
Słowo Gicz …. i Kość – Goszcz – do tłuszczu, do spalania – GiSZCZ – SZCZ – i piSZCZel – zauważcie, że to części anatomiczne. Ważne z punktu przetrwania – ( tratwa życia). Jestem ciekaw Waszych spostrzeżeń – skoro w korelacji do czasu i miejsca tworzy się ważne słowa ( waga – matrona) , to słowo przetrwać odnosi się do jakieś katastrofy, wydarzenia na skalę globalną – bo bytować, to forma bycia i rozmnażania w sposób spokojny,
Tan-DaVa – Dance – Danke – Dziękuje – Dzielić przez Kucie, kuć – podskakiwać – zatańczyć z kimś, złożyć podziękowanie, zaprosić do Tańca – za pro siec – stąd być może prosiec – to forma dziękczynienia za Ist, czyli mamy punkt odniesienia do każdej religii: dziękczynienie, zaproszenie, przeprosiny ( choć moim zdaniem, z tym jest problem; gdyż wiele sekt religijnych nie uznaje tego słowa).
Jedynymi którzy to praktykują, są Łowczy – skąd to wiem: gdyż składali ofiary całopalne ku BoGom za to aby móc zjeść musieli zabić ( akt skruchy, ROMA).
Ten rytuał został wykorzystany przeciwko Nam! Miał on nauczyć innych aby szanowali to gdzie żyją i jak żyją. Jak widać, kazdemu różne kamienie na sercu leżą więc sposób spostrzegania swiata jest uzależniony od korzyści!
Stąd nigdy religie judaistyczne nie będą Prawdą, sa tylko substytutem kultury Łowczych – Słowian!
Dziękuję … Do Całego Go Jęte …,,wdzięczność za otrzymanie,, . Proszę ..,,Pobyciu,, Robienie Sieczenia Całego …,,upolowane/zebrane dziele ….dając komuś odkrajany kawałek czegoś mówi się proszę (zebrane dziele ) .Prze …,,Pobyciu,, Robię Całe .Katastrofa …Go To Sieczone To Robi Bycie(Pobyciu ) nie wiem jak to rozumieć 😛 . Tłuszcz To ,,Wypalenie ,, Sieczenia Całego Całej Całości ….masło maślane masła 😛 w końcu to tłuszcz . Kość …Go Siekane Cięte ….kości to integralne ,,pocięte,,części naszej Całości czyli Go
Ku ogniu i do ognia, lub i z ognia – co jeszcze raz przekłada się w Sławku w języku polskim:
Ryć – Orzeł – Rylec – Bolec – Z Pała – spała – spala – symbol miecz
Trzeć – Tyrs – ścierać, wytrzeć, trzeć – ku ogniu – cięciwa – C – symbol Ryba ( a to masz kamienne tabliczki z Sumeru)
Kuć – skuwać – kuć w ogniu – czyli ku ogniu.
Proszę, ma formę zapraszającą oznajmującą ( Darczyni) i pytającą ( Darbiorący) – od tego mamy DOBRANIA – DOBRO.
Dziel kując – taniec – ( Słowiańskie Noc Kupały – takie tam 10000 lat tradycji) – Da NIca – czyli za pokarm Pro Siec ( Samiec otrzyma Nica, ku ogniu i z ognia) .
Siec – siekać – to inna forma słowa ciąć, trzeć ( raczej trudno siekać mięso, raczej rozrywać, odrywać, przecierać) Kły.
Siekać twarde, jędrne, raczej warzywa może stąd skojarzenie młode jędrne – stare, wysuszone miękkie.
jąć – kuć – cuć, czyli coś robić w czarze w nicy, zmieniać postać
to samo madar – made, robić – działać – mady to żyzne gleby
Po słowach poznamy okresy zmian klimatu.
Generalnie – Pała w ręku była i obdarowywała – więc Ojciec! Zupełnie inaczej niż modele i markery kulturowe z południa – przyznasz racje.
Jedno ALE u podstaw nie Ogień lecz GO .GO jest wszystkim co daje energię do bycia .GO jest Do wszystkiego co być daje…. GOD . Spróbuj to zrozumieć a wszystko stanie się jasne 🙂 Ziemia dla starych Greków to Gē ….Matka Ziemia co wszystko do Bycia daje 🙂 LeCZ …Spalam Całości Całość . ALe …(j)A Spalam .Ryć …Robić Cięcie .Trzeć To Robić Całe śCięte
Żarna /Gszarna …Go Siekane Całe Robi Na ..Gsza blisko do Kasza .Kasza …Go Siekane Całe .Żer/Gszer …Go Sieczone Całe Robi .Jest w użyciu taki nowotwór słowny TeGoWać , nie lubię go lecz pozwolił mi on zrozumieć czym jest Go ….a oznacza on wykonywanie praktycznie każdej roboty .TeGoWać to ; orać ,gotować ,drzewo rąbać ,układać i tym podobne 🙂 TeGoWać …To Go Być Cięte …wygląda na to że w podświadomości mamy że Go to ,,podmiot ,, którego ,,obróbka ,, daje nam być .
Sławku masz słowo EGO. Ale wracam do słowa G ( czysta, dziewicza). Jest kilka równoważnych markerów, które wskazują potęzny zasięg Viedy w G ( czarna madonna, matka ziemia, czy biało i czarno BoGi – w zapisie zmienionym w postaci BóG – gdzie i przeniesiono nad O, czyli proste graficzne przedstawienie O kobiece , I męskie – to system O-1.
A spójrz na zapis G nyja, i co ma wspólnego z łacińskim słowem NitroGenum – czego markerem jest azot, związki azotu, azotyny, azotany, morowe morze jakiego koloru jest? Jakiego koloru ma widmo azot?
Procesy G nilne – czyli G NyJa jest silnie skorelowane z porami roku w naszej strefie klimatycznej – determinant – G ŁoDa – łacińskie nitrogenum – to nic innego jak nie trze G- nie dostarcza energii.
Proszę słowo Bałtyckie od słowa BołoTo – baGnyja- czyli w epoce cofania się lodowca tereny były zalewane tworzyły się bagna, torfowiska, Sola w zimie było mało, a na wiosnę się budziło, wstawało, Białe Ziemie zamieniły się w coś czego Łowczy nie znali, musieli poznać i znaleźć receptę – Proces gnilny odbywający się ciągle jest niebezpieczny dla żywych istot – stąd Ta Ma Ra – ta która pilnowała aby świat zmarłych nie mieszał się ze światem żywych – Ta MaRa, Ta Mo Ra.
Zauważ, że powstanie sił BiałoBoGów i CzarnoBogów początkuje integrację dwóch światów już ok 12000 lat temu ( przypuszczam, że Łowcy mają niebieskie oczy, są bardzo wysocy i silnie zbudowani, i bardzo jasną karnację ciała) rolnicy zaś z BałaKanów ( nie bez przypadku mamy KaNaN – czyli nie kalający, nie kłamiący – rolnicy, są niscy o piwnych i brązowych oczach).
Czarna ziemia wilGotna nie uprawiana, nie ryta – gniła, nie rodziła
Biała ziemia skuta, starta – rodziła ale rosliny do niej przystosowane ( endemiczne), trawy, mchy, a więc naturalny pokarm dla stad zwierząt mamuty, nosorożce włochate, jelenie olbrzymie, potem renifery, karibu, a potem już udomowione przez potomków Łowczych inne gatunki zwierząt – dzisiaj zwane domowe), tymi zwierzętami i z nich żyli Nasi Przodkowie ( To Nasze dziedzictwo) Spadek Po Ojcu – Białko. Znali obróbkę kamienia, bo nie było drewna, znali proces rozpalania ognia- gdyż to marker przetrwalnikowy, nie musieli się martwić o czystość wody i pokarm ( woda z lodowca była KrySZCZ – zimna i czysta ( proszę: KriG – KrySZCZ – SZCZ – G to ten sam energetyczny symbol z tym, że SZCZ to dwa w jednym u Łowczych, a G u rolników.- KriGS – to krzyż, RyG – RyGa – do Rycia, Do Palenia – kuć znaczy palić)
Jak zatrzymać proces gnicia – proszę słowo Sól – czyli ten sam zabieg SoLi – s łona woda, wody płodowe- kolejny marker reinkarnacji w odniesieniu do bóstwa Solarnego – zupełnie inne znaczenie ma na południu, tam Sól zabija tutaj ratuje życie.
MaDe – MAdy czyli muł rzeczny – ważny dla południa – od tego czy spadnie deSzCz czy nie ważyły się losy całych miast państw, cywilizacji nad Nilem, Tygrysem, Indusem, Eufratem. To co było martwe na dnie rzeki zasilało białe ziemie, czyli wypalone słońcem.
Dla Białej Ziemi startej ważne było RUNO – ono z Godami ryło skały, zamieniało w GołoboRze, te z kolei rozpadało się na mniejsze frakcje aż stały się G Lebą, proces palenia dostarczał wszystkich składników potrzebnych SZCZ – aby wyrosło, od najmniejszego do największego czynnika biologii, poza tym nie sprowadzał niepotrzebnie drapieżników i padlinożerców – gdyż życie członka plemienia było najcenniejsze, gwarantowało przeżycie, przetrwanie po utraconym RaJu.Całopalenie, pozostawiało Biały popiół a babka, brała dziewice i rytualnie nacinała część ciała i upuszczała krew, czerwień – dawała tym samym znak, otwierała wrota dla duszy, aby w Nowym Ciele duch mógł się odrodzić.
Wszystkie rytuały jakie odbywają się u Nas dzisiaj mają wielotysięczną tradycję, jezyka nie tworzy się w 1000lat, to proces skomplikowanej nauki i nie można oderwać go od środowiska!
Biel i Czerwień – hinduscy kapłani mają wymalowaną na biało twarz i kropkę czerwoną na czole, flaga Japonii to biel i czerwone Sole – WiSznu.
Ego to świadome Go a Kij rodzący w ,,ogniu,, wodę nie koniecznie jest świadomy .Nie Bóg a Bog ,Boh ,wedyjskie Baghati …Być Go Go To. Mar … Mieć Zrobione ….koniec robienia ,, śmierć,,.Mir Mieć Robienie …cały czas robić ,,świat,, . Świat …Siekanie Być To .Kwiat…Go Być To .Jeśli zrozumiesz istotę Go/Ho /CH/Ku wszystko stanie się jaśniejsze ….rusz do przodu 😛 .Język tracki Achel ,woda (j)A Go Spałam . Nitro ..Nie To Robi .Węgiel /Łęgiel … Być Go Spalane … lub ,,Wypalone,,(,,gotowe,,) Go Spalam .Jak widzisz można obrazy czytać matematycznie ze zrozumieniem 🙂
Nie Spałam a Spalam *
Czy aby białe z czerwonym pośrodku to nie kolory rozgrzanej prawie na maksa stali ? Kolor ….Go Spalanie Robić ….,,kolor,, to powłoka zmieniająca się pod wpływem ,,spalania,,.Biały …Być ,,Wypalonym,, …,,kolor,, ,,gotowy,, a właściwie nie do końca gotowy bo ,,i,, to ,,zmniejszenie,, czyli biały to ,,bywający,, gotowym ,w przypadku stali wystarczy ją trochę ostudzić a staje się czerwonym .Czerwony …Cała Całość Robiona Być Na (Ny to raczej Na ,bo Ń ,Ni to nie .)…następnym kolorem jest Biały .Czerwony/Czerłony można by rozumieć też tak Całej Całości Robione ,,Wypalenie ,, Na , bały ,to też ma sens
Zastanawia mnie istota Ż ,najbliższe możliwe znaczenie ,, Żyć,, ,,Żąć ,, .Żyć …Ży Cięte ….nie widzę w tym sensu ….chyba że Ż to zbitka GSZ ? wtedy Żyć to Gszyć …Go Sieczone Całe Cięte , a to ma już sens .Żaba … Że Być …tak o całym byciu można powiedzieć 🙂 Gszaba …Go Sieczone Całe Być …żaba żyjąca w środowisku wodnym i na lądzie Bytuje na Sieczeniu zCałego Go …raczej wydaje się logiczne .Frog …Być Robiącym Go …jakoś do poprzedniego ,,ciągu ,,pasuje .Oj dały nam Dziady w spadku zagwozdki
Sławku G po cięciu jest Ż.
BO, Ba- mądrość, Go,Gi- czystość
Ba – Ba = mądra, vidząca, viedząca
Na Ba – rozpalano Ło – Ła – stąd masz ŁaBa, BaŁa – tańczono przy nim czyli BaLA LaBa ( czyli odpoczynek)
Kuś,Kuć, Kuź, i KaZ – nie bez przyczyny Z,Ź,Ż jest na końcu
Ma G bo jest BoJ, po cięciu, inicjacji jest WoJ, MaŻ, a ona Ż-ona, miejsce ku łogniu to LęGi – Le Ż eć, a powtarzajacy rytuał Ś LEGi, w zapisie Ś masz X czyli KrIG, Krzyż – a więc RyĆ, RyL, Rył- O RyŁ a Ż Żąć Ona wiec postaje OrŻeł gdyż ąć to eł, el, al ( podstawa).
Bia ła – czyli biała jest nie zapisana, do G czyli z mądrości Przodków ku czystości DeVy.
Kolor biały wtórny to spalone, lub starte – trzeba RyĆ aby było Żyzne, bo musi powstać G LeBA
Dla uściślenia ,Go po Sieczeniu Całym staje się Żęte .Sieczenie kojarzy mi się z przysposabianiem a Cięcie z podziałem Całego .Biały to ,, najwyższy,, kolor ,to kolor Słońca ,czy rozgrzanej na maksa stali …i dla uściślenia Biały to nie Być ,,Wypalonym,, ,,Gotowym,, a Bywać ,,Wypalonym ,, ,,Gotowym ,, czyli jest to kolor ,,Niestały ,,…ten kolor może dać podstawowe kolory .
Z tym Ż i Ź to wydaje sie że mają jednak nierozłączny związek z życiem, zielenią roślinnością czyli Matką Naturą , Bogiem
(Ż)yto to żywe , (Ż)yje bo jem (Ż)ywe zielone
Żąć – to zabrać Ż czyli życie (ściąć drzewo ,zboże)
zboŻe – z żywego (boga) dar natury
Ż- prawdopodobnie najstarsze określenie życia, boga
Ż.>G>H
BoŻ,>BoG>BoH
Zakładając że Ż jest tożsame z Ź to wyraz „źdźbło” oznacza
Ź(Ż) żywe , zielone (Dź) dźgnięte w (Bło) błoto – bagienne trawy może pierwsze zboŻa
„grzyb” to żywa ziemia , gdzie G to ziemia RZ to Ż żywe, dziś to udowodnione tzw. mikoryza , jak jest G-Ż-yb to jest życie
R- to ruch
r-Żnąć , zabrać żywe zielone ze sobą ( ściąć drzewo) stąd do dziś można „rżnąć kogoś na kasę” czyli zabierać( też życie)
@Skierka
Żyto, bo żęte; żyje, bo do żęcia jęte; ryż i zboże jest tym samym, co żyto i przenica. Żyć i żąć jest tym samym. Chodzi o czynność żęcia, cięcia, ktorej umiejętność zapewniała przetrwanie. Wszystko, co z przetrwaniem się kojarzyło trzeba było ciąć. Czynność jest podstawą skojarzeń a nie opis rzeczy. Czasownik jest podstawą nazewniczą dla przymiotników i imieslowów a one z kolei stanowią rzeczowniki.
Mamy wspólne z ludami irańskimi pojęcie Boga ,ma ono związek z awetyjskim słowem ,,baghati” (nie wiem czy dokładnie podałem ,bo z pamięci pisze ,lecz jest to ten sens ) znaczącym ,,udział” …które można rozumieć jako ,,bogactwo” ….to za profesorem Moszyńskim .Mamy więc Boga/Boha a nie Boża . Uważam że Ż to ,,zbitka ” G S Z ,czyli tyle co ; Go Sieczone Całe ,rozumiane jako Żęte .Tak samo RZ to zbitka R Z …Robione Całe , co jest dla wszystkich chyba jasne … ale wypowiadane jest jako ,,Ż” .Nie tylko Zielony jest kolorem ,,żywym” ,jest nim także kolor Czerwony , zielony to bardziej kolor ,,młody” ,,niedojrzały ” ,, mający potencjał” Zieleń ..Cały Spalany Nie/Na , jest to kolor ,,dzialajacy”. Grzyb …Go zRobione Całe Być …jakby nie patrzeć to grzyb jak już jest ,to od początku na gotowo zrobiony .Myślę że Z Ź Ż można rozumieć jako ,,działanie na całości ” lub coś w tym rodzaju …Ź Z było by jako możliwość ,,działania na całości” a Ż jako definitywne zakończenie ,,działania na całości ” .
@Stefan Urynowicz ,Sławek
Dzięki Panowie za sprostowanie mojej wypowiedzi ,czasem zbyt mocno meandruje w swoich „odkryciaciach” językowych :)., ale czasem jak się popłynie to coś fajnego wpada.
Przy okazji pytanko.,
Zakładając, że języki słowiańskie, a zwłaszcza polski przechowały znacznie starsze pokłady języka PIE niż np. sanskryt, to głoski typu Ź Ż Ś Ć SZ,,CZ RZ( w moim odczuciu bardzo stare) onomatopeiczne, to przecież gwizdy świsty,trzaski, piski, szelesty, są bardzo trudne do wymówienia dla obcokrajowców w tym również innych Słowian. W polskich gwarach z kolei zmiękczają się przechodząc w Z ,S, C np. gzyby , descyk itp.
PYtanko :Czy w takim razie jęz. polski nie powinien byc traktowany jako taka PIE matryca .i w rozważaniach brany pod uwagę przed sanskrytem i awestyjskim ?
Teza jest tezą i każda nawet ta absurdalna dopóki nie zostanie dowiedziona lub obalona ma prawo bytu …to normalne ,nienormalnym jest trwanie przy swych tezach bez racjonalnych przesłanek .Życie to nieustająca tułaczka …wszystkim od czasu do czasu zdaża się trafić na manowce 😛 .Co do sanskrytu ,jest tam mnóstwo słów nieprzystających do języków IE np: Gandhakah tj Siarka …nawet nie wiem jak ta aryjską siarkę ugryźć by miało to sens 🙂 Sanskryt jest bezwątpienia językiem w całości IE ,czy zatem Sanskryt to nie mieszanka języka Ariów i języka IE który wcześniej trafił do doliny Indusu? .Co do polskiego : uważam że nasz język rozwija się w sposób ,,czysty ”z ,,matrycy ” tu w Odrowislu co najmniej od kultury świderskiej. I ta cała migracja ze stepu niczego nowego nie wniosła bo albo byli IE(może potomkowie postświderskiej kultury desna ?) albo się ,,wynarodowili ”
Sławku.
Jakby nie patrzeć na BoG(a)
to widać, że udział w tworzeniu tego słowa mają dwa prardzenie:
Bo” Z”o” .
Jasnym też wydaje się, że
Z”/S”/C”>Z/S/C>G/H/T(D).
Zatem Bóg, byt, bogactwo, bieda z tego samego pierwotnego sensu się wywodzą.
Oczywiście, jak to w polszczyźnie, można się szybko zapętlić, bo mamy np.: zbożny. I co? Od boga, czy od zboża?
Bo’G – żący?
Bo’K – jest ku?
ByT – jest to?
BuT – będzie to?
Wiadomo niby (z Bogarodzicy np., że zbożny, to bogaty. Czyli od zboża, czy od mocy, bo może wyciąć wrogów i zabrać ich mienie?
Skierko, takie pętlące się skojarzenia, to rzecz normalna w polszczyźnie. To dowód na wewnetrzny i spójny rozwój naszego języka od tysiącleci.
Język romski ,Dszijaw …żyć ,aż się prosi napisać Żijaw 🙂 ,uważam że tak Ż jak i K to nie rdzenie a ,,wielordzenie” .Przy tym przykładzie z języka Romów rodzi się pytanie ; czy język Romów to kontynuacja języka Ariów ? Czy może jest to kontynuacja jakiegoś języka IE który mógł się pojawić w Indiach w czasach przed aryjskich ?. Bóg/Boh ,God . Bóg/Boh …Być Go/Ho .God …Go Do/To. Bóg jakby na niego nie patrzeć ,to jest to ten który jest ,we wszystkim jest i wszystkim jest ….to suma bytów energii i materii wszechświata .Bok ? bok nie jest bytem ,to integralna część bytu …więc można by go rozumieć jako Być Go To czyli Być TeGo .But to być może z germańskich jakiś skrót ,tam u nich ,,boots,, chyba 😛 my mamy Ciżemke …Cięte, Żęcie Mieć ,To Go …jakolwiek to rozumieć 😛 .Bogówrodzica Dziewanna , Bogów Sławiąca Marzanna .Zbożny ..Całość Bycia Żętego Na …zbożny pobyt to bogaty pobyt bo mamy pełne spichlerze .Mam problem z Z ,rozumiem je jako ,, Całość” czyli zebranie tyle ile potrzebujemy do czegoś lub na coś ,lecz to nie jest wszystko co można by zebrać …wszystko to Ż….wiem że łatwo się zapętlić ,lecz póki co widzę w tym co tu pisze logiczność ,wiele bym teraz napisał inaczej niż na początku ,bo codziennie zauważam nowe zależności ….to jest prosta droga ,a prosta droga ma to do siebie że nie ma ani początku ani końca 😉
Sławku.
Dyszjaw, to mi się z „dyszeć” kojarzy. Czyli oddychać. Skojarzenie życia z oddychaniem jest jest niepodważalnie logiczne. W rosyjskim z kolei atdychnuc znaczy odpocząć, też niepodważalnie logiczne.
Pytanie: jak powstało słowo dyszeć?
DyS”eC’
Dy S”eC’ – dwie sylaby
To S’eC ?
DeH’
DuS”a
TuS”a ?
Oddech jest czynnością cykliczną. Niby oddychanie jest ciągłe, całe, ale składa się z oddzielnych oddechów, odrębnych czynności. Jakby pociętych na części.
Stwierdzenie
To S”a – pocięte
Du S”a – dusza
DeH’ – dech
jest więc jak najbardziej logiczne.
Mamy też w tym dowód na
S>H.
@ Sławek
” Z ,rozumiem je jako ,, Całość” czyli zebranie tyle ile potrzebujemy do czegoś lub na coś ”
To by się zgadzało bo przecież Z funkcjonujące jako przedrostek wskazuje na dokonanie czynności. Można przecież drzewo ciąć aż w końcu w”całości ” je Z’ciąć.
Czyli Z jest takim rdzeniem funkcyjnym.
Co do „zbożny” to przy założeniu,,że Bóg to całość ożywionej materii do zarówno jest od Boga jak i Zboża.jest dobre bo jest . Bogate też. Jest podobne słowo ” pożytek” , czyli żęciu- plon- korzyść- dobro- zysk.
Podsumowując to:
Zżęte żyto pożytkiem jest, zbożem i zbożnym darem : -)
@Skierka myślę że to dobra Droga 🙂 jak to gadają Słowacy albo Chorwaci ..Sposob 🙂 inne określenie drogi Put Weda 🙂
* inne określenia drogi Put …Błyt (być )….Weda 🙂
@Stefan ,Dyszeć …To/Do Sieczenie Całe , Cięte ..T/D, S, Z przeszło w Ż i mamy nasze Żyć .Wygląda na to że Ż to zbitka T/D , S,Z ,możliwe że G ,S ,Z też da Ż .Żyto ..Go Sieczone Całe To ma lepszy sens niż To Sieczone Całe To .
Dusza(esencja życia) jako Ż ,wtedy żyto to Dusza To , jak najbardziej ma sens .Zastanawia mnie czy G nie jest pierwotne ,jego związek z ,,duchem” widać w ,,Gnost” .G mogło przejść w T/D ,a GG ,TG ,DG ,TD itp w K
Wataha , jeśli Ta Ha przeczytać jako Ka to mamy Waka , a to jest bardzo blisko do chorwackiego Wilka -Vuka .A łod cego ta Wataha to ino Licho wjy ,co to Wilki w lasak trzymo, zdala łod luckich chołup 😉
@SŁAWEK
《Co do sanskrytu ,jest tam mnóstwo słów nieprzystających do języków IE np: Gandhakah tj Siarka …nawet nie wiem jak ta aryjską siarkę ugryźć by miało to sens》
No to spróbujmy:
S’aRKa
S”a Ra Ka – ciąć robić ku, jakby określenie kopaliny.
Gandhakah
Ga” D’a Ka
Z”o” To Ka – ciąć całe gdzieś, też na określenie kopaliny pasuje.
Ewentualnie:
Gandhakah
H<S
GaNDSaKaS
an=a"
Ga" DSa KaS
Z"o" TSa KaS – żą to se gdzieś (kosą?), też do kopaliny pasuje.
@SŁAWEK
Wataha
WaTaHa
H<S, W<B
Ba Ta Sa – z całego być ,
H<K
Ba Ta Ka – być całe gdzie.
Wataha jako oddzielny byt. Ciekawe rozumienie świata. Wygląda na to, że nasi przodkowie bardzo logicznie postrzegali swoje otoczenie.
Słowa dziecka wypowiadane jako jedne z pierwszych ; agu agu ła ła ….Ja Go ,,Wypalone” ,,Gotowe” (no nie do końca gotowy bo zębów nie ma 😛 ) by swą pełnić Ro Le . Agua /Agła … (j )A Go Ło …Ja Go Wypaliłem …czy coś w tym sensie 😛
ZARANIE , Całe Robienie Na PURUSZA , Był Robiącym Sieczenie Całe PRADŹAPATI ,Był Robiącym Do Cięcia Był Tym (Jącym) ….. PRYTHIWI Być Robiącą To (go) Bycie …… DJAUS Do Jęcia Sieczenia ….można dalej ale se dam spokój, bo nie wiem czy to czytanie obrazów matematyką ? Czy samozapętlenie jakieś ? ;P
Agni ,(j)A Go Na ….zdaje się nie mieć sensownego znaczenia ….(j)A.,, silą wywołującą,, , G ,,wykonującą,, ,Ni wskazanie kierunku ….czym jest to Go ? Może ma jakieś głębsze znaczenie ? Bóg Być Go ,Golić Go Pali/Tli ( opalanie skóry ) , Gruby …Go Robi Być ,Gorac …Go Robi Całe ( robi to i ciepło ) Góra /Hora Go Robi ( lawa góry robi ) czy GO to nie jakaś siła życiowa ognia ? Istota ognia ,siła sprawczą ognia ? ,,Zarodek,, ,,Jądro,, ,,Indra ,,?Gar/Har …Go Robi , Nagar …Na Go Robiące 😀 ….zapętlenie ? Czy jest coś na rzeczy ? Podobne znaczenie miało by Ho jak i Ko/Ku
JaGnie – G jest czyste – VIR Gin – krążyć ku ogniu
Swiat wywodzi się z YaYo – eGG – Z czystości – ogień jest czysty, czyści – jest kat, sat, stąd Ło Gień
stad symbol baranka, jagnię – Słońce wypala G – i daje Ż – niwa
Jagnię, to ogniak, czyli pieczeniak. To proste. ?
Gi Nica – nie orana, nie palona – Giniła
G po Paleniu da Ż
A Pol Ło – Połowa, dzielić, dzierŻyć biereŁo, rozDZIERać
Tur, Tor – trzeć, rozPALAć – ThurGen – Jur Gen – Jerzy
widać jak G ewoluuje w RZ w funkcji łączenia –
PaPier Gin – biała księga – kniaginia, w językach wschodnio- Papież: południowych przechodzi w Sz z RZ, a bardziej na wschód w Cin.
Mi Tra – Ma Trzeć
KriS – Ryć – od tarcia, kucia, pałania ku ryciu, stąd Ma Ryć,
gdzie fonetycznie S przechodzi wiotkie J ku Ż nięciu, co koreluje z językiem dzisiejszym francuskim gdzie J wymawia się jako Ż.
Ale wcześniej będzie SZCZ, Chrz, – odgłos pocierania kamienia PTR – pater, POTrzeć aby rozpalić SZCZ – tłuszcz, NIca tam gdzie zbierano tłuszcz mamuta, a potem rozpalano ogień.Męski i żeński atrybut. jeśli nie było nicy to był PO ŻaR!
Aria
Sorki, nie nadążam…
Dźwiękonaśladownictwo – mamy trzy rodzaje funkcji znaków:
odwzorowanie dżwięku, odwzorowanie aparatu mowy, rysunek-obraz, pierwotny to dźwięk: światło – skoro światło – to etniczne dźwięki, pierwotne, to dźwięki SZCZepów, P”o”L”e”mion ( mianownik Pa, Po słowa MO, MU – księżyc) funkcja dzielenia – z matki ku dziecku, dzięki PALE ŁOJCA, WOJCA, WODZa, WODZIA – łać
Słowa to matematyka, im pierwotna etniczne ich źródła tym najbliższe prawdzie ( stąd) BALA, BAL, ku tancu, tańczono przy Łogniu, w dniu gdy zdobyto POŻywienie – i znów masz etniczne P, Żpo G, ku dzieleniu.
Zauważ Stefan, że ten mechanizm wykorzustują wszystkie religie judaistyczne – TORA to nic innego jak pierwotny słownik Naszego Dziedzictwa NaRODowego – Łowców.
Słowa to prawda – gdyż fonetycznie one rozdzierały eter, pierwotną czystą Gin, dziewiczą – ona niosła dźwięk, energie i zapraszało do GoDów w rytmie SOLA – Bo – mądrość, jak woda, Gi – czystość, De – przychylność, Ve – komunikacja – stąd etniczne – BoGi, Przodkowie, GoDy – teraźniejszość, DeVy – przyszłość – Wielka Trójca spajająca Naszą Rzeczywistość – punkt KAT har SIS – oczyszczania wodą i ogniem, czyli dzielenia, namaSZCZenie – Stefan – to wszystko rytuały pierwotne zabrane Nam i zmienione.
Matematyka to siła, wzorce to material bogów – stąd GeN, musi być uprawiany, palony – a słowo Palić, Dzielić, jest przynależne Nam Polakom, gdyż PO LO – to tyle co dzielić, i dokładnie poprzez słowa dwie płcie czyli dzieci bogów pomnażają ich dorobek, bogactwo poprzez dzielenie. Stąd pierwotne _Ya YO – Ja i Ty, to zawołanie jest żywe pośród plemion indiańskich, wspólny etnos – wtedy i tylko wtedy został dokonany gdy ziemie skuł SWAR, wymiana genetyczna,dzięki dRODze – DoRoGa – Droga – Drogo- Drożyzna – zmieniona funkcja słowa – wcześniej DoRoGa – to forma podarunku, a to znamy w najstarszej odkrytej do tej pory świątyni Ziemi – GeBe – kle Tepe ( Wysoki Ojciec) inaczej Swiątynia – Stefan – południowcy – darowali swe G – wysokim bogom w zamian za ochronę, za łaski, lub z pragmatyzmu południe nie było wstanie wykarmić – entropia sytuacyjna ( zapytam się przekornie Was- gdzie jest więcej pokarmu w oceanie południowym ciepłym, czy w zimnych wodach arktycznych) determinant powtarzam zaczynamy od Głodu – Go ład – G daje ład, MIr „Ya”m. Widzisz część wspólną?
Mało tego jest wysokie prawdopodobieństwo, że słowa i dźwięki w formie komunikacji pierwotnej były żywe – gdyż wysokie mogło być uzależnione od pory roku, czyli wysokości SOLA ( So Ło nica) Gwiazdy na niebie – H,S,P,T – te dźwięki używane w szczepie były kodem które informowały o stanie położenia w czasie, co raz więcej znaków mówi, że forma komunikacji miedzy poszczególnymi różnymi członkami szczepów to forma nawigacji – gdzie jesteśmy i ku czemu idziemy, wedrujemy, prowadził wódz, – a to Stefanie tylko domena Syna po Ojcu, Łowczych – obserwatorów nieba gwiaździstego – matriarchat przejmuje rolę sprawczą z chwilą wypełnienia spiżarni, ( spich, spig,czyli spotkać się) czyli z bogactwem jedzenia. Jest jedzenie jest MiR, Pokoj – u tutaj znów masz mały dysonans – gdyż co łączy słowo dziękuję ze słowem taniec, i kucie z pokojem, z mirem?
Chociaż… z drugiej strony jagnię, to
JaGN’e”
Jo” Z”No” – ją żną
(bez skojarzeń proszę ?).
Jąć na rzeź. Logiczna nazwa, tak jak „ogniak”. Wszak w łacinie J mogło zaniknąć tak samo jak L”.
ŁoGeNi
L”o Z”e Na
i wszystko w temacie ?
Widzę to tak : Go jest ,pierwotne ,dziewicze ,czyste , zgoda , to ,, komórka macierzysta ” ,,Joker,, ….samo Go jest nicością która w połączeniu może być wszystkim. ,,Go byjące,, staje się Bogiem . ,,Go nie wypalone ,, to Ogień . ,,Go wypalone ,, to Głaz ..Go Łe Ca ,,Go wypalone Całe ,,…uważam że Ł należy rozumieć jako ,,dokonane palenie ,, ,,wypalenie,, .Jagnię można rozumieć jako… Jąć Go Nie …jagnię nie jest Go ,jest częścią Go które ,,stworzyło,, Owce ( może Owca pierwotnie to Łowca ..Wypalona Być Cała czyli Gotowa do Bycia ?) …jagnię to,, nie jete Go ,, bo to część Go owcy i nie jest gotowe do samodzielnego bycia ….Gnój ,,Go nie jęte ,,….odpad który ma nadal potencjał twórczy ….bo staje się nawozem, jest Go , lecz dla nas bezpośrednio nie przydatnym to i nie jest przez nas Jęty ….te same rdzenie w Jagnie i Gnój ….. gnój nie jest jedzeniem a jagnię nawozem …to jest bardziej skomplikowane niż się wydaje 😛
Owca się koci ,Go Ci ….Go Cięte ….Jagnie ,Jęte Go Nie .A tak ogólnie JąĆ …(j)A /Joł
Ćięcie/Całe ? Agni ,….Jagni Ja Go Nie ? Ągni /Łogni ,Wypalam Go Nie ?
Rekonstruowane IE *hevis ,owca ….howca ,gowca kowca ?
Baranów było pełno, to i na ogniu lądowały. Przylepiła się nazwa, bo krowę czy świnie lepiej posiekać na kawałki. Czemu piec to koza? Bo wymagała bardziej technicznej obróbki? Byk to Słońce A nie owca ? Paleniskio? BALENISKO? BALL BULL?? ?
Nasz język to tak długi ,,czysty ” rozwój ,że do wielu słów można dojść drogami różnych skojarzeń .Wracając do Agni/Łogień …jeśli założymy że Ło to wypalony /wykonany to (j)A człowiek też jestem wypalony/wykonany ..zatem Agni/Łogień to ,,Nie Wypalone Go ,,….uważam że Go/Ho/Ku to nie żadne ,,dookreśliki,, lecz pierwotne nazwy na różne emanacje ,,ognia,,.Podobne dźwięki wydają szympansy gdy są w niecodziennych sytuacjach …np pożar wywołany piorunem to chyba niecodzienna sytuacja …to skrobię Ja Człowiek ..Ja Cały ,,Zcałości” Wypalenia Bycia Go 😛
Sławku, możliwe że z tymi dookreślnikami masz rację. Wszak jakoś wyewoluowały, a z czegoś przecież musiały.
Skojarzenie, skojarzeniowi nie równe. Byk od Być Ciele Ciało Cały. Moloch Molah Mu Lah. Despoci przerobili rytuał ognia czyli adaptacji na krwawe widowisko. Bo od małego uczono chodzenia po węgLach.
Łowca
Tu się można zapętlić. Jeśli „on łowił”, to po prostu „łapał”. Ale jeśli „ta owca”, to jak wskazuje łacina: ovis. Mamy więc rodzinkę słówek:
ovis
owoc
owies.
Owoce wiszą, kiście owsa wiszą i runo owcy też wisi (w zasadzie wisiało, bo teraz to wełenka jak wata).
Jest jeszcze wersja z baczeniem, patrzeniem ale mnie jakoś wcale nie chwyta.
Na łacińskiego „agnusa” ewidentnie mi „łażnu” pazuje, czyli dosłownie „zażnięty na ogień”. Kogut na rosół, to rosolak a baran na pieczeń, to pieczeniak zaś na ogień, to jagniak. Co i tak na jedno wychodzi, byle nie przypalić. ?
Uważam, że w artykule powinienem rozbudować temat sylab wielospółgłoskowych zawrzeć go w tytułowanym rozdziale. Bardziej by zasady tam ujęte zapadływ pamięć.
Chodzi mi o to, że odczytywanie obecnych słów wprost, na podstawie kilku prardzeni, może być i często bywa mylące. Dlatego w toku tysiącleci używania Mowy zapewne powstały mechanizmy poprawiające skojarzenia słów. Sugeruję, że takim mechanizmem jest blokowanie prazdań do formy sylaby, czyli słowa przodków o nowym znaczeniu.
Przy odczytywaniu dawnego znaczenia dzisiejszych słów należy więc baczyć na ich podział sylabiczny. Ma to istotne znaczenie w przypadku tak bardzo „wsobnego” języka, jak właśnie polski.
Zatem takie słowo jak „jagnię” zyskuje konkretne znaczenie po uwzględnieniu sylabizacji:
Ja GN’e”
bezpośrednio „ja gńę”, ale to „gięcie” jakieś nie pasujące jest. Bardziej już „ja gonię” by pasowało, przecież stado się gna, to robota pasterza. Zatem, w tej wersji, jagnię byłoby synonimem trzody, bydła, stada. Pozostaje odczytanie znaczenia sylaby, prasłowa
GN’e”
po uwzględnieniu spółgłoskowości mamy
G(o/o”) N’e”
co daje dwie sylaby, gdzie „goo” do dzisiaj w języku angielskim znaczy idź/goń. W polskim też mamy takie określenia jak „gnie przez pole, dogina”.
Pytanie zasadnicze jest takie, czy skojarzenie nazwy zwierzęcia powstało z sylaby wyciszonej, czyli „gą”, czy też pierwotnej, głośnej „żą”, którą wyciszyła się później, już po skrystalizowaniu skojarzenia?
Jeśli do skojarzenia użyto prasłów
Jo” Z”N’o”
to znaczenie je „ją żną”, czyli biorą na rzeź.
Samo
Z”o” N’o” , to żąć na.
Kolejność rdzeni wskazuje, że najpierw bylo cięte a potem brane na coś. Ciekawe jest zmiękczenie spółgloski N, które przy imieniu/nazwie własnej „Jagna” nie występuje. Tym samym sens tego imienia coraz ciekawszy się wydaje?.
Od jakiegoś czasu odczytuje poszczególne słowa z podziałem na sylaby bo se uświadomiłem że sylaba to minizdanie …minizdaniem może być też rdzeń ( tylko czy wtedy jest rdzeniem ? 😛 ) np ,,Ż ”to ,,GSZ ,, Żądam ….Gsządam /Gsz(oł)dam….Go Sieczenie Całe (,,Wypalone” ) Do Mnie /Mieć …..czyż nie tak rozumiemy sens słowa żądam ?.I oczywiście miało miejsce skracanie przykładem może być Gżegżółka ,Kukułka ,Zezula …która z rdzeni znaczy tyle co :,,jedno gotowe swoje gotowe ,drugiemu gotowemu jego gotowe ,zamienia jego na swoje ,,.Jak kukułka nas na wiosnę bez pieniążka z kieszeni okuka (oGuGo GoGA) to się nie będzie dażyć ….a dlaczego ? To proste ,kukułka podrzuca jajko tylko do gniazda w którym są już jajka wcześniej wyrzucając je , a my nie mając grosika nic od niej nie dostaniemy ..nie będzie daru . Stefan jeśli nie masz nic przeciwko to daj mi swego maila …mam wiele różnego do ogadania …trza by to dopracować by na forum się podzielić .Kora …Ku Robieniu …nie ma większego sensu 🙂 ale jeśli K to Go Go to wtedy Kora to Go Robi Go (poprzestawiałem Go by było czytelniej :P) ma już sens ..korę robi drzewo …tak samo Łyko …,,Wypalone/Gotowe Go zGo …a Goły/Golec jest ,, goły,, bo samo Go i nie wynika to z rdzeni a z podświadomości że Go jest samo /,,gołe ” , Golec to nie Kolec 😛
Jagna/Jaga …Gajna/Gaja …przestawka 😛 nasza Jaga to grecka Gaja ..Gê to ziemia w starogreckim …Jaga/Gaja to ,,czynić se ziemie podaną ” 😛 …a owca się koci więc młode powinno się zwać kocie ,jagnie to musi być jakieś późniejsze skojarzenie …z rdzeni wynika Jąc ,Go Nie jakkolwiek to rozumieć …może to należy rozumieć tak ,, jest to Jęte ale nie jest Go ?
A może nie Jagnię a Jagnje jak u Słoweńców 🙂 wtedy Koci/Kocie… Go zGo Cięte .Jagnje ..Ja/Jest Go Na Jęcie . Łaciński Agnus (chyba tak 😛 ) (j)A Go Na Sieczenie …byłby ten sam sens …trza sprawdzić w innych kreolskich językach ,tylko kreole mają to do siebie że upraszczają niezgodnie z prawidłami 😉
Agnelle, francuskie jagnię .I tu trza się zastanowić czy podwójne L …sPalanie sPalanego …to Ł ?,,wyPalone ” ,,Gotowe ”..uważam że tak 🙂 Agnelle …(j)A Go Na ,,wyPalone ”.Z tym że (j)A można by rozumieć nie tylko jako Ja, ale Ty ,On ….,,wszystko,, co ma podmiotowość .U Francuzów byłby też ten sam sens odnośnie Jagnięcia .. JaGo NaJęcia :)…. jak urośnie 😛 chyba że kto woli niedojrzałe 🙂
@Stefan
Gdzie są twoje dowody na przejście B w W ????
Chcesz dołożyć większą porcję fantazmagorii do artykułu?????
Jeszcze w tym jest dużo kwiatków do poruszenia.
@Sławku
uważam, że ważne do nazwania było to, co człowiek z tym mógł coś zrobić (albo to coś z człowiekiem). Kora, tak jak skóra, nadawała się do produkcji wielu przedmiotów, dlatego nazwa „ku robieniu”, inaczej „do produkcji” jest wyjątkowo trafna. Łyko, to „ku ogniu”, czyli do palenia. Myślę też, że kolejność sylab na znaczenie. Łyko najpierw trzeba zeskrobać i po wysuszeniu nadaje się na rozpałkę. Łyko z suchego patyka od razu po skrobaniu jest rozpałką. Wyraźna jest konieczność zachowania ciągu działań. Skóra, kora już była, jako produkt pozyskania żywności lub opału. Wystarczyło „tylko” coś z nią zrobić. Dlatego faza koncepcyjna „ku” jest eksponowana jako pierwsza.
Tak mi się to kluje.
@Stefan ,spłycasz 😛 .Wczoraj będąc na Słowacji uświadomiłem.se naturalność wymiany G-H .,,Ku” należy rozumieć jako ; to-tam to -do tego itp. …jest to odniesienie jednego do drugiego ..gdy ci dam krowę i powiem ,,Ku ” to niebardzo będziesz wiedział o co chodzi …ale gdy ci powiem Go Ho to już możesz załapać 😛 .Starogrecki ,córka …Kórē ,Thygater ,syn …Hyiós .Jakie jabłko taka skórka ,jaka matka(Demeter) taka córka (Kórē) ,Kórē… Go zGo zRobione a nie Ku Robieniu .Thygater ..To Go ,Go To Robi ten sam sens co Kóré. Nasza Córka …Całe zRobione Go zGo .Syn ,Hyiós…Go Sieczone ? brzmi ,,Hyjós” ,do khuja blisko 😀 , córka to prawie matka ,a syn jedynie z matki pochodzi ,,odsieczony od Go ” .Łyko służy przede wszystkim do wyplatania ….łyko jest już gotowe ,nie trza Go przerabiać ,wystarczy oderwać odpowiednią ,,ilość ” od rośliny matecznej ..i łyko to nie kora .Łyko …,,Wypalone, Gotowe ” Go zGo ….a do palenia są Patyki …,,poByciu” ,To , Go zGo ,…Patyk można rozumieć jako ,,odłamame ,, to go z go(drzewa,krzewu ).Kluje …rozumiane jako ,,pisklę wydziobuje się z jajka ” …Kluje ….Go zGo sPalanie Jeło….czyż wyklucie się ze skorupy nie należy rozumieć jako zaczęcie nowego życia ,na własny rachunek ? Go zGo sPalanie Jeło 🙂
Nyja – to NIe Ja, jak umrę to mnie nie ma
G – jest energią czystą, pierwotną, membraną czasu – przerwać czystość, rozdzierać czas – nieskończoność
B kontra W ,tak to widzę ; w którymś momencie uzyskaliśmy samoświadomość i nazwaliśmy to ,,BYT ,, następnie zauważyliśmy że nam ByĆ pozwalają inne byty ale nie są one nami więc trza je trochę inaczej nazwać .I tak jeden z bytów który sami nauczyliśmy się stwarzać poprzez nasze działanie nazywaliśmy ,ŻaR ,GaR ,HaR ,PyR, FyR ,WaR ale nigdy BaR, Te byty co dawały nam energię do bycia zaczęliśmy nazywać ViT …ViT połączmy z naszym działaniem R ,dał nam podstawowe ,,rzeczy ,, do naszego pomyślnego ByToWania > Byt To Wit , …..VaTRa ,WaTeR ,WiaTR ,FuTeR ,FuTRo …Ogień,Woda ,Oddech ,Jadło ,Odzienie …Wi To Ro >Bycie To Robi(daje)…pięć podstawowych elementów jak pięć palców …jak podstawa rodzącej się Wedyjskiej Religi …Wiedzy a nie objawienia …Wiedza czyli ViT który pozwala na nasz ByT
Nie uważam B kontra W. Twierdzę, że W jest tańszą, więc cichszą wersją B. Dla zapewnienia skuteczności Mowy, jako narzędzia skutecznego i prędkiego przekazywania istotnych informacji, B miało większą przydatność od W. Nie jest więc dla Mowy szczególnie istotne, czy ludzie mogli ten cichszy dźwięk wydawać. Ma to znaczenie jedynie w dowodzeniu, że dźwięk B był używany w Mowie wcześniej niż W. O wcześniejszym zastosowaniu w Mowie dźwięku B zadecydowała, moim zdaniem, pragmatyka, bo B było bardziej słyszalne.
Znaczenie dźwięków pochodnych zwiększyło się wraz ze zmianą celu stosowania Mowy. Kiedy prędkość i pewność przekazania informacji miała mniejsze znaczenie, można było stosować dźwięki cichsze, których skojarzenia przechodziły w inne obszary wyobraźni. Przez to precyzyjniej można było wyrażać swoją wolę, kosztem dłuższej wypowiedzi w cichszych warunkach otoczenia. Precyzja wypowiedzi jest jej znaczną wartością, dlatego proces ten trwa do dzisiaj. W warunkach zagrożenia jednak nadal preferowane są dźwięki głośne, wymagające większego wysiłku.
Zatem nie było jednego momentu uzyskania samoświadomości, tym bardziej skutkującego powstaniem abstrakcyjnego pojęcia filozoficznego istnienia. Przeciwnie: samoświadomość rozwijała się wraz z rozwojem wszelkich istnień a kod porozumień pomiędzy istnieniami wynikał z pragmatyki zachowania tegoż istnienia, pragmatyki przeżycia. To pragmatyzm jest ojcem Mowy i to on determinuje jej rozwój. Tym samym bodźcem jej rozwoju są zmiany warunków w jakich funkcjonują jej użytkownicy.
No… może trochę mnie poniosło…?
Niepotrzebnie napisałem: B kontra W , SKoSiŁeM WSio 😛 .Bez samoświadomości (A ,ja ,jeden ) świadomości istnienia innych (B ,ty ,A +B, ja Do B , DWa ) i Absyrakcyjno-matematycznego myślenia nie było by naszego rozwoju ,pozostali byśmy na etapie prostch dźwięków i prostych narzędzi .A poza tym chciałem tylko uświadomić że ByT może być najstarszym określeniem naszego świadomego jestestwa(w ogóle to jakiegokolwiek jestestwa ,później wraz z rozwojem rozróżnianego ) rozróżnianego od innych nieludzkich istnień …ja +ty ,jA + B Ty ….ByT ? … ABy ,My (jeszcze tego do końca nie rozumiem 😛 ) bo na pewno tym określeniem nie jest Sens ,Esencja czy nawet Jestestwo czy Witalność ….są zbyt złożone by były pierwotne ByT jest bardzo prosty i może się odnosić do wszystkiego we wszechświecie więc wydaje się pierwotny ale u nas jest używany przede wszystkim do wielu ,,rzeczy ,, kojarzonych z człowiekiem … i to my mamy zachowane wiele pierwotnych słów ALe ,ABy ,Li ,aNo ,PRZy i wiele wiele innych .Starałem się jak najprościej napisać by było przejrzyście ,ALe nie wiem czy tego nie spaliłem …A Le …ja palę 😛
Na SKRaJu SaMoBeDy ABy ByŁo 😉
MóWiĆ TeGo Że >Mam Bycie(życie) Całe TeGo Żętego >upolowałem ,zebrałem ……ByĆ MoŻe W uRZyCiu oD CZaSóW ŁoWCóW MaMutTóW ….to też da się przeczytać ,,rdzeniowo,, z sensem czyli ,,zebrać,, ,, upolować ,, 🙂 .To samo znaczy; Mówić Także czy skrócone rosyjskie,, Toże,, …TeŻ >To Żęte …słowa stare jak nasza ludzka mowa 🙂
TaK ,Nie ….TaK >To Ku (wskazanie na siebie ) Nie >Na (wskazanie od siebie ) Bułgarzy mają podobno odwrotność tych pojęć ,więc pierwotnie musiały być wypowiadane ze wskazaniem ręką albo głową ,,kierunku,, a czy nasze potakiwanie czy kręcenie głową nie jest wskazaniem kierunku ? Takie to proste a do tej pory nie miałem świadomości tego 🙂
KoNKuRy > Ku Na Ku Ro >Ja albo Ty Robię (wygrywam ) 🙂
WyGRaĆ <By Go Robić Całe(mieć) /Cięcie ( mieć do podziału ) ….zaczynam myśleć jak łowca mamutów 😉 obym bedząc w zoo słonia nie chciał upolować 😀
Jeżeli dopiero teraz tak myślisz, to nic dobrego. Przeciwności jak u Bulgarow nie jest efektem naturalnym tylko konsekwencją mordowania Bulgarow. To samo jest w Polsce w kwestii nazw religijnych. Coś co kiedyś było dobre jest zle albo wymazane. Niemcy było określeniem niemocy niemoty czymś co się rugalo wyrywalo.
MóWiĆ To Że *, MóWię Ci Że *,MóWię TaKŻe* powinno być …bo MóWiĆ TeGo Że jest sztuczne .Zaprzeczenie Nie MóWiĆ TeGo Że było by naturalne .Te trzy wymienione ,,wersje,, mają praktycznie to samo znaczenie ,choc nie do końca, Ć jako zmiękczenie to raczej Cięte niż Całe…nie jest to takie proste jakby się wydawało 😛 .MóWiĆ <Mieć Bycie Cięte .RZeC <Robić Żęcie Całego (zrobić całe) .SŁoWo <Sieczone Spalonym Być,JęZyK <Jąć Żęte Ku ….to jest to samo znaczenie ,,oznajmienie wykonania ,, …może to i przypadek ? Może coś naginam ,naciągam ? Tyle na dzisiaj …bo mnie gospodarze za śmiecenie zbanują 🙂
Wszystko zrozumiałem…?
@ Stefan U.
W jednym ze swych komentarzy pod innym artykułem zastosował Pan zapis W = B. Czy mam przez to rozumieć, że modyfikuje Pan własne tezy zawarte w powyższym tekscie i skłania się do przyjęcia nowej, że możliwa jest także wymiana głoski W w głoskę B?
Ps. mógłbym prosić o jak najbardziej zwięzłą i konkretną odpowiedź.
Nie.
Chciałem wskazać okres, w którym tańsze odpowiedniki B funkcjonowały w Mowie z nim równolegle. Moment przed rozdzieleniem się ich, jako odrębnie kojarzonych. Moment, w którym już funkcjonowały. Punkt startowy dla ich nowego życia. Przy czym zastrzegam, że ten moment dla każdej grupy mówców powinien być inny. Jest to umowny, abstrakcyjny punkt równowagi dla kojarzenia w Mowie B i jej pochodnych, w tym wypadku W. Jak każdy punkt równowagi jest on niestabilny z uwagi na zmiany warunków i trudny do wyznaczenia.
Już pisałem o tym.
@Steban U
Czyli wszystkie przytoczone przeze mnie przykłady takie jak: Wrocław, Bułgaria, Buda(peszt), Ariapeith, Suevi nie mają dla Ciebie żadnej wartości merytorycznej? Poprostu spuszczasz je w kiblu.
Czy uważasz, że Suevi,( a jak Suevi to i Słowianie) pochodzi od Swebi ( czyli Szwaby)? Bo tak wynika z Twojej logiki myślenia.
Skoro już nie chcesz odnieś się wprost do tych przykladów, to może dla równowagi pokaż jakiś kontrprzykład, gdzie widoczne będzie przejście B w W. Może być tylko jeden, ale dobrze widoczny, bez owijania w bawełnę, bez zbaczania z tematu i bez banialuk typu, że W pochodzi od B, bo ” W to leżące B”. Wtedy będe mógł z całą pewnością przyznać, że W i B nawzajem się wymieniają, a tak jedyne co jest do tej pory pewne to to, że W przechodzi w B, co jest zrozumiałe i logiczne, bo język dąży do uproszczeń, i trudniejsze głoski w wymowie stara się zastąpić łatwiejszymi.
Takie skojarzenie ; Łętowice koło Wojnicza ,do XVI w w łacińskim zapisie Lyanthkowycze. Łęt to obecnie przede wszystkim nać ziemniaka ,nie nadaje się ani na pokarm ani na pasze …w czasach przed zarazą ziemniaczaną zielone aż do mrozów ….jedynie co można było z nimi zrobić to skosić (siwy mróz też je ścinał ,skosił ) i spalić a popiołami pole użyźnić.Łętowice >Łę To >Le To ,Le Tu >palić to ,palone tu .I tak Łetowice ,cmentarzysko Wandalskie ,widoczne kontakty z światem rzymskim . Dębina Łętowicka (dawniej część Łętowic) cmentarzysko łużyckie z epoki żelaza ,kontakty z Grecją ,chyba naczynie z kultu Demeter znaleźli .Czyżby nazwa Łetowice była zachowana co najmniej od czasów gdy Agatyrsi wspólne kobiety mieli coby SWARU między niby nie było ?.Łęto jako cmentarzysko ciałopalne ?A niedaleko jest Grabno ,nazwa w sam raz na czasy gdy palić żeśmy się zaprzestali 🙂
?
Nastały upały. Człowiek zmęczony od swaru, czasami aż się chwieje na nogach.
Dzisiaj, wychodząc z łazienki po zimnym prysznicu, zawadziłem zamaszyście ramieniem o framugę drzwi…
Eureka!
Popatrzcie sami:
FRaMuGa
pamiętając o przemianach
F<P
G<Z"
wychodzi
PRaMuZ"a
czyli
PR"yMuZ"e.
Wychodzi na to, że "niemiecka" framuga, to słowiańskie przymurze, i przymurze jest nazwą starszą. ?
Jak to dobrze czasem jest się. |j|ebnąć 😛 ,a jak się człowiek. |j|ebnie to jest w tym miejscu ebony 😉
?
Pha Ra ( coś co oddziela dwie strony, H – symbol łączący taki +, a dzielenie to dodawanie z znakiem przeciwnym – lewa strona, prawa storna PhaRa – czyli ktoś miedzy światem widzialnym i niewidzilanym – i trzeba przejść aby widzieć Brahma – czyli Brać H – czyli przenieść się stad Brama, podróżować – zauważ, Stefan że PhaRaona przedstawia się jako człowieka na łodzi, z symbolem słońca Ra z wężem wokół głowy – moim zdaniem cHARakterystyczne umaszczenie głowy ( jak u harnasi)potwierdza tylko, że to ludzie z północy założyli podwaliny pod cywilizacje Egiptu i Doliny Nilu
I rozwiązałeś mistycyzm „pary”, jako dwójki. ?
Myśle że w temacie https://kopalniawiedzy.pl/rolnictwo-neolit-wymowa-dzwiek-jezyk-spolgloska,29779?fbclid=IwAR2CSbl9T_HTKywKGjQd8UY1SzbL5jcIewtpkukDRssHok_42cM8_-b_5tw
Kapitalne odkrycie. Zwłaszcza w naszych rozważaniach np. „Jednak w starożytnej grece nie występowała litera odpowiadająca głosce ‚w/v’. Bliska brzmieniowo w tej wersji starożytnej greckiego jest ‚φ’ – ‚pʰ’. Niemniej podobne jest ‚π’ – ‚p’. Oto odnośny fragment relacji Herodota w mojej interpretacji, która usuwa greckie końcówki ze scytyjskich imion oraz wprowadza nieznane grece ‚w’ w miejsce ‚p’: „Ariaweith, król scytyjski, miał kilku synów, w tym Skyla, który był dzieckiem, [ale] nie rodowitego Skyta, lecz kobiety z Istrii. Urodzony przez nią Skyl, zaznajomił się z greckim językiem i literami. Jakiś czas później Ariaweith został zdradziecko zabity przez Swargaweitha, króla Agathyrsów; po czym Skyl objął tron”.
Wychodzi na to, że greka łowców Hellenów była bardziej archaiczna od mowy rolników Agatyrsów i Scytów…
W było wcześniej w paleolicie- nie bierze się pod uwagę w badaniach postępu geometrycznego i tak zwanej zaniku pierwotnego dźwiękonaśladowczej fonetyki wynikający z behawiorystycznego modelu ewolucji w stosunku do rozpatrywanego okresu!
Przykład: Brrrrr, – oznaczało niepokój,
Wrrrr, oznaczało agresje.
Pierwotne, archaiczne dźwięki zanikły w skutek zdobycia wiedzy(narzędzia,ognia,czystej wody) i złagodniały – nie były już wyrazem ekspresji nastroju,lecz wyrażały sens kreacji!
Zmiana diety, ale i klimat, środowiska wymusza zmiany werbalne, gdyż z natury człowiek jest leniwy, więc im cieplej tym mniej słów, skracanie, mniej energetyczne, fonetycznie i fleksyjnie luźno związane nawet codo składni -Zgadzam się RudaWeb!
Twarde i energetyczne dźwięki to domena ludów północy – mogli sobie na to pozwolić, gdyż mieli dużo białka i tłuszczu! ale też twarde głoski łatwiej przenosi woda, i lód! To tak jak z turkotem kół na szynach – słyszymy,że jedzie na długo nim sie pojawi!
Hellenowie wcześniej zamieszkiwali wyspę Sycylia ( Scyllia)
Bryl czy Brył
Zbrylować, Bryła
Brylant, czyli ostra bryła
Brylować, -tutaj Stefan ma racje co do ma palić, i wy palać,funkcja czasu która z tańszego robi droższe – takie ekonomiczno-egzergetyczny wątek.
Choć nadal jest wtórne Ryć, Rylec,
Już chyba nikt nie ma wątpliwości że ,,łowiecka,,sparga to ,,rolnicza,, swarga 🙂 a ile było problemów z przekonaniem że to naturalna wymiana .I jak to pięknie współgra z tym z artykułu pana Stefana ,,B>P>F>zanik
B>W>F>zanik,, 🙂
Niemcy się cieszą z takiego obrotu spraw. Myślą sobie – po co na Polaków czołgi, kiedy wystarczy dać nim Internet i sami sobie wymyślą, że „w” kiedyś w przeszłości nie wymawiali, a jak już się nauczyli, to zaczęli je
stosować zamiast „b”, dlatego będą musieli stwierdzić, że Breslau jest starszą nazwą od Wrocławia i oddadzą go za darmo. Brawo.
Na szczęście to nieprawda, bo „b” jest łatwiejsze od „w” w wymowie o czym łatwo można się przekonać na przykładzie dzieci uczących się mówić, kiedy to nie mają żadnych problemów z wymową „b” , zaś „w” już sprawia kłopoty i to nie małe. Dlatego nie ma sensu aż tak utrudniać sobie życia, zamieniając wymowę łatwiejszej głoski na trudniejszą. Tak samo jak B może przejść w W, to i W przechodzi w B.
To właśnie o to chodzi że W jest trudne do wymowy …brak W w języku świadczy o długim rozwoju tegoż języka w kulturze łowiecko-zbierackiej ,takim przykładem może być język fiński gdzie W występuje tylko w zapożyczeniach
Masz Wołk, czy Bolek- Bolesław, nie ma języka niemieckiego PWLRS – to sztuczny gniot nacjonalistyczny, nic po za tym!
Wrota Sławy, ma korelacje do Braci, Brati, Brać Słowian, Br ryć, Be Ryś, Be R Gi – czyli zakładane G Rody – Bergi, Borgi, Burgi od strony męskiej, Go Rody od strony żeńskiej.
Wiemy, że Synowie musieli opuszczać swoje sielska! i w zależności od tego jaki mieli charakter, cel – albo szli na służbę, albo sami zakładali swoje BRać, Branka, VRaN, FRanKa, Baran i Owieczka,
buczenie, jak dźwięk rogu, lub uderzanie w bęben- choćby w szamanizmie. Energetycznie, bardziej mistyczne jest buuuuuczenie, ale płynnie przechodzi w W gdy zwiększymy częstotliwość – wchodzi na wyższy ton
PWLRS
《Niemcy się cieszą z takiego obrotu spraw. Myślą sobie – po co na Polaków czołgi, kiedy wystarczy dać nim Internet》
To nie narzędzie pracuje ale ten, kto go używa.
Internet to magistrala informacyjna, rzeka niosąca wszystko, co do niej wpadnie. Wiedzę z internetu trzeba łowić tak, jak łowi się ryby lub spławiane drewno.
Rozkład inteligencji wśród ludzi jest podobny na całym świecie. Rozłożenie głupich i mądrych jest proporcjonalne, podobnie jak złych i dobrych: po około 15 procent. Reszta, to „szara masa” żyjaca prostymi codziennymi problemami. Dla nich jest: „superexpres”, „gazeta wyborcza”, „życie gwiazd” itd. Oni się nie przejmują dylematem „Breslau czy Wrocław”. Zostaje im w skojarzeniu to, co miało zabarwienie emocjonalne w chwili poznania.
Tak bym się nie cieszył, że „Niemcy się cieszą”. Tyle u nich dyletantów, co u Polaków. Mało Niemców interesuje, co czytają Polacy i jak to rozumieją. Wiedzą to, co im w szkole i w domu wpojono. Tak jak wszędzie na świecie.
@Stefan
Cały Pański artykuł można prosto skrócić do twirdzenia, które polega na zastępowalności głosek wysokoenergetycznych na niskoenergetyczne, czyli trudniej wymawialne na łatwiej wymawialne. Wg Pana, na 100% zawsze następuje przejście B > W , czyli utrudnianie sobie wymowy, więc zaprzecza Pan sobie samemu.
@PWLRS
《Wg Pana, na 100% zawsze następuje przejście B > W , czyli utrudnianie sobie wymowy, więc zaprzecza Pan sobie》
Znów wypracowanie pod tytułem „co autor miał na myśli”.
Zastanawiam się, czy Pan tak naprawdę myśli, czy też działa z premedytacją.
W pierwszym wypadku nie ma sensu Panu tłumaczyć, bo to daremny trud. W drugim, stosuje pan niedopuszczalne w rzeczowej dyskusji metody retoryczne. Nie po raz pierwszy.
Jest to żenujące a nawet już niesmaczne.
Proszę nie wkładać w moje usta treści, których nie wypowiadałem.
Ostrzegam: za każdym razem w takim przypadku będę coraz mniej tolerancyjny.
Teraz do meritum, bo z pewnością Pana nieuczciwa retoryka spowodowała u niektórych czytelników powstanie łuku odruchowego, nieodpowiadającego rzeczywistości.
Gdyby przeczytał Pan artykuł zalinkowany przez Sławka, to by Pan zapewne stwierdził, że W zaczęto wymawiać wtedy, gdy jego wymowa stała się możliwa. Czyli B w mowie występowało wcześniej niż W, co jest zgodne z moimi wskazaniami.
@Stefan
Nigdzie Pan nie poprzedził słowami typu: często, przeważnie, zazwyczaj, itp, wystąpienia procesu przejścia B > W > F > zanik, ani nie uwzględnił przejścia W > B, więc samo przez się dla mnie zrozumiałe jako zawsze. To 100% moze trochę zbyt prowokacyjne, ale tak wynika z Pańskiego artykułu i innych komentarzy.
Kiedy i gdzie stosowałem niedopuszczalne metody retoryczne w rzeczowej dyskusji? Proszę podać jakis przykład.
Czytałem artykuł podlinkowany przez Pana Sławka. Artykuł na wiarę, taki dogmat, bez żadnych dowodzeń. Dużo artykułów zostało napisanych. Kossina też dużo pisał, to nie znaczy, że mam mu we wszystko wierzyć. Można powiedzieć, że sam artykuł mało szkodliwy, ale gdy zaczniemy łączyć go z twierdzeniam, że B > W, i nadodatek lekceważyć Niemców (bo tylko 15% ma nich być mądrych), to jest to dla nich woda na młyn. Może jest to zbyt dosadny przykład z mojej strony, ale przynajmniej zwracam uwagę na przyszłe niebezpieczeństwo. Tak uważam.
Sam widzę dużo „w” jako nowszych głosek „lubiących” się często pojawiać na północ od Karpat, ale nie jest to spowodowane rolnictwem, tylko wg mnie nałożeniem się na siebie dwóch ludów, z których jeden miał problem z wymową głoski „ł”( i może też nosówek), i dlatego w znacznym stopniu wystepowała rezygnacja z „ł”( i być może nosówek) na rzecz „w”. Niech pan zauważy, że wsród słowian chyba tylko Polacy i Łużyczanie wymawiają „ł”. Ja to znam z życia, i wiem jaki problem mają Czesi, Słowacy, Rosjanie, Ukraińcy czy Białorusini z wymową „ł”.
@PWLRS
Prowokacja się Panu powiodła.
Zwracam honor w kwestii wcześniejszego podobnego działania. Mój błąd, wtedy to SMYXX mnie zirytował. Na swoje usprawiedliwienie powiem, że złamała mnie grypa i jestem mniej uważny, za to bardziej nerwowy.
Co do Pańskiej domyślności ewentualnej całkowitej, wszechobecnej i wszechczasowejwymiany B>W, to jest ona zdecydowanie na wyrost. Jest ona wcale nie uzasadniona. Ani artykuł, ani komentarze o tym nie świadczą. Gdyby tak było, to teraz byśmy B wcale nie stosowali. Ani Polacy, ani Niemcy, ani inni niemcy.
Aby rozwiać Pańskie wrażenie przypominam, że cechą starego języka jest wymienność dźwięków drogich na ich tańsze wersje. Im język młodszy, tym tańszych zamienników jest w nim więcej w stosowaniu, teoretycznie aż do zaniku stosowania dźwięków drogich.
Co do linkowanego artykułu. Nie znałem go wcześniej i podejrzewam, że jego autor nie znał mojego artykułu. Jednakże efekt jego wysiłku intelektualnego potwierdza moje domysły, a nasze zdania nie są odosobnione. Uważam, że dzięki takiej formie przekazu wiedza w nim zawarta (a przynajmniej kluczowe kwestie) ma szansę dotrzeć do wiekszej ilości odbiorców i coś zmienić w ich widzeniu świata.
Formy naukowe, o których Pan wspomina, z natury rzeczy zwiększają jakość przekazywanej informacji, kosztem jej dostępności i przyswajalności, a może nawet ilości. Sztuką jest kompromis pomiędzy tymi formami. Zawsze jedno kosztem drugiego. Nadto forma naukowa przez częste stosowanie słownictwa specjalistycznego bywa mniej przyswajalna.
Do tego „forma naukowa” przekazu informacji nie gwarantuje ich prawdziwości.
To tyle cośmy se pogadali, bo nic pożytecznego z tego nie wynikło.
@PWLRS
《nadodatek lekceważyć Niemców (bo tylko 15% ma nich być mądrych), to jest to dla nich woda na młyn.》
Woda na młyn? I tak zawyżyłem odsetek. Według profesorów, z którymi rozmawiałem, odsetek ludzi prawdziwie dobrych należy ograniczyć do 5 procent. To samo dotyczy ludzi naprawdę mądrych. Przy czym nie koniecznie dobrzy i mądrzy, to ci sami.
Rozkład inteligencji w populacji można zobrazować krzywą dzwonową (bardzo pożyteczne i uniwersalne narzędzie). Kwestia wysokości dzwonu zależy od skalowania. Najwięcej jest ludzi średnio inteligentnych. Mniej jest tych mądrzejszych i tych głupszych. Brzegi dzwonu oczywiście opadają do zera dla nieomylnych geniuszy, ale dla wegetujących ciemniaków już nie. Rozkład zdolności umysłowych tym bardziej wygładza dzwon, im większej populacji dotyczy.
Pomijam tu metody badań inteligencji i przyjmuję, że skala pionowa dotyczy rzeczywistych możliwości mózgu, a nie przyswojenia standardów danej kultury. Pomijam też wykształcenie, bo ono zależy głównie od kultury, w której ludzie funkcjonują.
Tak więc: woda na młyn, ale nie dla mądrych. ?
Tak myślałem, że padł Pan ofiarą przeziębienia. Miałem nawet o tym napisać, i zaproponować receptę na ten stan, ale z obawy że mogłoby to wywołać odwrotny efekt do zamierzonego, zrezygnowałem z tego ?
@PWLRS
《ale … zrezygnowałem z tego》
Może i dobrze…?
Istnieje jeszcze jedna korelacja jeśli F to funkcja pH(posucha po dniu bez deszczu) , to W to funkcja BH – co sugeruje, już tysiące lat temu, w chwili kontrolowania ognia, wody, obmaryć się, obmurować się, kamieniami, palisadami, wałami, gdzie co jak mógł – funkcję męskiego przewodnika przejmuje struktura społeczna oparta na matryfokalizmie -stąd podobne neolityczne posążek, posaG-posadzić G, czyli z trybu koczowniczego przekształcają się społeczności w tryb „osiadczy,sielski”.
Co do słowa Gi Nic – gnic – wyrzucano odpadki przez: „burt” ” phurć” -wyrzucać, furtka, furt . Stąd miasto Frank Furt – wyrzucać braci, brytów.
Burt -jest wiązana z wodą, to okres lodowca na północy,gdzie odpadki z ryb, wnętrzności wyrzucona za burtę!
Znów bur, bor, to opis toni wody, w bezchmurne noce, woda stawała się przestrzenią jeśli nie było punktu odniesienia!
Skoro 9000 lat temu Na tych ziemiach już istniały systemy oparte na matriarchacie ( Matka Kobieta Łabędzica) to znaczy, że Łowcy opuszczają tereny lądolodu i wędrują ( protoplaści Wędów),
Ługi, znają ogień, więc i popiół (ług,uzyskuje się między innymi z popiołów z drewna iglaków, sód, magnez,wapń,) -mieszany z tłuszczem zwierzęcym znacznie przedłużył życie plemienne. Stąd może Gi -czysta.
Nadal ważną funkcję w plemieniu odgrywa łowca, ( ale kształtuje
się już hodowca, zbieracz – rolujący,wykopujący korzenie, bulwy,)
Rolnictwo jako rolnictwo przychodzi z terenów miedzy morzem orolskim, czarnym a terenami pomiędzy morzem śródziemnym a morzem arabskim, nie chodzi tutaj o rozumiane dzisiaj rolnictwo, ale o fakt, rozsiewana nasion wzdłuż pasów zalewowych dużych rzek. Nadal determinant to upał, co skutecznie hamowało rozwój rolnictwa jako masowej produkcji roślinnej! W naszej strefie klimatycznej mięso można było przechowywać, natomiast na południu było zabójcze!
Sławek, ale te badanie wysnuwają inny wniosek – dając pierwszeństwo językom arioindoeurepejskim to świątynie gebekle tepe zbudowała cywilizacja związana z kulturą łowiecko-zbieracko-rolniczą! i jakby nie patrzeć ona ma pierwszeństwo- patrząc na rozkład genetyki to musiały to być ludy,które ido dzisiaj używają wszystkich dźwięków archaicznych i tych artykułowanych w drodze ewolucji i zmian środowiskowych.
Patrząc na wymowę : to angielski -jest zbyt miękki, niemiecki- zbyt suchy, francuski- jest jak gdyby blisko, aczkolwiek dużo jest F jak i Ż-J. Pozostaje język polski!
Ja tu widzę coś takiego: język(języki) IE jest kontynuacją języka (języków )europejskich łowców -zbieraczy ,i to tylko kwestia czasu kiedy teoria paleolitycznej ciągłości pozostanie sama na placu boju 🙂
http://eurogenes.blogspot.com/2015/02/massive-migration-from-steppe-is-source.html
Jakiś czas po przybyciu homo sapiens do Europy , neandertalczyk skrzyżował się z kobietą homo sapiens ,w tej chwili większość europejczyków ma około 1-2 % genomu neandertalczyka …dawniej dochodziło do 10% ,uważa się że ten coraz mniejszy udział genomu neandertalczyka to wynik doboru a nie mieszania się z nowymi falami homo sapiens .Geny te dające nam między innymi biały kolor skóry przekazywane są po linii ojcowskiej, wszyscy nosiciele tych genów są spokrewnieni są ,,mieszańcami,, ,około 37 tys lat temu wymarły w Europie linie homo sapiens nie spokrewnione z dzisiejszymi europejczykami , więc dlaczego i na jakiej podstawie uważa się że języki ,, mieszańców,, w Europie należały do różnych rodzin językowych ? Jakie prawidło na to pozwala ? Kiedy te języki się rozeszły ? Mam rozumieć że R1a i R1b wymieniły języki w całej Europie ?
Dzięki Sławku za link.
Nie znałem tego artykułu.
Czy wedlug Szanownych Jezykoznawcow w nazwie plemion slowianskich … Suevici, zapisanej przez Tacyta ‚ze sluchu’, mozna sie doszukac nazwania
… „ze zwu wici”, lub …”na zew wici” albo wspolczesnie … „pozywanych przez wici”.
„Sue-vici/Sue-wici” to byli wojowie .. „pozywani – wiciami”, czyli byly to
celtycko-prapolskie sily zbrojne rozmieszczone od obecnych Czech, az do brzegu Baltyku, gotowe na wezwanie do boju.
Zapis Tacyta „Suevici” istnieje w dzielach drukowanych przed 1800 r, ale obecnie obowiazuje zapis Suevi lub Suebi;
https://wikivisually.com/wiki/Suebi
Najwcześniejsze rękopiśmienne odpisy „Germanii” zawierają formy „Suevi” i „Sueui”. „Suevici” w łacinie klasycznej należy czytać „Słewiki”, czyli… słowiki? Chyba nie tędy droga 🙂 Ponadto ważny jest kontekst w zdaniu owego „Suevici”, bo możemy mieć do czynienia z forma pochodną od „Suevi”.
Prościej jest „Sue-vici” , czyli „SŁe-wici” (słać,rozsyłać-wici)
BoDa – woda
Stefan proszę Cie o taką rzecz:
MAsz słowo – WIESŁAWA
wg Ciebie Imie ( wysokie) składa się z członu Be SA Ła Wa – co odpowiadało by temu o czym ja piszę.\
Ła, Ło ( łaba, łada) – ogień, energia,
Ba, Be, Bie – pierwsza Stwórcza
Sa to materia
Wa – coś przetworzonego
Ale też mamy słowo w tym momencie BIES – BieSa – co ciągu logicznym wskazuje – że Słowianie nigdzie się nie ruszali, nigdzie nie wędrowali jak Wędy ( słynna scena w grze o tron, wędrówka kruków to tak aby uświadomić, kim mogli być Wędowie) ale to też nie są jacyś ludzie, ale to jak gdyby ludzie z plemion, którzy oddawali swoich synów i córki aby zasiedlały inne tereny ale cały czas dominujący jest Gen Oyca i Matki, ten sam, wspólny etnos, podobny język, albo sposób tworzenia słów oparty o przekazy Starszyzny! Babki i Dziada!
Kierunek z Gór – gdzie chroniły, była czysta (Biała) woda ale też był głód,
Determinant to Ogień, Czysta Woda – stąd HOC HORA, glina bogów, oczy-sz=cza=ła wodę, chroniła przed stęchlizną! Co było bardzo przydatne w wilgotnych i ciepłych miejscach.
Wiesława
Oj, to skojarzeń wiele:
W’e SL’aWa
W’eSL’a Wa
W’eS L’aWa
W’e SL’a Wa
Możliwości się zdwajają, gdy uświadomimy sobie, że:
J>i.
WJeSL’aWa
W’e So L’a Wa
We Je So L’a Wa.
Rozbicie na prardzenie daje tylko ogląd punktu startowego. Dalsze skojarzenia, to już poważne wyzwanie.
Podstawowe przy imieniu, to „sława”, czyli:
Wiesława – być sławnym.
Widać też: „wieś”, „ławę”, „Wisłę/wiosło”, no i „w środek weszła”, ale to już do słowiańskich imion nie pasuje. ?
O, zobaczmy!
We So La Wa ( Ba) – Sola – We Sola Ba – Stary Krąg
Bies, Wies – to osady, typowa okrągła architektura, dzbany, misy, wytwarzane z gliny – ale żeby to wytworzyć to musi siłą sprawcza Cza ( Czi) oraz RA ( masz Czara) , stąd w ciągu wymiernym w zbiorze zdarzeń dokonanych masz wykładnik, który cały czas odnosi się do sumy i zdania logicznego tworzenia z prardzeni sprawczych, do rdzeni wtórnych przetworzonych. Jest ciągłość logiczna ,w każdym wymiarze!
War-Żywia(sziwa) = Warszawa
Wisła od Soła( słoneczna), a Wisła zna Sołę (Wi)Soła= Wisła (i sławę i słowa zna) zaś wiosło jest wtórne, cóż jeszcze jest nad Wisłą sioło koliście na słonecznej wyżynie zbudowane wsie znają )).
Żywiec (Żywia, Sziwa) ma słońce nad Sołą. Wszystko mi psuje Gdańsk((. Źródła Wisły my dobrze określamy pod rogatą, Baranią Góra, ale kiedyś mam wrażenie Soła była istotniejsza i dopiero połączenie tych dwóch rzek tworzyło Sławną Wisłę – spławną, gdzie wiosła szły w ruch.
ps. A nad Sołą „wartę trzyma” najwyższa góra Beskidu Śląskiego – Skrzyczne! (=Iskrzyczyne), czyli Agni i Perun – kto burzy nad Kotliną Żywiecką nie widział, ten nie uwierzy ))
A może te sioła miały chaty promieniście rozłożone, rozchodzące się z jednego centralnego punktu położonego nad brzegiem rzeki, co i tak w sumie daje falę półokręgów od brzegu w ląd się rozchodzącą.
U C.Białczyńskiego, gdzieś taki schemat widziałem.
Gdańsk i Gdynia, że niby bagniste, bo GD to niby bagno.
Można też tak:
GDaN’SK – tylko jedna samogłoska?
Z”DaNiSK
Z”o” To NiSKo.
GDyN’a
Z”DyN’a
Z”o” To Ni
Ciekawa jest w tym
DyN’a – dynia.
A żdać, to po rusku czekać.
W gminie Ujście Gorlickie nad Ropą , jest miejscowość Zdynia ,łemk. Żdynia .W Zdyni czekano by na kupców z drugiej strony Karpat ? Przełęcz jest tuż tuż , ,,przejście graniczne ,,w Koniecznej ,a w pobliskich Brunarach znaleziono celtycki posążek … wzdłuż Ropy(Trzcinica) mógł biec szlak lub Białej Tarnowskiej ,Dunajec i Wisła .
BaaR-karmiocą Matka,Córka
WaaR- miejsce jedzenia,wymiany handlowej,
Sąd JaaR i ma AR – toWaR
War to miejsce wymiany handlowej pod ochroną MaŻ-meżów!
Ma Żi Żona, po Gi-czysta,niepokolana,dziewicza ViR Gin,
Ż cie,czyli po Cieciu G-Ż
Stefan pierwsze jest X-Ś,Ra jest sprawcze gdy jest ruchome
X-Ś to osobliwość
https://pl.wikipedia.org/wiki/San
Chyba się, to rozumie samo przez się?
http://artha.cba.pl/Izwor/apo_plik/Atla.htm
@S.Urynowicz
dana= dać (w sensie ofiarowć) :
https://en.wikipedia.org/wiki/D%C4%81na
dana, to danie główne wielu słów!
i masz od razu źródłosłów do imienia Danuta: jako dar z nieba, albo i też wprost jako rozdająca (nie wnikam co i komu!)
rosyjskie. żdać, też Ci się rozwiąże samo: czyli czekać na dana (czyli żebrać? 😉
dzień (dan) to czas, po świcie się zaczyna, dany nam z góry,
aż cień (zmrok) ogarnie ziemie i wzrok nam nie pomoże.
Coś mnie też dziwnie ciągnie do „germanów” i Wodan’a (Wotana) – co od Odyna skandynawskiego niby pochodzi. ale mają i 1, i 2gi – dużo wody darowanej (dana) i ofiaty mają: wota (=woda dana?). Odyn: jako OnDający czyli Ten 1-szy.
Gdańsk, gdzie dana (ofiarowana, w tym przypadku) Wisła jest morzu.
Wanda (słynna co nie chciała Niemca) ofiarowana Wiśle, wodzie dana (wda dana i przestawka)
Wydaje mi się, że z dana=dać: Dunaj i Dunajec,
niem.Donau jakoś blisko mi donacji, gr. Danubios,
łac. Ister, Danuvius , hmm,
bo przecież nie od wydmy, znaczy fale na piasku i jak się ma do tego Ister i Istria i Republik Österreich ?
A Cedynia? Też ma danie główne? Nie wiem! – może ktoś rozwiąże tę zagadkę?
Z dynią zupełnie nie mam pojęcia co zrobić.
Dobra jeszcze bełkodania:
Dar i z daru Ister mógłby być, to i Austria ta przy Istrze położona czy też Dunaju )).
I Dania jako ląd ofiarowany(skłaniający się ku) wodzie.. Bagno to stan pośredni.
Pasi?
Bez Chwili Zwątpienia – Atla, Ista – Den da – Dzień Da –
Co Dan – Ko, Ka, to znów zawołania jak Hoc, Hos tylko różne okresy – w sprawie światła bez zasilania nadal pracuje – wyniki jak na razie obiecujące – muszę tylko znaleźć rodzaj skały który ustabilizuje pracę pola magnetycznego.
skały ferrytowe w których środku pali się ogień zaczynają wzmacniać pole magnetyczne -miedź kieruje elektrony do metalowych scytów izolatorów ( drewno) – są w stanie zakłócić przepływ prądu zmiennego, nie mam w pobliżu rzeki, aby zrobić kołowrót ale wykorzystam siłę wiatru chodź ostatnio mocno dmie ( 220 km.h – u mnie było) w chwilowych porywach!
Sądzę że to coś ma wspólnego z piramidą w Bośni, jak i z miejscami Wawel, Wietrzychowice, Śleża – muszą tam być minerały ułożone w specyficzny sposób.
Jeśli tak to marzenie Nikolaja Tesli może się ziścić i ponownie zaświecić na słowiańskich ziemiach!
Aria
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C401943%2Cmezolityczne-sanktuarium-odslania-kolejne-zagadki.html
Może tutaj? Co do wiatrów, Tesla wspominał zawsze, że energia jest w powietrzu czyli eter. Być może, nadmuch naturalnie zwiększa siłę, jego siłę. Czucie wymiarów, a przede wszystkim żywiołów było podstawą u Lechitów. Poranny Świt był czymś więcej niż blaskiem i jutrzenką, był to swego rodzaju napełniacz pozwalający na dalszą „podróż”. Prawidła się nie zmieniają, mogą tylko ewoluować w inne formy, jak to powiada deceptikon pod postacią faraona.
To, co odnaleziono w Bolkowie przypomina mi konstrukcję do suszenia mięsa i owoców. Na około metrowych tyczkach wbitych w ziemię kladziono proste, wiklinowe sito. Na nim układano płatki mięsa lub owoców. Pomiędzy tyczkami, na ziemi rozpalano małe palenisko. Tacki, sita lub kosze były oddzielne, aby można je było przestawiać.
Może odnalezione przez archeologów zawiniątko, to „pakiet startowy” takiego urządzenia? Jego symbol?
Wcześniejsza nazwa Gdańska do K-Godan,
Takie sobie luźne skojarzenia mam nadzieję, że na temat.
Jest taka miejscowość nad Bugiem Kodeń – ku den –
ku deńsk.
Jest takie miasto u ujścia wody ku morzu ku dan – k, dan –
g’ dan’ – g dan’sk.
Jest taki kraj nadmorski, półwysep właściwie: ku dan –
k’ dan’a – dania.
Która na dodatek ma stolicę, po czesku ta nazwa brzmi bodajże kodan’.
Tak wymawiają rodowici Duńczycy swoją stolicę: kobnhaven. ku bryn’ – ko bryn’ – ko ben – kobenhaven – kopenhaga.
Zresztą w Polsce też jest taka miejscowość Kobryń.
Jeśli to tak wyglądało – w okresie polodowcowym, czyli setki małych osad (Rodów) i co jakiś czas z tej CzaRy, Arki, wypuszczano młode pokolenia! i że udział Ojca i Matki największy jest pośród Polaków i Ukrainców – Lachów – Scytów, to wniosek jest następujący:
Kontynuacja Genu przedlodowcowego, spadkobiercy najstarszych kultur i cywilizacji, i to było Serce Świata Północnego AR Ya, O – AR, jako córka przejęła role Matki, cały proces rytualny który narodził się wraz kultem prokreacji ( religii) jako mądry i czysty, musiał odnieść się do spraw ostatecznych, dopinających, dopełniających – czyli całopalenie jest wynikiem świadomym i zgodnym z obiegiem prawa naturalnego, a więc wiary ( jedności) przyrodzonej!
Jeszcze jedna funkcja fleksyjno-fonetyczna w odniesieniu do czasu:
WJosło jest wtórne odwzorowuje pozorny ruch -Ya-słońca i Księżyca na niebie – płynie, jak czas, coś to napedza
a więc podróż z miejsca A ( góra) do miejsca B ( nizina) drogą wodną – stad też kolejna korelacja Wędy, Wody, i nazwa rzek odwzorowuje społeczność jak ich wierzenia, płynące z czynności, a więc imiona nadawane wysokie – czyli nie tylko cześć wykonującej czynność osobie – ale też odnosi się do dużo wcześniejszego momentu – czyli do początku wszystkiego -KO LI BA a właściwie Soliba a tutaj mamy kochani nazwy miejscowości w Polsce!
@Aria podoba mi się Twój ciąg, skojarzeń ogień- woda + ochrona!
ja bym tak to ujął i jest to również próba wyjaśnienia dla
@Rudaweb (nie palić – palić)
1/EHG łowcy, łów, swiat „magicznie” istniejący, gdy świta jest świat. Gdy ciemno
to świat istnieje blisko kręgu ognia, który oni palą.
Gdy śpią to świat istnieje? hmm żyją w zgodzie z naturą, której są częścią i tak się też czują (są równi zwierzynie na którą polują)
Intryguje ich księżyc, który bliźniaczo, ale słabiej świeci w nocy (zmienia postać) w tedy ewnetualnie widzą świat. Mają ochrę co ochrania, w codziennym
życiu i tym rytualnym. Słońce, świat, ochra, ogień (światło w nocy, ciepło).
2/(np. Bug-Dniestr)….pierwej łażą za łowem, potem się „sprytnie” osiedlają (trasy migracji zwierza na lądzie) i rzeki, bo tam ryby,
a najlepiej łącząc jedno z drugim.
Na marginesie, bo wikipedia gó… wie nt ościenia:
robiąc np. oścień dziękują i drzewu za drewno na długi trzonek i zwierzu za kości na sam widelec
(trójząb: środkowy krótki, 2 zewnętrzne dłuższe z zadziorami w kierunku krótkiego, wygięte lekko w łuk do środka).
A polują na ości ośi cieniem – ościeniem, bo ryba jest w innym miejscu niż się wydaje.
Czy łączą księżyc z płodnością nie wiem, ale Ci poniżej raczej tak.
Sznurują świetnie koniec z końcem, ale niekoniecznie rozumiejąc wszechobecny sens.
Może rudy darniowe, to dla nich krew ziemi? krew-rana-ochra na
3/ Potem stwierdzają, że żyłosie, można hodować ( Sredny Stog, KCS) i wędrują (bo mogą) w poszukiwaniu pastwisk, polowań, terenów uprawnych
– łatwiejszego życia.
Sznur jest dla nich symbolem całego powiązanego słońcem rytmu świata i upływu czasu: wszystkiego co żywe, płodności, więzi z bogami, mają już takich {sznurówka i dziurki, but (byt, czyli chodzić po świecie) – może być obrazowym modelem tego świata}
Świata odwiecznego cyklu narodzin i śmierci (przyroda a słońce) i ich życia, też w rytmie słońca.
Wszysko istnieje, odradza się w odwiecznym kole, jak słońce (codzienne i roczne).
Koło, które oni też wykorzystują: jadą na nim, liczą nim upływający czas, pomagając sobie mniejszym bliźniakiem słońca- księżycem.
Płodność świata i ich: słońce i księżyc, prawa- lewa (płeć a pochówek), sznurówka jako model, ochra rytualnie ochrania to scalenie się z naturą – gnicie (gn, gni, gnij)
Skoro coś uprawiają, to chyba też i prymitywnie nawożą, więc rozumieją płodność ziemi w połączeniu z roślinami.
Ogień nie służy im do spalania zwłok, bo oni chcą być częścią tego świata, a ten świat rozkłada się po śmierci i następnie w tego gnicia (giń/gnij) wyrasta (jesień/wiosna)
Gnije. Rośnie z tego co gnije, itd.
4/ (wcześniej Sitanshta, potem łużycka): konie, koło, rydwan, metalurgia!!, reinkarnacja, stopienie się duszy, małej boskiej cząstki w ludzkim ciele, poprzez ogień z boskim oddechem, bytem.
Rewolucja w świata w jego rozumieniu (porównywalna do wybuchu bomby atomowej).
Tu karą będzie pogrążenie się w mokrym gniciu, gdyż duszę uwalnia się ogniem by stopiła!! się z tchnieniem boga. Nie gnić, a ognić (palić)!
Ludzie tym samym stają się boskim elementem (drobną cząstką) w realnym świecie, nad którym zaczynają mieć coraz lepsze panowanie, a nad nimi panują bogowie.
I tu już chyba Słowianie , a już na 100% to z niej wychodzą w pełni ukształtowani, nie widzę innej możliwości.
Inaczej Wały Żmijowe, będą musieli zbudować Scytowie z Rzymianami na spółkę, w przewidywaniu problemów, które mogą nadciągnąć po ich upadku 😉
gn (giń lub gon= koło życia): gnij kontra ogni (ognić- palić)
Giń z podziałem na gnij i ogni (ogni jednocześnie jest zaprzeczeniem gni) rozciągniętym w czasie, bo wierzenia też podlegają ewolucji (zwykle skokowej)
to bazą tego mojego gwaru jest i ogień i sznur, cała reszta jest nieistotna (znaczy: i war i ochra co ochrania też mi pasuje)
Ochra działa i tak samo jak ona ochrania ranę (negując, lecząc ranę), tak teraz ogień ochrania duszę, zaprzeczając gniciu,
i uwalniając jednocześnie boską cząstkę, by stopiła się z boskim wiatrem (oddechem boga), watra.
wodawogniu )) jest w samskrycie: https://skrbh.wordpress.com/2018/01/08/96-vadavagni-czyli-pra-slowianski-zrodloslow-sanskryckiej-nazwy-wedyjskiego-boga-ognia-agni/ (ogień, to słońca, które topi lód uwalniając wodę – jest taki stary mit?)
w agni (ogniu) to niebywałe, ale jest też : https://pl.wikipedia.org/wiki/Pochwa_(anatomia) rodzili się przez ogień?!
A „war” (od wrr?? ), to miejsce do mieszkania, którego bronimy: war (ciepło), (g)war ludzi, warta:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Arianem_Waed%C5%BCo
„Arianem Waedżo, Ariana Waedżah, Iranwedż, Eran Weż (awest. Aryana Vaejah) – mityczna kraina pochodzenia Ariów.
Jest i bóg (ahura=góra) Mazda, jest mityczna kraina Ariów, gdzie wieje zima (Dzima) i każe zbudować Dżimie war!
i mamy Warunę:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Waruna
„Imię Waruna
Słowo Waruna wywodzi się od wara znaczącego w sanskrycie rozległość[1]. Jego imię oznacza tego który wszystko przykrywa i jest powiązane z niebem i wodą. Taka forma imienia jest etymologiczne tożsama z greckim imieniem Uran(os) (O?????? – niebo). Istnieje również inna, szeroko przyjęta interpretacja według której imię Waruna pochodzi od rdzenia uer – wiązać (sanskr. waratra – „pas”, „lina”, rosyjskie werenica – „sznur”, „łańcuch”), co odpowiada jednemu z najczęściej występujących przedstawień Waruny jako boga związującego[2].”
Dość dobrze się łączy ze Sznurowcami?- oj tak!
ps.
Co do dana, dar i Gdańsk ( patrz tu: http://rudaweb.pl/index.php/2019/02/17/jezyk-czynu-cieta-mowa-i-palace-slowa-wedlug-stefana-urynowicza/#comment-330507 )
to gdyby „zgrać” nazwy rzek: Wda i (G)wda, to znajdziemy łatwiej źródło słowa Gdańsk.
Tak się zastanawiam czy L jako ,, miękkie,,, R znaczy nie tyle co ,, palić,, a tyle co ,,ogniem robić ,, było by to pełniejsze znaczenie słowa ,, palić,, i nie było by ono bierne a inicjowane przez nas celowo ,,robione ,, .Przykładem gdzie nie nastąpiło przejście R w L jest starogrecki ogień >pyr a i staroangielski fyr chyba też
Jeśli „wszystkimi szefami” rządzi R, to w rzeczy samej czynienie jest siłą sprawczą powstania pozostałych praczasowników.
Taka byłaby filozofia Mowy.
fire/pir jest od perzu, perzyny, zaperzenia się itp.
Po Re – po robieniu
Bo Re – być robić
BoR – wiertło
PiRe – zgniecione (np. ziemniaki)
P’o’Ro – pióro, pierzyna
PeR” – perz, perzyna
PeR/PRa – pierwszy (spor, czynnik)
PiR – ogień
FiRe – ogień
BRa – ? – bramin pilnuje ognia przy bramie niebios.
Aby patykami wzniecić ogień, to trzeba się narobić.
mamy w tej grupie też parę, parzenie, parowanie, promień itd.
więc opozycja palić – parzyć powstała na gruncie prajęzyka, tak jakby dwa aspekty, coś jak teraz dokonany/niedokonany
Pa Ra
PaR”yC’ – parzyć się, parować (dobierać w pary, dwójki)
RuH’aC’ – ruszać się
PRuC’ – pruć się, prać.
Para. To samo słowo rozumiane różnie, bo różne skojarzenia je stworzyły. Przy czytaniu go jako zdania wszystko jest jasne: po działaniu, być czyniącym.
Promień. Tu już trudniej.
PRo M’eN’
Po RaMJeN’
PRoM JeN’
Chyba jedyne logiczne jest zdanie „po ramieniu”.
W końcu wiadomo, skąd pochodzą Polacy! Jesteśmy potomkami twórców starożytnych cywilizacji. To historyczna rewolucja. https://nczas.com/2019/03/05/w-koncu-wiadomo-skad-pochodza-polacy-jestesmy-potomkami-tworcow-starozytnych-cywilizacji-to-historyczna-rewolucja/?fbclid=IwAR0cGPmCkyVC2kQSRCoXPXuwQeNfpUziyJsGRPTh7sM2pSAgzyU8yksk2OQ
Ten artykuł to czysty idiotyzm, podający pseudo-historyczny bełkot jako wiedzę objawioną, negujący badania genetyczne (aDNA)
1/ „Należałoby raczej przyjąć, iż część pra-Ariów (czy też pra-Słowian)”
R1a-Z93 (Ariowie) pochodzą z R1a-M417 (Sznurowcy, KCS= Prasłowianie), kto był komu synem, znaczy wnuk Aria spłodził swojego dziadka Sznurowca?!? dziadka:https://en.wikipedia.org/wiki/Sintashta_culture#/media/File:From_Corded_Ware_to_Sintashta.jpg
2/”Ariowie, którzy założyli cywilizacje indyjską i irańską oraz stali się symbolem przewagi cywilizacyjnej Europejczyków, nie tylko wywodzili się z ziem polskich (ze społeczności, która 3000-2500 lat przed narodzeniem Chrystusa wytworzyła kulturę amfor kulistych)”
Autorowi odwaliło KAK to hg I2a i nie ma nic wspólnego z migracją KCS do Polski. A Ariowie nie tworzyli KAK!
3/ „Cechą genetyczną wyróżniającą pra-Ariów, obecną dziś zarówno w Europie Wschodniej, Azji Środkowej, jak i Indiach, jest haplogrupa y-dna R1a”
Nie, to kolejny kład R1a (mutacja) zapisywana jako R1a-Z93.
Ariowie to tylko gałąź boczna z głównego pnia, który od łowców R1a prowadzi do Słowian (bowiem pochodzą z Europy)
4/ „Właściwa kultura praaryjska (kultura amfor kulistych), którą Ariowie rozprzestrzenili następnie na wschód, powstała ze zmieszania Arainów z ludnością wśród której przeważała haplogrupa y-DNA I”
Ja pier..lę, to jaką w końcu mieli haplogrupę (hg)?
bo:
Dołożyć należy bardzo istotne pojęcia, mające wpływ na język i sposób plemiennego życia, jak: patriarchalny (rządzi Y-dna), patrylokalny (1 hg przynależą do rodu, nie przyjmujemy do rodu obcych hg, nawet przy migracjach) i patrylinearny (wszystko dla potomków [głównie żony i status]) w połączeniu z egzogamią (kobiece mtdna – pochodzi z róznych miejsc, Y-dna nie!)
Fenomen kultury złockiej (KAK+KCS), poźniejszych pochówków I2a w ceremoniale KCS (R1a) to inna sprawa.
Dobra załapałem, ja ten idiotyzm już czytałem(sic!) – elemeledutki niejakiego Kowalskiego.
To pseudo-nauka, totalna bzdura i do języka PIE=PS oraz Słowian Cię nie doprowadzi, chyba że pozbędziesz się rozsądku.
pzdr
ps. Wiem że rysunek z migracjami, to szkic , ale też mnie wkurza gdy rysuje go Polak (bo znika Sinashta pod Uralem, a z nią sens całej migracji wtórnej)
A Iran to boczna gałąź migracji Ariów, i dlaczego zapierdzielają do Indii na około (omijając KOtlinę Fergańaską), skoro akcja w Indiach zaczyna się od „żródeł” Indusu (Khyber Pass)- od dołu i z boku przyszli ))) Graficzny miszmasz. Sensu brak.
Do tematu Rudra=ródR1a chciałbym podłączyć obrazek, który dobrze się kojarzy (bo rudy jest i palący też), czyli i kolorystycznie, i lingwistycznie – co powinno zadowolić gospodarza strony, jak i autora tematu:
https://3.bp.blogspot.com/-gYHk8ckB7DQ/XDi1YOl7efI/AAAAAAAAHbA/EHIeYYhaFUQhyIx393tjFOLYLL-bIa5vwCLcBGAs/s1600/Corded_influences_in_the_west.png
Boję się, że zniknie w otchłani wypowiedzi.
Witam ,może to nie w temacie artykułu ale gorąco polecam obejrzeć:
https://www.cda.pl/video/294240605
Film dokumentalny o wielkim, zapomnianym przez świat artyście polskim Stanisławie Szukalskim , uznanym przez niektórych za Michłała Anioła XX-go wieku. Twórca rzeźb i obrazów inspirowanych starożytnością, przedwojenny Turbosłowianin, opracował znak „toporła” {topór+orzeł}. Poproszony przez nazistów o stworznie rzeźby Hitlera , wysłał projekt tegoż w stroju baletnicy..
Jeszcze raz polecam i pozdrawiam.
Gdybym miał jednym słowem zdefiniować problem słowiańskich poszukiwań, powiedziałbym: R U D R A.
Gdyby ktoś domagał się wyjaśnień, dodałbym genetykę, i napisał tak:
Rudra = ród R1a!!
A już zupełnie precyzyjnie, by zadowolić wątpiących: haplogrupa R1a od EHG (wschodnich łowców-zbieraczy) do konkretnych jej kładów(podklas), czyli R1a-M417 (Prasłowianie) z oczywisty historycznym podziałem prowadzącym do R1a-Z82 (Słowian) i R1a-Z93 (Ariów).
„Szef wszystkich szefów” – R, by być w zgodzie z powyższym, to wg mnie już Ra – słońce.
Ryzykowne połączenie? A może są słowa starsze niż PIE, których znaczenie bezpośrednie wyszło w językach słowiańskich z obiegu, ale pozostało jak rdzeń innych słów?
Czyli jak połączyć tego gościa https://pl.wikipedia.org/wiki/Ra_(b%C3%B3g) ,
z tym https://pl.wikipedia.org/wiki/Ra_(b%C3%B3g) (źródłosłow niepewny?!? – czyli stary, pseudonaukowy pijar działa).
Zerknijmy w polską wiki: https://pl.wikipedia.org/wiki/Rudra_(b%C3%B3stwo) tam też wszystkie wyjaśnienia, tylko nie rud=ród). Nie interesuje minie kwestia pisowni, bo nie miałem wpływu na reformy pisowni w naszym ojczystym języku )).
Hmm: ród, rodzina, rodzice, rodzić gdzież ja to widziałem )), ano:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Rod_(b%C3%B3g), że aż zacytuję – „bóstwo wschodniosłowiańskie o nie do końca jasnej funkcji”. Pozostaje tylko się roześmiać, bo zapewne była to funkcja kwadratowa, albo logarytmiczna 😉 ,
szczęśliwie dalsze wyjaśnienia prostują już sytuację.
Wrócę jednak do „ra” czy to słowo jest NIE PIE? Ja twierdzę, że tak i że jest zdecydowanie starsze niż niż bóg Ra i Rudra, i R1a-M417 (wg mnie podstawowa haplogrupa biorąca udział w tworzeniu się języka praindoeuropejskiego PIE=PS, znaczy prasłowiańskiego)
Jak to się ma do wywodów autora artykułu? Chyba kolizja!
„Ro” – czytane jako rą i rozumiane jako robić”
„Ra Ba – robić, być”
Na swoje usprawiedliwienie mam:
1/ Pogląd, że R1a i I2a ciągnęli ku sobie, bo oba rody czciły słońce. Niezwykły fakt współzycia tych z KAK i KCS (kultura złocka), I2a pochówki pełnym rytuału KCS musi mieć jakiś sens= Ra=Słońce. Jak połączyć Ra – Egipt i KAK? Zawieszki typu „T”, o niezidentyfikowanej funkcji i przeznaczaniu występujące w KAK. Zerknijcie co Ra, ten egipski, trzyma w ręce.
2/ Ochra.
Tak ochrę, która była nierozłączną częścią życia codziennego i rytualnego łowców, będąc ich ochroną.
Ochra nie wywodzi się od greckiego słowa: „Ochra (stgr. ὤχρα ōchra, z ὠχρός ōchrós – żółty, blady)” , wiki się myli i potrafię to udowodnić! Ochra to czerwony hematyt z całą gamą jego konkretnych zastosowań. Żółty goethyt ma tylko walory kolorystyczne. Czerwony hematyt to kolor słońca (wsch/zach), ognia i krwi – mam szukać jeszcze więcej magii?
3/ Watra – ognisko o specjalnym, stożkowatym kształcie, mnie kojarzy się również z ziejącą ogniem górą.
Wiatr Ra czyli boski oddech, a watra to jego symbol. Chyba zrozumiałym jest że ogień to słońce na ziemi: światło, ciepło, kolor. Zresztą skąd bierze się ta różnica ciśnień wiał wiatr?
https://en.wikipedia.org/wiki/Agni
I jeszcze :https://en.wikipedia.org/wiki/Vayu
4/Chram nie kącinę, tylko tylko miejsce kultu powiązane z ochrą.
Całkiem już blisko „nas”, w czasach gdy ochrę przetapiano na żelazne miecze, na terench Polski przepalone kości smarowano ochrą.
ruda darniowa a Rudra!
Rudra = ród R1a
Oczywiście to tylko robocza hipoteza i mogę się w tym przemyśleniach mylić (cóż kto nie próbuje, ten nie robi błędów) Najbardziej ryzykowne jest przeniesienie Ra z Egiptu na grunt EHG.
pzdr
ps.
Podziękowania dla Skribhy, który zmusił mnie swoimi pytaniami do przemyśleń, które są częścia powyższych rozważań:
https://skrbh.wordpress.com/2019/01/25/166-the-proto-indo-european-homeland-czyli-indogermanskie-kompleksy-fielko-giermancow-fielko-ormian-fielko-anatolijczykow-fielko-iranczykow-fielko-sindusow-fielko-finow-fielko-turkow-itp/ . Uważam że cały jego wywód nalezy przeczytać, a w szczególności dyskusję, gdzie autor wyróznił kolorem wypowiedzi. Ja polecam wypowiedzi Dawidzkiego i Eastpole’a (tłumacz google jako dodatek do przeglądarki rozwiązuje po części problem)
sprostowanie
(błąd w kopiowaniu linków – 2x ten sam wkleiłem) powinno być:
Czyli jak połączyć tego gościa https://pl.wikipedia.org/wiki/Ra_(b%C3%B3g) ,
z tym https://en.wikipedia.org/wiki/Rudra (źródłosłow niepewny?!? – czyli stary, pseudonaukowy pijar działa).
Ważna uwaga:
jest dla mnie oczywiste, że należy szukać porównań pomiędzy językami słowiańskimi a samskrytem, bo te języki pomimo geograficznej i czasowej izolacji są sobie najbliższe. Łączy je również ród, czyli geny ludzi, którzy się nimi posługują.
Rudra, Agni to najstarsza część pisanej kultury hinduskiej (Rigveda) i pochodzi wprost od Ariów.
《Jak to się ma do wywodów autora artykułu? Chyba kolizja!》
Nie ma kolizji. Ja przynajmniej jej nie widzę.
R – robić, z obecnym rozumieniem też: działać, czynić?
Bóg Ra, to po prostu: czyniący, stwórca, kreator.
@STEFAN URYNOWICZ
Pan wstawia współczesne treści w stare bogi: Ra =”czyniący, stwórca, kreator”. Ja piszę o ra starszym niż sam Ra i Rudra.
To trochę tak jakby rytualne ognisko łowców sprzed 15 tys lat tłumaczyć ich chęcią uczestnictwa w dążeniu energii wszechświata do rozproszenia, czyli entropii.
Tu tkwi sedno problemu, czyli jak pradawni ludzi rozumieli świat ich otaczający i jak widzieli swoje miejsce w nim, czyli na jakim miejscu „łańcucha pokarmowego” się umiejscawiali i jak ten łańcuch wg nich wyglądał!
Pozwolę sobie zacytować moją wypowiedź u Skribhy:
https://skrbh.wordpress.com/2019/01/25/166-the-proto-indo-european-homeland-czyli-indogermanskie-kompleksy-fielko-giermancow-fielko-ormian-fielko-anatolijczykow-fielko-iranczykow-fielko-sindusow-fielko-finow-fielko-turkow-itp/comment-page-1/#comment-11749
Nie twierdzę, że ten ogląd świat, który tam opisałem ma być wykładnią i jedynym sposobem rozumienia dawnych czasów!
Zwracam jedynie uwagę na fakt że w ochrze łowców już był Ra (starszy od tego egipskiego) i powtarzam:
Zdaniem skribhy (ja mu przytakuje)) ochra to słowo pochodzące od łowców i mająca związek z ochroną: o(c)HRa o(c)HRa+Nia !
czerwony proszek na: skó-ra oraz ra-na (wybaczcie mianowniki), czyli słuzył do garbowania skór i odkażająco na rany.
dodam jeszcze mistycznie:
„ra” nie musi nic robić, po prostu jest częścią magicznego świata pradawnych łowców….
i dlaczego i kiedy ra (magiczne słońce) „straciło sens” zostało już znanym nam słońcem, a pozostało w słowach: ochra, Rudra, watra, chram.
《„ra” nie musi nic robić, po prostu jest częścią magicznego świata pradawnych łowców….》
Zdecydowanie uważam, że kierunek był od profanum do sacrum, nigdy odwrotnie. Nie ma żadnych dowodów na to, że Pana wizja jest właściwa. Gramy więc przekonaniami.
kierunek profanum do sacrum: się łowców nie tyczy. uważam że Ra (słońce) dla nich było bądź nie, i było magiczne a nie święte (polecam jeszcze raz link do mojej wypowiedzi u skribhy) Lecz i oni mieli obrzędy i rytuały, i sądzę, że były one bardziej dla nich ważne niż dzisiejsze święta i obrządki dla ogromnej rzeszy współczesnych wyznawców religii.
I ku powszechnemu żalowi, ten kierunek (profanum-sacrum) nie tyczy się również czasów współczesnych, przynajmniej dla Europy środkowej i zach.
《Pan wstawia współczesne treści w stare bogi: Ra =”czyniący, stwórca, kreator”. Ja piszę o ra starszym niż sam Ra i Rudra.》
Znaczy, że nie zrozumiał Pan artykułu.
@QUAHADI
《To trochę tak jakby rytualne ognisko łowców sprzed 15 tys lat tłumaczyć ich chęcią uczestnictwa w dążeniu energii wszechświata do rozproszenia, czyli entropii.》
Chyba zbytnio zagalopował się Pan w nadinterpretacji.
Nie ma sensu pisanie wypracowania na temat „co autor miał na myśli”. Wystarczy zapytać autora.
Panie S.Urynowicz!
Moim przekonaniu, ochra i Rudra (czy też ruda miedzi lub żelaza- czyli ta właściwa ochra- hematyt ) jest dla mnie bardzo istotnym tematem!
Próbuję połączyć pewne wątki, bo kruszenie kopii w dyskusji na tematy udowodnione, nic w temat Słowian nie wnosi (np. pn/pd droga – prawda jest jedna). Sądzę, że trzeba użyć wielu porównań i wiedzy z różnych dziedzin, by w końcu, okrężną drogą, sięgnąć sedna problemu.
Brak pisanych źródeł nie może w takim działaniu przeszkodzić.
I tak jak Ariowie to potomkowie PraSłowian, a ochra to czerwony hematyt, a nie jakiś grecki żółty barwnik, tak i może i czas by w całą tę historię zapleść bogów, by żaden postronny czytelnik nie miał problemu z odczytaniem słowa Odyn – znaczy Ten Pierwszy (Najważniejszy). Inaczej będziemy się cały czas kręcili w kółko.
Sorry za może czasem zbyt „kwieciste porównania”, ale do sedna: jest „ra” starsze niż języki PIE czy nie?!? Może używam nieprawidłowego określenia na „prastare ra” jako dawnego określenia na słońce (egipskiego Ra jednak i zawieszki „T” z KAK mam wbite w mózg).
Mogą być słowa w prasłowiańskim starsze niż R1a-M417, wspólne również dla innych ludów?
Uważam, że istotnym jest by dojść do jakichkolwiek wniosków, należy zacząć budować świat i sposób jego rozumienia taki jakim był w czasach, gdy żyli ci pradawni ludzie- a przynajmniej spróbować.
Nie neguję Pańskiej metody, zastanawiam się tylko czy ona w stanie zweryfikować to co opisałem w Rudra=ródR1a.
Na moment obecny nie przekonał mnie Pan. I posłużę się prostym słowem, które mi do Ra i ochry pasuje: rana.
o(c)HRa o(c)HRa+Nia !
A może błądzę?
Błądzić ludzką rzeczą jest. Mówią też, że „co dwie głowy…”.
Musimy uważać, by nie popaść w „spór akademicki”.
Przywołał Pan wiele cennych informacji dotyczących naszego pochodzenia. Z pewnością się przydadzą w próbach oddtwrzenia dróg rozprzestrzeniania się języków.
Trzeba sobie wpierw określić ramy czasowe powstania mowy oraz powstania poszczególnych nazw, rozumianych jako rzeczowniki (imiesłowy).
To, co mi się wydaje kluczowe w Pana rozumowaniu, to imię boga. Zakłada Pan zapewne, że Ra to egipska nazwa i że język egipski to nie PIE. Tak zrozumiałem (chyba, że byłem niezbyt uważny). Możliwe jednak, że imię boga pochodzi od innego ludu i powstało w innym czasie, niż zostało ono zapisane w Egipcie. Przekonany jestem, że przywołane, udokumentowane imię Ra jest wyjątkowo młode jak na wiek naszej Mowy.
Kolejnym krokiem powinno być oszacowanie czasu powstania Mowy. Tu rozbieżności w ocenach różnych specjalistów są ogromne, różniące się o rząd wielkości.
Kolejnym byłoby określenie czasu powstania języka PIE. Czy jest on tożsamy z czasem powstania Mowy, czy też jest kolejną fazą jej rozwoju. A może jezyk PIE jest kreolizacji mów wcześniejszych, powstałych niezależnie?
Nie rozumiem sugerowane przez Pana kolizyjności pomiędzy wskazanym przeze mnie praprardzeniem R a imieniem boga Ra. Wręcz przeciwnie, widzę w ich podobieństwie dowód na prawidłowość mojej interpretacji. Widzę też potwierdzenie hipotez zakładających zawędrowanie idei boga stwórcy do Egiptu od strony północnej lub północno-wschodniej.
Co do misterium. Niewątpliwie swoje święta nasi przodkowie obchodzili z większym zaangażowaniem. Wskazówki o tym należałoby szukać w przebrzmiałych już kulturach koczowników północy Ameryki Azji i Europy.
Nigdy nie ustalimy, czy w powstawaniu kultury przodków towarzyszył wszechobecny mistycyzm, czy też „zwykły behawioryzm”. Podstawowe odczucia wydają się mieć jednak pierwszeństwo. To strach przeszedł w bojaźń boską, głód w pokarm duchowy a stany zapalne w natchnienie. Obecne spostrzeżenia o profanacji postrzegam jako powrót do stanu wyjściowego. Zauważam natomiast ciągły trend sakralizacji. Obecne idee wywodzące się z nauk przyrodniczych są postrzegane jak dogmaty wiary: ocieplenie lub oziębienie klimatu, zasady prawidłowego żywienia, rozwój osobowości, normy społeczne. Sakralizacja zakłada istnienie nezmiennych zasad, wynikajacą z braku ich zrozumienia. Na zasadzie: ryby nie je się z użyciem noża, albo „mięso jest niezdrowe”.
Taka mała wstawka o filozofii wiary w naszej dyskusji nie zaszkodzi, bo może pomóc z zrozumieniu skojarzeń, które naszych przodków doprowadziły do zbudowania naszego języka.
《posłużę się prostym słowem, które mi do Ra i ochry pasuje: rana.
o(c)HRa o(c)HRa+Nia !》
Nie musi Pan tak ggłośno mówić. Jeszcze dobrze słyszę.?
RaNa – robić na, czyniąca.
Widać to w polskich słowach: runa, runo, ruń, ronić, Perrun – piorun (pierwszy stworzyciel), grom – krun (ku stworzeniu, tran, tron, kran itd.
W innych też widać: prana (siła stworzenia)
Dalej, słowa od praprardzenia: rab, praca, rąbać, robić, rodzić, ród, pręt, drut, prędkość, prawo, prawa (lewa), ręka, graba (łapa), rampa,
Itd…
@Stefan Urynowicz
„Zakłada Pan zapewne, że Ra to egipska nazwa i że język egipski to nie PIE.”
Wiem, że język egipski to NIE PIE (PIE to stepowi pasterze z Europy Wsch. najprawdopodobniej Sredny Stog lub coś wcześniej ze stepolasu)
I tak, poprzez RA – tego egipskiego twierdzę, że może to być słowo starsze niż samo określenie egipska boga i nie pochodzi z języka PIE (tym samym jest również starsze niż R1a-M417) i może się tyczyć słońca. I sugeruję że „zgubiliśmy” znaczenie tego słowa w PS (=PIE=prasłowiański), ale rdzeń został w wielu kluczowych słowach, które PIE używa, a związanych ze słońcem.
I tym samym, jeżeli Pańskie tłumaczenie rdzeni opiera się na PIE, to nie jest możliwe rozstrzygnięcie tą metodą sensu brzmienia mojego „Ra” – szefa szefów, czyli słońca.
I mam kłopot bo: rano, rana ochraniana ochrą jest żabą (też rana z łac.), której nie mogę przełknąć )).
Pana: ra- robić ba- być nijak mi nie pasują do magicznego słońca łowców, któremu wystarcza ba – być, a nie ra- robić. Możliwe, że coś przekręcam, ale nie „widzę” tego co Pan proponuje, a widzę „ra” (moje słońce) w słowach: ochra, rana, ranek, watra, chram… A może cała ta moja wykładnia jest do bani? – będę szukał jednak dalej ,bo sens mi się dobrze skleja (Rudra=ródR1a).
《ochra, rana, ranek, watra, chram》
Ra No – robić na, dwie sylaby
H’RaM, jedna sylaba
S”>S>H’
a” – am, an
o” – ą, om
S”Ro”/ZRa – cięciem czyniony, z robienia.
Ale już
H’Ra Ma – chronić ma, dwie sylaby.
Rdzeniem jest HR, do tego akcentowane.
Wa TRa – w ciemno, dwie sylaby
Rdzeń to TR występujący w słowach dotyczących czarnego, ciemnego. Natomiast akcent jest na Wa, czyli bycie jest sednem watry.
Co się tyczy Słońca, to:
SL”o” Ce – złote całe, żółte całe,
Dwie sylaby i SL” akcentowane. SL” to rdzeń powstały „z palenia”.
Chyba z tym TR się zagalopowałem. Muszę to jeszcze przemyśleć.
C”aR/TuR – czarny, kary, ciemny.
Samogłoska jest w środku sylaby.
TuR występuje w słowach: tur, tarpan, turnia, stora, kotara, turek, tarnina.
C”aR występuje w słowach: czarny, kary, czar, pieczara, kir.
Natomiast przy
TRa
samogloska jest na końcu sylaby. Nie wiem, czy to zmienia jej sens.
@QIAHADI
《nie „widzę” tego co Pan proponuje, a widzę „ra” (moje słońce)》
Zastanawia mnie, w jaki sposób miałoby dojść do skojarzenia dźwięku R ze Słońcem i nie widzę zależności.
Aby rozstrzygnąć tę kwestię trzeba by sprawdzić, czy w języku egipskim słowa zawierające sylabę lub spółgłoskę R kojarzone są ze Słońcem, światłem, ciepłem, ogniem, suszą. Najlepiej gdyby były to stare słowa egipskie, z okresu poprzedzającego stosowanie Ra jako imienia boga.
Dałoby to nam jakiś dowód na rozwój języka egipskiego niezależnie od języka PIE.
Jeśli jednak stare egipskie słowa zawierające sylabę Ra kojarzone były z jakimkolwiek działaniem, to jest to jakiś dowód na wpływy języka PIE na język egipski.
Z kolei kojarzenie obecnych słów egipskich zawierających sylabę Ra ze Słońcem, podczas braku takich skojarzeń w starych słowach, sugerowałoby wykorzystanie zapożyczonego z PIE imienia boga do tworzenia nowych egipskich słów.
Nie znam tego języka, więc ustalenie tego zajęłoby mi mnóstwo czasu.
Nie należy wykluczać równoległego powstania języków opartych na różnych skojarzeniach wobec dźwięków możliwych do wydania przez człowieka.
Dla naszej Mowy jako podstawowe wyodrebniłem skojarzenia dla pięciu czasowników:
R – robić
S”/C” – żąć, ciąć
L – palić
B – być
J – jąć.
W innych językach dla tych samych dźwięków skojarzenia mogą dotyczyć innych czasowników, a może nawet rzeczowników lub przymiotników. Mogą też jako prardzenie występować inne dźwięki, takie jak cmokanie, mlaskanie, kląskanie, słyszalne w mowie pigmejów.
Sugeruję, że to właśnie różnice w brzmieniu, a być może i w znaczeniu prardzeni poszczególnych mów decydują o rozpoznaniu ich, jako powstałych niezależnie od siebie.
Dlatego też jedno imię boga to za mało, by wnioskować na jego podstawie o niezależnym powstaniu języków.
Z tym TR to trzeć.
Ślepa uliczka to analizować —ć na końcu w bezokolicznikach. Bezkrytyczne analizowanie -RA na końcu prowadzi do widzenia Boga w wyrazach dziura, obora, chmara, chmura, wydra. Ograniczył by, się do starych rdzeni jednak, i nie analizował raczej nowych wyrazów jak kotara czy nie do końca rozpoznawanych jako nasze typu turnia – które występują w odosobnieniu raczej.
@QBA
《Ślepa uliczka to analizować —ć na końcu w bezokolicznikach》
Jeśli ć pojawiło się kiedyś na końcu słowa (w obecnym rozumieniu), to z jakiegoś powodu, gdyż było to zdanie naszych przodków.
To obecnie traktujemy je jako końcówkę. Pomijanie go w sylabizacji to błąd. Problem tkwi raczej w odtworzeniu drogi skojarzeń, wiodącej do dzisiejszego słowa.
Przy sylabizacji
C’
może być traktowane jako przyciszony prardzeń znaczący cięcie, lub jako dookreślnik oznaczający: to, co, całe, ciało.
Jako dookreślnik faktycznie sensu prazdania w rozumieniu dzisiejszych słów zbytnio nie zmienia. Dla przodków naszych jednak wartość konkretną w ich zdaniu mieć musiał. Inaczej nie byłby tak powszechnie stosowany.
@QBA
《Ograniczył by, się do starych rdzeni jednak, i nie analizował raczej nowych wyrazów jak kotara czy nie do końca rozpoznawanych jako nasze typu turnia – które występują w odosobnieniu raczej.》
Byłby to podstawowy błąd metodologii badań: arbitralne dobieranie materiału. Dopiero przekrojowy materiał badawczy pozwala na w miarę obiektywne wyciąganie wniosków.
Więcej: to analiza badanych słów powinna być podstawą określenia ich starszeństwa, gdyż intuicyjne ich ocenianie może zawieść, i często zawodzi.
Kotara. To nowe słowo? Na czym oparta jest ta ocena? A turnia?
Turnia w gwarze góralskiej występuje, co raczej przeczy jej nowości. Kotara obiła mi się o oczy w osiemnastowiecznych publikacjach, oraz szesnastowiecznych rękopisach. Nie potrafię sobie jednak przypomnieć konkretnych tekstów zawierających te słowa. Fakt, dwieście, czy pięćset lat dla polskiej mowy, to niedługo. Ale rzeczone słowa mogą być znacznie starsze.
Nie mogę się też oprzeć wrażeniu, że piętnastowieczni pisarze lepiej orientowali się w rdzeniach zawartych w używanych przez nich słowach.
Arbitralne dobieranie materiału – zgoda, jednak wg mnie ma sens analizować wyłącznie polskie rdzenne wyrazy, po udowodnieniu ich rdzenności, w otoczeniu słowiańskim (jęz. słowiańskich).
Co do ewolucji, to wg tego, co czytam i analizuję, wiele z tych rdzennych naszych rdzeni może mieć 20000 lat a nawet 40000. Wówczas nie było raczej kotar:) Te języki NIE MOGŁY się rozwinąć w 2000 lat, a nawet w 4000-5000.
Co do wyczucia języka – również zauważam u niektórych nadzwyczajne wyczucie języka, a u innych typową „pamięciówkę” i nie łączenie np. kołka, kolca i kolana z kołem, brak podświadomej analizy słów, nie mówiąc o świadomej.
@QBA
Prawdę mówiąc czas powstania prardzeni wskazałbym na czas powstania Mowy. Nie znam tego czasu.
Myślę, że próbą jego określenia byłoby porównanie wyselekcjonowanych prardzeni języka z narzędziami używanymi przez ludzi. Wytypowane tak narzedzia trzeba by znaleźć wśród pomników archeologicznych i sprawdzić ich datowanie fizyczne.
Raczej intuicyjnie wskazuję na narzędzia typu: tłuczony kamień i ostrzony ogniem kij. Kiedy takie narzędzia były stosowane?
Ups. Chyba do Pana datowania trzebaby dopisać zero.
Ra- Mieć-Ciąć,S(s)iec,Ryć- Ramie Ś-Ra Dnica to dwa – pa RA mieć
Kreować – Koło,COLO,Solo
Ob Ra cać Rylec -Oberysi-ryjący,stawiający okrągłe Grody – okres Ra-Ka-lub jak kto woli KaRa BA – do tej pory mamy mityczny zwrotnik Raka!
Jeszcze masz Stefan ŚRoDek -X środ -wymowie zanikana HRod- Hrad-czan.Przejście środka X punkt Środ to Jądro – JOn Drą ( trzęć ) JON To – świeci, żarzy bo coś WIRuje
Analiza musi docierać do prastarych rdzeni, występujących szeroko w języku. Jon tego nie spełnia. Jądro to jąć + trzeć,drzeć. Eng: entry. Typowo polskie, bo z j- na początku.
Qba -Sześć
Ra – Żar co je łączy?!
Nie tylko fleksja, fonetyka i utrata eteryczności wskutek wpływu czynników środowiskowych.
JęzykCzynu -Szósty – dopełnienie Koła
Ra -Żar to słowa, które posiadają wektory -jeden na zewnątrz Ra, Żar natomiast do środka YAo Do Ra.
To język matematyki starożytnych: O-Ya, B, G, D, Vmają konkretne wartości metamorficzne i o tym pisałem u Pana Czesława.
To jezyk sprawczy – to swoisty dualizm linearny odzwierciedlający NAszą Rzeczywsitość – a że z czasem eteryczność zanikła albo zatraciła się kosztem estetyki języka to spowodowało,że lingiwiści nie dopstrzegają tego co widzą matematycy.
Ra kreuje,koreluje – Ja Yestem, jest na zewnątrz, do próżni do pustki. Żar znów dąży do Osobliwości,do JA w środku, do układu współrzędnych i to ode mnie zależy ile ja jestem w stanie stworzyć wymiarów. Euklides.
H’Ariowie moglibyć pierwszymi rolnikami-szli do środka, Łowcy-StaroEuropejczycy wypełniali pustkę i w tym dualiźmie linearnym – Oni potrzebowali Żar,Ogień (a więc miejsca gdzie mogli się ogrzać w epoce lodowcowej,góry,Hari Hori, ich prowadziły Gwiazdy i musieli się znać na nawigacji) ,natomiast H’Ariowie pamiętając swoich przodków tworzyli struktury matematyczne oparte na Kole, wypełniając je strukturą od środka ku przestrzeni – bóstwo Solarne). Znaczenie PyRAmid ma wykładnię matematyczną i mogła być znana na długo nim mówi o tym oficy-jalna nauka. Spójrz – O-YA-B -G( Bogi)_, GeBe ( ziemia) – nie ma przypadków, że słowiańskie obiegadło(po kole) tak się zaczyna – to spuścizna dużo starszej cywilizacji.
To samo masz tu Q-ba – (wbrew pozorom, Ba, Barat, Baratai, Ra po Ba) – Ciąć,lub TR,DR- trzeć, wycierać, a wieć circ,sirc,) nie patrzcie tylko na rdzenie, ale na ich strukturę ciągów logicznych i sprawczych.
Odnosimy się do wielkiej kultury protoArio-Indo-Słowiańskiej -ważne aby coś wprowadzić w ruch,w wir,
Spójrzcie – Ra Pa Hel – Raphael – Rafael – Ramie Boga.
Wiele starozytnych słów zdewaluowano,zdeaktywowano, nadano im negatywny oddźwięk – wszyscy wiemy dlaczego!
RaBaLe
Rafale – Ramię Boga.
Świetne!
Kreować
KRe o WaC’
widoczne są trzy sylaby z akcentem na samotną samogłoskę. Ciekawe jaka społgloska, śpiewająca z samotną obcenie samogłoską uległa wyciszeniu?
Po wydzieleniu prardzeni mamy zapis
Ku Re O” By C(i)
w bezpośrednim odczycie: ku robieniu być.
Ryć
RyC’/Ry C(i)
w bezpośrednim odczycie: robić ciąć.
Koło
KoL”o
w bezpośrednim odczycie: ku paleniu.
Czyli kolistość, to skojarzenie wtórne od kołka, kolca (okrągłego, nie kolącego, bo to jeszcze dalsze skojarzenie).
Rylec
Ry LeC
Ry Le C(i)
w bezpośrednim odczycie: robić palić ciąć?
Czyli, to samo, co radło, lemiesz i pług, oraz podobnie do gleby, roli. Również w korelacji z polem i orką (oraniem).
Rak?
Ra Ku – robić ku?
Czy dlatego, że szczypce ma „z tyłu”? Czy też, że nimi robi?
Rak – ręka – operowanie ku sobie. Mógłbyć kiedyś rąk 🙂 ale chyba nie.
Mi wyszło, że najlepiej analizować wołacze -rozkazy, a nie bezokoliczniki, bo taka była (i jest) pierwotna funkcja języka – komunikacja organizacyjna i wykonawcza. Na drugim planie są inne funkcje (moja pobieżna obserwacja)
@QBA
《Mi wyszło, że najlepiej analizować wołacze -rozkazy, a nie bezokoliczniki, bo taka była (i jest) pierwotna funkcja języka – komunikacja organizacyjna i wykonawcza.》
Słuszne spostrzeżenie, ale jest pytanie: jak przy początkach mowy wyglądały wołacze?
Jeśli obecna maniera wydawania polecenia bezokolicznikiem (no, już robią!; pręciutko jedzie!) jest echem dawnych rozumień, to prardzeń z zasady należałoby traktować jednocześnie jako bezokolicznik i wołacz.
Tak, jak teraz, bez żadnych końcówek 🙂 Wszelkie końcówki i przyrostki zaciemniają znaczenie rdzenia, ale oddają czas, miejsce, kierunek i inne okoliczności. Należy je raczej analizować oddzielnie. Zapewne dzisiejsze sklejenia to ułatwienia, bo ja k by to wy gląd ał o ja k by się ta k pis ał o.
@QBA
Je – jedz, on je
Je” – ję, biorę, jem
Jo” – jedzcie, bierzecie, oni ją,
Z”e” – żę
Z”e – żnij, on że, tnie
Z”o” – żnijcie, oni żą
Jo”C’ – ją to, całe, ciało
Z”o”C’ – żą to, całe, ciało
Zauważy Pan, że jako prardzenie z rozkładania polskich słów pozostały mi sylaby/spółgloski. Jednakże przy ustalaniu skojarzeń do słów obecnie używanych należy się zastanowić nad każdą jego sylabą i każdą spółgłoską. Należy też porównywać słowa podobne z innych języków słowiańskich a następnie niesłowiańskich.
Wiem, że to ogrom wysiłku intelektualnego i czasu, ale działanie takie pozwala na bieżącą weryfikację wyników i ich wiekszą pewność. To tylko metodyka.
Jak do tej pory słowa z języków kentumowych jedynie potwierdzają moje hipotezy o ogromnej stabilności czasowej języka polskiego.
2-ga ważna uwaga: czyli jeszcze o ochrze.
Zdaniem skribhy (ja mu przytakuje)) ochra to słowo pochodzące od łowców i mająca związek z ochroną: o(c)HRa o(c)HRa+Nia !
czerwony proszek na: skó-ra oraz ra-na (wybaczcie mianowniki), czyli słuzył do garbowania skór i odkażająco na rany.
Użytkowanie ochry w obrządkach pogrzebowych nie jest cechą wyróżniającą wschodnioeuropejskich łowców-zbieraczy. Występuje we wczesnorolniczej kulturze natufijskiej (początkowo łowieckiej) na terenie współczesnego Izraela, Jordanii, Syrii i Iraku, datowanej na XI tys. p.n.e. Tak więc – jeśli ochra, to droga przez Bliski Wschód – niestety. Więcej: https://www.academia.edu/36995297/Znaczenie_ochry_w_spo%C5%82eczno%C5%9Bciach_kultury_natufijskiej
Ochra była używana przez neandertalczyków .Początki użytkowania ochry mogły być bardzo prozaiczne : np ochrona przed komarami .Komary reagują na temperaturę ciała ,na wydzielany pot ,takie pokrycie ciała mogło być pomocne .Komary nie atakują ludzi mających odpowiednią florę bakteryjną na skórze ,ochra mogła wspomagać rozwój tych bakterii .Jest też ale …samice komara prócz protein potrzebują także żelaza 😀 a może zadawalały się żelazem z ochry ? A proteiny dziabneły se na dziku czy innym łosiu .Tak czy siak pierwsze stosowanie ochry jak najbardziej mogło mieć harakter praktyczny a nie rytualny
Krótko wynika z mojego komentarza i Pana Sławka, że użytkowanie ochry nie jest żadnym dowodem na praindoeuropejskość czy słowiańskość. Dla porządku, u Natufijczyków mamy niezbity dowód na rytualne stosowanie ochry wcześniej niż na ziemiach polskich (Rydno – k. świderska).
Dolni Vestonice ,Morawy ,grób kobiecy sprzed 20 tyś lat ,przykryta kośćmi mamuta z wyrytymi znakami ,obsypana ochrą a w ręku miała 10 zębów lisa polarnego
I tak nie tylko w Europie znajdziemy starsze przykłady zastosowania ochry niż u wschodnioeuropejskich łowcy-zbieraczy, czyli nic wspólnego z obrzędem typowo słowiańskim: takim jest ciałopalenie!
Oczywiście, że tak! – w pełni zgoda.
Już neandertalczycy używali ochry w celach rytualnych. Pozwoliłem sobie w tej wypowiedzi, którą zacytowałem z bloga skribhy, wprowadzić pewne uporządkowanie czasowe, z określeniami (EHG,B-D, SS, KCS itd), które wiąże mi się ze słowiańska narracją. Znam tą ochrę natufijską. Tam na str. nr:16 eksperyment, który załatwia sprawę pochodzenia nazwy zmyślonej w wikipedii.
@Rudaweb, nie wierzę!
masz taki tekst o(c)HRa o(c)HRa+Nia ! – z komentarzem, że to jeszcze od łowców słowo, a nie że ono jest słowiańskie )), co nie znaczy że Słowianie go nie używali ))
toż za chwilę w kosmos wywalisz w kosmos: ochrę, ranę, ochronę, chram – chyba nie o to Ci chodzi, mam nadzieję.
Geckim wyjaśnieniem słowa ochra, można sobie co najwyżej korytarz pomalować na ładny świetlisty kolor.
ekperyment z natufisjką ochrą ze str 16!!!!!!!! dość południową imho, dowodzi, że ochra to nie żółty barwnik!
i popatrz tu co jeszcze bardziej na południu z ochrą (tą czerwoną) robią ludzie:
https://oddviser.com/namibia/opuwo/himba-tribe
tak robili i pradawni łowcy, bo ochra zapewnia nie tylko higienę ciała, ale i ochrania przed słońcem, estetycznie wygląda (no dyskusyjna ta teza 😉 ), ale również barwi skórę na czerwono jak słońce!
Teza że posypywano ochrą ciał w grobie jest nie do końca prawdziwa. Oni tą ochrę nosili na sobie! Są dwa wyróżnione miejsca (bezdyskusyjnie! 2): głowa i biodra (włosy i przepaska biodrowa, bo ją w 100% należy często czyścić. To jednoczęsnie 2 moje ulubione organy (zgadzam się tu aktorem i reżyserem Woody Allenem): 1-wszy jest symbolem płodność czyli trwania rodu, 2-gi mózg, czyli sens ludzkiego istnienia (po co oni trepanowali te czaszki, jedli mózg przodków czy wroga?, czemu ludzkie głowy przechowywali w chatach?)
Gliniany krzemu- były znane i bardzo dawno – ludzie Ochraniali się przede wszystkim przed Słońcem na Stepach, jeżeli tak-to szukałbym ogniwa pomiędzy zarostem a stopniowym jego zanikiem! Jakiś czynnik spowodował, że ewolucja pozbyła się części niepotrzebnego owłosienia ( rozdzielając na dobre drogę CzoŁoBiega,a Małpoludami – te wymarły)pozostały tylko małpy ale te w dżunglach mają owłosienie!
Chronienie pierwotnie było bliskie znaczeniowo karmieniu i w tym znaczeniu zachowało się na południu, a nie kryciu. Nie znaleziono pozasłowiańskich słów jednoznacznie powiązanych brzmieniem i znaczeniem z ochroną. Forma sprzed przestawki to chorna.
Mamy w greckie chrio (smarować), chrioma (maść, tynk), mamy grymas, może trzeba iść tym tropem? Jak brzmiałby rdzeń cHR po cofnięciu „ubezdźwięczenia”? ŻR??
A ja myślałem, że człowiek dlatego, że cały wiek żyje. Wiek, wieko, wieczność, wieczór, wieczerza, powieka. Li-co, li-czo, liczyć. Czo-ło, bo krzywe. Wiek jest późniejsze, niż bieg. Może i czołobieg?
Czo – wysokie
Ło – ogień
bieg – biegać ale w odniesieniu do czasu
Pozorny ruch słońca!
Ale Stefan i Qba
Oc Hra – Ochraniać – H’oc Hora – hoc występuje w języku kodowania – H zanika – pozostaje ochora – ochra
Góry chroniły!
B- G – Bo -mądrość Gi- czystość – odnosi się do słońca i Naszych Przodków
O – YA ( 0-1, + I -)
b,g,d,v – BO GI – GE BE ( ŚWIATYNIA ZIEMI, MATKI GEBEKLI TEPE)
Dziejowo Dzieci Bogów ! to dużo starsze pokłady, Słowianie odtworzyli w słowach stare prawa, stare dzieje.
@Aria
„glinian..” hematyt to tlenek, nazwa skojarzona z krwią (kolor)
właściwości odkażające ma: rana – (och)ra na
@Rudneck
„Mamy w greckie chrio (smarować), chrioma (maść, tynk)”
bomba, znaczy genialny i świetny przykład – znaczy blisko sensu ochry, bo nazywają Grecy maść pierwotnym lekiem, starym jak świat:
o(c)HRa o(c)HRa+Nia!
tylko pierwej sens zastosowania ochry, a później z niej maść! -bo inaczej medyczna maść zamieni się w kosmetykę i wylądujemy znów w żółtym greckim znaczeniu ))
Wniosek: oni używają słowa ochry wtórnie, gubiąc pierwotne znaczenie, bo ochra to również rytualna ochrona.
I tu znów genialnie Aria: ochra = hron, czyli pochodzi od bogów, bo bóg to góra=hura=hora= hron, czyli chroni z góry!
Hoc, jest zaimkiem – stąd w języku polskim, mamy samo H lub Ch – i to co piszesz bracie mam swoje odzwierciedlenie – Szron!
Ho-pla, Ho-pa to w górę, Hopi to ludzie gór, którzy budowali piętrowe domy z gliny!!!
Mówimy też ho,ho,ho – czyli coś wzniosłego!
Jeszcze jedno – Ad hoc – w łacinie – a to musiało zostać zaciągnięte wprost z języka tworzącego Sanskryt!
HOC – tyle co sarmackie, scytyjskie – Wać
dalej idąc drogą zawołania – mamy HOS SAN NA – czyli wysokie Słońce, lub bardziej Syn Oyca na wysokości, ( bo to co na NIebie to i na ziemi)
Łącze w tym momencie religie z funkcją Wiedzy Przyrodzonej.
Natomiast najciekawsze jest to, że przedszkolaki intuicyjnie wiedzą jakie dźwięki wydaje Zima – to jest bardzo ciekawe, i lingwiści i przyszli doktoranci powinni zbadać ten aspekt morficznej pamięci dźwięków naszych przodków.
SZ, CZ, Śs, Ż , Dź- krótkie energetyczne – czemu?dlaczego? akurat te – bo to dźwięki Natury – środowiska w jakim musieli przebywać Nasi Przodkowie.
One są wyuczone w drodze ewolucji wskutek zmian klimatu,
ale wcześniej funkcjonowała te 6 dźwięków, o których pisałem wcześniej, sprawczych, stwórczych – co jasno pokazuje, ciągłość i przechodzenie z jednego wymiaru w drugie.
Wnioski widać jak czarne na białym, dla mnie nie istnieje słowo przypadek co najwyżej mogę odmieniać przez przypadki.
Stefan Urynowicz
„Nigdy nie ustalimy, czy w powstawaniu kultury przodków towarzyszył wszechobecny mistycyzm, czy też „zwykły behawioryzm”. Podstawowe odczucia wydają się mieć jednak pierwszeństwo. To strach przeszedł w bojaźń boską, głód w pokarm duchowy a stany zapalne w natchnienie. ”
Tylko że przytoczona przez Pana opinia to typowy pogląd ewolucjonizmu w religioznawstwie. Abstrahując od tego, że nurt ten jak niemal cały ewolucjonizm i neodarwinizm to pokłosie zapotrzebowania na uwiarygodnienia zachodzących przemian gospodarczych i w konsekwencji społecznych oraz kulturowych w XIX /XX wieku) to nurt ten został obalony w obszarze religioznawstwa przez fenomenologów z Eliadem na czele.
Po wtóre co najważniejsze ta koncepcja powstała w umysłowości XIX wiecznych „zabiurkowych”, zachodnich religioznawców nie znajduje pokrycia w badaniach religioznawczych i etnograficznych. Tak jak idea „aryjskości i germańskości Niemców” koncepcja ta powstała na zapotrzebowanie określonych doktryn i paradygmatów.
@PORAY
《przytoczona przez Pana opinia to typowy pogląd ewolucjonizmu w religioznawstwie …
nurt ten został obalony w obszarze religioznawstwa przez fenomenologów》
Wymienił Pan wiele „niepodważalnych” określeń i „udowodnionych” teorii, powołując się przy tym na „autorytety”. Zwłaszcza stwierdzenie o „obaleniu” zdaje się mieć siłę decydującą w przeważeniu mojej interpretacji.
Zapewniam Pana, że wyszukane nazwy i „praca” zespołów badawczych nie czynią tematu zamkniętym.
A to z przynajmniej dwóch przyczyn. Po pierwsze, nierozsądnie jest ograniczć sobie horyzonty myślowe, pole badawcze na podstawie arbitralnej decyzji. Po drugie, jeśli „obalone” teorie lub hipotezy znajdują jakiekolwiek potwierdzenie, to zasadnym byłoby te relacje zbadać.
Obecne traktowanie przez wielu ludzi dostępnych informacji jako prawd oczywistych, traktuję jako pierwszy krok do sakralizacji. Po prostu rzeczy brane są „na wiarę”. Kolejnym krokiem jest potraktowanie ich jako niepodważalnych, udowodnionych, nie podlegajacych dyskusji. Kolejny krok, to nieumiejętność udowodnienia tych „prawd” i idące za tym stwierdzenia typu „bo tak jest i kończmy dyskusję”, co z kolei powoduje powstania tabu. Dalej pozostaje już nie wiara nawet, ale zwykła religia.
Nie bez znaczenia jest oczywiście stan zdrowia osoby przyjmującej „prawdy oczywiste”, jego inteligencja, wykształcenie i temperament. Zatem „zwykły behawioryzm” bierze udział w sakralizacji idei, i nie jest to udział minimalny, bo stany psychiczne decydują o dyskusji i przebiegu procesów poznawczych.
Pomijam w komentarzu niską reprezentatywność znalezionych dotąd próbek kopalnego DNA z Europy ze względu na rytuał ciałopalenia od 6 tys. p.n.e. między Balkanami a Bałtykiem oraz często niską jakość, która nie pozwala dokładnie wyróżnić mutacje. Poprzestanę tylko na dwóch wynikach. Pierwszy z pracy Mathiesona et al. 2017: R1 z Basenu Paryskiego z XII/XI tys. p.n.e. Drugi: człowiek z Villabruna o R1b z XII tys. p.n.e. Obie próbki starsze niż ukraińskie, na które często Skribha powołuje się jako młot na inaczej myślących. Z tych danych wynika, że R1 w zachodniej Europie byli wcześniej niż we wschodniej. Czy to jest logiczne, jeśli przyjmiemy początek dla R na ok. 25 tys. p.n.e. na południowej Syberii? Nie – wcześniej R powinna być we wschodniej Europie, ale z próbek kopalnych wynika obraz odmienny. To pod rozwagę dla fetyszyzujących próbki kopalne.
„Nie – wcześniej R powinna być we wschodniej Europie, ale z próbek kopalnych wynika obraz odmienny”
O którym rodzie chcesz pisać R1b czy R1a? – bo wszystkie próbki kopalne + analizy wynikające z proporcji przodków świadczą o wschodnioeuropejskim pochodzeniu R1a:
http://secher.bernard.free.fr/blog/public/2017_Mathieson_Figure2A.jpg (dostrzegasz tą mapę, bo jest ona z badania, które cytujesz?)
i porównaj z tym schematem – to kopalne aDNA R1a.
Z powyższych danych wynika że R1a była mutacją, która wystąpiła u łowców wschodnich (EHG)
co Malta boy? co z faktem, że R2 to Drawidowie?
powinno być gdzieś epicentrum tych wszystkich mutacji!
wg. genetyków R1a jest młodsza niż R1b, więc i obszar, który zajmowali ci łowcy powinien na logikę być mniejszy, nieprawdaż?
zgubiłem link do próbek kopalnych )):
http://homeland.ku.dk/CSS/images/R1_tree_sign.png
Jacy genetycy stwierdzili, że R1a jest młodsze od R1b? Nie znam takich prac, a przyjęta przez genetyków zasada tworzenia nazw haplogrup zakłada porządek alfabetyczny zgodny z czasem wyodrębnienia poszczególnych Y-DNA, czyli a jest przed b. Ponadto dotychczasowe badania wykazują, że R1a i R1b funkcjonowały nie tylko na stepach pontyjskich obok siebie. Próbki DNA z terenów Polski z epoki miedzi i brązu posiadają indoeuropejskie linie Y-DNA takie, jak R1+ (mężczyzna z Obłaczkowa koło Wrześni, datowany na lata 2865-2578 p.n.e.), R1a1a1-M417+ (mężczyzna z Łęk Małych nieopodal Kościana, datowany na 2286-2048 p.n.e. oraz dwaj mężczyźni z Rogalina k. Hrubieszowa, datowani na 1900-1615 p.n.e.), R1b1a1a2-M269 (trzej mężczyźni kultury pucharów dzwonowatych – KPDz – z miejscowości Samborzec w Małopolsce, datowani na 2400-2200 p.n.e.) oraz R1a1a1b1a2c-S24902 (mężczyzna z Gustorzyna na Kujawach, z lat 1953-1880 p.n.e.). Również starsze próbki z Ukrainy wykazują współwystępowanie obu haplogrup i analizy autosomalnego DNA wykonane dla tych próbek wykażą ich wschodnoeuropejskie pochodzenie (również dla R1b), bowiem zarejstrują genotyp ograniczony do 4-5 pokoleń ze względu na proces rekombinacji, któremu nie podlega materiał genetyczny analizowany w liniach ściśle matczynej i ojcowskiej. Testy atDNA stosuje się przy poszukiwaniu krewnych w linii bocznej, a nie przodków w liniach matczynych (mtDNA) i ojcowskich (Y-DNA). Będziemy więc mieli obraz środowiska, w którym dana „próbka” w danym czasie żyła, a nie skąd i kiedy przyszła. Takie zjawiska bada się poprzez sekwencjonowanie. W oparciu o nie zespół P. Underhilla w 2015 r. określił: „Cała analiza sekwencji chromosomu Y ośmiu osobników R1a i pięciu R1b sugeruje czas rozpadu ~ 25 000 (95% CI: 21 300-29 000) lat temu i czas koalescencji w zakresie R1a-M417 około 5800 (95% CI: 4800-6800) lat. Opierając się na rozkładach przestrzennych i wzorach różnorodności w obrębie kladu R1a-M420, szczególnie rzadkich gałęzi podstawowych wykrytych przede wszystkim w Iranie i wschodniej Turcji, dochodzimy do wniosku, że początkowe epizody różnicowania się haplogrup R1a prawdopodobnie wystąpiły w rejonie dzisiejszego Iranu” – https://www.nature.com/articles/ejhg201450.
Uważam za pewniejsze ustalenia takie jak Underhilla, bowiem analizy próbek kopalnych (zwłaszcza autosomalne) są obarczone zbyt wysoką ich niereprezentatywnością – o czym wielokrotnie pisałem i co przyznają sami archeogenomicy w zakresie Europy Środkowej.
Drawidowie nie mają tu nic do rzeczy, bo omawiamy Europę i Słowian.
„Jacy genetycy stwierdzili, że R1a jest młodsze od R1b? ” wróććććć i sssssałe powierze uszło puc))
Palnąłem piramidalną!! bzdurę, wycofać, zamazać, kasować:
fatal, total, mind error – delete! 😉
Wyjaśnię później, czas mi się skurczył ((
Rudra i Rudaweb mnie nie rozpieszcza w w tym wątku i słusznie. Od początku tego wpisu gubię linki,litery, całe myśli. Nie wykluczam, ani nie zaprzeczam, że ktoś podał mi tabletkę gwałtu )) W końcu tyle się dzieje i tak szybko w temacie Rudra=ródR1a…
Ale do rzeczy, czyli jeszcze raz:
„Nie – wcześniej R powinna być we wschodniej Europie, ale z próbek kopalnych wynika obraz odmienny”
O którym rodzie chcesz pisać R1b czy R1a? – bo wszystkie próbki kopalne + analizy wynikające z proporcji przodków świadczą o wschodnioeuropejskim pochodzeniu R1a:
http://secher.bernard.free.fr/blog/public/2017_Mathieson_Figure2A.jpg (dostrzegasz tą mapę (EHG!), bo jest ona z badania, które cytujesz?)
i porównaj z tym schematem – to kopalne aDNA R1a:
http://homeland.ku.dk/CSS/images/R1_tree_sign.png
Z powyższych danych wynika że R1a była mutacją, która wystąpiła u łowców wschodnich (EHG)
Co z Malta boy? Co z faktem, że R2 to Drawidowie?
Powinno być gdzieś epicentrum tych wszystkich mutacji!
{{ wg. genetyków R1a jest młodsza niż R1b}}, więc i obszar, który zajmowali ci łowcy powinien na logikę być mniejszy, nieprawdaż?
Wiadomo co wiadomo (np. tu: https://www.yfull.com/tree/R1a/ i https://www.yfull.com/tree/r1b/ ), a bzdura napisana jest faktem )).
Brakuje 1-go słowa: {{ wg. genetyków R1a jest młodsza rozwojem!! niż R1b}} i też zapewne słowa określenie „młodsza rozwojem” powinienem tak napisać, jak obok, bo to pewien skrót i uproszczenie sensu pewnego obrazka (łatwiej mi się nimi myśli). Mutacje roznoszące R1b roznoszące ten ród po świecie, występują generalnie wcześniej!! i szerzej niż R1a. Czyżby początkowo ród R1a był mniej liczny i albo zepchnięty warunkami do jednej niszy?
Widać to choćby tu:
https://1.bp.blogspot.com/-SraghTWWesw/WwjVhEmDI0I/AAAAAAAAG20/dRjZ9hCo39MV_6MdSrrjNkoCiYgDShizwCLcBGAs/s1600/Zeng_etal_Fig6.png
(obrazek pochodzi stąd: http://eurogenes.blogspot.com/2018/05/cultural-hitchhiking-and-competition.html )
================
Co do palenia. Proszę Cię rudaweb przemyśl sprawę: dlaczego R1a pali się w mezolicie w Polsce (i w Niemczech, i w Skandynawii) oraz na Bałkanach, a w Europie wschodniej tylko ochry używa w trakcie pochówków( w E. wsch. z mezolitu R1a znajdują)?
Ja bez gruntownych wyjaśnień tej tezy nie łykam (brak drewna nie jest argumentem, bo środek i wsch Europy w mezolicie miał takie same ilości drewna, a tylko w środkowej E. palili się ci z R1a).
Myślę, że musiałbym grzebnąć w ruskim necie i znaleźć opracowanie wschodniej Europie na miarę tego z terenów Niemiec, Polski i Skandynawii, gdzie podają, że ciałopalny obrządek był stosowany w < 10% przypadków.
Odpowiem tylko w zakresie ciałopalenia, bowiem inne wątki w Twoim najnowszym komentarzu zostały skomentowane przeze mnie wcześniej i teraz nie odpowiedziałeś na te moje uwagi.
W mezolicie ciałopalenie w Polsce to ok. 25 proc. pochówków. W naddunajskim kręgu k. Lepenski Vir jeszcze więcej. 10 proc. to Niemcy i południowa Skandynawia (Dania i Skania). Najstarsze próbki R1a z Ukrainy są dla terenów stepowych, a nie ze strefy leśnej (np. dzisiejsza Białoruś). Cytat z mojego artykułu (http://rudaweb.pl/index.php/2018/10/30/zasieg-sily-ognia/): W pracy „Obrządek pogrzebowy łowców-zbieraczy epoki kamienia w południowej Skandynawii i na Niżu Środkowoeuropejskim” […] Bugajska ustaliła, że „pochówki ciałopalne pojawiają się już w najstarszym mezolicie, na co wskazują datowania 14c pochówków z Mszana w Polsce (8890 ±180 bp– 8100 ±70 bp) oraz z Hammelev (8980 ±80 bp, 8760 ±37 bp) w Danii (tab. 9). Na środkowy mezolit można datować przynajmniej pięć ciałopalnych grobów: Coswig (7920 ±45 bp) w Niemczech, Pomorsko (7740 ±100 bp) w Polsce oraz dwa groby z Gøngehusvej (6530 ±60 bp) i jeden z Boldbaner w Vedbæk na Zelandii. Najmłodszą datę, przypadającą na późny mezolit, uzyskano dla grobu nr 11 w Skateholm i (6290 ±90 bp, tab. 9). Pozostałe skandynawskie groby ciałopalne […] są ogólnie datowane na kulturę Kongemose lub Ertebølle. Z pogranicza środkowego i późnego mezolitu pochodzi prawdopodobnie też przepalona czaszka z Wieliszewa”. Nadbałtyckie pochówki ciałopalne z mezolitu w większości są pochówkami wtórnymi, tzn. kremacja odbywała się poza jamą grobową, do której złożono już wybrane, przepalone szczątki ludzkie. Ciałopalenie w basenie Bałtyku było więc kultywowane przez cały mezolit. Co ciekawe, w tym wczesnym okresie ziemie polskie wyróżniają się większym natężeniem tego obrządku, bo tylko u nas taki charakter ma aż 25 proc. mogił. Jak zauważył Filip Marciniak w „Analizie przestrzennej, statystycznej i typologiczno-porównawczej materiałów krzemiennych ze stanowiska mezolitycznego w miejscowości Mszana, gm. Brodnica”: „Holocen wyznacza nowy etap przemian środowiska w basenie Morza Bałtyckiego, zachodzących na skutek stopniowego ocieplenia klimatu, przez co lasy zastępowały plejstoceńską tundrę i laso-tundrę. Analizy palynologiczne oraz zachowane makroszczątki wskazują już w Preborealu, a później w Borealu: 9 700–8 000 BP (Schild 1996) na obecność sosny i brzozy. Atlantyckie optimum klimatyczne spowodowało przewagę drzew liściastych: leszczyny, wiązu, dębu czy olchy”. W tym okresie na naszych ziemiach powstały więc duże kompleksy leśne dostarczające odpowiednią ilość drewna konieczną do kremacji. Zgodnie ze współczesnymi danymi – dla tych kremacji w Indiach, które prowadzą do spopielenia ciała poza najgrubszymi kośćmi – na jeden stos potrzeba ok. 250 kg kłód czy konarów. Autor „Analizy…” podkreślił, że „Unikatowe w skali europejskiej […] cmentarzysko z Mszana […] dokumentuje istnienie złożonego rytuału ze stosowaniem ognia […]”. Teraz dla Bałkanów z tego samego artykułu: „Bałkańskie mogiły ciałopalne pochodzą z Vlasac w Serbii nad Dunajem. Zespół Duszana Boricia, w publikacji „Late Mesolithic lifeways and deathways at Vlasac Serbia”, na 23. stanowiskach zidentyfikował 9 przypadków ciałopalenia, czyli na tym mezolitycznym osiedlu mamy statystycznie częstotliwość przewyższającą nawet typową dla ziem polskich”. Kawa na ławę wiele miesięcy temu wyjaśniłem więc – łącznie z przyczynami naturalnymi, sprzyjającymi na określonym terenie stosowaniu kremacji (powtórzę fragment cytatu z powyżej: „nowy etap przemian środowiska w basenie Morza Bałtyckiego, zachodzących na skutek stopniowego ocieplenia klimatu, przez co lasy zastępowały plejstoceńską tundrę i laso-tundrę”).
Nie wiem co tu jeszcze tłumaczyć.
Ok Gospodarzu!
Prosisz masz, sorry!
Musiałem pierwej sprostowanie, by dyskusja sensu nabrała. I postaram się po tej wypowiedzi już nie wałkować tematu, bo skoro nie chcesz dyskutować o faktach, chociaż przeczytaj i sprawdź obrazki, proszę:
1/ nie neguję wspólnego przebywania R1b i R1a poza
stepem
2/ neguję fakt pobytu R1a w mezolicie na terenach Europy środkowej aż do czasu migracji Sznurowców, którzy byli R1a-Z645 (i mieli pochodzenie EHG)
Fernandes i tow
https://www.nature.com/articles/s41598-018-33067-w
Bo w mezolicie byli tam WHG: R1b oraz I2a
co widać np. tutaj – Narwa :
https://1.bp.blogspot.com/-SraghTWWesw/WwjVhEmDI0I/AAAAAAAAG20/dRjZ9hCo39MV_6MdSrrjNkoCiYgDShizwCLcBGAs/s1600/Zeng_etal_Fig6.png
3/Jestem cieńki bolek z genetyki, znaczy zupełny burak, ale:
3/1 z przyczyn pana Podgórnego (Underhill’a 😉 nie 1-szy raz zrobił się kwas. Nie chce mi się nawet tego linkować.
3/2 https://www.nature.com/articles/ejhg201450
to cytowane przez Ciebie opracowanie, a w nim:
„Using a panel of 16 244 male subjects from 126 populations sampled across Eurasia, we identified 2923 R1a-M420 Y-chromosomes and analyzed them to a highly granular phylogeographic resolution.”
google translator (gt):
Korzystając z panelu 16 244 mężczyzn z 126 populacji pobranych w całej Eurazji, zidentyfikowaliśmy 2923 chromosomy Y R1a-M420 i przeanalizowaliśmy je pod kątem wysoce ziarnistej rozdzielczości filogeograficznej”
==========
więc, to badanie z genetyki populacyjnej, dalej nie chciało mi się czytać, więc skoczyłem do:
==========
wniosków z badania
„Our phylogeographic data lead us to conclude that the initial episodes of R1a-M420 diversification occurred in the vicinity of Iran and Eastern Turkey, and we estimate that diversification downstream of M417/Page7 occurred ∼5800 years ago.”
gt:
„Nasze dane filogeograficzne prowadzą nas do wniosku, że początkowe epizody dywersyfikacji R1a-M420 wystąpiły w pobliżu Iranu i wschodniej Turcji, i szacujemy, że dywersyfikacja poniżej M417 miała miejsce około 5800 lat temu.”
======
M420 to po prostu R1a, np Domen na historykach (gdyby ktoś miał wątpliwości) :
http://www.historycy.org/index.php?showtopic=134316
teraz geografia (pogranicze Iran/Turcja wsch)
https://mapy.net.pl/mapa-scienna-bliskiego-wschodu-polityczna-mi/703
hihi, co do geografii to Podgórny sugeruje Kaukaz!
czyli R1a wg niego jest w 100% CHG, upsss
bo ~20 tys ybp to wiek R1a, a to jak wiemy czas (40-10tys ybp) łowców zbieraczy, którzy napierają na Euroazję.
By zobrazować łowców, to jeszcze raz „moja i twoja” mapka z łowcami
http://secher.bernard.free.fr/blog/public/2017_Mathieson_Figure2A.jpg
Ta teoria Podgórnego (dalej Budka Suflera) jest jak film, tani klasy B, facet się pałęta w nim, w nieciekawym tle – potrzebna jest i budka i sufler, bo ja się już totalnie pogubiłem.
3/3 „However, our data do not enable us to directly ascribe the patterns of R1a geographic spread to specific prehistoric cultures or more recent demographic events”
gt:
„jednak nasze dane nie pozwalają nam bezpośrednio przypisać wzorców rozprzestrzeniania geograficznego R1a do konkretnych prehistorycznych kultur lub nowszych wydarzeń demograficznych”
i tu się z Podgórnym zgodzę bo jak się naplecie bzdur i nonsensów (bo kasę trza z grant’a wydoić), to czasem uda się jakiś trzeźwy wniosek z tego bełkotu wyciągnąć, by inni w te opary absurdu już nie brnęli. Zabezpiecza sobie facet taką niszę intelektualną, obfitą w dochody, imho ))
4/ Co Ty chcesz zanegować w świetle moich powyższych wypocin:
realne badanie kopalnego DNA Fernanades i tow. czyli ten obrazek:
https://www.nature.com/articles/s41598-018-33067-w/figures/5
(są w nim chłopcy z R1a-Z645 z EHG, „z którymi się minęliśmy”, do których Ty się też odwołujesz)
czy też „wyjątkowej wartości” opracowanie Podgórnego?!?
i proszę, zerknij jeszcze raz tu:
https://1.bp.blogspot.com/-SraghTWWesw/WwjVhEmDI0I/AAAAAAAAG20/dRjZ9hCo39MV_6MdSrrjNkoCiYgDShizwCLcBGAs/s1600/Zeng_etal_Fig6.png
polecam: Neolitic Anatoli kontra Anatolia_Neolitic z Fernadeza:
https://www.nature.com/articles/s41598-018-33067-w/figures/5
sic!
Drogi Quahadi!
„Co ty chcesz zanegować?” – neguję wyciąganie ostatecznych wniosków o dziejach populacji ludzkich na podstawie analiz DNA kopalnego, ponieważ dane są z natury niekompletne, szczególnie dla Europy Śr. od mezolitu do Średniowiecza. Nic tego nie zmieni dopóki nie zostanie opracowana technologia do pozyskiwania DNA ze spalonych szczątków. Poza tym istnieją też uwarunkowania klimatyczne i glebowe sprzyjające zachowaniu materiału biologicznego w danym rejonie geograficznym – suchy klimat jest na pewno przyjaźniejszy od wilgotnego itp. Można by dodać jeszcze kilka innych powodów dla których próbki kopalnego DNA są niereprezentatywne, ale samo ciałopalenie wystarczy. Bowiem dla Europy Śr. z tego powodu mamy olbrzymi margines błędu – 25 proc. i więcej. Doskonale wiadomo, że dla R1a mamy próbki incydentalne, jako skutek np. stepowienia Europy w okresie k.ceramiki sznurowej (które spowodowało dominację obrządku inhumacyjnego – brak drewna na stosy) czy utonięcia w bagnie wojów poległych pod Dołężą (niemożność wydobycia ciał, by skremować je zgodnie z tradycją). W tej sytuacji na dziś obiektywny obraz może dać jedynie genetyka populacyjna. Dlatego czytam opracowania kopalnego DNA z zaciekawieniem, ale bez nabożności nakazującej zmieniać wnioski wypływające z genetyki populacyjnej – zwłaszcza przedstawiane przez niewątpliwych fachowców.
Praca, której nie chciało Ci się czytać, jest dziełem zespołu w składzie: Peter A Underhill, G David Poznik, Siiri Rootsi, Mari Järve, Alice A Lin, Jianbin Wang, Ben Passarelli, Jad Kanbar, Natalie M Myres, Roy J King, Julie Di Cristofaro, Hovhannes Sahakyan, Doron M Behar, Alena Kushniarevich, Jelena Šarac, Tena Šaric, Pavao Rudan, Ajai Kumar Pathak, Gyaneshwer Chaubey, Viola Grugni, Ornella Semino, Levon Yepiskoposyan, Ardeshir Bahmanimehr, Shirin Farjadian, Oleg Balanovsky, Elza K Khusnutdinova, Rene J Herrera, Jacques Chiaroni, Carlos D Bustamante, Stephen R Quake, Toomas Kivisild & Richard Villems.
„Podgórny” – szef tego zespołu badaczy, niegodnych Twojej inteligencji, to profesor Peter Underhill „a Senior Research Scientist in the Department of Genetics at Stanford University School of Medicine where he has worked since 1990. His research involves the molecular analysis of human DNA sequence variation in human populations. He has been doing leading research on human Y chromosome diversification since 1992. In 1995 he co-invented DHPLC technology with Peter J. Oefner, which greatly accelerated the discovery of genetic markers on the human Y chromosome”.
I to by było na tyle…
@rudaweb
O genetyce populacyjne opartej o współczesne DNA, czyli jak przerobić badanie Podgórnego, na Twoich oczach, na statystyczny szum.
Zmieniając deczko cytowaną poprzedni treść badania:
===
„korzystając z panelu 20 000 mężczyzn z 140 populacji pobranych w całej Eurazji, zidentyfikowaliśmy 3500 chromosomy Y R1a-M420”
===
i pobierając próbki od zupełnie innych!! facetów (z innym Peselem), innych populacji!! niż te z badania Podgórnego, otrzymujemy sporą dawkę próbek z R1a-M420.
Wykonujemy więc tak samo statystycznie poprawne zasysanie danych do badania, jednak statystyka powoduje, że są to fizycznie inni goście, z innych okolic (niż Ci od Podgórnego, bo tylko do takich mamy dostęp!!)
Następnie poprzez genetyczny kogiel-mogiel jaki wyczyniamy z tymi próbkami , otrzymujemy statystyczne wyniki odczytów, które musimy zaprezentować.
===
„Nasze dane filogeograficzne prowadzą nas do wniosku, że początkowe epizody dywersyfikacji R1a-M420 wystąpiły w pobliżu Uralu i Morza Kaspijskiego, i szacujemy, że dywersyfikacja poniżej M417 miała miejsce około 6000 lat temu.”
Jedyne co w tym badaniu Podgórnego i moim (hipotetycznym) ma sens, to fakt, że R1a-M417 ma ok 6000 lat ( i fakt ten w cale nie potwierdza tezy o Kaukazie, czy np o (G)Uralu )
Następnie stawiamy jeszcze jeden powszechnie znany wniosek:
„„jednak nasze dane nie pozwalają nam bezpośrednio przypisać wzorców rozprzestrzeniania geograficznego R1a do konkretnych prehistorycznych kultur lub nowszych wydarzeń demograficznych”
I wszyscy go zaakceptują, bo wszyscy mają świadomość, że badacz zna drogę DNA (którego użył do badania) tylko od momentu i miejsca pobrania (żyjące jest to DNA) do laboratorium.
Droga nie jest zapisana w genach, w genach zapisane są tylko kolejne mutacje.
Każdy realny osobnik, ma zapisaną w swoich genach, tylko jedną, konkretną gałąź, linię rozwoju hg R1a, która symbolizuje historię jego ojców zstępującą (jeśli stare jest na górze) po linii czasu do dnia dzisiejszego.
W badaniu współczesnego DNA nie ma „populacji duchów”, czyli rodów które wyginęły, a mogłyby wnieść sporo w naszą wiedzę o historycznych migracjach (np. R1a z Kotliny Tarymskiej – to chyba ślepa uliczka, mylę się?).
Nie dowiemy się różnież nic o historycznej liczebności, konkretnych gałęzi rodu R1a, bo np. skasowała je wojna i dżuma, i do dnia dzisiejszego przetrwały wątłe liczebnie niedobitki
I ostatecznie badanie to będzie obarczone sporym statystycznym błędem (kwestia pobierania próbek).
Słowem generujemy szum informacyjny.
Kopalne DNA zaś, to historia słabo czytelna, z ogromnymi lukami (brak pradawnych próbek), ale taka która realnie się wydarzyła. A miejsca znalezienia owego DNA, pozwalają śledzić rzeczywiste migracje. Badania pradawnego dna obejmuje wszystkie populacje w tym również duchy (czyli te mutacje, których linie nie dotrwały do dzisiejszych czasów – wymarły)
Kopalne DNA jest również przyporządkowane przez archeologów do konkretnych kultur archeologicznych, posiada odpowiednie datowanie, które wykonane jest w sposób zupełnie niezależny od tego genetycznego.
I tu już możemy mówić od drodze: do A do B z odpowiednią strzałką (kierunkiem) – w efekcie otrzymujemy właściwy wektor migracji.
I tu znajdujemy kluczowe momenty w historii rodu (np.R1a -Z645 KSC i późniejsze oddzielenie się Ariów): archeologia + mutacje, to tu możemy wyróżnić fale migracji w przestrzeni i w czasie.
aDNA prowadzi również do sensownych poszukiwań jeśli chodzi o przodków i proporcje w jakich się mieszali (ech…)
I to tu możemy prowadzić analizy autosomalne przedstawiane porzez statystyczne obrazowanie wyników podstawie PCA, porównując żyjące w danym przedziale czasowym populacje.
np.: https://drive.google.com/file/d/0B9o3EYTdM8lQTzRYN3NaT0hvaGs/view
Czerwone gwiazdki to CHG, jasno-filetowe kwadraty to EHG (przez puste fioletowe kwadraty N(ordic)HG do ciemno-filoetowych kwadratów WHG)
I dlatego nie da się na poważnie brać pod uwagę wyników jakie uzyskał Podgórny. Szum informacyjny
ps.
Na tym PCA widać również, że KSC i Jamowcy to 2 różne ludy (Y-dna uzupełnia: 2 różne rody!) Są podobni? Tak są na tle innych, charakterystycznych dala owego czasu populacji KCS + Jamowcy to inny, obcy zbiór, który jednak łatwo rozdziela się na dwa odrębne podzbiory.
Pozornie wszystko się zgadza, ale nadal nie ma wytłumaczenia drogi dojścia R1 do Europy, bowiem dane z próbek kopalnych wskazują, że R1+ i R1b były we Francji i we Włoszech ok. 12 tys. lat p.n.e., natomiast na Ukrainie ponad 3 tys. lat później (przy czym R1b wykryto 1 tys. wcześniej w Serbii). Z kolei R+ to środkowa Azja ponad 25 tys. p.n.e. Z próbek kopalnych wynika więc, że droga była następująca: Syberia>Europa Zach.>Ukraina stepowa. Jeśli nie mamy świadectw używania statków powietrznych w paleolicie, to nie mamy wytłumaczenia takiej trasy. Czyli tak naprawdę nie wiemy jaką drogą R1 trafili do Europy – ani droga północna, ani południowa nie mają potwierdzenia. Z badania Underhilla wynika, że rejonem przejścia był Iran. Mało tego – w pierwszym opracowaniu z 2009 r. stwierdzono najstarsze europejskie ślady R1a w Polsce, Słowacji i na Krecie, korespondujące z wiekiem próbek włoskiej i francuskiej. Obecnie rozważa się równoczesne drogi: a) przez stepy pontyjskie, b) przez Anatolię (Bosfor i M. Marmara powstały ok. 5.6 tys. p.n.e. – wcześniej było lądowe przejście). Jednak stan przeanalizowanych i odkrytych próbek DNA wyklucza obie drogi, a biorąc pod uwagę Kretę i Włochy rysuje trzecią możliwość – przez M. Śródziemne. Tyle na dziś wynika z próbek kopalnych – czyli nic pewnego. Ponadto operujemy próbkami z rejonów i czasów – gdzie i kiedy nie było ciałopalenia. Jeśli więc w tak przyjaznych okolicznościach mamy powiększający się chaos, to co dopiero możemy powiedzieć o wiarygodności tej metody dla Europy śr., od mezolitu stosującej ciałopalenie. W tej sytuacji jedynie wnioski z sekwencjonowania układają się w logiczną całość. Natomiast dla naszych ziem archeogenomika (próbki kopalne) zaczyna sprawdzać się od zmiany dominującego obrządku pogrzebowego, czyli od „sznurowców”, ale wcale nie dlatego, że masowo wdarli się oni do Europy śr., tylko dlatego, że nie palili swojego DNA, co czynili ich przodkowie przed masowym stepowieniem Niżu Polskiego.
Nie uwzględnianie warunków kulturowych (rytuał pogrzebowy), które z kolei podlegają ciśnieniu natury (zmiany klimatu>zmiany w zalesieniu), a poleganie wyłącznie na przebadanych próbkach kopalnych prowadzi do takiego obrazu jak „przelot” z Syberii do Francji, następnie „trójskok” Włochy>Serbia>Ukraina, by ostatecznie wylądować w Polsce, która od dawna już była zamieszkała, równinna i uprawiana rolniczo, a więc łatwo dostępna i atrakcyjna dla wszystkich wędrujących łowców czy koczowników. Przed takimi właśnie absurdami „fetyszu kopalnego DNA” przestrzegam.
Mógłbym jeszcze odnosić się do wątpliwej wagi autosomalnego DNA w zakresie identyfikowania etnosów, ale szkoda prądu przy powyższych istotniejszych zastrzeżeniach.
@Rudaweb
„ale nadal nie ma wytłumaczenia drogi dojścia R1 do Europy, bowiem dane z próbek kopalnych wskazują, że R1+ i R1b były we Francji i we Włoszech ok. 12 tys. lat p.n.e., natomiast na Ukrainie ponad 3 tys. lat później (przy czym R1b wykryto 1 tys. wcześniej w Serbii). Z kolei R+ to środkowa Azja ponad 25 tys. p.n.e.”
Wybacz, nie kapuję Twojego sposobu rozumowania w kontekście słowiańskich poszukiwań!?
Oczywiście początki hg R są istotne i mają swoje korzenie w łowcach, ale chyba znamy (kierunek) wektor parcia łowców – i mnie ta wiedza wystarcza.
Oczywiście, że ważne jest skąd się wzięła R1a, nie to jest istotą poszukiwań (chodzi mi o jej początki) tylko historia R1a-M417.
Potrzebujemy ogromnej migracji ludności, podpartej gospodarką (=pasterstwo), która spowoduje zmianę kulturową i językową!!, czyli:
https://3.bp.blogspot.com/-gYHk8ckB7DQ/XDi1YOl7efI/AAAAAAAAHbA/EHIeYYhaFUQhyIx393tjFOLYLL-bIa5vwCLcBGAs/s1600/Corded_influences_in_the_west.png
I oczywistym jest, że korzenie R1a-M417 (a dokładnie R1a-Z645) wyrastają z łowców-zbieraczy. A jak dokładnie: gdzie, kiedy? – dowiemy się! )). Twierdzę, że EHG.
I na 100% ci łowcy-zbieracze są ważni, bo Sznurowcy po części napierają na obszar, który oni zajmują, czyli PIE trafia na język przodków od których się wywodzi (EHG!). Trzeba zauważyć taką interakcję.
Ale w moim rozumieniu sprawy skupić się należy na Z645 i od nich wystartować (sensowne uproszenie sprawy), a nie śledzić długą i nudną pałę rodu R1a, która zapodaje kamerton, dopiero gdy jedno jego ramię rozwija się w M417 historia nabiera rumieńców, a nas interesują w szczególności czterozębne widły (Z645) które wysuwają się w stronę rysunku linkowanego powyżej, które widziemy np.tutaj:
https://1.bp.blogspot.com/-SraghTWWesw/WwjVhEmDI0I/AAAAAAAAG20/dRjZ9hCo39MV_6MdSrrjNkoCiYgDShizwCLcBGAs/s1600/Zeng_etal_Fig6.png
Słowem co mię droga hg R, na świat nam znany, obchodzi, jak my nie możemy dogadać się jaką drogą szli ci R1a-M417!? – a dowody są o wiele bardziej przejrzyste, znane i czytelne.
To puzzle! Ustawiam kolejne kawałki układanki, od miejsca które widzę i rozumiem:
M417 , step- Sredny Stog, PIE=PS, Sznurowcy, po nich Ariowie, Sintastha, AIT (inwazja na Indie), bramini, RigVeda itd Obrazek rozchodzi się nie liniowo, ale jak fala po powierzchni, na wszystkie strony.
W ten sposób działając, znaczy układając „puzzle”, niektóre elementy „same wskoczą” w obrazek (nie muszę ich kojarzyć z obrazkiem, ale tylko one będą pasować do sąsiadujących- absurdalne, nieprawdaż? – ale sens ma), czyli same zazębią się w układany obraz, a niektóre dalej będą czekać na ułożenie, bo nie widzę kontynuacji obrazka w czasie i przestrzeni!
pzdr
Stefan Urynowicz
tylko że ja nie piszę o bliżej nie określonej abstrakcji tylko o konkretnych koncepcjach religioznawczych, które zostały obalone przez badania. Te pomysły Panów opisujących religie zza biurka mają się nijak do religii i etnosów które opisywali. Obawiam się, że bardziej dosadnie nie jestem tego w stanie Panu wyłożyć. Dla jednych 2+2 =4 dla innych 22, więc dyskutować nie ma nad czym, może jedynie nad tym jak w ujęciu przemian cywilizacyjnych, doszło do zmanipulowania wiedzy. W wielu dziedzinach nauk dochodzi do zmiany definicji, relatywizacji pojęć, nie dlatego aby nad tym dyskutować, lecz zmieniać autorytarnie pogląd na otaczającą nas rzeczywistość. Zmaga się Pan z tym na polu językoznawstwa, chwała Panu za to, ale obawiam się, że nie dostrzega Pan tego w obszarze religioznawstwa.
@PORAY
Moją piętą achillesową jest nabycie wiedzy religioznawczej z „jedynego słusznego źródła”, owocujące święceniami bardzo niskiego stopnia.
Z pewnością moje postrzeganie tematów religijnych zostało przez to doświadczenie życiowe ukierunkowane.
Jednakże w kwestii sakralizacji dnia powszedniego obserwację prowadzę w żywym społeczeństwie, oczywiście w interakcji.
Bezsprzecznie: im głupszy osobnik, tym bardziej jego „prawdy” są niepodważalne. W istocie są one dla niego święte i gotów jest on użyć siły w ich obronie. Wiele wysiłku wymaga tłumaczenie takiemu osobnikowi realiów, a i te wysiłki często okazują się daremne. To można już potraktować jak fanatyzm.
Nie chcę być postrzegany jak taki osobnik, ale badania religii dotyczyły już istniejących, skrystalizowanych wyobrażeń.
Badania dotyczące powstanie takich wyobrażeń nie są mi znane. Jeśli ma Pan o nich widzę, byłbym wdzieczny za ich przywołanie.
Wnioskując z rozmów ze współczesnymi mniemam, że wyobrażenia te wynikają ze stanów emocjonalnych osobnika poznającego rzeczywistość.
Fakt, że to bardzo ogólne stwierdzenie, ale pozwala na ujawnienie nawet wśród absolwentów wyższych uczelni zwykłych dewotów. To oni są nośnikiem i utrwalaczem „prawd oczywistych” i wcale nie jest ich mało. Wielu z nich uważa się za specjalistów w określonych dziedzinach.
Ten typ specjalistów wie „co jest niemożliwe”, czego „się nie da zrobić”. Sprawdzałem: robiłem i się dało.
To właśnie, według mnie, ludzkie emocje i fundamentowane na nich przekonania są podstawą powstawania religii.
Wskazywanie autorytetów, to w rzeczy samej personalizacja przekonań, wystawianie idoli. Od uosobienia do czci mały krok i wiedzą o tym socjotechnicy kreujący polityków. Dla nich religia jest narzędziem oddziaływania na ludzi, których chcą wykorzystać i nie jest to nic nowego.
W rzeczy samej „morfologia świętości” jest dla mnie prawdą objawioną i w żaden sposób nie udowodnioną.
Fenomenologia jest dla mnie filozoficzną podstawą badań, zakładającą brak jakiegokolwiek oddziaływania obserwatora na obserwowane, w tym przez tworzenie hipotez i kreowanie rzeczywistości. Takie podejście do badań jest sprzeczne wewnętrznie, gdyż pozostawia obserwatora jedynie w trwaniu, bezmyślnym współistnieniu z obserwowanym, co z natury rzeczy badaniem nie jest. Jakiekolwiek wnioski z obserwacji stają się bowiem założeniem dla jej kontynuowania, a wtedy mamy do czynienia ze „zwykłym” badaniem, które fenomenologicznym już być nie może.
Zatem badania fenomenologów z natury rzeczy fenomenologicznymi nie są.
Oczywiście za wartościowe uważam obserwowanie bez uprzednich założeń, ale założeń w kwestiach kluczowych. Inne nie jest po prostu możliwe do realizacji. Tym samym idealna fenomenologia „zjada się od ogona”.
trudno przytaczać badania, które jak wynika z Pana wypowiedzi zostaną przez Pana apriori zakwestionowane.
Niemniej badania takie prowadził i opisywał Eliade (choćby). Ze współczesnych i aktualnych bardzo interesujące badania dwa lata temu na konferencji we Wrocławiu przedstawiła prof.Walentina Iwanowna Charitonowa z Rosyjskiej Akademii Nauk. Przedstawiała badania szamanów syberyjskich z perspektywy etnograficznej, religioznawczej i psychoneurologicznej. Badań takich jest na prawdę sporo, ale to mi przypomina moją wymianę zdań z Tanatorem nt. pochodzenia Wikingów. Tanator uważa, ze wśród Wikingów nie było Słowian i Bałtów, wbrew dziesiątkom badań archeologicznych (o badaniach z zakresu genetyki historycznej czy porównawczych z religioznawstwa nie wspominając), ci którzy siedzą w tych badaniach (wszak nie publikowanych w mass mediach) doskonale sobie z tego zdają sprawę, ci którzy negują dla negowania pewnie je pomijają , lub nie są nimi zainteresowani, gdyż nie leża w obszarze ich ścisłych zainteresowań. Podobnie w tym przypadku musiałbym poświecić sporo czasu by przedstawić Panu bibliografię złożona z setek pozycji. Przykro mi nie mam na to czasu, zachęcam Pana do wniknięcia w temat.
Co zaś się tyczy (sztywnego dogmatu neodarwinistów i socjobiologów) wpływu emocji na religię , to wypowiadają go zwykle osoby nie związane z badaniem religioznawstwa z perspektywy obserwacji uczestniczącej oraz bezpośrednim doświadczeniem mistycznym. Na tym polu nawet dla podrzędnego praktyka oczywistym jest, że to emocje są pochodną praktyki religijnej/duchowej nie odwrotnie. Co więcej tradycje trwające tysiące lat mają nt. skodyfikowaną wiedzę, czyli jak oddziaływać na emocje z perspektywy praktyki religijnej.
Problem w tym, że dla typowego socjobiologa, nawet gdy zobaczy naocznie tzw. „cud” (czyli nazwijmy to ogólnie sytuację niezgodną z newtonowskim poglądem na prawa fizyki) to uzna go za iluzję, sztuczkę, ewentualnie zbiorową imaginację, nie odniesie go do możliwości jego zaistnienia (choćby w pojęciu szkoły kopenhaskiej fizyki kwantowej).
Powracając zaś do meritum dyskusji, przypomnę iż zaczęło się od tego, że stwierdził Pan iż: „Podstawowe odczucia wydają się mieć jednak pierwszeństwo. To strach przeszedł w bojaźń boską, głód w pokarm duchowy a stany zapalne w natchnienie.?…/ Sakralizacja zakłada istnienie nezmiennych zasad, wynikajacą z braku ich zrozumienia. Na zasadzie: ryby nie je się z użyciem noża, albo „mięso jest niezdrowe”.
– rozumiem że ma Pan dowody (oparte na badaniach etnograficznych, religioznawczych) na te stwierdzenia?
I na koniec na temat neodarwinizmu i socjobiologii. Poglądy te stały się popularne w pewnym określonym czasie i określonych środowiskach. Dokładnie z pojawieniem się w ekonomii modelu neoliberalizmu, który nie jest niczym innym jak przeniesieniem idei neodarwinizmu na pole ekonomii. Problem w tym, że neoliberalizm jako koncepcja makroekonomiczna także została obalona przez teoretyków, ale co najważniejsze (podobnie jako model marksistowski gospodarki) została dotkliwie zweryfikowana przez rzeczywistość. Niemniej jednak (jak w latach powojennych gospodarka marksistowska była uznana w krajach komunistycznych) tak obecnie i neoliberalizm nadal hula, lecz czy to oznacza że zasadny i naukowy? Aby było bardziej irracjonalnie , w myśl definicji psychologii ekonomii (nota bene definicji zmienionej w dobie neoliberalizmu) zasadne, rozumne jest to co skuteczne. Dostrzega Pan w tym absurd nowoczesnej paranauki?
Neodarwinizm w ciągu ostatnich 40 lat rozpowszechnił się wielu dziedzinach wiedzy, m.in psychologii (tzw. psychologia ewolucyjna), antropologii, wspomnianej makroekonomii, pedagogice. Z tym, że ma on podłoże doktrynalne, warunkujące obecny ład cywilizacyjny, nie ma za to zupełnie podłoża naukowego. W poszczególnych dziedzinach wiedzy bazuje na dogmatach nie zaś badaniach (w zakresie psychologii ewolucyjnej popełniłem kiedyś na ten temat publikację mogą panu wysłać). Co więcej opiera się na przekłamaniach i manipulacji (przykładem dokonania Pinkera, Dawkinsa czy Diamonda).
Oczywiście można ślepo wierzyć tym „autorytetom” (podobnie jak Friedmanowi czy Phelpsowi na polu ekonomii a Tylorowi i Frazerowi w religioznawstwie), osobiście jednak proponuję weryfikowanie wiedzy i informacji. Jest to konieczne ponieważ na tym polega nauka, po wtóre ze względu na to, że żyjemy w czasach „informacyjnego śmietnika”. Mam nadzieję, że ta interdyscyplinarna wypowiedź Pana nie zmęczyła.
Mnie takie rzeczy nie męczą.
Najśmieszniejsze jest jednak to, że kogokolwiek by zapytać o kwestię wiary lub religii, to odpowiedź zawsze będzie inna. Odpowiedzi można oczywiście pogrupować, ale nie zmienia to faktu ogromu wyobrażeń dotyczących mistyzcyzmu.
Od wieków udowodniano prawdziwość wszelkich dogmatów religijnych. Wielu było doktorów „kościoła”, którzy na prawdach objawionych ignotum per ignotum opierali swe wnioski.
To samo dotyczy teoretyków i ich mocy obalania i tworzenia teorii lub hipotez.
W ogóle bym w tę dyskusję nie brnął, gdyby nie świadomość, że mistyzcyzm naszych przodków mógł mieć wpływ na nasze obecne słownictwo.
Uwierzy mi Pan: jestem w stanie zeznaniami świadków udowodnić kreacyjną naturę świadomości. Nie to jednak jest tematem przedmiotowego artykułu.
istotnie dyskusje zabrnęła w ślepą uliczkę, co musiałoby się sprowadzić do powtarzania wciąż tych samych argumentów. To też raczej temat na rozmowę osobistą, więc może przy jakiejś nadarzającej się okazji…
@Poray
//to mi przypomina moją wymianę zdań z Tanatorem nt. pochodzenia Wikingów. Tanator uważa, ze wśród Wikingów nie było Słowian i Bałtów,//
A gdzie i kiedy tak twierdziłem? Bo na Boga nie przypominam sobie takiej dyskusji.?
przepraszam najmocniej, pomyliłem się chodziło o Smyxxa
@Qahadi
《Wrócę jednak do „ra” czy to słowo jest NIE PIE? Ja twierdzę, że tak i że jest zdecydowanie starsze niż niż bóg Ra i Rudra》
I tak wynika z artykułu.
nie wynika!
Myślę, że ważna dla historyków zajmujących się antycznymi dziejami Polski jest informacja Pana Radosława Patlewicza, bardzo dobrego historyka, który odszukał informację o tym, że Janusz Bieszk był agentem SB.
https://www.youtube.com/watch?v=nvgA7JiaGis
Być może tematy które drążymy, są także przedmiotem zainteresowań mafii, służb i lóż.
W sprawie „agentów” – proponuję: „Po czynach ich poznacie”. Poza tym jednych lojalki się znajdują, innych muszą być fałszywkami, a ci którzy są obecnie wrogami kierownictwa IPN nagle okazują się najbardziej zakonspirowanymi TW. Co do Bieszka – pracował w byłym ustroju w handlu zagranicznym, czyli z założenia musiał być związany ze służbami – do takiego wniosku nie trzeba kwerend archiwalnych.
Mi Odyn kojarzy się z kaszubskim odziniem
https://en.wiktionary.org/wiki/%C3%B2d%C5%BCin,
a Wotan z połabskim wuidjinem
http://tyras.sweb.cz/polabane/pl-pb.htm.
Odyn, to ewidentne słowiańskie „adin” z przed akania. Występuje w takim polskim słowie jak: odyniec. W znaczeniu odyn, to: jeden, pierwszy, jedyny.
Zatem Odyn, to nie imię wlasne a określenie przymiotu boga. Określenie na wskroś słowiańskie.
Nie widzę tu skojarzenia z paleniem.
oDZ”iN – kaszubski ogień, brzmi jak odrzyn
L”oZ”iN – łożin?
L”oGeN’ – łogeń, ogień
L”oGoN – łogon, ogon
oDyN – odyn
aDiN – ruskie jeden
JeDeN’
Zauważyłem ponadto, że hipoteza określająca sylaby jako prasłowa/rdzenie ma potwierdzenie w polskiej manierze wyciszania końcówek słów (co wiąże się bezpośrednio z polskim akcentowaniem sylaby przedostatniej). Dlatego na końcu słowa czesto występuje spółgłoska bez swojej pary. Para wraca przy odmianach tych słów :
jeden – jednia
Ogień – ognia.
Odin – Jeden – Ja Dzień.
Nie bardzo rozumiem dlaczego mieli by nazywać swojego boga „Jeden” przy użyciu słowa z języka sąsiadów, skoro maja swoje „einn”, także znaczenie „óðr” (natchnienia) bardziej kojarzę z ogniem, przecież podobnie zaadaptowali Kvasira.
Nie oni nazwali ,po prostu przyszedł do nich Bóg którego imienia nie rozumieli 🙂 Moszyński pisze że Wodan/|w|Odyn ma powiązania z naszymi Płanetnikami i spółką i był pierwotnie demonem deszczu .Chyba w starogreckim Helios to tak Słońce jak i Jeden …..jak coś nie pomieszałem 😀 trza by sprawdzić
Jest „heis/henas” zwykle łączone z naszym „sam”, też na „S” jak słońce ;), jakoś nie słyszałem w naszym, czy w ogóle indoeuropejskim panteonie o „Jednym”.
W walijskim jest „odyn” w znaczeniu suszarni, powiązana z naszą watrą.
Jeden w sensie jedyny ,pierwszy ,najważniejszy ,np premier .Sanskryt ,sūrya >Jedyny ,Słońce .Starogrecki Helios >Jedyny Słońce (sprawdzałem 🙂 ) Nie należy zapominać że były czasy kiedy Słońce było bogiem , tym najważniejszym bogiem ,pierwszym ,,Jedynym,, a czy Odyn nie był pierwszym ? 🙂
@Sławek
„przyszedł do nich Bóg którego imienia nie rozumieli”
KSC i R1a-M417 w Skandynawii! Czego nie rozumieli,hmm?
@QUAHADI a co oni mają wspólnego z kreolami ? Nic .Tak samo nic wspólnego z kreolami nie ma ,,nordyjska,, kultura brązu bo to krąg kultur z niżu europejskiego,tam Achajów widać .A kiedy pojawili się kreole ?Niech podpowie żelazny młot Thora 🙂
Niemieckie „Eins” wywodzić się ma z proto-germańskiego „*ainaz”. Gwiazdka mówi nam że nie musiało tak być, równie dobrze mogło dojść do zamiany miejscami „z” i „n”, i można by napisać „*aizan, *aizen, *iazen itp. a gdy weźmiemy poprawkę na to, że „z” może być pochodną „dz” to wychodzi nam „*aidzan”, „*aidzen”, „*iadzen”, które już bardzo przypomina nam „jeden” lub „odin”.
Wodan to inaczej Wodnik Władca Morza i Oceanów mający swą siedzibę na Wolinie(wOLINpus), a Odyn, to tytuł w rejonie obecnego morza Bałtyckiego. Ja dzień, Jeden czyli Bóg Jedyny, tak jak u Scytów był JEDEN Władca, tytularna Oś. Mamy wiele przykładów, że dużo słów utraciło swoje pierwotne czyli słowiańskie znaczenie. Do tego dochodzi haplogrupa słowiańska, która w Skandynawii pojawił się dawno temu. Zawirowania w Głównym ośrodku spowodowały, że kult Władcy pozmieniał się wytracając swoje pierwsze znaczenie, ale Odin nadal czytane jest z języka słowiańskiego. 1
Olin – Orlin – Orlen 😉
@REDNECK
„Nie bardzo rozumiem dlaczego mieli by nazywać swojego boga „Jeden”
KCS i R1a-M417 W Skandynawii chyba tłumaczy Odyna i nasze wyjaśnienie tego dla „rodu” (w sensie pochodzenia) tego słowa.
Nie rozumiem wywodzenia Odyna od Jednego, bardziej pasuje mi Ogień, a nie tego, że sznurowcy przynieśli im język. Zresztą na określenie ognia zachowali sobie stare słowo „eld”, w którego indoeuropejskość powątpiewam.
@REDNECK
” a nie tego, że sznurowcy przynieśli im język”
Rozumiem, że negujesz fakt rozprzestrzeniania się języka PIE przez Sznurowców, czyli obalasz obowiązujący konsensus akademicki, czyli ustalenia lingwistyki w połączeniu z archeogenetyką.
Jesteś tu 1, znaczy odyn ))) pzdr i miłego wieczoru!
Sznurowy nieśli język PIE , ale czy jest ktoś wstanie dowieść że dokonali wymiany języka ? A może po prostu języki w Europie środkowo-wschodniej były podobne ? I każda migracja nie powodowała wymiany języka a jego unifikacje(chów wsobny) . Kiedy zaczęły powstawać mieszane języki germańskie : w epoce kamienia ? brązu czy może dopiero w epoce żelaza ? Czy o tym że to młode języki nie świadczy choćby język niemiecki o którym można powiedzieć że jest to pare języków .A norweski a raczej norweskie którego użytkownicy najczęściej wypowiadają ,,co ty do mnie mówisz ,, 🙂
quahadi najwyraźniej nie zrozumiał podwójnego zaprzeczenia
„Nie rozumiem (…) nie tego, że sznurowcy przynieśli im język.”
gwoli wyjaśnienia nie neguję, za to przyjmuję że mogło być inaczej patrz Mario Alinei
też ))) pzdr
1/ @Rendeck
tak, mogę czasem nie zrozumieć czasem prostej wypowiedzi ))
2/ @Sławek
„czy jest ktoś wstanie dowieść że dokonali wymiany języka ?”
Ad1+2 = lol
Z genetyki wynika PIE=PS= prasłowiański, co prowadzi przez Sznurowców i Ariów do języków indo-słowiańskich jako trzonu grupy języków indo-eueropejskich (cała reszta to boczne gałęzie rozwoju tego języka)
PIE to twór sztuczny, wewnętrznie sprzeczny logicznie, bo rekonstruowany na podstawie języków wielu ludów, mijających się w czasie i przestrzeni.
Nie da się również pominąć patrząc na PIE chorego kontekstu ideologicznego: indo-germanische )).
PIE to twór, który nie uwzględnia, a w większości neguje podstawowy fakt, jakim jest zbieżność i podobieństwo samskrytu i języków słowiańskich (mimo kilku tysięcy kilometrów i lat je rozdzielających):
Przykładowo Brahma, Shiva, Wishnu:
– R1b nie dość, że „źle” zapisują te imiona, to jeszcze gie.. z nich rozumieją czytając ten zapis
– R1a Brama (znaczy co brzmi! i „robi” jak brzmi), Sziwa (Żywia, Żywiec), Wisznu (Wyżni, Wiosna) – coś Wam świta? Inne widzenie świata )), poprzez „światłe” słowa.
Tu się znów kłania genetyka i R1a-M417, Sznurowcy, Ariowie (bramini, samskryt).
I to genetyczne pokrewieństwo bez otwierania wikipedii, tylko czytając imiona bogów, mogę coś na temat hinduizmu powiedzieć? Zadziwiające nie?
Glottochronologia zaś to bajer nie mający sensu, próbujący wyjaśnić i powiązać rozwój języków z czasem:
https://en.wikipedia.org/wiki/Glottochronology
I potem mamy takie „babole” jak wyjaśnianie pochodzenia słowa ochra z języka greckiego (żółty!!, choć wygląd ochry, zastosowanie krzyczą czerwonym kolorem i podstawowym rozumieniem: ochra – ochrania!)
Jeśli lingwistyka próbuje dotrzeć do znaczenia słów PIE na: rzeczy, czynności, imiona bogów negując jednocześnie PIE=PS, czyli nie sięgając pierwej do korzeni, znaczy języków słowiańskich w połączeniu z samskrytem, to jest to działanie zakłamujące prawdę i jednocześnie negujące logikę powstania PIE.
I dlatego Odyn znaczy: Ten 1 (Najwyższy):
https://translate.google.pl/?hl=pl#view=home&op=translate&sl=pl&tl=ru&text=jeden
A Wisznu pozostaje w kontakcie ze sznurowcami!
https://en.wikipedia.org/wiki/Vishnu#Etymology
cyt.:
Yaska, the mid 1st-millennium BCE Vedanga scholar, in his Nirukta (etymological interpretation), defines Vishnu as viṣṇur viṣvater vā vyaśnoter vā, „one who enters everywhere”. He also writes, atha yad viṣito bhavati tad viṣnurbhavati, „that which is free from fetters and bondages is Vishnu”.
Visznur wi(e) sznur, wi(e) wiatr (czy watrę) wyjaśniący ON )) – to tłumacznie z tajemnego, nieznanego lingwistom PIE języka polindi ))) na potrzeby dyskusji stworzyłem (nie znam samskrytu!!) i tak go nazwę:
Wisznu wszystko wiążący, wszystkim oddychający, wszechobjaśnijący ON! (mam nadzieję, że hinduiści mi wybaczą, to nieporadne wyjaśnienie)
Ubarwiłem trochę ten polindi )), a jak się ma do niego to R1b, znaczy germanische: „Ten, który wlazł wszędzie”? Ale sens znów jest jeden, znaczy Odyn.
pozdr
ps. każdy kto neguje to podstawowe powiązanie PIE=PS prawdopodobnie autystyczny lub złośliwy!
Trochę już o tym pisałem, np. http://rudaweb.pl/index.php/2018/05/21/slawianie-z-wielu-bostw-indyjskich-wyobrazeniem/
Na marginesie roli i pochodzenia „sznurowców” taki cytat z recenzji prof. Sławomira Kadrowa: „Johannes Müller z Bambergu w Niemczech w artykule pt. „Economic Continuity and Political Discontinuity in Central Europe during the Third Millenium BC” przedstawił ważne i przekonywujące dowody paleobotaniczne, w świetle których nie można mówić o istotnych zmianach gospodarczych w okresie pojawienia się kultury ceramiki sznurowej. W pierwszej połowie III tys. p.n.e. nadal notowane są liczne dowody upraw zbożowych w skali notowanej wcześniej dla kultury pucharów lejkowatych lub Horgen. Z pola widzenia znikły natomiast duże osady o charakterze centralnym. Powiększanie się terenów otwartych widoczne jest natomiast dopiero po roku 2500 BC. Jeszcze później, tj. ok. 2300 BC zauważyć można na niektórych obszarach załamanie procesów osadniczych i związanej z nimi działalności gospodarczej. Przytoczone przez Müllera dane i ich interpretacje poważnie wzmacniają tezy o ewolucyjnym i wewnętrznym charakterze przemian kulturowych, społecznych i gospodarczych w początkach III tys. p.n.e. w środkowej części naszego kontynentu, (por. np. Kruk 1993), których efektem było pojawienie się kultury ceramiki sznurowej. Zdecydowanie przeczą równocześnie romantycznej wizji przemian wywoływanych kolejnymi falami migracji ze stepów nadczarnomorskich (np. Gimbutas 1979; Lichardus 1991)”.
Sam przeprowadziłem dowód na podstawie innych danych, który prowadzi do podobnych wniosków: http://rudaweb.pl/index.php/2017/09/11/portret-woja-po-trzecim-uderzeniu-bonda/
Ja w żaden sposób sposób nie neguję że sznurowcy nieśli język PIE=PS ,co nie znaczy że dokonali wymiany języka na terenach kultury pucharów lejkowatych ,po prostu w rolniczych kulturach nadunajskich na obszarze Europy środkowo-wschodniej mogły być w użyciu przede wszystkim języki satemowe i dopiero wbicie się R1b wzdluz Dunaju doprowadziło do powstania języków kentum
Najprawdopodobniej „jamowcy” R1b byli uralskojęzyczni (turecko-?). Natomiast na ziemiach polskich mamy kontynuację kultur i genotypów sprzed 3 tys. p.n.e. i nie było żadnej inwazji „sznurowców” ze stepów.
@Quhadi
Vishnu – Vshinu czyli wszo, wszystko, Ćwieczek, Śwantewit, Świcz – ryby
Brahma – Bargma – Wargma -Swargma -Bóg Swargi/Nieba Swarog, Caelus, Ouranos. – wodnik
Śiva – Siwy, szary, pełen Siły/Mocy (=Εξουσια/Ead/Ajna). Wyraża to samo co Herkules, oznacza umiejętność kontroli mocy seksualnej, wyzwala Prometeusza czyli pierwotną moc z opresji sępa/człowieka. – skorpion
Innym imieniem Śivy jest Śambhu – stąd Shambhavi mudra czyli Zez. Zys oznacza orła czyli skorpiona. Samo zysk można wyprowadzić z wiedzy astrologicznej, ze szczytu, czyli oznacza egzaltację Urana w Skorpionie. Odwotnie, nask oznaczał by odwrotność zysku, na szczyt, naliczanie albo uliczanie, wliczanie – to odnosi się do wagi (Stąd też ptolemejscy Naski są Uliczami a Oflones Zyskami znanymi być może z Pliniusza jako Scizi). Samo liczyć to считать. Więc zysk to zliczanie albo policzanie. Jest to jeden z wielu sposobów wywiedzenie nazwy Polska i odniesienia jej do skorpiona.
@Rudaweb
„Słowianie z wielu…” nie czytałem wcześniej – dobre!
Trimurti, ci co „zeszli” góry, to:
– Waruna (Varuna – z pętlą na sznurze):
https://en.wikipedia.org/wiki/Varuna
Jest też w innej gałęzi migracji (przez Mitrę, Avesta).
Warunkujący wszystko, a to że jedzie na maszkarze, która jest symbolem wszystkich (tak!!) zwierząt (połączeniem wodnych z lądowymi), też coś znaczy.
I podoba mi się „językowo”: war,warzyć, (g)war, wiara, warta, wartownia; warunkujący 😉
inwazja a : https://en.wikipedia.org/wiki/%C4%80ry%C4%81varta
– Rudra : https://en.wikipedia.org/wiki/Rudra , który odpowiada za to co żywe i jest wojownikiem (inwazja)
– i Agni oczywiście: https://en.wikipedia.org/wiki/Agni łaczy tych obydwu.
Przeplata się między nimi Vayu (z Rudrą) i Indra (z Agni)
Brama, Wisznu i Sziwa to „kolejne” awatary tych powyższych.
W świetle badań archeogenetycznych:
„Johannes Müller z Bambergu w Niemczech w artykule pt. „Economic Continuity and Political Discontinuity in Central Europe during the Third Millenium BC” 2003r??
się rozminął z obecnym rozumieniem sensu historii i lingwistyki.
Według dawnych badań po KCS była „luka osadnicza” aż do łużyckiej i co?- nie będę grzebał, aby to zalinkować.
Twojego „Bonda wśród Sznurowców” czytałem, zgrabnie zebrane, ale nie przyjmuję „Bonda” jako wykładni.
@Sławek:
Fernandes i wsp.:
https://www.nature.com/articles/s41598-018-33067-w/figures/5
kontra ten:
https://1.bp.blogspot.com/-SraghTWWesw/WwjVhEmDI0I/AAAAAAAAG20/dRjZ9hCo39MV_6MdSrrjNkoCiYgDShizwCLcBGAs/s1600/Zeng_etal_Fig6.png
odszczekuję: „Słowianie z wielu” czytałem, dobre!
znalazłem moją uwagę pod tym tekstem nt Gieysztora, którą podtrzymuję: On nie wiedział tego co my, więc 5000 km i 5000 lat wydawało mu się pewnie zbyt odległe, by sensownie łączyć Słowian z Ariami!
W końcowej fazie rozwoju kultura pucharów lejkowatych zdobiła swe naczynia przy brzegach tak zewnątrz jak i wewnątrz odciskiem sznura ,z tym że używali prawie zawsze sznura trójdzielnego ,natomiast ,,sznurowcy ,, używali przeważnie sznura dwudzielnego . W grobach sporo jest znajdowanych miniaturowych toporów z gliny kamienia a także prawdopodobnie z bursztynu . Jakieś punkty wspólne są
@Qahadi na ile te plansze są reprezentatywne ?czy uwzględniono nasze ciałopalenie ? Czy wschodni łowcy palili zmarłych ? Jeżeli początkowo nie paliliśmy zmarłych to od kogo przejęliśmy ten zwyczaj ? Czemu Ariowie zaczęli palić
zmarłych ? Czy zastali ten zwyczaj w Indiach ? Czy mam rozumieć że około 30 % udział wschodnich łowców w KCS wystarczył do całkowitej wymiany języka ? I jak tu się dziwić gdy ktoś twierdzi ,że Słowianie dokonali całkowitej asymilacji ,,wschodnich germanów ,, 🙂
Z tych plansz wynika, że dla Polski uwzględniono właściwie tylko jedną próbkę R1a z Łęk Małych – k. unietycka. A gdzie wyniki dla wcześniejszych o stulecia stanowisk archeologicznych k. ceramiki sznurowej (- wyłącznie R1a tam, gdzie dokonano analiz, niestety poza granicami Polski)?
Pod rozwagę przypominam zastrzeżenie poznańskich archeogenomików Ireneusza Stolarka i Marka Figlerowicza z artykułu “Homo sapiens w Europie – historia zapisana w DNA”, z 2016 r.: “nadal zagadkowa jest historia genetyczna Europy Środkowej w epoce żelaza. Nastąpiła ona po długiej, bo trwającej ok. 2-3 tysiące lat epoce brązu, podczas której przeważająca większość pochówków miała charakter ciałopalny, całkowicie uniemożliwiający badania genetyczne”.
Dodam, że obaj genetycy nie wzięli pod uwagę w tym wniosku wcześniejszego (przed III tys. p.n.e.) wysokiego udziału ciałopalenia w pochówkach na terenie Europy Środkowej już od mezolitu – Polska 25 proc., a w Żelaznej Bramie (Vlasac) niemal 40 proc.
W tej sytuacji pełne zawierzanie analizom wyłącznie kopalnego DNA, jako jedynie miarodajnego, świadczy o naiwności albo złej woli.
@Rudaweb
„… archeogenomików Ireneusza Stolarka i Marka Figlerowicza … Nastąpiła ona po długiej, bo trwającej ok. 2-3 tysiące lat epoce brązu, podczas której przeważająca większość pochówków miała charakter ciałopalny, całkowicie uniemożliwiający badania genetyczne”
neguję tą tezę – Tollense! czyli czekamy na Y-dna wojowników, ale pierwej napiszą czy konie były ochwacone! A w zasadzie nie czekamy, bo autosomalnie znaczna część z nich (1200 BC!!!) wygląda jak Słowianie 😉 Y-dna tych kolesi to typowy przykład na działanie miotły Ockhama (zamiatamy niewygodne fakty pod dywan)
@Sławek
1/ zazębiają się czasowo te sznurki KPL i KCS? bo to ciekawe informacja (jakiś link może uda CI się znaleźć?)
2/ to ja zdałem pierwszy to pytanie:
dlaczego Ariowie po wejściu do Indii zaczęli się palić?
i opowieści, że wcześniej nie mieli drewna słabo działają: bo metalurgia, bo rydwany itd. Czy połączy się łużycką i Ariów motywem? Zobacz tutaj:
https://skrbh.wordpress.com/2019/01/25/166-the-proto-indo-european-homeland-czyli-indogermanskie-kompleksy-fielko-giermancow-fielko-ormian-fielko-anatolijczykow-fielko-iranczykow-fielko-sindusow-fielko-finow-fielko-turkow-itp/comment-page-1/#comment-11749
dodaj:
– step jako pas transmisyjny dla idei,
– fakt że Sintashta identyczna autosomalnie z KCS (na PCA ładuje się w centrum KCS), język prawie ten sam
– tło bitwy nad Tollense?!?
czas mniej więcej pasuje!
nie pasuje Z93, ale może wilizie na światło dzienne Z282 wyglądająca jak KCS lub bardzo wschodnio, ale z 1300 BC?
a pośrednio to widać jak Jamowcy przez Kotlinę karpacką się pchają (czyli południową drogą), bo ktoś północny kierunek blokował!
4/Nie da rady, nie odrobię pracy domowej za Ciebie: EHG to marker R1a! – to wynika z aDNA.
I zadaj sobie pytanie czemu tylko w Europie środ. się paliło a we wsch. nie?
Jednocześnie tym pytaniem neguję drewnianą hipotezę, bo warunki mieli porównywalne!
Ja Ci odpowiem: R1a w E. środ. się nie paliło, bo go tam nie było w mezolicie: Fernandez z ekipą się kłania!
pzdr
Tego sporu nie rozstrzygniemy dopóki nie zostanie opracowana metoda uzyskiwania kopalnego DNA z przepalonych kości. Nie trudź się proszę przytaczaniem kolejnych opracowań kopalnego DNA, bo z powodu braku wspomnianej technologii są one od podstaw niereprezentatywne. Ty nie przekonasz mnie, że w Europie od paleolitu mamy wszystkie haplogrupy jak później – poza wyjątkową R1a, bo jako jedyna szczególnie ukochała stepy – zaś obarczone kilkudziesięcioprocentowym błędem wyniki kopalnego DNA są wyrocznią. Ja nie przekonam Ciebie, że ciałopalenie w tej sytuacji stanowi lepszy wyróżnik cywilizacji PIE (= prasłowiańskiej) niż same geny. Dołęża jest akurat potwierdzeniem tezy o przedkładaniu przez R1a kremacji, bo to kości nie z grobu, ale z bagna na polu bitwy – nie można było wydobyć zwłok, by je spalić. W skrócie – twierdzę, że etnogeneza słowiańska odbyła się na przełomie mezolitu i neolitu między Dunajem a Wisłą, a stepy odpadają. Model Underhilla ma potwierdzenie w archeologii i paleolingwistyce. Przy okazji masz jeszcze jeden dowód na to, że PIE nie narodziło się we wschodniej Europie, bo to nie tam rozpoczęto oraz najdłużej i najkonsekwentniej stosowano ciałopalenie zmarłych – typowe dla Słowian, zapożyczone później przez innych Indoeuropejczyków. Wcześniej nie było etnosu PIE (= PS) tylko przytaczane przez Ciebie populacje EHG, WHG, CHG, EEF czy ANE (której przedstawicielem jest Mal’ta Boy – R+). Dopiero na bazie tych populacji powstawały etnosy europejskie.
W kilku sprawach zgadzam się z Tobą. Oczywiście, że Jamowcy wdarli się Kotliną Karpacką, bo Niż Polski był zablokowany przez silniejszą cywilizację. Jaką – taką, która stworzyła kompleks KCS-KAK na gruncie KPL, jako formę dostosowania do stepowiejącego środowiska. Kolejna rzecz, w której przyznaję Ci rację, to „zamiatanie” wyników Y-DNA. Zamiast tego analizy autosomalne – ciekawe, ale z których można wszystko wyprowadzić, a które najmniej korelują z etnosami. Dlatego nie przywiązuje do nich takiej uwagi, jaka należy się Y-DNA.
@Rudaweb
” – poza wyjątkową R1a, bo jako jedyna szczególnie ukochała stepy – ”
twierdzę, że jej rozwój został zahamowany (np.matka natura) i tym samym ograniczony, do jednego obszaru i w tej „niszy” przeżyli ..
Banalne i proste: sytuacja taka dotyczy rozwoju gatunków zwierząt, jak i całych kultur, które tworzyli ludzie.
Kiedyż to jednak ostatnie zlodowacenie miało wpływ na tereny Polskie?
https://pl.wikipedia.org/wiki/Zlodowacenie_p%C3%B3%C5%82nocnopolskie
W koło są obszary ciekawsze do życia a tam (w Polsce) między górami a granicą lodu to raczej niechętnie. Wg mnie ludzie, nas interesujący, powinni pojawić się między Bałtykiem a Tatrami stosunkowo późno, a ich historia, to film w przyśpieszonym tempie, w porównaniu do opowieści z innych dogodniejszych obszarów, co za tym idzie będzie tu mniej haplogrup (rodów) i będą czasowo najmłodsze mutacje w porównaniu z innymi obszarami (prześledź R1b w owym czasie w Europie np. graf nr:6 z Zeng)
Zgadzamy się, nieprawdaż?
W Dniepr-Don znaleźli R1a, a to mezolit:
https://en.wikipedia.org/wiki/Dnieper%E2%80%93Donets_culture
„Ja nie przekonam Ciebie, że ciałopalenie w tej sytuacji stanowi lepszy wyróżnik cywilizacji PIE (= prasłowiańskiej)”
Czyli uważaj: jak dostarczę Ci dowodów, że KCS mogła palić, ale tego nie robiła, to odbierzesz KSC miano PS czyli prasłowiańskiej?!? Tak?
KSC to szeroka fala migracji ( i zazębia się z KPL – ale kto od kogo bierze idee?), a KSC+KAK (złocka), to fenomen „polski”, chodzi mi o obszar! Co mnie intryguje, to fakt, że dziwnie mijają się kierunkami (chyba się nie mylę): KCS na zach i pn, a KAK na wsch. czyli Ukrainę.
Dlaczego??
Wymyśl proszę jeszcze jak konia w Europie środ. (Polsce) oswoili, jedli pierwej w neolicie – też kości palili? Bo to chyba raczej lasostep z E.wsch.
Bowiem musisz wypuścić Ariów: jak szybko przemieszczająca się na wschód migrację (są bliźniakiem KCS-u, nie mieszają się) Na PCA Sintashta nakłada się na KSC! Koń to tłumaczy (jak i szybki rozwój KCS, choć tu już samym pasterstwem da się argumentować).
Rydwan to też ewolucja pojazdu dostosowana do konia, a nie tura!
Będziesz musiał spalać od mezolitu również wszystkie kości zwierząt pasterskich (nie tylko konie), które potencjalnie mogła z sobą przyprowadzić KCS, ale i tak aDNA tych zwierząt, wskaże na pochodzenie E.wsch. (lasostep).
Także będziesz musiał spalić wszystkie nasiona roślin jadalnych, tylko po co skoro kierunek rozwoju rolnictwa znamy, z małym ale, ale: Bug-Dniestr też wiedzieli co w ziemi i jak rośnie (a to moja droga) I prawdopodobnie tam też R1a było (nie mam danych), ale skoro w C-T ich znaleźli.
A teraz proszę posłuchaj:
motywujesz drogę od południa przez Kotlinę Karpacką do KSC-u na północ, spalaniem które miało miejsce na północny i szło w odwrotnym kierunku (to nie moja uwaga, ale w 100% w miętkie trafia)? – w czasie (tak czas też masz odwrotnie) , gdy chłopaki z R1a sznurkiem oplatali dopiero Sredny Stog zastanawiając się czy robić KCS, czy nie!
(uwaga na zlodowacenie, które opóźnia rozwój regionu, a film o ludziach jest tam puszczany w 3-razy szybszym tempie- by dogonić historię) Czyli pierwej byli na górze i się palili, potem zeszli w dół i się palili i potem poszli do góry się nie paląc do palenia.
Mezolit to zdecydowanie mniej niż 10 tys ludzi na terenie Polski. Oni wg Ciebie stanowili bazę pod PS? Hmm.
W porównaniu z tym co przyszło z Anatolii? Bo trzon PS to chyba R1a?!? Widzę problem!
I ostatnie:
” Zamiast tego analizy autosomalne – ciekawe, ale z których można wszystko wyprowadzić, a które najmniej korelują z etnosami. Dlatego nie przywiązuje do nich takiej uwagi, jaka należy się Y-DNA”
Zobacz do tej (tylko obrazek PCA), może się ockniesz?
http://eurogenes.blogspot.com/2017/10/tollense-valley-bronze-age-warriors.html
i tą:
https://drive.google.com/file/d/0B9o3EYTdM8lQTzRYN3NaT0hvaGs/view
te kolore ciapki, gdy połączyć z Y-dna dają idealne pojęcie o tym co było grane. I pozwalają na podstawie pojedynczej próbki aDNA, przewidywać kierunki przyszłej migracji (mutacje) i jej pochodzenia.
uf, dość już … pzdr
Nie mam już cierpliwości, by tłumaczyć Tobie dlaczego nie zaufam bezwarunkowo wnioskom wysnuwanym jedynie na podstawie próbek kopalnych dla Europy śr. od mezolitu do Średniowiecza, bo pisałem o tym już kilkadziesiąt razy. Jak również o tym, że z powodu ciałopalenia etnogeneza słowiańska nie może być dokumentowana wyłącznie poprzez występowanie próbek kopalnych jednej haplogrupy.
Ponadto straszny bałagan w tym komentarzu – co ma koń co palenia zmarłych w mezolitycznej Polsce? W tym czasie koń nie był jeszcze udomowiony (to stało się ok. 3,5 tys. p.n.e. w k. Botai – środkowa Azja, haplogrupy męskie N i R1b). Jeszcze o zwierzętach w okresie mezolitu – rozpoczęła się wędrówka zwierząt związanych z klimatem subarktycznym, np. reniferów na północ. Miejsce ustępujących gatunków zajęły ssaki oraz ptaki leśne i wodne. Tereny ziem polskich zamieszkały powszechnie zwierzęta z rodzin Cervidae – łoś, jeleń szlachetny, sarna i Bovidae – żubr i tur, a także koń, dzik, zając szarak, kuna, ryś, żbik, lis, wilk, bóbr i wydra. Zestaw ten jest w dużej mierze reprezentowany na naszych ziemiach do chwili obecnej. Konie były jednymi ze zwierzęt łownych i są na to ślady archeologiczne. Żadni sznurowcy ze stepów ich nie przywiedli.
Po drugie – wpływ klimatu. Krótko wyjaśniam, dlaczego w omawianym okresie drewna do kremacji nie brakowało u nas. Gwałtowne ocieplenie klimatu, następujące od okresu preborealnego, przyniosło zmiany warunków ekologicznych na Niżu Środkowoeuropejskim. Na miejscu tundry i lasotundry, charakteryzujących się ubogą roślinnością, pojawiły się zróżnicowane zespoły leśne. Na początku pojawiły się lasy bukowo-sosnowe, sosnowo-bukowe i sosnowe z domieszką wiązu i wierzby. Dalsza poprawa warunków klimatycznych przyniosła ekspansję środowisk leśnych ku północy. Wzrosła rola drzew liściastych – dębu, wiązu, lipy, zaś na terenach wilgotniejszych także olchy i jesionu. Około połowy VII tysiąclecia p.n.e. rozpoczęło się optimum klimatyczne, w trakcie którego nastąpiła dalsza ekspansja lasów mieszanych i liściastych z różnorodnymi gatunkami drzew.
Podobnie pisałem już o wpływie anatolijskich rolników na etnogenezę słowiańską. Jest tego sporo na tym blogu. Itp. itd.
Okopałeś się nad Dnieprem – OK, ja pozostaję między Dunajem a Wisłą 🙂
Natomiast Twój komentarz ws. odgrzanego artykułu Kowalskiego prostuje celnie jedną z większych głupot o pochodzeniu Polaków od Ariów. Za to co do archeologicznych śladów wiodących od KAK do Kaukazu i Azji, to są na ten temat ustalenia badaczy rosyjskich, zresztą kontynuujące spostrzeżenie G. Childa.
To o odciskach sznura KPL z Pradziejów Polski Kostrzewskiego Jażdżewskiego Chmielewskiego ….stare ale wszystkie znaleziska aktualne 🙂 Ciałopalenie jest tak dla nas typowe że sam fakt stwierdzenia w jakimś miejscu daje niemal 100% pewność że mamy doczynienia z naszymi przodkami .Wschodni sznurowcy >kultura fatianowska i przyległości nie mają miejscowego rodowodu (gdzieś czytałem że można się tam dopatrzeć udziału amfor kulistych ) a że najstarsze rozpoznane stanowiska sznurków pochodzą z terenu niżu polskiego i wschodnich Niemiec a na terenie Holsztynu sznurki palili zmarłych to śmiało mogę założyć że migracja sznurków była z zachodu z KPL na wschód .Co do Ariów ,jak najbardziej możliwe że jeden odłam podbił Iran inny Indie a jeszcze inny stworzył kultury około Arkaim dając początek Scytom i mógł zachaczyć nawet o Chiny i Korę .Chińska epoka brązu wzięła się z ,,niczego,, i wprowadzono kalendarz księżycowy -słoneczny jakże bliski kulturze europejskiej a w Korei i Skandynawii występuje podobny wizerunek szescionogiego konia (jak się nie mylę ,ale na pewno konia ) Jeśli pod Dołężą było R1a to zachowało się dzięki temu że nie zostali pochowani czytaj spaleni …a że wygrali tam ciałopalni świadczy Skandynawia w której po tej bitwie zapanowało ciałopalenie .Co do południowej Szwecji w czasie pierwszych stwierdzonych ciałopaleń była integralną częścią Jutlandi a w czasie pierwszych rolników na Bornholm można było na piechotę dojść .Pierwszą kulturą rolniczą wspolną dla Polski i Skandynawii była KPL po niej KCS która zwiększyła posiadanie o wschód czyli kulturę fatianowską która była przybyszem .Poza R1a stwierdzonym u wschodnich łowców niema praktycznie nic więcej …a może ci R1a wschodni to przodkowie ugrofińskich Maryjczyków ? Jeśli wschodni łowcy wymienili język w KPL to wymyślili też terminologię okołorolniczą ? Sami rolnikami nie będąc …dlaczego jej nie przejeli ? No bo że ta terminologia jest Indoeuropejska to chyba nikt nie ma wątpliwości
Lenno po niemiecku, to lehen.
《Lenno po niemiecku, to lehen.》
To ciekawe. Mi się roi, że w języku polskim lenno jest od lnu. Przy tym jest związane z wnoszeniem opłat.
Len obrobiony był wartościowym towarem. Utkany jeszcze bardziej. Duże płaty utkanego lnianego materiału stanowiły walutę o wartości większej niż barterowa. Do dzisiaj mowi się o takich produktach „środek płatniczy”. Poddany dosłownie „wnosił opłaty”, czyli całe płaty płótna lnianego.
Dlaczego w niemieckim języku jest lehen?
LeNNo – len na
LeHeN
LeSeN
LeGeN
Nie wiem, czy LeHeN jest wynikiem przemian z LeNNo (ale jakich?), czy może od podległości pochodzi. A może od samych Lachów?
Wcięło jeszcze jeden komentarz, więc napiszę go jeszcze raz.
lechi (język estremadurski) znaczenia: (1.1) mleko Język estremadurski, estremeñu – język zachodnioromański, używany przez około 200 tysięcy osób w hiszpańskich prowincjach Extremadura, Salamanca i przyległych regionach Portugalii[1].
lëchi (język kaszubski)
wymowa: znaczenia: przymiotnik (1.1) zły, lichy
„ lichy, licho (»tam do licha!«), lichość, lichota, lichotarz (»świeckie lichotarze Pan karze«, t.j. ‚złośniki’), lichotny, ‘nędzny’; przybrało znaczenie ujemne: lichota, ‘złe’, ‘grzech’. Pierwotne znaczenie ocalało w lich, licho, liszka, o ‘nieparzystem’: »cetno czy licho«, »komu lichem, komu padnie cetnem«, ponieważ przy wróżeniu (kreślono dowolnie, np. w popiele, i liczono kreski potem) liczba nieparzysta niepomyślną była. I w cerk. lich ‘co ponadto’, ‘co zbywa’ (chociaż i tu już znaczenie: ‘zły’). Liszyć się znaczy ‘zbywać’, liszny (albo liszni) ‘zbyteczny, zbędny’, dalej liszyć się, ‘stronić’: »świata się liszyć», »czci kogo liszyć«; przezlisz, ‘nadto’; wszystko u nas rzadsze, najczęstsze na Rusi (małorus. łysze, ‘tylko’). Złożenia z licho-: licholecie, licholat (o ‘nieszczęściu’), lichoradka, ‘febra’, zjawiają się tylko u pisarzy »wschodnich«. Wywodzą ch tego słowa z ks (lēk-s), cerkiewne otlěk, ‘pozostałość, reszta’, lit. atłaikas, ‘pozostałość’, likti, ‘pozostawiać’, atlykis, ‘przestanek’, łaikas, ‘czas’; lit. -lika tworzy liczebniki od 11 do 19 ; łac. linquo, grec. leipō, ‘pozostawiam’, loipos, ‘pozostały’, niem. līhan, leihen (komu coś). Por. oklek. Niemieckie (goc.) leihwan przejęliśmy w lichwa (p.). Niezawsze można oba pnie rozróżnić: lichman, lichmanić, lichmanina, raz ‘złą, lichą robotę’ (‘marnowanie czasu’) znaczy, to znowu wyraźnie ‘lichwą’ żydowską zatrąca.” Przyszedł Leh Lih i przez niego zubożałem. Jak wyjaśnia słownik etymologii, to lichy,licho powiązane było z nieparzystym zapisem, co wiąże się z matematyką oczywiście i podatkami. Zliczane worki ziarna i np: ostatnie 10 nieparzystych zabiera Licho. Stąd złe określenie, bo i dziś ludzie narzekają na podatki. : )
Leche -mleko wymowa ”lecze”-hiszpanskie,slodkie i smaczne.A ze Andaluzja istnieje Vandaluzja zwana-powiazanie -ciekawe kiedy ta transformacja LECH-leche-liche ,czegos dobrego ,pozywnego nieskazonego …zepchnieto do zla i czaru zlego i miernoty…miala miejsce i dlaczego ,czy nie czasem z dzialalnoscia kk?Pozdrawiam
LECHE-Warto przeleciec znaczenia i kalibracje slowa z „wyjasnieniami”? https://en.wiktionary.org/wiki/leche
Poszukalam haslo „nietolerancja mleja-milk intolerance” jesli wlosi do dzis dnia, w duzym procencie nie toleruja mleka to ci co to mleko pili,tolerowali i przyniesli, np.lechici ,musieli byc znienawidzeni liche mleko-napoj dajace trawienne klopoty, mowiac publicznie poprawnie=rozwolnienie!Moze od tego slowo zmienilo znaczenie
mapa nie tolerancji LECHE -Mleka https://www.reddit.com/r/MapPorn/comments/1cnjg5/worldwide_prevalence_of_lactose_intolerance_in/ Lach/ kto przyniosl leche a z nim lachtoze-lactose? tylko intelectualne skojarzenia!pozdrawiam
LeC”e – lecze
MaLeC”e – ma lecze
MLeC” – mlecz
MLeKo.
Skoro mamy wymianę C”>K , w: mleko-mleczko, to wychodzi na to, że mleczko, mlecz, leczo było pierwsze.
Mamy też słowo leczyć. Skojarzenia w podanych przykładach są z czymś dobrym.
Przy leczeniu można iść na łatwiznę:
LeC”yC’
LeZ”yC’.
Chory leży i się leczy?
Osesek też leży i ssie mleczko. Trochę to toporne skojarzenie, ale jest. Przy tym na smaczne każdy jest łasy:
LeC”y
L”aSy.
Łaska, to coś dobrego.
Podobnie jest przy plecach:
PLeCy – plecy
PL”aSy – płasy, płaski
PoLeZ”y – poleży.
Leże, łoże wychodzi jako podstawa skojarzeń.
Dodkonale,mysle ze zmiany znaczen wtornie powrocily jako negatywne wraz z wiara krzescijanska
Tak negatywny powrót. Wiele przykładów mamy np: dziwka od dziewka, lampucera od lampy i cery( reg. śl. [1] gw. (Śląsk Cieszyński)[2][3] córka, w tym przypadku odnosiło by się całkowicie do tzw. zawodu, a w innych języka cera, to wosk/ świeca. Wróżymy na wodzie tylko woskiem.) czyli twarzy(kształtowanie za pomocą swojego odbicia, wieszczki były w tym mistrzyniami, to one omawiały charaktery, co ostało się w pospolitych plotkach i w powiedzeniu zachować twarz), ladacznica od Łady i czynienia, kurwa od krowa (super tłumaczy, to na jednym ze swoich wykładów T. Mroziński), Smoluch od Smolarzy, Diabeł/Diasek od Asów(pewnie O się zapodziało), wiedźma, czarownica, czart. A, co za tym idzie także mówiono nam tą złą konotację i naśladownictwo. Szlachta sarmacka, synonim pijaków itd.
ROZWIAZUJMY TE suply Z NASZEJ NATURY PIEKNEJ SILNEJ MADREJ… .marsz marsz slowianie pod Viedy przewodem silnym my sa Rodem,przejdziem trudy przejdziem wasnie wspolnote tworzymy ,my na Naszej Ziemi Wlasnej Ist Nasz Budujemy SIEDZIEJESIEDZIEJESIEDZIEJE
LT, LS może być pierwotnym rdzeniem oznaczającym wypuszczanie, wydawanie, uwalnianie skąd:
słuch (z-łos), głos (k-łos), lot, las, a wtórnie i niemieckie lichwy, lenna i luzowanie.
Leche, to także 1.3) wulg. fizj. nasienie, sperma, co odnosi