Scytowie a Lęchowie – rozdzieleni bracia

SCYTOWIE A LECHOWIE 2

W dyskusjach o Scytach Królewskich często spotyka się pogląd, że stanowili oni warstwę wojowników panujących w całej federacji ariosłowiańskiej. Taki obraz jest rekonstruowany nie tylko z analizy „Dziejów” Herodota, ale także z odkryć w kurhanach. Można nawet w oparciu o te dowody, jak i późniejsze doniesienia Greków o Scytach, określić czas, w którym Królewscy rzeczywiście stanowili najpotężniejszą siłę na północ od Dunaju oraz mórz Czarnego, Kaspijskiego i Aralskiego. Były to wieki od VIII do IV p.n.e., ale ich kurczące się państwo przetrwało kilkaset lat dłużej. Dzieje Lęchów zaczynają się o wiele wcześniej, biegną jeszcze dalej i stają się coraz bardziej odrębne.

Wydzielanie się ludu scytyjskiego ze wspólnoty praaryjskiej zaczęło się w dorzeczu Wisły ok. 3 800 lat p.n.e.. Według odkryć genetyków z zespołu Petera Underhilla w tym czasie nastąpiły mutacje, które dały początek późniejszym narodom słowiańskim z jednej strony oraz indoirańskim z drugiej. Według Underhilla, indoirańska haplogrupa R1a-Z93 i słowiańska R1a-Z282 rozeszły się niemal 6 tys. lat temu i nie spotkały się potem, bo w Indiach i Iranie nie ma R1a-Z282, a w Europie Środkowo-Wschodniej brak R1a-Z93. Zdaniem Underhilla, rozejście się tych rodów można łączyć z ostatecznym rozpadem wspólnoty praindoeuropejskiej i z początkiem kształtowania się języków praindoirańskiego i prasłowiańskiego.

Wszystko więc wskazuje, że około 3 800 r. p.n.e. doszło najpierw do mutacji R1a M458 na R1aZ282 i R1 Z93, a następnie do ich ekspansji z terenów dzisiejszej Polski – między 3 250 r. p.n.e. (na Zachód), a 3000 r. p.n.e. (na Wschód). Na stepach między Powołżem a Mongolią zaczęły rozwijać się kultury m.in. andronowska i tocharska, a przed ok. 1500 r. p.n.e. ich przedstawiciele poszli na Południe – do Indii i Iranu. Mniej więcej w tych samych czasach następują inwazje ludów prasłowiańskich na Italię (Etruskowie) i południowy skraj Bałkanów (Achajowie, Jonowie, Dorowie – G/Hellenowie), a także na Egipt i Bliski Wschód (Ludy Morza – Filistyni). Z innej strony, wersję o rozejściu się aryjskiej rodziny potwierdziły badania Anatola Kłosowa, który na około 5-4 tys. lat p.n.e oszacował rozejście się tego ludu po Europie oraz dalej na wschód, za Ural. Stworzyli kulturę Sintaszta i Andronowo, skąd wyszła fala ludzka, która w północnych Indiach dała początek nowej cywilizacji.

Powrót synów

Jednak w Środkowej Azji sytuacja odwróciła się na początku I tysiąclecia p.n.e.. Stamtąd grupy Skołotów (to własna nazwa Scytów), pod naporem pramongołów około VIII w. p.n.e., ruszyły z powrotem na Zachód i pod grecką nazwą Scytowie pojawiły się w Europie. Ten nowy lud powrócił więc na ziemie, z których dwa tysiące lat wcześniej wywędrował. Najpierw opanował północne okręgi Morza Czarnego, a następnie wkroczył na północne ziemie ilirotrackie (postwinczańskie) – dzisiejsze Mołdawia, Rumunia i Węgry aż do wschodnich terenów Austrii i Słowenii. Odkrycia archeologiczne wskazują, że w VII w. p.n.e. Scytowie stali się wojowniczą klasą panującą na tych ziemiach. W tym okresie mogli zacząć docierać do nadwiślańskiej praojczyzny, ale nie zapanowali nad nią.

Oddalający się krewniacy

Zróżnicowania kulturowe narastające od III tysiąclecia p.n.e. wynikają z warunków środowiska naturalnego, w którym żyły oba rozdzielone rody. Skołoci zajęli ziemie głównie stepowe – skupili się na pasterstwie i wzmacnianiu sztuki wojennej dostosowanej do odpierania ataków koczowników oraz zdobywaniu nowych obszarów. Lęchici pozostali wśród lasów i łąk – kontynuowali rolnictwo i budowali grody chroniące przed najazdami na ojczyznę, która była dla nich dostatecznie zasobna. Emigranci na Zachód stworzyli kultury identyczne z lęchickimi. Co prawda, Scytowie w okresie kolonizacji greckiej na północnych wybrzeżach Morza Czarnego prowadzili wielkoobszarową uprawę pszenicy na Ukrainie, ale – jak pisze Herodot – sami nie jedli tego zboża. Wszystko sprzedawali Grekom. Być może podporządkowali sobie i eksploatowali rolników – spadkobierców kultury Tripolie. Być może – w oparciu o przejętą metalurgię kimmeryjską i rzemieślników z helleńskich kolonii nad Morzem Czarnym rozwinęli zaawansowaną formalnie sztukę. Chociaż mogło być zupełnie inaczej – poprzez Tripolie Scytowie przejęli osiągnięcia metalurgiczne winczańskie i trackie lub podczas pobytu w Azji dopracowali się własnych technologii, o czym świadczy analiza znalezisk kultury andronowskiej. Wciąż pozostaje do rozwiązania zagadka pogodzenia ich koczowniczego trybu życia z wybitną sztuką złotniczą.

Pogrzeb władcy

Inną formą przystosowania do surowych warunków stepu może być odwrót do bardziej archaicznych form organizacji państwa – z jednym wodzem o mocnej ręce, potrafiącym zapanować nad ciągle przemieszczającymi się nomadami. W kulturze Scytów znajdujemy wiele śladów typowo wschodniej despotii rodem z terenów okołopustynnych. Rządzili nimi dziedziczni władcy absolutni. Byli prawdziwymi panami życia i śmierci. Ślady pochówków świadczą o krwawych ofiarach zabieranych przez wodzów do grobów. Archeologowie potwierdzają opisy Herodota sprzed dwóch i pół tysiąca lat.

Historyk z Halikarnasu napisał: „Jeżeli u Scytów Królewskich umrze król, kopią tam w ziemi wielką czworokątną jamę. Skoro ją przygotują, biorą trupa (…) i transportują na wozie do innego ludu. Ci zaś, którzy przywiezione do nich zwłoki przyjmą, czynią to samo, co Scytowie Królewscy – pierwsi dostawcy zwłok: odcinają sobie kawałek ucha, strzygą wkoło włosy, robią nacięcia dokoła ramion, rozdrapują sobie czoło i nos i lewą rękę przebijają strzałą. Stąd przewożą zwłoki do innego ludu swego państwa, a towarzyszą im ci, do których wprzódy przybyli. Skoro zaś ze zwłokami przejdą wszystkie ludy, znajdują się już u Gerrów, ludu mieszkającego na samej granicy ich państwa, i przy grobach. Następnie składają zwłoki do grobu […] W pozostałej, obszernej przestrzeni grobu grzebią jedną z nałożnic króla, którą wprzód duszą, dalej podczaszego, kucharza, koniucha, posługacza, gońca królewskiego i konie […]. Po załatwieniu tych czynności sypią wszyscy wielki kopiec […] Po upływie roku to znowu czynią: Biorą z pozostałych sług króla najgorliwszych […]; z tych więc służących duszą pięćdziesięciu i tyleż wyjątkowej piękności koni […] Potem przez cielska koni przepychają wzdłuż aż do szyi grube drewna i wysadzają je na półobręcze, tak że przednie półobręcze podtrzymują łopatki koni, tylne dźwigają brzuch przy udach, obie zaś pary nóg wiszą w powietrzu. Wreszcie narzucają na konie uzdy i cugle, ściągają cugle ku przodowi i przywiązują je do kołków . A każdego z uduszonych pięćdziesięciu młodzieńców wysadzają na konia […]. Ustawiwszy tego rodzaju jeźdźców dokoła mogiły, odchodzą”.

To jeden z najbardziej makabrycznych opisów obrzędów pogrzebowych, jakie znają karty ludzkiej historii. Do tego poświadczony wykopaliskami archeologicznymi.

Zupełnie inny charakter pochówków charakteryzuje – współczesny Herodotowi, ale niestety nie opisany – schyłek kultury łużyckiej i rozwój pomorskiej na ziemiach lęchickich. Tu bezcenne są ustalenia archeologów. Przede wszystkim powszechna była kremacja. Zmarłych palono na drewnianych stosach wraz z przedmiotami, które służyły im za życia. Spalone szczątki zbierano pieczołowicie do glinianych popielnic, które zakopywano na cmentarzyskach. W kulturze pomorskiej chrakterystyczne były groby skrzynkowe zbudowane z płyt kamiennych zorientowanych na kierunki świata. W nich były popielnice zdobione wyobrażeniem twarzy ludzkiej, jak u Etrusków. Wyposażenie grobów – niezależnie od pozycji społecznej zmarłego – było skromne. Składały się na nie głównie osobiste ozdoby, czasem narzędzia czy przybory toaletowe. Pojawiały się kamienie żarnowe, pożywienie, a czasami broń lub przedmioty ją symbolizujące (np. pochwy od mieczy). Mamy więc obraz społeczeństwa egalitarnego, rolniczego, jak trzeba – wojowniczego, ale dbającego o higienę, a stroniącego od przepychu. O ofiarach pośmiertnych nie ma mowy. Poza – nie zweryfikowanymi archeologicznie – doniesieniami o dobrowolnym udawaniu się na stos kobiety związanej za życia z umarłym mężczyzną. W późnych opisach podróżników arabskich z IX-X w. mamy opis zachowania słowiańskich wdów: „Gdy zmarły zostanie spalony, udają się do niego nazajutrz, biorą popiół z owego miejsca, dają go do popielnicy i stawiają na pagórku”, czyli dbają o popioły męża, ale nie płoną z nim razem. Na cześć zmarłego urządzano tryznę, która u jednych kronikarzy oznaczała igrzyska , a u innych zapasy. Ten zwyczaj pojedynku ku czci zmarłego kultywowali np. Etruskowie, a Rzymianie dokonali zwyrodnienia tego obyczaju w postaci walk gladiatorów. Słowiański pogrzeb był uroczystością z tańcami w maskach, gonitwami konnymi i rytualnym poczęstunkiem. Taką stypę Słowianie odprawiali też w różnych terminach po śmierci, a nawet w rocznicę pochówku. Działo się tak niezależnie od tego kim był czczony przodek. W kulturze łużyckiej nie sposób jednoznacznie określić, która mogiła jest miejscem spoczynku króla, a która chłopa. W scytyjskiej – wielkie i bogato wyposażone kurhany – zostawiają wskazówkę podobną egipskim piramidom, czyli jednoznacznie wskazują na miejsce spoczynku najmożniejszego.

Polska – serce świata

Kultura łużycka stała się więc podstawą późniejszej słowiańskiej „łagodności serca”, wspólnej nie tylko Polakom i Czechom, ale też np. Słoweńcom. Największą karą dla złoczyńców była banicja, a więc życie w innych społecznościach było dla Łużyczan najgorszym piekłem. Pod wpływem agresji zewnętrznej (niestety zapoczątkowanej przez braci Scytów, a kontynuowanej przez Celtów, Rzymian i Teutonów) ta tolerancja po upadku Łużyczan została wystawiona na ciężką próbę. Niemniej, jeśli przyjrzymy się dziejom Republiki Nowogrodzkiej czy Rzeczpospolitej Jagiellonów, to widzimy w działaniu państwa przeciwieństwo jedynowładczej tyranii. Sprzyjało to wysokiemu poziomowi codziennego życia większości społeczeństwa, a nie wybranych – stąd pewnie herodotowe określenie Agatyrsów jako „ludzi żyjących najwykwintniej“ w opisywanym przez niego świecie. Ta postawa przeniesiona została też na greckie polis. Ateńczycy skodyfikowali prastary obyczaj społeczności znad Wisły i Dunaju, tworząc podwaliny systemu demokracji. Wyszedł on wprost z naszego wiecowania.

Kobieta wąż i Herakles

Według, spisanej przez Herodota scytyjskiej legendy ich naród zapoczątkowało najmłodsze dziecko kobiety-węża i Heraklesa. Z tego związku zrodziło się ogółem trzech synów. Najstarszym był Agatyrsos, kolejnym – Gelonos, a ostatnim Skytes – praojciec Scytów. Nie można stwierdzić dziś, że imiona synów Heraklesa grecki historyk podał w oryginalnym brzmieniu – raczej przetłumaczył na ojczysty język to co usłyszał w obcym, albo – bardziej prawdopodobne – zapisał to co mu kupcy z kolonii greckich nad Morzem Czarnym opowiadali. O Gelonach napisał: „Są bowiem Gelonowie co do pochodzenia Hellenami, którzy wypędzeni ze swoich punktów handlowych, osiedlili się u Budynów; posługują się bądź scytyjskim, bądź helleńskim językiem”. Gelonowie/Helenowie to przodkowie tych Lęchów/Lachajów/Achajów, którzy w II tysiącleciu p.n.e. opanowali dzisiejszą Grecję i rozpoczęli jej cywilizację. Potomkowie najmłodszego brata zasiedlili Azję aż do Indii, a później ich część wróciła do Europy, gdzie zastał ich Herodot. Dzieci Agatyrsa zostały tam, skąd pochodziły – na łęgowych/lęhowych ziemiach między Łabą a Bugiem. I do dziś tu mieszkają – w sercu cywilizacji dzisiejszego świata, w którym młodsi synowie szukają swojej własnej drogi i wyższości nad ojcami. „Normalne to są dzieje” 🙂

NA ZDJĘCIU: naszyjnik z kurhanu scytyjskiego władcy, „krwawego barbarzyńcy”, o estetyce co najmniej dorównującej helleńskiej rzeźbie. FOT: religie.424.pl.

 

Jeśli masz ochotę – zapisz się na ukazujący się raz w tygodniu newsletter informujący o nowych wpisach na naszym blogu. Wystarczy przysłać e-mail z hasłem NEWSLETTER w tytule na adres: rudaweb.pl@gmail.com

RudaWeb

Komentarze: 54

  1. Karma,kara,kora,skóra,kra… pokarm ,mi jakoś kojarz się z tym co się otrzymuje z kondś lub od kogoś, co się ma i coś co ogranicza.

  2. Powiem Wam tak, wstyd mi za Was. Działacie w tym samym celu ale spierając się tutaj dajecie pożywkę Naszym przeciwnikom. Zróbcie sobie forum, nawet jakąś ukrytą grupę na FB i tam wymieniajcie się poglądami.Pięć minut roboty i macie grupę , zapraszacie do niej tylko zaufanych ludzi i po sprawie. A roztrząsanie pewnych spraw na ogólnie dostępnych stronach nie słuzy wale z zakłamaniem Naszej historii.

    • To są zagadnienia, które wykraczają poza taki sposób myślenia, gdyż są tworzone na bieżąco, powstają na naszych oczach, więc nie ma się czego „wstydzić”.
      Warto też pamiętać, że genetyka populacyjna zazwyczaj nie potrzebuje innych nauk by zobrazować w czasie i przestrzeni przemiany demograficzno-etniczne lub ich brak, migracje ludności, nawet te względnie niewielkie, dotyczącego niewielkich rodów.
      Korzysta ona z dwóch ciekawych zależności, a mianowicie genetycznego zapisu informacji oraz braku możliwości zmiany tego zapisu, zmanipulowania go przez człowieka. Szczególnie ta druga własność jest decydująca, gdyby tylko dano „wybitnym zasrańcom naukowym” z XIX i XX, a nawet XXI wieku mozliwość grzebania tam, to mielibyśmy to co mamy, a co określiłeś „zakłamaniem”.
      Spór nie idzie o wyniki (np. że Z93 jest bratnią dla wszystkich słowiańskich kładów w R1a), tylko o ich interpretację, co z tego wynikam, jak to nalezy sobie wyobrażać, czy tych setki identycznych słów w sanskrycie i słowiańskich to „przypadek praindoeuropejszczyzny” jak nam wmawiano, czy jednak ario-słowiańszczyny, a może „tylko” słowiańszczyzny? Czy z tego wynika, że skoro te słowa istnieją od 6000 lat to czy istniała wówczas słowiańszczyna „jak się patrzy”, czy nie istniała?

        • No właśnie, dokładnie, nie wiem na ile to prawda, ale kiedyś czytałem, że praźródłem powstania kasty bramińskiej oraz kodyfikacji słowa do pisma, było to, że zaklęcia jakie wypowiadali w trakcie róznych ceremonii stawały się z pokolenia na pokolenie niezrozumiałe. Miało to na celu zapobieżeniu największemu grzechowi jakiego mogli sie dopuścić w trakcie ceremonii, czyli przestawieniu zdań, słów czyli znaczeń zaklęcia.

          Jeśliby była to prawda, a my wiemy, że ich praźródlem była Słowiańszczyzna, która w tym źródle pozostała, czyli nie utraciła znaczenia wszystkich słów, jakie dotknęło ich w wyniku migracji i tysięcy lat mieszania się z innymi językami, zatem wnioskuję, że li tylko słowiański źródłosłów jest w stanie wyprostowac znaczenie wielu tych zaklęć.
          Naszła mnie taka refleksja jak powyżej, gdy usłyszałem tłumaczenie mantry ‚Om’ w wykonaniu dr.Rucińskiej, które ona tak bajkowo i naukowo przetłumaczyła, zupełnie nie tak jak mi te słowa pobrzmiewały po słowiańsku.

          Np. po słowiańsku: posiadać DaR

          w sansk:
          dhara [dhara(-A); dhAra(-A)] — posiadający, wspierający,

          dharma [dharma] — droga prawości, właściwe postępowanie, przykazanie boże, obowiązek, kodeks etyczny

          po słowiańsku: posiadać DaR np. od boga, by iśc drogą prawości, przestrzegać przykazań, być sumienny i obowiązkowy, miec wysokie morale

          Kolejne fundamentalne słowo w hinduizmie bez jakiegokolwiek trudu dające się odszyfrować wyłącznie po słowiańsku.
          Robić coś za KaRę:
          kara [kAra] — czynienie, robienie; czyniący; czyn, akt.

          Być uKaRaNym przez np. los, wyrokiem sądu:
          karana [kAraNa; karaNa] — przyczyna; narząd, instrument.

          poKaRM- to z czego wzrośnie np. dziecko, to co jemy i musimy jeść jako człowiek w danym otoczeniu, klimacie, na co jesteśmy skazani jako ludzie co nam w polu urośnie, KaRMić np. dziecko -obowiązek rodziców,
          karma [karma(n)] — czyn, obowiązek działania; przeznaczenie, los jako skutek czynów w poprzednich inkarnacjach.

          • 100%!!! 🙂

            Piszę moje „tłumaczenie” znaczenia słów Gayatri Mantra i może jakoś nie za długo to puszczę…

            https://en.wikipedia.org/wiki/Gayatri_Mantra

            Bramini mieli specjalne przepisy na utrzymanie prawidłowego brzmienia szczególnie ważnych słów, patrz np. SWaHa, itp. Jest o tym napisana praca przez Polkę i było to już cytowane. Upowszechniłem to ze źródła, czyli kwartalnika językoznawczego, chyba już nie wydawanego w Poznaniu, ani nigdzie indziej… 🙁

            http://www.kwartjez.amu.edu.pl/archiwum.html

            Jamroszko, itp. też tam znalazłem, patrz komentarze:

            http://bialczynski.pl/2014/11/15/o-ksiazce-piotra-makucha-od-ariow-do-sarmatow-nieznane-2500-lat-historii-polakow/#!

            http://bialczynski.pl/2014/12/03/jarek-z-bielska-kryptonim-holophagus/#!

            Tak teraz patrzę ile to czasu upłynęło… a nic nie zmieniło się… hehehe… Aż mi się zakręciła łza,.. bo ponownie przelatując przez komentarze obśmiałem się prawie do łez… 🙂 Pewno sobie to samo przypomnisz, Robercie…

          • Ciekawe w jaki sposób łączą się KoRze-nie z KaRą. Do dzisiaj w gwarze KoRać, czyli KaRać oczywiście

            KoRa (jako KaRa), ale i KoRa drzew, ale i ludzka kora (sKóRa).

            W sanskrycie:
            kāraṇa कारण korzenie
            K.R.NK.R.N.

            Ale uwaga, mamy w słowiańskim KoRoNa np.drzewa.
            Z rdzeniowości wynika, że to jest ciągle to samo słowo:
            K.R. i K.R.N

            KoRzenie powinny mieć identycznośc z KaRMieniem, czyli KaRMą, czyli:
            karma [karma(n)] — czyn, obowiązek działania; przeznaczenie, los jako skutek czynów w poprzednich inkarnacjach.
            K.R.M = K.R.N
            M>N

            Ale czy nie byc chorym, to nie obraz łuszczacej sie KoRy drzewa, popekanej i chropowatej oraz nieprzyjemnej?
            cHoRy>KoRa

            खोर Khora przym. kuśtykający
            खोर Khora przym. kulawy
            Tego jest mnóstwo, choćby:
            zamīna ज़मीन ziemia
            paisē पैसे piasek
            trina तृण trawa trzcina

          • Do komentarza Roberta na: http://rudaweb.pl/index.php/2017/02/17/scytowie-a-lechowie-rozdzieleni-bracia/, a może i sam Skribha coś w tym znajdzie.
            „No właśnie, dokładnie, nie wiem na ile to prawda, ale kiedyś czytałem, że praźródłem powstania kasty bramińskiej oraz kodyfikacji słowa do pisma, było to, że zaklęcia jakie wypowiadali w trakcie róznych ceremonii stawały się z pokolenia na pokolenie niezrozumiałe. Miało to na celu zapobieżeniu największemu grzechowi jakiego mogli sie dopuścić w trakcie ceremonii, czyli przestawieniu zdań, słów czyli znaczeń zaklęcia.
            Jeśliby była to prawda, a my wiemy, że ich praźródlem była Słowiańszczyzna, która w tym źródle pozostała, czyli nie utraciła znaczenia wszystkich słów, jakie dotknęło ich w wyniku migracji i tysięcy lat mieszania się z innymi językami, zatem wnioskuję, że li tylko słowiański źródłosłów jest w stanie wyprostowac znaczenie wielu tych zaklęć.
            Naszła mnie taka refleksja jak powyżej, gdy usłyszałem tłumaczenie mantry ‚Om’ w wykonaniu dr.Rucińskiej, które ona tak bajkowo i naukowo przetłumaczyła, zupełnie nie tak jak mi te słowa pobrzmiewały po słowiańsku.”
            Podobna refleksja naszła mnie J, domorosłą entuzjastyczną amatorkę ale mimo tego ośmieliłam się przedstawić mój tok rozumowania po WSŁUCHANIU SIĘ w oryginalne słowa Gajatri Mantry, a nie czytaniu tych zapisanych po angielsku, czyli w języku kreolskim, który powstał bardzo późno i jego użytkownicy nie słyszą bogactwa głosek z naszego języka (taki mają wgrany program).
            om bhūr bhuvaḥ svaḥ
            tát savitúr váreṇ(i)yaṃ
            bhárgo devásya dhīmahi
            dhíyo yó naḥ prachodayāt – Rigveda 3.62.10[11]
            A to moja wersja zapisana naszymi zgłoskami ze słuchu. Słuchałam tej mantry w oryginale w wykonaniu mnichów i tak ją zapisałam:
            Om bur buwa suwaha
            Tat sawitur wareeńjam
            Bargo dewa sja ti mahi
            Dijo jo na praćz jo dajat

            Wychodząc z tego samego założenia, co mój przedmówca, że nasz język słowiański zachował pierwotne znaczenia inkantacji, a które to znaczenia wraz z upływem czasu obrosły otoczką znaczeń religii, którą wielce szanuję i nie chciałabym tu obrazić swoją prostacką interpretacją czyichś religijnych uczuć, ja – Słowianka czuję, że w swojej próbie, którą przedstawię poniżej, a która mam nadzieję nie odeszła daleko od pierwotnego znaczenia tej modlitwy do Matki Ziemi, Stworzycielki, słów które moi przodkowie przekazali innym, a które zostały tak wielce poszanowane i niezmienione po dziś dzień, ja muszę sobie je obecnie przetłumaczyć na nasze, aby zrozumieć ich pierwotne znaczenie.
            Z tego, co wiem, to nasi antenaci udali się na półwysep Dekan drogą lądową, przez Himalaje, gdzie zapewne poszukiwali ciepła życiodajnych promieni słonecznych, których prawdopodobnie w pierwotnej siedzibie czyli u nas tu na miejscu czemuś zabrakło, a w konsekwencji brakło też żywności i środków do życia. A że nikt, komu dobrze na miejscu, z domu się nie rusza bez dobrej przyczyny, to podejrzewam, że bezpośrednią motywacją do tej epickiej podróży przez Azję w poszukiwaniu słońca i znośnych warunków bytowych był właśnie jego brak, a które tak doceniali w postaci modlitwy, która przetrwała w niezmienionej formie tysiące lat. Przyczyną wędrówki i obdarzenia Wedami ludności zamieszkałej u podnóża Himalajów mogła być na przykład jakaś mała katastrofa naturalna typu wybuch wulkanu z długoletnią nuklearną zimą, co można by datować chociażby na przykładzie geologii i archeologii, ale to nie jest przedmiotem moich obecnych rozważań.
            Pragnę przedstawić moją prostą ale za to bardzo zrozumiałą dla nas, w tym wypadku Polaków wersję, z całym szacunkiem dla tych wszystkich ortodoksyjnych tłumaczeń dokonywanych przez fachowców językoznawców. Nie chciałabym aby to zostało odebrane jako próba bezczelnego obrazoburstwa dokonanego przez jakąś nikomu nieznaną wymądrzającą się dyletantkę, lekceważącą wszelkie rdzenie wyrazów i wszystkie inne naukowe mądrości i zasady tłumaczenia Sanskrytu, ale jako próba przedstawienia tego prostego przekazu, prostej prośby do łaskawego troistego bóstwa, co mnie uderzyło przy wielogodzinnym słuchaniu tej mantry w oryginale językowym. Oto moja droga rozumowania, nie twierdzę przy tym, że jedyna i słuszna:
            1. pierwsza linijka: „Om bur buwa suwaha”
            Bur: czyli buł, czyli był: o, która byłaś – o przedwieczna, pradawna, prawieczna
            Buwa: czyli bywa: czyli jest teraz, obecnie
            Suwaha: świata, światła, nasuwa się mi również tu rosyjski wyraz: swiaszczenaja czyli święta, czyli:
            O, święta, światła , która jesteś przedwieczna /o, świecie, który jesteś przedwieczny, o kosmosie w którym jesteśmy zanurzeni
            2. druga linijka: „Tat sawitur wareeńjam”
            Tat: tato, czyli ojciec, czyli stworzyciel –w języku Polskim wyraz rodzaju męskiego, szczególnie jeśli będziemy brali kontekst teologiczny religii patriarchalnej pod uwagę, ale tu mowa zgodnie z tytułem o pramatce stworzycielce, jako, że to jakby niestety kobiety dosłownie dają życie, stwarzają je
            Sawitur: światła, świtu, turlających się, toczących się po orbitach czyli Słońca, oraz świata czyli naszej Ziemi , a i może kosmosu całego
            Wareeńjam: war, czyli skwar, czyli ciepła promieni słońca, czyli:
            Stwórczyni świata, światła i ciepła,
            3. trzecia linijka: „Bargo dewa sja ti mahi” – tu bardzo prosto i niemal dosłownie:
            Bargo: bardzo
            dewa sja : dziwuję się/ podziwiam/ admiruję/ chwalę/ wychwalam
            ti: ty/ tobie/ciebie
            mahi: machać, czyli robić/tworzyć, albo mahi- magi czyli możesz (istnieje tako wyraz w rosyjskim), masz moc stwarzania, czyli magię:
            Wychwalam twą stwórczą moc,
            4. czwarta linijka hymnu: „Dijo jo na praćz jo dajat”
            Dijo: dzieło/dziecko
            Jo: ja
            Na: dla mnie
            Praćz: „procz” po czesku to: dlaczego, czyli po co, z jakiej przyczyny(pro cziny, pri cziny, przyczyny) czyli niezasłużenie, albo z łaski
            Jo: ja
            Dajat: dajesz/dając, czyli obdarzając:
            Ja- twoje dzieło, które (pomimo wszystko) obdarzasz swymi łaskami.

            I tak oto wyszła mi całość przełożona na współczesny słowiański język Polski:

            O, przedwieczna święta, która jesteś Światłością!
            Stwórczyni świata, światła (słońca) i ciepła jego promieni,
            W zachwycie wychwalam twą stwórczą moc,
            Mnie, twoje dziecko, obdarz dobrodusznie łaskami swemi.

            Używszy staropolskiego wyrazu „swemi” udało mi się nawet zrymować. Można oczywiście zamiennie stosować słowa ale sam sens prośby maluczkich do wysławianego bóstwa o łaskę i tak zostaje zachowany. A mnie daleko do poetki, choć zrobiłam, co mogłam i czułam w grafomańskim zrywie, jeśli to się nie podoba, trudno.
            A teraz czekam na lawinę krytyki od językoznawców i kulturoznawców.

  3. „Wydzielanie się ludu scytyjskiego ze wspólnoty praaryjskiej zaczęło się w dorzeczu Wisły ok. 3 800 lat p.n.e.. Według odkryć genetyków z zespołu Petera Underhilla w tym czasie nastąpiły mutacje, które dały początek późniejszym narodom słowiańskim z jednej strony oraz indoirańskim z drugiej. Według Underhilla, indoirańska haplogrupa R1a-Z93 i słowiańska R1a-Z282 rozeszły się niemal 6 tys. lat temu i nie spotkały się potem, bo w Indiach i Iranie nie ma R1a-Z282, a w Europie Środkowo-Wschodniej brak R1a-Z93.”

    „Jednak w Środkowej Azji sytuacja odwróciła się na początku I tysiąclecia p.n.e.. Stamtąd grupy Skołotów (to własna nazwa Scytów), pod naporem pramongołów około VIII w. p.n.e., ruszyły z powrotem na Zachód i pod grecką nazwą Scytowie pojawiły się w Europie. Ten nowy lud powrócił więc na ziemie, z których dwa tysiące lat wcześniej wywędrował.”

    Zatem, jak oba cytaty mają się do siebie?
    Jeżeli wrócili na zachód, to w Europie Środkowo-Wschodniej powinno być R1a-Z93.
    Zatem jest, czy go nie ma?
    Wygląda, jakby oba cytaty przeczyły sobie nawzajem.

    • Nie przeczą sobie, tylko uzupełniają na osi czasu. 3 800 lat p.n.e. doszło do mutacji w dwie haplogrupy. Następnie ok. 3 000 „Z93” powędrowali na Wschód, co w kolejnym akapicie tekstu jest dokładnie wytłumaczone. Następnie (pocz. I tys. p.n.e.) „Mongołowie” wyparli ich część z Azji Środkowej. Przemieścili się ponownie do Europy. Na stulecia opanowali tereny dzisiejszej Ukrainy i południowej Rosji – tam w kurhanach są pozostałości ich genów. Zwracam uwagę, że pierwsze zdanie omawianego artykułu zaczyna się: „W dyskusjach o Scytach Królewskich…”. Ziemie lęchickie najechali i odeszli z nich – tak, jak w Średniowieczu wspominani już Mongołowie. Dlatego mongolskich genów praktycznie nie ma w Polsce, ale są w Rosji, która została opanowana na 400 lat.

      • Przepraszam, ale coś mi tu dalej nie gra.
        „Najpierw opanował północne okręgi Morza Czarnego, a następnie wkroczył na północne ziemie ilirotrackie (postwinczańskie) – dzisiejsze Mołdawia, Rumunia i Węgry aż do wschodnich terenów Austrii i Słowenii. Odkrycia archeologiczne wskazują, że w VII w. p.n.e. Scytowie stali się wojowniczą klasą panującą na tych ziemiach. W tym okresie mogli zacząć docierać do nadwiślańskiej praojczyzny, ale nie zapanowali nad nią.”

        To opanowywanie Mołdawi, Rumuni i Węgier aż do wschodnich terenów Austrii i Słowenii nie mogło trwać tydzień lub dwa. To musiało trwać sporo czasu, a kobiet słowiańskich pod dostatkiem. Musieli zostawić swoje geny zanim, powiedzmy – „odeszli”.
        Do Mongołów nie ma co się odwoływać, bo ci ledwo wleźli, a już wychodzili, bo wielki han „kopnął w kalendarz”.

        • Scytowie Królewscy izolowali się od opanowywanych narodów, podobnie jak warna kszatrijów w Indiach – stąd ten „niedosyt genetyczny”. Natomiast Lęchię najechali w ramach „karnej ekspedycji” i znikli. Może mieli podobne zamiary, jak w przypadku północnej części basenu Dunaju, ale nie do końca ten wypad im wyszedł. Przypadek „kopniętego w kalendarz chana Mongołów” może sugerować rozwiązanie – król scytyjski mógł polec w okolicach Witaszkowa. Jednak to tylko dywagacje na marginesie tego co prawdopodobne.

      • Jesteś najwidoczniej na dobrym tropie 🙂

        Myślę, że były używane równolegle rożne wersje z tzw.przechodzącymi samogłoskami, oficjalniie mówi się: poKaRać, a w gwarze nadal: poKoRać
        Tak więc poKoRny to ktoś poKoRany/poKaRany – ktoś poddany KaRze, w jakiś sposób „zmiękczony”.
        Dla mnie to jest jedno i to samo słowo wywodzące się z rdzenia K.R., najpewniej „ładniej” brzmiała wersja ‚pokorny’ niż ‚pokarny’, więc taka weszła do języka oficjalnego. W innej opcji chciano jakoś rozróżnić ‚pokornego’ w sposób słuszny np. za przestepstwa od ‚pokornego’ w wyniku przemyśleń własnych, swoich przekonań.
        Stąd mamy ‚pokaranego’ i ‚pokornego’.

    • Podoba mi się przykład trzciny, bo pokazuje doskonale, że Sanskryt jest gałęzią a polski pniem prasłowiańskiego języka, bo oczywiście języki wykształcające się z głównego pnia zawsze wprowadzają uproszczenia w wymowie i właśnie trzcina -> trina doskonale to pokazuje, oczywiście takich przykładów można by znaleźć bardzo wiele. Zapewne tak by właśnie uprościł to słowo każdy nie-Słowianin, jakby to słowo zobaczył, lub usłyszał.

      • Logiczne. Podobno TR”CiNa była wcześniej TRTiNa”… albo jakkolwiek inaczej, np. *TRъSTiNa.. patrz:

        https://pl.wiktionary.org/wiki/trzcina

        (…) etymologia: od prasł. *trъstina [4] (…)

        http://www.poradniajezykowa.us.edu.pl/baza_archiwum.php?WYRAZ=trzcina&TEMAT=Wszystkie+tematy&AKCJA=SZUKAJ

        Etymologia 2007-06-27
        Jak w prasłowiańszczyźnie mógł wyglądać leksem (jak go zapisać? czy w ogóle jest taka możliwość?) trzcina?
        Słownik etymologiczny języka polskiego W. Borysia podaje, że rzeczownik trzcina w czasach prasłowiańskich miał najprawdopodobniej postać *trъstina, w którym widać połączenie spółgłoski r i półsamogłoski (jeru twardego) ъ.
        Katarzyna Wyrwas

        Etymologia 2004-12-09
        Skąd się wzięły nazwy Trzebnica i Trzciniec?
        Trzebnica pochodzi od czasownika trzebić ‘karczować (las)’ z przyrostkiem –nica. Pierwotnie oznaczała osadę powstałą na miejscu wykarczowanego lasu. Trzciniec to nazwa utworzona od rzeczownika trzcina za pomocą przyrostka -ec.
        Katarzyna Wyrwas

        • „(…) etymologia: od prasł. *trъstina [4] (…)”
          No dobra, a po rosyjsku trzcina to:
          тростник
          trostnik

          1.TRzciNa
          2.TRiNa (ma już 4000lat, mogła ulec zmianie w czasie od 6000 do 4000 lat)
          3.TRostNik

          Jak była wersja prasłowiańska? Ja stawiam, że nie był jednej prasłowiańskiej wersji, gdyż jest to zbitka dwóch słów, a każde z nich moglo być wymawiane inaczej.

          Widzę w tym, to co się z nią robi:
          TR.+ścina się
          co tam robi TR.? Od miejsca gdzie rośnie, czyli TRzęsawiska, a może od sposobu obróbki, czyli Trzęsienia nią, w sumie bez znaczenia, bo:
          TRząść+ścinat’>>>TRząściNat’

          • Mi tak wychodzi.

            Rosyjski:

            трясти (trasti) – trząść
            состригать (sostrinat’) – ścinać

            TRasti+sosTrinat’ = TRosTnik

            Sanskryt:

            त्रस्त (trasta) -drżenie
            त्रस्यति { त्रस् } trasyati { tras } -drżeć, trząść się
            oraz znalazłem coś takiego:
            दिन dina adj. cut, – nie tylko ciąć, ale PODZIELONY, a głównie dzień

            Trasta+diNa = TRiNa

            Przy okazji zwraca uwagę DiNa=DzieŃ, DNia, ewidentnie to samo słowo, ale oznaczające ‚podzielony’.
            Czy z tego nie udałoby się wyprowadzić źródłosłów dla polskiego słowa DzieŃ.

            DiNaDNia
            podzielona doba, to co dzieli dobę,

            oficjalnie podaje się:
            etymologia:
            prasł. *dьnь[7] < praindoeur. *dins, od rdzenia *di- → świecić

            ..szkoda, że w ich ulubionym sanskrycie jest inaczej, nie świecić tylko dzielić
            I tak zapodają:
            etymologia:
            (1.1) praindoeur. *dyew-, *dyeu- • spokrewniony z litew. diena, łac. dies • źródłosłów dla hin. दिन (din)
            … druga wersja praindoeurocoś tam.

          • Bardzo dobre!!! 🙂

            TaRCie
            TRoC’
            TRoC+INa
            TaRCiC/Ta…

            TR”C+iNa

            DaRCie
            DR”eC’/T’
            DRe”C”yC’/T’…

            Widać, że od <strongDaR+C/Tia</strong i <strongTaR+C/Tia</strong to jest!!! 🙂

      • O uproszczeniach:

        https://skrbh.wordpress.com/2017/02/21/27-przyklady-ze-w-ofitzjalnej-nalke-ciagle-jeszcze-obowiazuje-rasistowskie-przeciw-slowianskie-i-przeciw-naukowe-podejscie-do-faktow-dowodow-logiki-itp-na-przykladzie-jesykosnafztfa-patrz-ring/

        27 Przykłady, że w ofitzjalnej nałke ciągle jeszcze obowiązuje rasistowskie, przeciw-słowiańskie i przeciw-naukowe podejście do faktów, dowodów, logiki, itp, na przykładzie jęsykosnafztfa, patrz: RiNG, Do”/aK, (DuCK), KeJK, (CaKe) 01

    • laikiem jestem ale czytając to jeszcze bez Twojego tłumaczenia czułem że ten tekst jest o tym …. i nawet gdybym nie był swiadom że pochodzi z sanskrytu uznałbym go za tekst słowiański …. pozdrawiam jesteś świetna

  4. Oj niewiedzy, głupawa! Termin ‚Et-rusci’ czy tez jego skrót ‚Rusci/Rasci’ czy nawa własna ‚Rasni/Raseni/Rusci’ pochodzi od ‚To – jaśni/biali’ nie zaś żadni Rusci/Rosjanie. Gdzie Rzym a gdzie Krym? Zanim Rosja powstanie, już byli Bo-rusowie; to – jaśni (przyszli Pruśi) i Rusi, Scytowie południa.

  5. Widzę że jakoś z dyskusji o Ariach i Słowianach zupełnie zniknęli górale/Hariowie czyli Gieroje/Gerrosowie, a zatem ‚dawcy’ imienia Ariów. Dla porządku i poszanowania tradycji jasne jest że zachodni, czy europejski odłam rodu R1a1 trzeba nazywać Slowianami, a azjatycki/indo-irański Ariami, ale trzeba pamiętać że Hariowie to ci ludzie którzy ruszyli znad Dunaju zasiedlić Karpaty i tereny dalej na północ – ci z gór to Hariowie, a z łąk/pól to Lęchowie a potem Polanie.

    • Słuszna uwaga. Poświęcimy przynajmniej jeden z kolejnych wpisów naszym Hariom 🙂

    • „Widzę że jakoś z dyskusji o Ariach i Słowianach zupełnie zniknęli górale/Hariowie czyli Gieroje/Gerrosowie, a zatem ‚dawcy’ imienia Ariów.”

      Może, a może nie do końca tylko to, bo patrz:

      Go”R+a
      Go”R+oL
      GoR+eL
      (G)+oR+eL

      Wszystkie te słowa mają związek z rdzeniem lub rdzeniami GR, GRL, RL, odnoszącymi się do wysokości. A może G+oR+eL był pierwszy, bo był w Go”R”+e nawet kiedy nie było w pobliżu Go”R? On Go”R+oWaL”

      (G)+oRia

      (G/H)+aRioWie wcześniej byli (G/H)+oRiaMi,.. patrz tzw. prawo Brugmanna…

  6. Do Roberta i generalnie zwolenników używania nazwy Słowianie. Po raz pierwszy w źródłach występuje ona u Juliusza Cezara – Suevi (Słewi). Wiek tych zapisów zgadza się z czasami naporu na ich ziemie najpierw Celtów, a następnie Rzymian, czyli mówiących niezrozumiałymi słowami (językami). W związku z tym dla odróżnienia od nich, nasi przodkowie zaczęli mówić o sobie jako o „ludziach Słowa” – mówiących w zrozumiałych słowach. Poprzednio byli Lęchami – stąd Lechia. Osobiście dla czasów przed upadkiem kultury łużyckiej wolę mówić o Lechitach, ale to cały czas ten sam lud, co późniejsi Słowianie. Spór między nami nie dotyczy więc istoty i jest trochę… akademicki. Prasłowianie i Lęchici to to samo. Zgadza się z ustaleniami międzynarodowych zespołów naukowców (patrz: http://rudaweb.pl/index.php/2016/08/30/lechia-od-renu-do-wolgi-od-6-tys-lat/). Oczywiście inną perspektywę przedstawia część badaczy rosyjskich, ale to specyficzna próba dowartościowania narodowego, czasami na pograniczu śmieszności (Etrusci – Eta Ruski :))

  7. „Na stepach między Powołżem a Mongolią zaczęły rozwijać się kultury m.in. andronowska i tocharska, a przed ok. 1500 r. p.n.e. ich przedstawiciele poszli na Południe – do Indii i Iranu.”

    A ja twierdzę, że to nieprawda i że pomylone są kultury andronowska z afanasiewską i sintashta-petrowka, itp, patrz:

    https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/4/43/IE-migrations.gif/230px-IE-migrations.gif

    https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/6/60/From_Corded_Ware_to_Sintashta.jpg/220px-From_Corded_Ware_to_Sintashta.jpg

    https://en.wikipedia.org/wiki/Andronovo_culture
    https://en.wikipedia.org/wiki/Sintashta_culture

    https://en.wikipedia.org/wiki/Afanasevo_culture
    https://en.wikipedia.org/wiki/Tocharians

    • Staram się nie korzystać z wikipedii, ale spojrzę na Pańskie linki – dziękuję. Nie zmienia to jednak podstawowego przesłania, że część naszych przodków wywędrowała na Wschód, a później częściowo powróciła – już z inną kulturą, niż najstarsi w rodzie Lęchowie Agatyrsowie. Zresztą sami Scytowie zachowali o tym pamięć w cytowanym przez Herodota podaniu o ich pochodzeniu.

      • Proszę wykazać, że nie pomylili Państwo pochodzenia tzw. Tocharów od Andronowo, zamiast od Afanasevo i że wikipedia tu kłamie, a odszczekam, co napisałem.

        Już odszczekuję! To Kliosow twierdził, że tzw. Tocharzy pochodzili od Afanasiewo! Wiki twierdzi, że jednak to druga fala Andronowiaków, którzy wymienili Afanasowiaków… Ciekawe, jak to było…

        Podpowiem coś…

        Afanasevo to około 5700 lat temu koło ZaL”+TaJo” na Syberii, a Andronowo czy Sintashta to 4200 i Go”RaL

        Coś tu nie dodaje się… i to powyżej o języku też nie…

        • To temat na rozważania w trochę innym miejscu. Losy R1a interesują mnie głównie pod kątem dziejów Lęchitów, a nie Tocharów (niczego tym drugim nie ujmując). Tak więc – proszę wybaczyć – nie podejmuję się rozstrzygania, czy rację ma w tej kwestii A. Kłosow, czy jakiś wikipedysta.

  8. „Jednak w Środkowej Azji sytuacja odwróciła się na początku I tysiąclecia p.n.e.. Stamtąd grupy Skołotów (to własna nazwa Scytów), pod naporem pramongołów …”
    Są na to jakieś dowody? Czy to tylko tzw. narracja.
    Na stepie było jedna najważniejsza rzecz, która powodowała wyrojenia i wyludnienia, były nią zmiany klimatu. Modnymi są tzw. napierania ludów na siebie, dobrze to układa się w mózgu naukowca rozmyślającego o tym w pozycji półleżącej, ale ja w to nie wierzę.
    Przyjmuję za pewnik, że to klimat o tym decydował. Ludzie opuszczali tereny, które z powodu suszy stawały się niemożliwymi do życia. I na powrót był zasiedlany, gdy wzrosła jego pojemność ekologiczna dla ludzi, niekoniecznie przez te same etnosy co poprzednio.

    • „Zdaniem Underhilla, rozejście się tych rodów można łączyć z ostatecznym rozpadem wspólnoty praindoeuropejskiej i z początkiem kształtowania się języków praindoirańskiego i prasłowiańskiego.”

      POPIERAM!!!

      Nawet Jagodziński gdzieś napisał, że Słowianie ostatni opuścili matecznik tych tzw. Pra-Indo-Europejczyków, itp, lub inni pisali, że opuścili go ostatni…

      Ą, ę,.. pięrdąlęnię ą Sząpęnię,.. a niby jak można wyjść z języka i tradycji Swoich Dziadów, hm?

      Powtarzam Pra-Indo-Europejski = Pra-Słowiański.

  9. „Według Underhilla, indoirańska haplogrupa R1a-Z93 i słowiańska R1a-Z282 rozeszły się niemal 6 tys. lat temu i nie spotkały się potem, bo w Indiach i Iranie nie ma R1a-Z282, a w Europie Środkowo-Wschodniej brak R1a-Z93. Zdaniem Underhilla, rozejście się tych rodów można łączyć z ostatecznym rozpadem wspólnoty praindoeuropejskiej i z początkiem kształtowania się języków praindoirańskiego i prasłowiańskiego.”

    Na razie odniosę się tylko do tego fragmentu, całkowicie pomijając same tezy artykulu. Otóż, cytat powyżej zawiera NIEUSUWALNY błąd logiczny. Nie mogło dojść do rozpadu wspólnoty praINDOeuropejskiej, gdyż wówczas i przez następne 2000 lat na płw.indyjskim ich fizycznie nie było.
    Ktoś powie, że czepiam się, ale jeśli zaczniemy od fałszowania definicji to do żadnych źródeł nie dojdziemy.
    Co mogło wówczas się rozpaść?
    Była to językowa wspólnota słowiańsko-aryjsko-europejska, która 6000 lat temu rozpadła się na słowiańską i aryjską.

    • Tu faktycznie chodzi o typowe czepianie się słówek. Logicznie oczywiście ma Pan rację, bo w tych czasach nie dotarli do Indii. Jednak terminologia naukowa używa dla całego rodu określenia „praindouropejski” (PIE). W tym przypadku Pański zarzut jest zasadny wobec naukowców, którzy przyjęli takie określenie.

      • „Jednak terminologia naukowa używa dla całego rodu określenia „praindouropejski” (PIE). W tym przypadku Pański zarzut jest zasadny wobec naukowców, którzy przyjęli takie określenie.”

        Skoro jest zasadny to cały konstrukt PIE (także językowy) jest fałszywy. Po co zatem go używać w swoich tekstach?

          • „Po to, by być zrozumiałym także dla osób operujących tradycyjną terminologią.”

            Poważny błąd. Dla osób jej używającej są to tezy nie do zaakceptowania, a są nieakceptowalnymi, gdyż nie mieszczą się w ich definicjach, i wracamy do początku, nie mieszczą się w definicjach, gdyż definicje te są z gruntu fałszywe.
            Koniec końców nikt nie zostanie przekonany.

            „Wydzielanie się ludu scytyjskiego ze wspólnoty praaryjskiej zaczęło się w dorzeczu Wisły ok. 3 800 lat p.n.e.. ”
            Wydzielenie się Ariów miało miejsce w Rosji w okolicy rzeki Wołgi i gór Ural, w stanie ogólnym Słowiańszczyzny takim, że już wówczas musiał istnieć jej podział na zachodnią (lechicką) i wschodnią, wynikający choćby z olbrzymiej rozciągłości terytorialnej.

          • „Wydzielenie się Ariów miało miejsce w Rosji w okolicy rzeki Wołgi i gór Ural, w stanie ogólnym Słowiańszczyzny takim, że już wówczas musiał istnieć jej podział na zachodnią (lechicką) i wschodnią, wynikający choćby z olbrzymiej rozciągłości terytorialnej.”

            !00%!!! 🙂

    • (…) Była to językowa wspólnota słowiańsko-aryjsko-europejska, która 6000 lat temu rozpadła się na słowiańską i aryjską. (…)

      Tu nic nie rozpadło się, a przeistoczyło pod wpływem napotkanych podłoży językowych. Już na wschód od Bugu zaczyna pojawiać się zniekształcenie dźwięku zapisywanego znakiem o w „indo-irańskie” a

      Zwracam uwagę, na bardzo bliską zbieżność zniekształceń odnajdywanych w najstarszym irańskim, czyli awestyjskim i pochodnych i w tzw. grece, a może i w armeńskim, patrz tzw. PS dźwięk zapisywany znakiem S i zniekształcone późniejsze nieme H, czy jakieś X

      Co do „irańskości” Scytów, Getów, Massagetów itd, można podważać tego twierdzenia zasadność, np. patrz słowiańskie źródłosłowy nazw rzek występujących na stepie, ale bardziej nawet na podstawie „słowiańskości” źródłosłowu rzekomo od-scytytyjsko nazwanego kartwelskiego niby S+Ka(o”)L”+KaZ+o”, patrz Herodot właśnie…

      • Od strony lingwistycznej Pańskie uściślenie jest cenne, ale aby do zmian w języku doszło, musiało najpierw nastąpić rozdzielenie rodu i wywędrowanie jego części w inne strony. Stąd źródłosłowy nazw rzek są słowiańskie, bo nadawane jeszcze przed wykształceniem się u „prascytów” nowych form językowych. Wszystko się zgadza – sprzeczność jest pozorna.

        • „Od strony lingwistycznej Pańskie uściślenie jest cenne, ale aby do zmian w języku doszło, musiało najpierw nastąpić rozdzielenie rodu i wywędrowanie jego części w inne strony.”

          Rozdzielenie nastąpiło, bo jacyś Pra-Słowianie z haplogrupą M458 (mówiący ja twierdzę, że Pra-Słowiańskim) zmutowali (gdzie, bo jeśli np. nad Wisłą),.. no to jakim językiem Ci „zmutowani” M458″ mówili, jak nie TYM SAMYM, CO ICH MATKI, OJCOWIE, BABKI I DZIADOWIE,.. hm?

          Następnie jedni ale WSZYSCY „zmutowani” M458″, czyli Z93 wyruszyli na wschód, ciągle MÓWIĄC JĘZYKIEM PRA-SŁOWIAŃSKIM,.. a inni też WSZYSCY „zmutowani” M458″, czyli Z282… także MÓWIĄCY JĘZYKIEM PRA-SŁOWIAŃSKIM,.. ZWYCZAJNIE NIE RUSZYLI SIĘ Z DOMÓW!!!

          Czy to nie jest dziwne?

          Czy to jest już jasne, że język ludzi POZOSTAJĄCYCH W MATECZNIKU PRA-SŁOWIAŃSZCZYZNY NIE ZMIENIŁ SIĘ, za to zniekształcił się język Pra-Słowian „zmutowanych M458”, czyli Z93, patrz NPS podkłady językowe wchłaniane po drodze?

          Patrz:

          http://rudaweb.pl/index.php/2017/02/17/scytowie-a-lechowie-rozdzieleni-bracia/#comment-212703

          • W skrócie, Pańskie uwagi są uściślające i cenne. Jednak nie ma między nami różnicy w podstawach, na których uznaniu zależy Panu. Tak, źródłem Scytów (i nie tylko ich) jest Prasłowiańszczyzna. Tylko – czepiając się terminologii – pojęcie „Słowianie” w tamtych czasach nie funkcjonowało. Było Lęchi/Lęhy i następnie herodotowi Agatyrsowie. I od nich zaczęły się późniejsze rody ogólnie nazywane teraz indoeuropejskimi. Język Lęchów/Agatyrsów siłą rzeczy najmniej się zniekształcił, a ich kultura jest w linii prostej kontynuacja najstarszej, wywodzącej się jeszcze znad Dunaju i Adriatyku. To konsekwentnie przewija się w większości naszych wpisów historycznych. Nie jest sprzeczne z tym, że rozdzieleni potomkowie Lęchów zróżnicowali się kulturowo i językowo w różnych rejonach świata. W czasach Herodota Scytowie wyraźnie różnili od Agatyrsów. I tylko tyle, choć może aż tyle.

          • Mylicie główny pień drzewa z jego dużym odrostem bocznym, czyli konarem. Niby to to samo drzewo, ale jednak każdy leśnik rozumie różnicę… Tak to ujmę obrazowo…

          • „Tylko – czepiając się terminologii – pojęcie „Słowianie” w tamtych czasach nie funkcjonowało. Było Lęchi/Lęhy i następnie herodotowi Agatyrsowie. I od nich zaczęły się późniejsze rody ogólnie nazywane teraz indoeuropejskimi.”

            1. Ale o jakich czasach mówimy? 2000 lat temu już funkcjonowało wsród nich, inaczej nie byłoby tego, cyt. z wiki:
            „Souobenoi, Słoweni (gr. Σουοβενοι) – według Ptolemeusza (rok ok. 150 n.e.) plemię zamieszkujące nad Wołgą (łac. Rha). Zapis ou oznacza fonetycznie głoskę zbliżoną w wymowie do angielskiego w, zaś greckie β może być czytane jako v. Stąd nazwę tę należy wymawiać jako Słovenoi (w zapisie fonetycznym [swovεnoɪ]).”

            Nie wiemy tego, co było 6000-2000 lat temu, nie ma i nie będzie dowodó, że nie nazywali siebie Słowianami, rownolegle z Lechitami. Po prostu tego nie wiemy, ale za bardziej prawdopodobne niż nieprawdopodobne należy uznać, że wschodnich Słowian z ktorymi sie mogli porozumieć, ale słyszeli różnice, nazywali SŁoWo+WiaNo, a zatem i przez to identyfikowali samych siebie.

            Nad Wołgą Słovenoi 2000 lat temu?
            Czy to nie ta rzeka była wschodnią granicą dla k.aryjskich z których pochodzą Ariowie?
            Czy to nie tam nastąpił podział wspólnoty słowiańsko-aryjskiej 6000 lat temu?
            Poświadczonych Słowian mamy tam już 2000 lat temu.
            Nic sobie nie przeczy, na tyle ile możliwe jest pełna zgodność między językoznawstwem, genetyką a źródłami pisanymi.

            Oczywiście nie przeczy to temu, że w tym samym czasie inni Słowianie mieszkali nad Wisłą.

            2. Należy ich nazywać tak jak współcześnie nazywają siebie, Słowianie nazywają siebie Słowianami, Ariowie nazywają siebie Ariami, więc ich biologiczni przodkowie też powinni nosić to miano. Użycie obcych nazw jest nadużyciem.

      • https://skribh.wordpress.com/2017/02/19/422-skrbh-26-nowe-zrodla-genetyczne-czyli-bardziej-i-wiecej-takze-o-tzw-pie-o-ich-zonach-i-ich-mtdna/

        Posted by Davidski

        Davidski said…
        @Capra
        But there is R1a-M17 in Lokomotiv predating Khvalynsk. Was it still east of the Urals?
        I know you pride yourself on being objective, but clearly, like a lot of people who post here, you need to work on being realistic. Why would European R1a-M417 come from east of the Urals at such a late stage? Why wouldn’t it come from the western steppe, along with the Corded Ware expansion, from an archaeological group like Dnieper Donets, Sredny Stog or Pontic Yamnaya, that has already been suspected of being ancestral to Corded Ware? Keep in mind that Ukraine N is from a Dnieper Donets burial, and fits the bill as ancestral to the most steppe-shifted Corded Ware individuals. So that comment of yours, was that a brain fart or were you just trolling, or what?
        February 5, 2017 at 7:54 PM

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *