Plastikowe życie nad przepaścią

Gigantyczne wyspy plastikowych śmieci pokrywają już 40% powierzchni oceanów. Problem jest ignorowany przez rządzących światem i przez jednostki. Zastanawiam się czy współcześni ludzie to zbiorowi samobójcy? A może mają wykastrowaną wyobraźnię? Obejrzyjcie krótki filmik na bbc.com (tu link). Jakie wrażenia? Straciliśmy instynkt samozachowawczy?

Na ziemianarozdrozu.pl czytamy tłumaczenie artykułu z The New York Times z 2014 r.: „Wraz z grupą naukowców wróciłem niedawno z 6-tygodniowej wyprawy badającej Wielką Pacyficzną Plamę Śmieci – jedną z pięciu plam dryfujących na północ i południe od równika. Chociaż była to już moja 10. wyprawa w to miejsce, to przyrost ilości plastiku od mojej ostatniej wyprawy w 2009 roku całkowicie mnie zaszokował. Plastik wszelakiego rodzaju, od szczoteczek do zębów, przez opony, po niezliczone ilości niezidentyfikowanych obiektów, towarzyszył naszej łodzi Alguita przez setki kilometrów, bez końca. Natknęliśmy się nawet na pływające wyspy śmieci, po których można było chodzić. Plastik jest współcześnie najpoważniejszym zanieczyszczeniem, dotykającym oceany. Wiatry, pływy i prądy morskie zbierają cząsteczki plastiku i inne śmieci, formując z nich wielkie wirujące plamy, które pokrywają już 40% powierzchni oceanów.

NA ZDJĘCIU: morze plastiku i styropianu z filmu zlinkowanego powyżej FOT: Caroline Power/Facebook

Tworzywa sztuczne wynaleziono stosunkowo niedawno – w drugiej połowie XIX w. Dzisiaj nie potrafimy już bez nich żyć. Wystarczy rozejrzeć się po własnym mieszkaniu. Używamy plastikowych naczyń kuchennych, mebli ogrodowych, doniczek. Nosimy ubrania z dodatkiem poliestru i nylonowe pończochy. W kieszeni nosimy telefon komórkowy z plastikową obudową. Suszarka do włosów – a jakże, plastik. Dzieci bawią się plastikowymi lalkami, samochodami, klockami. Drukarka – oczywiście plastikowa obudowa. Plastikowe są klamerki do przypinania prania, opakowania kosmetyków i biżuteria. Tworzywa sztuczne są w sprzętach RTV i AGD, samochodach i samolotach. W jednorazowe pudełka, siatki i butelki pakujemy nawet jedzenie i picie. Sterty śmieci rozkładających się przez setki lat rosną w zastraszającym tempie. Współczesne pokolenie chyba nie jest w stanie wyobrazić sobie, jak można żyć bez plastiku.

Rzecz jasna tworzywa sztuczne są jak nóż: mogą być bardzo pomocne, ale mogą też zabić. I właśnie tej ciemnej strony mocy bezrefleksyjnie staramy się nie zauważać. Jak podaje wikipedia.org: „Od lat 1950. do 2017 r. wyprodukowano 8,3 mld ton tworzyw sztucznych, a w latach 1988–2010 światowa roczna produkcja wzrosła z 75 mln do 245 mln ton rocznie. Zaobserwowano, że drobne odpady tworzyw sztucznych unoszą się na powierzchni północnego Oceanu Atlantyckiego i północnego Oceanu Spokojnego. […] Podczas badań w 2009 r. stwierdzono w żołądkach ryb z północnego Oceanu Spokojnego obecność tworzyw sztucznych (badano 141 okazów z 27 gatunków, tworzywa wykryto u 9,2%).”

Czyli już nie tylko pakujemy jedzenie w plastik, ale wprost go jemy. Morskie stworzenia mylą śmieci z pożywieniem. Toksyny z tworzyw sztucznych zabijają je albo prowadzą do chorób. Jeśli przeżyją – trafiają na nasz talerz. „Wiemy, że tuńczyki, łososie i inne ryby pelagiczne żywią się rybami z rodziny Mictophidae, które pochłaniają wraz z planktonem ogromne ilości plastiku, co sprawia że substancje chemiczne nieznane przed 1950 rokiem kumulują się w łańcuchu pokarmowym, także w naszych ciałach – czytamy w przywołanym wyżej artykule z The New York Times . Nie ma co się dziwić, że chorujemy coraz częściej i coraz ciężej, tym bardziej, że to tylko jedna z przyczyn związanych z tzw. skokiem cywilizacyjnym. Tyle, że to skok w przepaść z przedłużonym czasem spadania.

„W 2007 roku, podczas prestiżowej konferencji naukowej w San Francisco, grupa amerykańskich uczonych przedstawiła zatrważające dowody na to, że stosowane do produkcji opakowań żywności substancje chemiczne negatywnie wpływają na zdrowie człowieka. Są odpowiedzialne za liczne zaburzenia, które z czasem prowadzą do otyłości oraz innych poważnych chorób. Konferencję zorganizowało Amerykańskie Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju Nauki, czyli bardzo szacowna instytucja naukowa. Przedstawione wówczas wyniki badań jednoznacznie wskazały, że do żywności przenikają niebezpieczne związki chemiczne z opakowań, w których jest przechowywana. Ani butelkowana woda mineralna, ani owinięty w folię szpinak, ani fasola w puszce nie będą ‚zdrową żywnością’, jeśli do wyrobu ich opakowań użyto pewnych substancji. Dlatego nasza uwaga musi się koncentrować nie tylko na tym, co jemy, ale także z czego ‘wyjęliśmy’ nasze jedzenie i picie – czytamy na www.aktywniepozdrowie.pl

Tak jak oszukujemy siebie, że zdrowo jemy, tak samo udajemy, że nie ma problemu śmieci w sensie ochrony środowiska naturalnego. Z czym kojarzy się milionom ludzi na całym świecie archipelag Malediwy? Zapewne z tym:

NA ZDJĘCIU: białe plaże na Malediwach, FOT: en.wikipedia.org

Nic dziwnego, że każdego roku wypoczywa tam ok. miliona turystów i zostawia tony śmieci. Ciekawe ilu z tych turystów odpoczywających w ekskluzywnych apartamentach wie, że jedna z wysp tego archipelagu – Thilafushi, znana obecnie jako „Śmieciowa wyspa”, pierwotnie była laguną o nazwie „Thilafalhu”. Ilu z nich wie, że dzięki ich śmieciom miejsce to w 1991 r. zamieniło się w to:

NA ZDJĘCIU: Thilafushi Kuni Gondu – to raj, w którym palone są śmieci. Zdjęcie pochodzące z Flickr zrobione przez Hani Amir.(CC BY-NC-ND)

Każdego dnia trafia tu 330 ton śmieci: „Bluepeace, organizacja na rzecz środowiska, na swoim blogu napisała, że zużyte baterie, azbest, ołów i inne potencjalnie niebezpieczne śmieci zmieszane z miejskimi odpadami stałymi z wyspy Thilafushi przedostają się do wody i tworzą poważne zagrożenie dla zdrowia i środowiska na Malediwach – czytamy na pl.globalvoices.org

Sądzę, że wiele osób nie wie o pływających gigantycznych wyspach śmieci, ani o tym, że Malediwy jakie znają turyści to nie jest ich jedyne oblicze. Ludzie o tym nie wiedzą, bo media rzadko o tym wspominają – wolą skupiać się na tych kłótniach polityków, które dotyczą spraw kompletnie nieistotnych oraz na „rewelacjach” dotyczących ludzi znanych z tego, że są znani.

Jeśli do powyższych problemów ekologicznych dorzucimy wszędobylskie dzikie wysypiska w lasach oraz gigantyczne oficjalne wysypiska śmieci, to i tak temat nie zostanie wyczerpany. Tymczasem przy takim tempie wzrostu produkcji śmieci niedługo będziemy mieszkać wprost na śmietnisku, o ile będziemy mieli jeszcze co jeść – ryby tuczone plastikiem zdechną, a na niewielkich spłachetkach skażonej ziemi wolnej od odpadków niewiele wyrośnie. To nie jest scenariusz na film katastroficzny – to się dzieje tu i teraz.

NA ZDJĘCIU TYTUŁOWYM: Czy naprawdę potrzebujesz plastikowych widelców? Czy naprawdę musisz je wyrzucić do wody? FOT: Caroline Power/Facebook

 

Jeśli masz ochotę – zapisz się na ukazujący się raz w tygodniu newsletter informujący o nowych wpisach na naszym blogu. Wystarczy przysłać e-mail z hasłem NEWSLETTER w tytule na adres: rudaweb.pl@gmail.com

RudaWeb

Komentarze: 4

  1. Na Bałtyku nie ma żadnej plastikowej wyspy nie czuję się więc odpowiedzialny za żadne inne wyspy. Oczywiście jestem za jak największą eliminacją plastiku z życia. Najprostszym sposobem jest zakaz używania określonych rodzajów tworzyw sztucznych i kompozytów w przemyśle spożywczym ale politycy mają to w nosie. Wiem jak to wygląda – korwinista za zakazami 😀 Ale korwinizm to nie totalna anarchia.

  2. Tworzywa sztuczne przerabia sie na paliwo w wielu miejscach i nie jest to dzis mega tródne. Jak ktos tego nie robi to tylko dlatego ze nie chce.

  3. Lobby przemysłowe odbiera alternatywę,poprzez mariaż z polityką,rządzą nami cwaniacy ustawieni przez zasady ,które sami ustalili odebrawszy wcześniej wolność szaremu ludowi-kult mamony.Tylko za co skazujemy ,jako,,ziemniaki”życie planety na powolną zagładę.A może, raczej, dojdzie do tego że to MATKA ZIEMIA pozbędzie się nas, niesfornych i krnąbrnych dzieci.Tylko co są winni ci ,,chodzący nago”po resztkach dawnego RAJU…

  4. Czyńcie sobie ziemie poddaną – Tak to kastracja religijna, bo odrąbuje naturalny pierwiastek człowieka od PrzyRody, tym samym stając się dokładnie tym samym co pływa jako śmieci po oceanie – na koniec tylko wielki piec – i fertiś po problemie z przeludnieniem.
    Czemu nadal są woreczki plastikowe – skoro jak wiem, juz dawno wymyslono polimery białkowe – 100% degradowalne. Czemu nie można pakowac w papier makulaturowy, a tereny ekologicznie zniszczone nie zagospodarowywać wierzbą energetyczną, i roslinami oczyszczającymi glębę i przy okazji powietrze.
    http://www.e-ogrodek.pl/a/fitoremediacja-rosliny-oczyszczajace-powietrze-i-glebe-10525.html

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *