Odkrywanie słowiańskiego świata

„W świetle przedstawionych danych poglądy dowodzące ‚tubylczości’ Słowian na ziemiach polskich dopiero od czasów przełomu antyku i wczesnego średniowiecza po prostu są nieprawdziwe” – stwierdza Bogusław Dębek w pracy „Słowiańskie dzieje”, która ukazała się 19 kwietnia nakładem „Bellony”.

Autor proponuje podzielenie dziejów Słowiańszczyzny na trzy zasadnicze epoki: Protosłowiańską, Prasłowiańską i kształtowania pierwszych państw słowiańskich. Jest bardzo ostrożny w przedstawianiu swoich tez, co dobrze czyni podstawowej funkcji publikacji, czyli podręcznika. Porusza się bowiem wśród ustaleń nauki trudnych do podważenia – opiera się na wnioskach M. Alinei, W. Mańczaka czy P. Underhilla. Ponadto przytacza A. Klyosova oraz G. Tomezzoliego. Wspomina również R. Pešicia.

Nie porusza w ogóle hipotez, które na dziś są nie do zweryfikowania naukowego, typu starożytni astronauci lub Atlanci. Opiera się na powszechnie uznanych źródłach, w czym jest bardziej zachowawczy od nas. Słusznie bowiem nawet nie wspomina o wątpliwej kronice Prokosza, ale – wbrew naszemu stanowisku – nie przywołuje też zaginionej kroniki Miorsza. Marginalnie – i z sugestią mitu, a nie faktu – odnosi się do historii Wandy. Generalnie, w zakresie historii sensu stricto widać wyraźną samodyscyplinę, by zminimalizować możliwość podważenia jego narracji na gruncie instytucjonalnej nauki. Chociaż dobrze wiemy, że znajdą się rzesze takich, którzy mimo tej ostrożności zaczną wyszukiwać niemożliwych – ich zdaniem – teorii do przyjęcia. Podkreślmy jednak, że zachowawcza postawa autora w tym zakresie wychodzi na przeciw głównej funkcji jego książki, czyli podręcznika wyposażającego czytelnika w zespół argumentów trudnych do zdyskwalifikowania przez przeciwników. Nie naraża więc młodego Polaka/Słowianina na łatwe zdyskredytowanie przyswojonej wiedzy.

Zgodnie z najnowszymi, interdyscyplinarnymi ustaleniami nauki Dębek wywodzi etnos protosłowiański z kultur starczewskich i przedstawia nieprzerwany ciąg rozwojowy Słowiańszczyzny w Europie Środkowej od tych czasów, aż do przyjęcia chrześcijaństwa, który to fakt – zgodnie z racjonalnym przekazem historycznym – przedstawia jako wybór polityczny ówczesnych władców, a nie ideologiczny. W kolejnych częściach swojej pracy, a zwłaszcza w rozdziale „Demonologia ludowa, obyczaje świąteczne” przedstawia nieznany powszechnie, a olbrzymi wpływ, wiary przyrodzonej Słowian na współczesny kształt katolicyzmu w Polsce, ale nie tylko katolicyzmu i nie wyłącznie w Polsce. Samej wiary przodków nie przedstawia w sposób bezkrytyczny, słusznie wspominając o śmiertelnych ofiarach z ludzi i zwierząt, ale podnosząc też zaświadczony źródłami wysoki poziom moralny słowiańskiej codzienności.

Dębek wyraźnie sugeruje ziemie Odrowiśla jako kluczowe dla kształtowania się następnego etapu rozwojowego – Prasłowian. Obszernie też opisuje związki aryjsko-słowiańskie w genetyce, językoznawstwie, religioznawstwie i etnologii. Słusznie dowodzi tym zamierzchłej wspólnoty nie tylko genów, ale i etnosów pomiędzy Słowianami a Ariami. Nie dziwi więc, że w rozdziale „Praojczyzna Protosłowian, zawiązki Słowiańszczyzny” omawia nie tylko kulturę lendzielską, ale również andronowską.

Natomiast dziwi brak wykorzystania źródeł klasycznych do szerszego przedstawienia federacji Słewów, jako – naszym zdaniem – państwowości zachodniosłowiańskiej o tysiąc lat starszej od oficjalnie uznanych za pierwsze państwa Słowian – Samona i Chorutan. Tym bardziej, że w oparciu o np. Cezara obszernie Dębek omawia Wenetów. Również podnosi ponad standardy „oficjalnej” nauki znaczenie twierdzy maszkowickiej dla źródeł kultury mykeńskiej, przywołując nasz pogląd w tej sprawie, poświadczony znajomością naszej strony www (poprzez bloga C. Białczyńskiego) w załączonej do jego książki bibliografii. Zresztą publikacje internetowe wykorzystane w tej pracy przeplatają się z kanonicznymi pozycjami literatury „papierowej”, jak choćby z obszernym wykazem prac J. Strzelczyka. W przypadku pozycji z Sieci autor traktuje Czytelnika poważnie, przywołując pełne linki, a nie zdawkowe Internet czy YouTube, jak zdarza się w innych pracach – z założenia ważnych, ale takim sposobem samoośmieszających się.

Książka jest napisana w sposób, który nie powinien przeciętnemu licealiście sprawić trudności w jej zrozumieniu. Czy warto ją więc przeczytać? Zdecydowanie warto – zwłaszcza dla tych, którzy jeszcze nie wkroczyli na drogę odkrywania prawdziwych dziejów przodków. Natomiast grono miłośników Słowiańszczyzny może tą lekturą utwierdzić swoje własne spostrzeżenia i – co ważniejsze – określić jaka jeszcze droga przed nimi w odtwarzaniu źródeł naszej dzisiejszej słowiańskiej samoświadomości. Czy nie ma w tej publikacji wad? Są, choćby w – wynikających pewnie z pośpiechu – błędach typu Bruszewo zamiast Bruszczewo. W sumie, warto przychylnie odnotować „Słowiańskie dzieje” Bogusława Dębka jako ważny krok w odkrywaniu ojczystej historii, ale też potraktować jako wyzwanie do tworzenia kolejnych publikacji odkłamujących Słowiańszczyznę.

Na zdjęciu fragment okładki książki B. Dębka „Słowiańskie dzieje”, wydanej przez „Bellonę”, projekt Barbara Kuropiejska-Przybyszewska, screen z swiatkziaski.pl.

Jeśli masz ochotę – zapisz się na ukazujący się raz w tygodniu newsletter informujący o nowych wpisach na naszym blogu. Wystarczy przysłać e-mail z hasłem NEWSLETTER w tytule na adres: rudaweb.pl@gmail.com

RudaWeb

Komentarze: 112

    • Łukasz Fabia doktorant historii UJ, zaliczył nas do fandomu internetowego lechickiego, przyznając, że jesteśmy niezidentyfikowanym małżeństwem. Przy okazji przypisał nam działania i poglądy, których nie prowadzimy i nie propagujemy. Pokrótce:
      – ja tam nie podważam zaufania do naukowców, zależy o jakich chodzi;
      – nie podważam też w całości ustaleń ostatnich 200 lat nauki;
      – akurat walczę z rasistowskimi teoriami;
      – walczę z rusofilami;
      – nie prowadzę działalności antysemickiej;
      – nie zwalczamy UE tylko jej absurdy;
      – nie piszę o kosmitach, jako Prasłowianach – raczej obśmiewam takie teorie;
      – antysystemowy się staję, kiedy słyszę przedstawicieli systemu jak ów doktorant.
      Otóż pan Fabia, nie mając kontrargumentów naukowych, zajmuje się spiskową teorią dziejów. No strach się bać – przez Białczyńskiego i Bieszka rodzi się rusofilski faszyzm i turbolechici tworzą grupy zbrojne groźne dla samorządów lokalnych. Dyszy przy tym ujotowski doktorant nieudolnie skrywaną nienawiścią do „historyków bez uprawnień”. Ideolog z niego może będzie dobry, historyk chyba raczej nie. Odbieram z tej postaci jakieś niezborności emocjonalne – to groźne, przede wszystkim dla tego człowieka.

      • Przecież to wyuczony idiota, klasa pierwsza. Tacy to właśnie w tej chwili proszą niemiecka ordynację o interwencję w Polsce, bo źle się dzieje XD Śmiech na sali.

      • To agent wpływu. W działaniach socjotechnicznych to taki człowiek co nie zna swojej wartości – wartość nadają mu pieniądze płacone przez lichwiarzy dziejami. Szkoda słów, udławi się sam.

  1. W końcu przeczytałem tą książkę. Dobrze napisana. Autor podjął się trudnego zadania, ale udało mu się pokazać dzieje w trakcie których ukształtowała się Słowiańszczyzna. Rozlewne to nie jest, nie ustrzegł się nadinterpretacji w jednym, czy dwóch kwestiach, ale jest to pierwsze tak całościowe opracowanie. Szczególnie cenne jest pokazanie przyczyn exodusu homo sapiens z Afryki. Dobrze opisane są dzieje Obodrytów, Wieletów, Rusinów. Chyba też Autor zafascynowany jest Rosją. Widać to po zdaniach kończących rozdział o plemionach wschodniosłowiańskich. To można Autorowi darować. Szkoda, że nie rozwinął wątku o chąśnikach, bo to jest coś o czym dobrze się czyta. Mam też inne uwagi. Napiszę o tym przy okazji.

    • Dziękuję za te słowa, ale chciałbym też jeszcze raz podkreślić, że książka jest zarysem dziejów. Trudno tu było rozpisywać się o wielu na pewno ciekawych wątkach, zamieszczać rozliczne opisy. Pisałem również o chąśnikach, ponieważ był to jeden z elementów, który przesądzał w opisywanym okresie o dominacji nad M. Bałtyckim. Wyjaśniał też dlaczego wikingowie nie mogli traktować tego obszaru, tak jak to robili z Anglią, Irlandią, czy Francją. Chciałby Pan, aby o tym pisać więcej. Popieram to, bo aż nadto pokazuje się wikingów, powstają gigantyczne produkcje telewizyjne na ten tema (np. cieszący się wielką popularnością serial „Wikingowie” emitowany na całym świecie i również w Polsce na kanale History). Gdyby zrobić coś podobnego o chąśnkach, którzy ze swoimi wyprawami docierali do Hiszpanii. Można by pokazać co znaczyła wielka siła słowiańskiej floty wobec tego co mogli wystawić Duńczycy przeciwko Raciborowi Pomorskiemu w 1135 r., czy Norwegowie przeciwko niemu w 1137 r. Można by pokazać co zrobiła z Duńczykami flota Rugiów u ujścia rzeki Warnawy w 1147 r. Dzieje chąśników są starsze i długotrwalsze niż akcje wikingów. Piszę o tym w swojej książce. Tak, oczywiście, trzeba to podnosić w szerszych opracowaniach monograficznych. Temat powinny podjąć środki masowego przekazu, zwłaszcza podobno mająca misję do wykonania Telewizja Polska. Jest przecież chociażby kanał TVP Historia. Szkoda, że brak jest realizacji telewizyjnych o tych pięknych dla Słowian dziejach

  2. Według różnych danych można przedstawić proces wyodrębniania się poszczególnych mutacji R1a. 1/ ok. 34 tys. la temu – R (między Ałtajem a J. Bajkał). 2) ok. 23 tys. lat temu R1 (między M. Kaspijskim a Hindukuszem). 3) ok. 21 tys lat temu R1a (między M. Kaspijskim a Hindukuszem). 4) ok. 15 tys lat temu – R1a1 (stepy euroazjatyckie, ewentualnie na Bałkanach). 5) ok. 10 tys lat temu – R1a M17 (Bałkany). 6) ok. 7,8 tys. lat temu – R1a M417 – hg ariosłowiańska (Europa Środkowa, być może Kujawy). 7) ok. 6,5 tys. lat temu R1a Z645 i z niej R1a Z93 – hg aryjska (stepy euroazjatyckie). 8) ok. 5,5 tys. lat temu z R1a M417 powstała R1a Z 83 (Europa Środkowa) i z niej R1a Z284 (skandynawska) i R1a Z280 (bałosłowiańska), a z niej R1a Z92 (północno wschodnia). 9) ok. 4,5 tys. lat temu – R1a M458 , L260 (środkowoeuropejska i zachodniosłowiańska – polska).

  3. Wielcy Slowianie, Wielka Lechia i takie tam bzdury, bosze. Po teraźniejszej głupocie Polaków wiadome jest, że nie byli w stanie nic stworzyć.

      • jak to co, popatrz się wokół, od conajmniej 300 lat Polacy sami nic nie potrafią zrobić w technice. Teraz to już jest zupełna porażka. Dwie lewe ręce i głupota. Tylko chlać, ruch.. oszukiwać, kombinować i partaczyć. polacy bez obcych montowni i marketów mieliby 50% bezrobocia i walkę o ogień na ulicach

        • I niby taki rozwój w technice wskazuje na mądrość? Co z rozwojem duchowym? Chyba, że chcesz żyć w świecie zapchanym tzw. „nowoczesnym” złomem. W ogóle to powiedz konkretnie kto co zepsuł i w jakiej technice, bo mam nawet w rodzinie osoby które przyczyniły się do rozwoju pewnych gałęzi techniki więc coś pieprzysz bez sensu.

          • hehehe no to masz rozwoj duchowy Polaków że hej, klęczenie przed solarnym bozkiem „sz”ydowskim, się polaki rozwineły jak sznurek do snpowiązałek, którego zawsze brakowało

        • Wyrazy głębokiego współczucia z powodu zaniku ostatnich szarych komórek i zaniku mózgu – niestety po zaniku mózgu narodził się Troll.

  4. Co do powiązania religi Słowian z hinduizmem, s.76. Trimurti w hinduiźmie astrologicznie oznacza Urana, Neptuna, Plutona https://www.youtube.com/watch?v=valq74I2XIc
    Śiwa/Pluton odnosi się do 3 oka, skorpiona, słowa zbieżne z tymi aspektami to silny (jeśli odnosi się do duchowej mocy, a nie tężyzny), siwy czyli mający charakter szary, jesienny.
    Czym może być helmoldowa Siwa? Może być to Żywa – czyli odpowiadająca Perunowi/Zeusowi (etymologia w Kratylosie od życia) lub Siewa, Sieba – siejąca odpowiadająca Dadźbogowi/Plonowi bóstwu znaku panny jak Vertumnus, Ceres nordycka Sif, lub Ziewa, bogini księżyca odpowiadająca Ziewannie – Diana, lub nawet Sowa odpowiadająca Sobótce/Kupale – Minervie. Mozliwości jest wiele ale wiązanie jej z hinduskim Śiwą jest moim zdaniem mało prawdopodbne. Helmold raczej użył słów najpierwszy i najważniejsze (chyba nie najstarsze btw) w odniesieniu do tych konkretnych ziem. Prowe jeśli jest Perunem (Perun też odnosi się do prawej półkuli mózgu więc może nazywać się Prawy) nie należy do Trimurti, tak samo Radegast (Rujewit) czyli bóg zmierzchu (gest, hesperis), wagi (z czego wynika że jest bogiem gościnności i pijaństwa) odpowiadajacy Rudrze, lecz Hindusi są dosyć dowolni w utożsamianiu Rudry z Śivą. Rudra jest bogiem czasu bo saturn egzaltuje w wadze.
    Trimurti odpowiadają: Swaróg bo jest bogiem swargi (btw nie jest bogierm słońca), Rod (inaczej: Marowit, Pust, Brak, Psotnik, Puscetus, Igr, Merchel, Pizamar, Krodo, Piosejdon) i Świętowit bo jest bogiem z rogiem obfitości (Plutus).

    • To jest ciekawe co Pan pisze. Dziewanna / Ziewanna, rzeczywiście kojarzona była przez Długosza z Dianą – boginią Księżyca. We wcześniejszym wpisie wiąże Pan również nazwy plemion słowiańskich ze znakami zodiaku, konstelacjami ciał niebieskich. Jak Pan widzi rolę i znaczenie Gwiazdy Północnej u Słowian?

      • Co do gwiazdy polarnej to wcale się nią nie interesuję, więc nic Panu nie mogę powiedzieć.

      • T. Mroziński Gwiazdę Polarną tłumaczy z Biblii i łaciny na Polak/Polaris Polarus(Znaczenie Ruś została tak samo zniszczone, jak znaczenie swastyki). Wkoło Gwiazdy Polarnej porusza się Duży Wóz w ujęciu całorocznym jest, to Swastyka, Swarga czyli prawdopodobnie GP jest Władcą Swargi/Swastyki. Głęboki Kosmos jak i bliski, Niebo jak i Ziemia, Alfa itd

  5. Nie doczytałem jeszcze do końca ale podoba mi się. Całkiem niezłe opracowanie. Zgadzam się z teorią o pochodzeniu Słowian z okolic Odry i Wisły. Generalnie książka zaprzecza oficjalnej nadal teorii zejścia Słowian z drzew bagiennych Prypeci i przybycia w milionach do Europy Środkowej w VI w. i opanowaniu jej jak szarańcza. Czekamy na kolejną pozycję, bo przecież oficjalna historia się nie zdobędzie na prawdę. Muszą ją nam odkrywać zapaleńcy i chwała im za to.

    • Dziękuję. Kolejna pozycja dotycząca Słowiańszczyzny jest w trakcie pisania.

  6. Jak czytam rozochocony AUTOR planuje kolejną książkę. W związku z tym pozwolę sobie do tego oceanu nieuzasadnionego samozadowolenia wlać łyżeczkę dziegciu poprzez wskazanie, delikatnie pisząc, ewidentnych gaf, które popełnił w „Słowiańskich dziejach”.
    Str. 87 – sugerowanie, że w dokumencie donacyjnym skierowanym do Stolicy Apostolskiej Mieszko miałby używać imienia pogańskiego boga sprzed ok. 3000 lat jest po prostu bzdurą.
    Str. 106 – analogia kompletnie chybiona, ze względu na użycie fałszywego cytatu pseudo-Thietmara.
    Rozdział II – na str. 191-198 AUTOR przytacza łącznie 27 cytatów historyków, kronikarzy piszących do VII w. n.e. Tylko dwukrotnie wskazuje tytuł dzieła co pozwala na identyfikację autorów (str. 195 Pseudo- Maurycy i Prokopiusz z Cezarei) co sugeruje, że pozostałe cytaty pochodzą od wielu innych twórców. Nic bardziej mylnego. 19 z 27 cytatów pochodzi od w/wym. o czym autor nie wspomina, 4 od trzech innych, a 4 nie udało mi się zidentyfikować (w tym miejscu mam prośbę do AUTORA aby wskazał źródła do cytatów ze str. 192 „Słowianie mają…”, str. 193 „lepiej od wszystkich innych…” i „młodzież słowiańska….” oraz str. 194 „Antowie dzięki…”). Co ciekawe w bibliografii AUTOR nie wskazuje (poza jednym wyjątkiem) dzieł (przekładów) cytowanych autorów, więc nie wiadomo skąd je przepisał. Tym wyjątkiem jest Jan z Efezu (jeden, niedokładny zresztą, cytat), który jest w bibliografii (str. 316). I tu niespodzianka. Wskazana pozycja M . Plezi nie zawiera przekładu dzieła Jana z Efezu! Taki odnośnik zawiera co prawda notka biograficzna Jana w polskiej Wikipedii, lecz jest on błędny o czym autor nie wiedział bezmyślnie przepisując go do swojej pracy. O tym, że podstawowego dla badacza Słowiańszczyzny dzieła M. Plezi AUTOR nie miał w ręku świadczy też fakt, iż niedokładnie cytuje Pseudo-Maurycego. Swoista jest też maniera AUTORA przytaczania cytatów. Np. na str. 192 pisze: „Z tekstów (l. mnoga) .. autorów (l. mnoga).. wynika, że …. (1 cytat). Pisano, że (2 cytat).” Nieświadomy czytelnik mógłby pomyśleć, że dwóch autorów w dwóch różnych dziełach pisało to co jest w cytatach. Pudło. W rzeczywistości jest to jeden cytat z Pseudo-Maurycego, który AUTOR podzielił na dwa usuwając spójnik „i”. Ordynarna, płytka manipulacja. To co opisałem świadczy co najwyżej o niechlujstwie i prostackim sprycie AUTORA natomiast najlepsze/najgorsze jest na str. 193-194. Fragment „jeden z kronikarzy (… ) wojna i miecz” jest bezmózgowym PLAGIATEM z artykułu „Słowiańska siła zbrojna” z 06.05.2004 r. Igora D. Górewicza umieszczonym w Onecie. https://wiadomosci.onet.pl/kiosk/slowianska-sila-zbrojna/2488y . Na miejscu p. Igora (brak go w bibliografii) domagałbym się co najmniej przeprosin. W tym miejscu pytanie do AUTORA czy chociaż wie kto jest tym kronikarzem i gdzie opublikowano przekład jego dzieła? CDN.

      • Nie ale jest o wpływie wybuchów wulkanów na klimat i migracje ludności, coś co jest nieznane i niezrozumiałe dla turbojagiellońskiej swołoczy.

    • Tanator doznał wzwodu pienistego. Czyli książka jest wbrew neokossinowczszczyźnie. Przeczytam

      • Wzwodu pienistego? ?? Ależ oczywiście proszę przeczytać. Zachęcam do tego Pana i wszystkich czytelników bloga. Będziecie wiedzieć jak NIE NALEŻY pisać książek. Uczciwie ostrzegam, że mogą pojawić się skutki uboczne. Nieprzygotowany czytelnik naraża się na ryzyko ran na mózgu i krwawienia z oczodołów. Jednak znacznie większym zagrożeniem może być wzwód intelektualny AUTORA, który nieopatrznie uwierzył w swoją wielkość i zapowiada kolejną książkę.
        Drogi AUTORZE. Minęły 72 godziny od mojego wpisu i mimo Twojej aktywności na forum nie raczyłeś odpisać. Twoje pełne rezygnacji milczenie oznacza, że albo nie potrafisz wskazać źródeł cytatów o które Cię prosiłem albo też sam je wymyśliłeś, co zanadto by mnie nie zdziwiło. Przyznałeś w ten sposób również, że dopuściłeś się kompromitującego plagiatu. Aby prowadzić polemikę konieczny jest partner do dyskusji. Ty wywiesiłeś białą flagę. Nie kopie się leżącego i dlatego odpuszczam Ci i nie będę dalej wykazywał błędów i niedorzeczności, które popełniłeś w swojej książce. Szczerze życzę Ci powodzenia w życiu zawodowym i osobistym. W trosce jednak o zdrowie psychiczne narodu i poziom edukacji historycznej młodego pokolenia proszę i błagam o jedno.
        Nie publikuj więcej.

        • Jednym zdaniem: Tanator powinien być co najmniej obecny podczas pisania książki, a najlepiej gdyby sam taką książkę był spłodził. Książkę przeczytałby chyba sam. Interesujący zapis dotyczący „Jeszcze się taki nie urodził i nie pojawił pod słońcem …” nie wiąże się z Górewiczem z onetu. Odsyłam do T. Wasilewski „Historia Bułgarii” (326). Cytat zawarł jeden z historyków bizantyjskich, Menander. W odróżnieniu od Tanatora nie używam zwrotów „pienisty wzwód”, „bezmózgowy”, itp. Przykre to, ale życzę Tanatorze abyś sprawdził się jako autor swojej wersji książki. Pozdrawiam i żegnam

          • Autor – nie odpisuj mu. Tranator to godłowszczyzna, głupawy troll. Według tego smarka Słowianie zeszli z prypeckich drzew w 4 wieku.

        • Przyglądam się tej dyskusji i powiem ci Tanator opanuj się i przestań kompromitować. Dużo plujesz mało wiesz. Prymitywny krytykant. Ciesz się że trzymałeś w ręku jeden czy drugi oryginał, jednak to wszystko co potrafisz. Autor nie przejmuj się takim badziewiem, szkoda czasu na to gnojstwo. Polacy czekają na niezależną historii

          • Zaiste oto objawił się ROZBAWIONY głos ludu. Polacy chłopcze, jak każdy naród, oczekuje na rzetelną historię swoich dziejów. Książka AUTORA nie spełnia tego kryterium i Twoje inwektywy tego nie zmienią.

          • @rozbawiony
            //Polacy czekają na niezależną historii //
            Czyli do tej pory cały wysiłek i ustalenia historyków jest bez znaczenia bo kilku „sieciowych badaczy” , najczęściej amatorów i pasjonatów t zw historii alternatywnej zdołało zgromadzić tak bardzo obszerny materiał dowodowy ,że napiszą historię od nowa ,ze szczególnym ujęciem czasów legendarnych , t zn sprzed połowy X wieku ? 🙂
            Czy ministerstwo oświaty albo przynajmniej jakaś część środowisk akademickich coś już o tym wie czy dopiero się dowie , a jak się dowie , to co zrobi ? Wg mnie nic nie zrobi bo historia , to nie są „czasy bajeczne” ale konkretna nauka , a ta jak dotąd nie dotarła do żadnych śladów jakieś dawnej , „przedmieszkowej” chwały

          • tanator/smark większość gości u których pobieraliście „nałuki”, to przecież kłamliwe (Sk), więc jak wy śmiecie pouczać kogoś? Co do ministerstwa, to lepiej nie tykaj tego kwiatka smarks, bo utopisz się w rzadkim płynie, oni tam nie wiedzą gdzie jest sufit, a podłoga. Książki są robione pod dyktat tych, co je wydrukują, a struktura podręcznika jest oparta na starych wytycznych. Wasze podniecenia akademickimi strukturami, to akurat z tego można dobrą komedie nakręcić(Monty by się przydał), siedzicie na wysypisku ze wetkniętą flagą przybitego orła. Do wysypiska prowadzą odrutowane ścieżki i napisane na drewnianych tabliczkach są treści „Będziecie pobierać te „nałuki” aż do 18 roku i więcej, nic innego się nie liczy.” Później taki śmieszny profesorek wychodzi na referat i kelpie po raz enty, że nie ma świadectw pisanych o wcześniejszych formach państwa polskiego. Lecz badania polskiej historii są w zasadzie zrobione na 3-. Jesteście tak utwierdzeni w przekonaniu, że nic tutaj nie było tzw. polskiego przed 966, że nawet tak proste wytłumaczenie run Kossakowskiego do waszych pustych łepetyn nie dochodzi, bo wysypisko zasłania. Namnożyliście tekstów opartych na założeniach rozbiorowych i myślicie, że się nie wyda, że każdy kto pójdzie na studia z historii będzie grzebał w waszych smrodach, lecz akurat studenci się rozleniwili i lubią zajrzeć do internetu. Powoli będą drążyć tunel, a wasze ałtorytety klepną w matę. Kwestia czasu, kwestia chwili. NADAL APELUJE O BLOKOWANIE KOMENTARZY UŻYTKOWNIKÓW (TANATOR,SMYXX,itd)

          • @Bez [moder.]
            Pana żałosny apel o blokowanie komentarzy jest potwierdzeniem intelektualnej niemocy. Mazgaisz się Pan, narzekasz. Jak masz jakieś argumenty to je przedstaw bo na razie to, używając poetyki Pani Izy, pitolisz bez sensu.

          • tzw. uczelnie polskie są skopromitowane, choćby teorią potopu w VI wieku Słowian zlazłszych z drzew Prypeci. Każdy broniący tej kompromitacji jest dla mnie albo pożytecznym idiotą albo opłacanym [moder.], ty bardziej jedziesz mi pożytecznym idiotą Sratator czy jak ci dam, smiks podobnie.

          • @Uchahany
            A ukończyłeś jakąś? Sądząc po składni i stylistyce, szczytem Twojej edukacji pozostało gimnazjum.

          • @uchahany
            // Słowian zlazłszych z drzew Prypeci. //
            Wypadałoby wreszcie wzbogacić te uwagi o wejściu „na scenę” Słowian bo to „złażenie z drzew” jest już nudne , tym bardziej ,że to jedynie sympatycy legend ,zmyśleń i fałszerstw ciągle o tym przypominają , a nie ci , dla których rola Słowian nabrała znaczenia w VI wieku czyli , nawet jeśli 10 tys lat wcześniej 1000 różnych słowiańskich plemion żyło sobie między Karpatami i Bałtykiem oraz Łabą i Uralem , to nie miało to żadnego znaczenia dla europejskiej kultury, nie ma w tym nic wstydliwego bo taki sam udział czyli żaden mieli wszyscy inni spoza regionu wokół basenu Morza Śródziemnego

          • Mój apel jest sprzęgnięty nie tym, że nie mam argumentów – bo tych akurat na tym blogu jest multum – a tym, że reprezentujesz nurt kłamliwy, skostniały, kossino – chrzestny, który mówi o wydarzeniach po 966. Jakie wedle światła „nałuki „polskiej”” mają tylko status prawdziwy/realny, a wydarzenia związane z tymi ziemiami, ziemiami rdzenno – lechickimi/słowiańskimi/harskimi, przed 966 są fikcją. Dodatkowo kpicie z nich, mimo udowodnionej na tej ziemi ciągłości genetycznej, która potwierdza tezy o mitycznym Kraku, Wandzie, Smoku(czyli armii Sarmackiej), Lechu, Popielach(jacy widnieją na obrazie jasnogórskim). Opieracie wywody „wczesne” na kronice Anonima, który był agentem, a rdzennych Polaków jakimi byli Kadłubek i Długosz pomawiacie o zwidy i cuda na kiju. I ty kmiocie masz jeszcze czelność zabierać głos? Wasza narracja wykwitła na krwi Polaków przy zaborach, pisma jakie mówią o Lechitach, są przez was traktowane jak sf, ale urabianej historii germańskiej przez cesarskich i carskich swego czasu szpicli nie widzicie. Zwracam się do was w l. m. bo wiem, że czytacie wszystko, co się tutaj pojawi. Na wszystko nie odpowiadacie, bo by to było ujmą dla was, bądź nie każdy ma ochotę się przecież babrać w rzeczach „oczyfistych” dla was, dawno wyjaśnionych przez „mondżeishyh”. „Historii koniec” przecież takie motto zarzuciliście wy liberałowie z kanta cięci, a tu taki guzik, wtopa XD. Nagle się okazało, że germanskość, to pic na wodę i stan umysłu jak Wielkie Cesarstwo/Imperium moskiewskie. Wasze prace dyplomowe, będą pokazywane w gablotach muzealnych hańby, jak Lenin i rakieta kindżał, co lata do tyłu. Co do argumentów, to jak ktoś chce je przeczytać niech znajdzie sobie byle jaką rozmowę osobnika/ użytkownika tanator z kimś wiodącym na tym blogu. Zazwyczaj, gdy rozmowa już jest skończona ów użytkownik powiela tylko wierutne bzdury i kłamstwa jak Michnik.

          • @smyksa. Teraz juz powoli zaczynają pisać smyksy, że może jednak Słowianie nie pojawili sie z bagien w VI w. ale byli za to bez znaczenia, takie nic, powietrze. Bez znaczenia to ty jesteś kołku sryks i sranator. Nudni to wy jesteście od bagien Prypeci specjaliści. Te wasze teorie nie bronią się w żadaen sposób a popierać je mogą tylko idioci lub płatne pachołki. Wasza bagienna teroia z VI. i bez dowodów z genetyki była tylko dla idiotów lub opłacanych

          • Jaką to prawdziwą historię serwuje nam oficjalna historia, histeryków z uczelni to wiemy od lat. Jest ona zupełnie skompromitowana.

          • Rozbawiony, bo to swoisty zanik pamięci dla kasy!!! Cała kossinowska wizja nadludzia i podludzia jest podszywana marksistowską ideologią – niestety mamy tutaj obrońców nie dość że pustynnych omamów to w dodatku zmieszane prusackim zatęchłym dekadenckim poczuciem humoru w postaci prypeckiego żwirka i muchomorka.
            Niestety im nie da się wytłumaczyć, że jesteśmy u Siebie od tysięcy lat – to tak jak stwierdzić, że lemury na Madagaskarze sprowadzili katoliccy nawracacze pustynnej choroby bo tak rzecze PISMO!!!!!! hehehe

          • @ BChZ
            Gratuluję! Do tej pory w rankingu turbolechickiego zidiocenia był Pan w połowie stawki (rzadko bo rzadko ale czasami udawało się Panu napisać coś z sensem), ale ostatnim wpisem dobił Pan do czołówki. Zaintrygowały mnie zwłaszcza dwa bezkompromisowe twierdzenia:
            1. „mimo udowodnionej na tej ziemi ciągłości genetycznej, która potwierdza tezy o mitycznym Kraku, Wandzie, Smoku(czyli armii Sarmackiej), Lechu, Popielach(jacy widnieją na obrazie jasnogórskim)” – a w jaki sposób ciągłość genetyczna POTWIERDZA tzw. Wielką Lechię i istnienie tych postaci? Jest Pan w stanie rozwinąć to spostrzeżenie i je logicznie uargumentować?
            2.”Opieracie wywody „wczesne” na kronice Anonima, który był agentem” – a czyim agentem był Gall? Jakie miał zadanie? Skąd wiadomo, że był agentem? Dlaczego działał na dworze księcia Krzywoustego? Nie wątpię, że zna Pan odpowiedzi na te pytania i nie zrejteruje tylko podzieli się swoja wiedzą.

          • Widać jak na dłoni, sam dowody daje trasrator, że to produkt turbogermańskiej propagandy gebelsowkiej. Spadaj trasrator na drzewa za Ren. [MODER.]

          • Agenci kręcili się już przed Bolesławem Krzywoustym, co poświadczyć można wspieraniem ZDRAJCY NARODU zabitego przez Bolesława Śmiałego biskupka. To, że atmosfera była w ówczesnej Polsce – następczyni Sarmacji – gęsta i nie dobra dla Władców można wnioskować samym przybycie mnicha Karola, co nienawidził swego słowiańskiego imienia Kazimierz. Po śmierci Krzywoustego państwo zostało rozczłonkowane, gdzie największy udział miały łapy kleru, który szedł na ugody z sąsiadami z zachodu. Na inne zadawane pytania nie będę więcej odpowiadał, bo porostu nie zasługujesz. Jesteś aparatczykiem i kompromitacją, użytkowniku tanator. „Nie wiadomo, kto był twórcą pierwszej polskiej kroniki, nieznane jest nawet jego imię. Nie zachowały się z wieków średnich żadne o nim wiadomości[1]. Anonimowość była z jego strony zamierzona, co zaznaczył w przedmowie do księgi trzeciej[2].” W tamtych czasach łacina nie była powszechna w warstwie rycerstwa, więc znajomość pisanej kroniki znał tylko wierchuszka, stąd początek kroniki jest oparty i legendarnym Popielu. Ta historia została „przegoniona” jak dwóch przybyszów, bo nie wolno było o niej pisać w łacinie, wolno było o niej mówić, co przetrwało do dziś. „Zdarzyło się zaś z tajemnej woli Boga, Ŝe przybyli tam dwaj goście, którzy nie tylko Ŝe nie zostali zaproszeni na ucztę, lecz nawet odpędzeni w krzywdzący sposób od
            wejścia do miasta. A oni oburzeni nieludzkością owych mieszczan skierowali się od razu na przedmieście,”

          • Odpowiem tylko na jedno. Przed Krzywoustym zdrajcą czyli agentem był biskup krakowski Stanisław.

          • @BChZ
            Zgadza się. Biskup Stanisław był zdrajcą. Być może również agentem. Dał Pan radę z tym pytaniem. Proszę o odpowiedź na następne. ?

  7. Witam!

    Obecnie mam drugą książkę wydawnictwa Bellona, którą warto przeczytać, czyli „Słowiańskie dzieje”. Niestety część zamieszczonych „obrazków”, to żart z czytelnika: mało czytelne, „zamazane” – niestety to problem po stronie wydawcy.

    Ale to i tak gigantyczny postęp w stosunku do pierwszej, uważam bardzo wartościowej pozycji autorstwa L.Moczulskiego „Tajemnice wczesnych Słowian” – zupełny brak jakichkolwiek map, czy schematów – totalna porażka, gdy nie ma się pod ręką dobrego atlasu, czy szczegółowej mapy.

    pzdr dla autora

    ps.
    jestem w trakcie lektury i potwierdzają się moje domysły wynikające z dyskusji z autorem pod notką promującą książkę (zainteresowani domyślą się o co chodzi), co nie zmienia faktu, że po kilkudziesięciu stronach, dalej mam ochotę czytać )))

    • Pisze Pan o książce „Słowiańskie dzieje „że po kilkudziesięciu stronach, dalej mam ochotę czytać”. Krytykuje Pan jednak mapki, że nie są zbyt czytelne. To racja, bo w druku wyszły jako małe i niezbyt czytelne. Dziękuję za informację i zwrócę na to uwagę w kolejnej książce, która właśnie powstaje. Wydawnictwo też przystało na to, aby nie ograniczać miejsca. W książce zostanie rozwinięta kwestia genetyki w powiązaniu z poszczególnymi kulturami archeologicznymi oraz antropologią kulturową.

  8. Do Adrian Leszczyński. Był problem z tekstem pisanym wczoraj w nocy. Część uleciała. W związku z tym pozwolę sobie jeszcze raz go zamieścić w całości.
    Nie wiem skąd Pan wziął stwierdzenie, że >dziwię się, że pan B. Dębek dziwi się, że Mieszka I nazywano WandalamiGerhard z Augsburga … nazwał Mieszka I wodzem Wandalów (oryg. łac.: „dux Wandalorum, Misico nomine”). W rocznikach niemieckiego Kościoła zachowało się ponadto stwierdzenie, iż w 992 roku: „zmarł Mieszko król Wandalów” (oryg. łac.: „obit Misica rex Vandalorum”) Okazało się, że DNA mitochondrialne ludzi żyjących na ziemiach polskich w okresie wpływów rzymskich ma najwięcej wspólnych informatywnych haplotypów z materiałem pochodzącym od współczesnych Polaków<. Nie ma tu żadnego zdziwienia, jest natomiast potwierdzenie ciągłości osiedleńczej konkretnej i tej samej ludności pod względem genetycznym oraz etnicznym. W książce „Słowiańskie dzieje”, krok po kroku wykazywana jest kłamliwość tzw. teorii bagien prypeckich. Ludy tworzące etnos słowiański są w Europie Centralnej co najmniej od 7,5 tysięcy lat, a ziemie Odrowiśla stanowią bardzo ważne miejsce kształtowania się Słowiańszyzny.

    • Czyli rozumiem, że nie dziwi się Pan, iż Wandalowie są przodkami Polaków i ogólnie Słowian Zachodnich? Jak tak, to cieszę się. Moje wątpliwość wzbudził wpis jednego z forumowiczów, który napisał „że Pan się dziwi, iż Mieszka I nazywano księciem Wandalów”. Jeśli Pan zaprzecza, to pewnie forumowicz napisał nieprawdę. Jak dla mnie nie ma nic w tym dziwnego, że Polaków / Słowian nazywano Wandalami. Odsyłam do moich trzech opracowań:
      https://bialczynski.pl/2017/01/25/adrian-leszczynski-rocznikpolskiego-towarzystwa-historycznego-dawne-zrodla-historyczne-laczace-wenedow-wandalow-i-slowian-oddzial-w-gorzowie-wielkopolskim/

      http://www.taraka.pl/wenedowie_wandalowie_slowianie

      http://www.taraka.pl/zrodla_pisane_o_pochodzeniu

      • Do ADRIAN LESZCZYŃSKI. Napisałem, że nie dziwię, się iż w X wieku niemieccy pisarze do Mieszka I stosowali określenia „dux Vandalorum” (książę, wódz Wandali), czy „rex Vandalorum” (król Wandali). W tym przypadku chodziło o to, że Mieszko I opierał się na konkretnej sile plemiennej. Nazwa tego plemienia lub związku przetrwała długo. Miało to duże znaczenie, ponieważ jego państwo obejmowało różne plemiona i szczepy słowiańskie. Trzeba pamiętać o rywalizacji, która wynikała z interesów elit wywodzących się z różnych tradycji, w tym od sarmackich Alanów. Oparcie się na Wandalach wynikało z tego, że sam Mieszko I wywodził swą władzę z Wielkopolski, jednego z obszarów niegdyś będących matecznikiem Wandali. Kim był Mieszko? Pisałem w o tym w książce. Niemieccy kronikarze doskonale wiedzieli, kim byli zachodni Słowianie. Najlepiej podsumowuje to Adam z Bremy: „Słowiańszczyzna, największa z krain Germanii, zamieszkana jest przez Winuli, których wcześniej nazywano Wandalami. Podobno jest ona większa niż nasza Saksonia, zwłaszcza jeśli zaliczyć do niej Czechów i Polan po drugiej stronie Odry, którzy nie różnią się ani językiem ani obyczajem”. Dlatego, Pana wywód zamieszczony w http://www.taraka.pl/wenedowie_wandalowie_slowianie, a dotyczący Wenetowie/ Vendes/ Wenden/ Wendland/ Vandalorum/ Vandali wydaje się uzasadniony. O starodawnej przeszłości Wenetów pisałem w odniesieniu do Wenetów atlantyckich, adriatyckich i nadbałtyckich. Pozdrawiam

        • Czyli nie ma w tej kwestii rozbieżności między nami. Cieszy mnie to ogromnie. Dziękuję za wyjaśnienie i pozdrawiam serdecznie!

  9. Panie Autorze Bogusławie, skąd się wzięła informacja że Serb pochodzi od sębr (s.105), czy jest jakieś źródło które tak mówi, czy jest to czyjaś całkowicie dowolna teoria, którą Pan powtórzył?
    Według mnie Serbowie – tak jak wszystkie inne plemiona – nazwą swą odnoszą się do miesiąca/znaku zodiaku/związanych bogów, i dla Serbów tym miesiącem jest Sierpień. Inne plemiona które nazwą bezpośrednio odnoszą się do miesiąca to Lutycy, Rujanie, Trawunianie, Trzebowainie, Lipianie, Brzeżanie, Morzyczanie.
    Słowa podobne do sębr nawiązują do wodnika, (żebrak, siewerz, ceber) czyli mała zmiana literki spowodowała zmianę astrologicznego znaczenia Lwów./Serbów o 180 stopni.
    Horwat zaś związany jest z Harewitem czyli kwiecień/baran. (Jarowit, Ares). Oczywiście takie słowo może również być związane z wojskowością.

    • Ser – Wo – Wie jak Serwatka, Serdeczni, Serowi(surowi, bo przecież tacy są Serbowi, przykładem ich surowości jest np. to, że jako jedyni Słowianie uchowali się na terytorium WROGA)
      „Serbowie byli nazywani także Serdami, albo Sierpami-Sierpianami, lub Serpenami-Wężami. Pochodzą oni od starożytnych królów Pierwszej Koliby Zerywańskiej – od Srebrza i Srebrzyna.” „Serby w języku Słowian do dzisiaj, poza wszystkimi innymi znaczeniami, znaczy – ktoś przyjazny, bliski przyjaciel, sąsiad, ktoś spokrewniony, serdeczny, bliski sercuc (język ukraiński). Serbować znaczy – w gwarze huculskiej, bukowińsko-pokuckiej, którą można uznać za nie do końca wykształcony język średczański – świętować, weselić się.” Mąci Wodniku skończ swe pomyje.

      • Nie jestem wodnikiem i nikt Panu nie każe czytać, czegoś czego Pan nie rozumie, szczególnie że było to pytanie do Autora. Surowość nie wiąże się z serdecznością. Są to zgoła odmienne cechy. Serwatka – zgoda, jest biała a to wiąże się z Lwem (Levko – λευκο), nawiązując do tego słowa, przyznał mi Pan rację. Cytat z Białczyńskiego nie jest żadnym faktem niestety.

        • „Pańskie komentarze na temat mitologii w ogóle, a w szczególności Słowian wskazują na brak podstawowej wiedzy.” Idealne podsumowanie twojej wiedzy MĄCI WODNIKU URANIE. Na tym skończę

          • Znowu bezsensowny komentarz Białczyńskiego, który się obraził, bo nazwałem jego wywody fantazjami. Zamiast popadać w arogancję, proszę zadawać pytania. Rozumienie że Swaróg nie jest bogiem słońca jest podstawą rozumienia mitologii słowiańskiej. Potrafisz zrozumieć tę podstawę? Trudno zrozumieć, jeśli nawet nie próbujesz. Powtarzam, że nie jestem wodnikiem ani tym bardziej Uranem, zachowuje się Pan dziecinnie.

    • Pytasz GUŚLARZU: „skąd się wzięła informacja że Serb pochodzi od sębr (s.105), czy jest jakieś źródło które tak mówi, czy jest to czyjaś całkowicie dowolna teoria, którą Pan powtórzył?” Odpowiadam. Wywód obejmuje:
      – prasłowiańskie *sębrъ ‘pobratymiec, krewniak, druh, towarzysz, wspólnik’ w: Hanna Popowska-Taborska, Zeszyty Naukowe Wydziału Humanistycznego Uniwersytetu Gdańskiego, Slawistyka, 6, 1992
      – staroserbskie sebrь, staroruskie сябрь/sjabrь – „sąsiad, członek tej samej wspólnoty”, brus. sjabr, sjabruk „krewny, brat, towarzysz w pracy”, z pożyczkami do staropolskiego: siabr „uczestnik”, litewskiego sėbras – „towarzysz” i łotewskiego sēbrs/suobris – „sąsiad; współgospodarz; znajomy, krewny, przyjaciel”[, w pierwotnym znaczeniu „współplemieniec” w: Jan Otrębski, „Słowianie. Rozwiązanie odwiecznej zagadki ich nazw”
      w powiązaniu z teorią Tadeusza Sulimirskiego w: „Sarmaci”, PIW, W-wa.
      Pozdrawiam

      • Dziękuję za dokładną odpowiedź
        Choć nazywam wywody Czesława Białczyńskiego typu: „Serbowie byli nazywani także Serdami, albo Sierpami-Sierpianami, lub Serpenami-Wężami. Pochodzą oni od starożytnych królów Pierwszej Koliby Zerywańskiej – od Srebrza i Srebrzyna.” fantazjami, muszę przyznać, że nie są to większe fantazje niż teoria pochodzenia nazwy Serb od Sębr. Bezkrytyczne przyjmowanie takich teorii tworzy w historii domino kłamstw, dlatego dobrze jest wiedzieć kto powiedział to pierwszy.

        • Generalnie, raczej trudno cokolwiek wiązać z rakiem, gdyż konstelacja ta znajduje się na południowej półkuli nieba i tylko pod koniec lata z terenów Polski da się niekiedy dojrzeć zaledwie jej kilka gwiazd tuż ponad horyzontem. Trudno też mówić, że Słowianie te kilka gwiazd kojarzyli z rakiem.

        • Do PWRLS. W jednym z wyjaśnień „sębrъ” i jego pochodnych lingwistycznych występuje również skojarzenie z „pasierb”.

          • Do PWRLS. „źrebię” – brzmi dobrze. Tylko brak rozwinięcia od Ps. Starserb. sębrъ, Strus. сябрь/sjabrь, brus. sjabruk, Starop. siabr. Jak chcesz to wywieść?

          • Źrzeb albo źreb to los, lub ziemia pozyskana w drodze losowania, więc źrebię ma coś wspólnego z wróżeniem.

          • Oczywiste, że ” źrebię” bardzo łatwo powiązać ze słowem „sębr”. Przez to właśnie zwróciłem na nie uwagę i szybko oba ze soba skojarzyłem. Dlatego zadałem pytanie, czy może są ze sobą spokrewnione. Bo wg mnie możnaby się nim bliżej przyjrzeć.
            Określenie „towarzysz”, „druh”, „członek tej samej wspólnoty”, „towarzysz w pracy” jak sam pan napisał, pasuje do cech konia. Pochodzę ze wsi i pamiętam jeszcze jaki status posiadał koń w gospodarstwie. Niekiedy był lepej traktowany niż ludzie, a o przeznaczeniu na stół jako żarcie, nawet nie było mowy.
            Ogólnie nazwa „koń” nie wygląda mi na pierwotną. Dlatego mówimy, że koń sie źrebi a nie „koni, kobyli, klaczy”, młody koń to źrebię, w użyciu jest także określenie klaczy jako „źróbka”, a w innych językach ogier jest także określany jako „źrebiec”.

          • Nie uważam też, że podobieństwo słowa „źrebię” i „zebra” to przypadek.
            Także nie pzypadkowo nazwa Serbów jest podobna do Siewierzan i Sabirów.

          • Nieźle Panie PWLRS. „Źrebiec” w powiązaniu ze Starp. siabr z morfemem słowotwórczym / sufiksem „ec” , źreb iec, czyli młody koń płci męskiej (podobnie chłop iec, młody mężczyzna), przeniknięcie si w zi (sie/abr / ec -> źreb / iec). Byłaby to ciekawa hipotetyczna konstrukcja w kontekście widzenia miana Serbów – konnych wojowników tworzących sarmacko / słowiańską wspólnotę

          • Nie sądzę by istniał jakikolwiek związek Serbów z zebrami czy źrebiętami. Sądzę za to że jest związek z serwalami/cerwalami których nazwa pierwotnie oznaczała iberyjskie rysie. Zgadza się to z moim powiązaniem Serbów z Lwami.
            Muszę jeszcze wyjaśnić pewną subtelność. Belin to słońce a Bylica księżyc (bo Bylica to Artemisia a Artemida to księżyc). Jeleń, po łacinie Cervus to zwierzę Artemidy, jest jednym z symboli raka, jego nazwa jest moim zdaniem analogiczna do Cervala, jak Bylica do Belina. Cervix to szyja, czyli kark. कर्क karka oznacza raka. Kark ma związek z rakiem, dlatego że jest rządzony przez byka w którym wywyższony jest księżyc. Chodzi o to by Serbów wiązać z lwem/rysiem/cervalem a nie rakiem.

    • Trudno ustosunkować się do twego GUŚLARZU stwierdzenia: „Według mnie Serbowie – tak jak wszystkie inne plemiona – nazwą swą odnoszą się do miesiąca/znaku zodiaku/związanych bogów, i dla Serbów tym miesiącem jest Sierpień. Inne plemiona które nazwą bezpośrednio odnoszą się do miesiąca to Lutycy, Rujanie, Trawunianie, Trzebowainie, Lipianie, Brzeżanie, Morzyczanie”. Pytanie jest zasadnicze: z jakiego powodu słowiańskie plemiona, czy szczepy miałyby odnosić swoje nazwy do „miesiąca/znaku zodiaku/związanych bogów”? Nazwy plemion i szczepów słowińskich w bardzo dużej, jeżeli nie przeważającej części wskazują uwypuklenie cech najbardziej wyróżniających ich nosicieli spośród sąsiadów, np. Brzeżanie, Polanie, Pomorzanie, Zahumlanie, Wilcy, Rzeczanie, Smolińcy, Bobrzanie, Goplanie. Jeżeli posiadasz rozwinięte wyjaśnienie astronomiczno – religijne swojej tezy, to je przedstaw. Może będzie to interesujące i spowoduje konieczność weryfikacji innych założeń.

      • Zapewne, powodem dlaczego zostały tak podzielone, była znajomość astrologii=religii wśród ludzi którzy dokonali tego podziału. Struktura plemienna i religijna były powiązane: Thietmar „Ile okręgów w tym kraju (Wieletów), tyle znajduje się świątyń i tyleż wizerunków bożków doznaje czci od niewiernych”. Nie sądzę by były to tzw. „bóstwa lokalne”, lecz razem tworzyły strukturę jasną dla każdego Słowianina, stąd pielgrzymki do określonej świątyni jak do św. w Gnieźnie (Długosz). Znajomość astrologii jest niezbędna do powiązania Polan ze znakiem zodiaku, skorpion jest Polem na który spada ziarno Wolarza. Pomorzan nie wiążę z określonym znakiem, raczej jest to zbiorcza nazwa a właściwa nazwa Kaszubi moim zdaniem oznacza koziorożca (tak samo jak kacap, kozub) i oznacza kosy/oriona, który jest widoczny przede wszystkim w czasie koziorożca, pośrednio także kosy/włosy które są związane ze znakami zimowymi odpowiadającymi głowie. Trzeba także zauważyć że liczne spolszczone nazwy plemion jak np. Smolińcy są czysto teoretyczne i narzucają charakter jaki w ogóle nie wynika ze źródeł, natomiast pomija się możliwość, że mogli być Semlińcami (w końcu byli zapisani jako Semeldinc) czyli związani z kultem Semli (w końcu każdy okręg i raczej nie tylko Wieletów miał swojego boga więc każdemu plemieniu trzeba przypisać jakiegoś boga), bogini ziemi. (Identycznie jak bytujący wcześniej na tych samych ziemiach Sueui).

        • Dosyć to interesujące dociekania, zwłaszcza odnośnie Smolińców: „Semlińcami (w końcu byli zapisani jako Semeldinc) czyli związani z kultem Semli”. Powiązanie Smolińców z Semlią w rozwinięciu na wcześniejsze Seunoi (czyżby Ziemia, Siemia) jest zaskakujące, ale warto temu się bliżej przyjrzeć. Może byś też rozwinął wątek ” Znajomość astrologii jest niezbędna do powiązania Polan ze znakiem zodiaku, skorpion jest Polem na który spada ziarno Wolarza”. Piszesz też GUŚLARZU, że ” Nie sądzę by były to tzw. „bóstwa lokalne”, lecz razem tworzyły strukturę jasną dla każdego Słowianina”, a za chwilę ” każdy okręg i raczej nie tylko Wieletów miał swojego boga więc każdemu plemieniu trzeba przypisać jakiegoś boga”. Jeżeli masz na myśli, że chodzi o lokalnych bogów, którzy byli jednocześnie emanacją jednej i tej samej mocy boskiej – to pełna zgoda.

          • Chodzi o Sueui=Suevi Tacyta czyli Semnoni, Anglii, Reudigni, Auiones, Eudoses, Nuithones, Varini którzy czcili Nertę/Nerthus, moim zdaniem Vertę. Z wolarzem i skorpionem chodzi o to, że gdy góruje ręka wolarza, to południk przechodzi przez początek skorpiona.
            Nie sądzę, że istnieje coś jak bóstwo lokalne, odrzucam teorię mówiącą, że np. Rujewit czy Łada czy Kuślak nie byli znani w całej słowiańszczyźnie. Tego typu stwierdzenia biorą się z nieznajomości faktu, że każda religia ma powszechnie znaną 12tkę bogów związaną z zodiakiem. Dana świątynia istniała lokalnie ale znana była powszechnie. Ci bogowie przypisani do plemion powtarzali by się, albo byli by tym samym bogiem pod różnymi imionami. Z emanacjami często się nie zgadzam, np. z wymysłem że Trygław to Weles.
            Pan w swojej książce mówi np, że Rujewit jest bogiem piorunowym, a moim zdaniem Rujewit to bóg wina, miesiąca winotok-rujen, bóg Ranów-Winnulów, 7 mieczy nie musi oznaczać że był bogiem wojny, w Eddzie prozaicznej rozdz 2 jest jakiś człowiek który posługuje się 7mioma mieczami naraz, ja sądzę że jest to nawiązanie do czakr. Świętowita bardziej można utożsamiać z Jarowitem (Marsem) niż z Belinem (słońcem), bo ma róg obfitości – związany z bogactwem czyli Plutonem. A przy okazji „jeden tylko Bóg twórca błyskawicy” nie musi nawiązywać do Peruna, bo Zeus sam sobie piorunów nie tworzył.

          • Piszesz GUŚLARZU, że „Z wolarzem i skorpionem chodzi o to, że gdy góruje ręka wolarza, to południk przechodzi przez początek skorpiona” oraz, że „Znajomość astrologii jest niezbędna do powiązania Polan ze znakiem zodiaku, skorpion jest Polem na który spada ziarno Wolarza”. Z tego ma brać się miano plemienia słowiańskiego Polan? Rozwiń to o kolejne przykłady, bo jeżeli tkwi w tym ziarno prawdy, to musiałaby być to reguła stosująca się do dużej liczby nazw własnych plemion i szczepów słowiańskich. Tak na marginesie zapytam się. Sam ten koncept stworzyłeś?

          • Tak koncept związku astrologii z nazwami plemion odkryłem sam, i nie myślę że tylko Słowian to dotyczy ale też widzę to np u Celtów. Polan na początku wiązałem ze skorpionem ze względu na godło orła i fakt, że w stolicy, Gnieźnie czczony był Nyja=Pluton, władca skorpiona. Wyjaśnienie nazwy skorpiona jako pola przeczytałem w Niemojewskim. Mogę podać przykłady innych plemion, Wiślanie, to koziorożec, Vistula to rzeka Hefajstosa czyli Vista/Wieszcza (koziorożec przepowiada przyszłość). Kowal, Kuślak, albo Koźlak odpowiada koziorożcowi bo obrazuje on wyrafinowany element ziemi- żelazo, tak jak Perun-strzelec obrazuje wyrafinowany element ognia – piorun. Też heta i wiśta to prawo i lewo, prawa półkula/strzelec i lewa półkula/koziorożec. Wisła to Wandalus, Wanda ma na obrazach rogi. Uważam że Wenetowie/Wandalowie, Antowie i Sklawinowie to podział na znaki kardynalne, zmienne, stałe. Ślężanie, raczej Ślędzanie od Ślędzy/Sobótki która jest inną nazwą Marzanny, znak ryb. Lutycy są wodnikami, czyli ludźmi, człowiek jest symbolem wodnika. Wiążę ich z Lugi Ptolemeusza i Tacyta. Obodrzyce bliźnięta, obo-drzyce czyli obo-narwali co zostało popsute jako nahanarwali. (prawdopodobnie N było skrótem II i zostało przez kogoś poprawnone), są to Diduni Ptolemeusza, Didy, dziatki to bliźnięta iświęta Didis Lado są w bliźniętach, Dregowicze i Neurowie to też bliźnięta. ok itd

    • Zarys dziejów, zawiera swobodnie wybrany przez autora przekrojowy zakres informacyjny. Podręcznik, najogólniej rzecz biorąc musi zawierać określone funkcje edukacyjne i wychowawcze określone przez podstawę programową i opisane w konkretnym dla danego przedmiotu programie nauczania. Wymogiem jest również pozytywna opinia odpowiednio dobranego zespołu recenzentów oraz zatwierdzenie do użytku szkolnego przez właściwe organy oświatowe.

  10. ARCHEO_PALEOGENIE, PISZĄC O „SŁOWIAŃSKICH DZIEJACH, zaliczasz >In PLUS…
    a) Pierwsza próba zwartego usystematyzowania olbrzymiego zbioru danych (tzw. oficjalna nauka, doktryna allo/auto, internet) dot. rodu R1a/Ariów, Proto-Słowian, Pra-Słowian, Słowian, czyli, jak się wydaje, dość czytelna dla osób spoza środowiska „turbo-Słowian” chronologizacja i topografia kultur rodów R1a1 i ich potomków.
    b) Sięgnięcie do najnowszych odkryć archeologicznych (np. Bronocice, Maszkowice, Tollense, Chotyń) i próba logiczno-archeologiczno-genetycznego wplecenia tych zdarzeń/obiektów ciąg historii Słowian
    c) Wielokrotne opowiedzenie się autora po stronie teorii paleolitycznej ciągłości pobyt Proto-Słowian/Pra-Słowian/Słowian w centralnej Europie oraz kluczowym znaczeniu dla poznawania historii Pra-Słowian/Słowian obszarów Odrowiśla.
    Niepotrzebnie w w/w książce autor wplątał się w wątek ewolucjonistyczny i podążył za zgodnym z oficjalną narracją tzw. „współczesnej nauki” pochodzeniem człowieka od małpy…. Nikt przecież od autora „popularnej” pracy nie wymagał takiej deklaracji – tym bardziej w książce-podręczniku… dotyczącym „Dziejów Słowiańszczyzny”. Wyszło dziwnie… Ja osobiście wolę hasztag: #NiePochodzęOdMałpy!” […] ale już np. na str. 119, kiedy pisze o „transferze ludności słowiańskiej” w okresie tzw. „małej epoki lodowcowej” powołuje się na wybuchy wulkanów, z konkretnymi datami… ale bez wskazania nazw/miejsc katastrof. Brak konsekwencji…< .

    ARCHEO_PALEOGENIE , w tym fragmencie książki nie pisałem o „małej epoce lodowcowej”, a o Późnoantycznej Małej Epoce Lodowcowej”. Mała Epoka Lodowcowa to lata glacjologicznie od 1300 do 1850, zaś Późnoantyczna Mała Epoka Lodowcowa miała miejsce w latach, ok. 536 – 660. Ulf Buntgen ze Szwajcarskiego Federalnego Instytutu Badawczego jeszcze nie sklasyfikował, które z wulkanów ją spowodowały. Są przypuszczenia innych autorów, ale bez żadnych konkretów i odniesień. Wskazywane są np. Travurvur, czy Krakatau. Przyjęta narracja odpowiada stanowi badań Ulfa Buntegena, a nie opinii R.B. Roberta, czy K Wohletz’a.
    ARCHEO_PALEOGENIE rozwijasz w komentarzu wizję co byś tu jeszcze umieścił w książce „Słowiańskie dzieje”, w tym rozliczne wkładki, plansze, tabele, tablice chronologiczne i tym podobne. Mogę tylko powiedzieć, iż bardzo dobrze, że masz taką wizję.

    • P.S. ARCHEO_PALEOGENIE – piszesz oprócz tego następujące zdanie „W tej samej części książki: np.raz Bolesław Chrobry jest synem Mieszka, a chwilę później wnukiem/str. 176 i 184” . Zatem przytaczam faktyczny cytat ze str. 176, – „oczekiwany przez Bolesława Srogiego stan dobrych relacji nie trwał długo. Jego wnuk Bolesław Chrobry, władca Polski, przejął panowanie w Czechach […]”. W tekście wyraźnie jest zaznaczone, że Chrobry był wnukiem Bolesława Srogiego (władcy Czech), a nie Mieszka I. Dalej, faktyczny zapis z książki – str. 184: „Syn Mieszka I Bolesław Chrobry”. Gdzie tu jest napisane, że Bolesław Chrobry był wnukiem Mieszka I ?
      To samo dotyczy jakoby w książce jest rozwijany wątek pochodzenia człowieka od małpy. W ogóle on tutaj nie występuje. Jest natomiast mowa o „out of Africa” w odniesieniu do Homo sapiens. Mowa jest też fragmentarycznie o losach europejskiego neandertalczyka.

  11. I jeszcze coś: w piątek w Krakowie miała miejsce konferencja archaologiczna, na której wykład wygłosił prof. Michał Parczewski, skrajny zabetonowany kossinista-allochtonista. Jeden z forumowiczów portalu histmag o nicku Wilmar był na tej konferencji. Napisał, że jest totalnie rozczarowany, gdyż pan kossinista opowiadał takie dyrdymały, że żal było tego słuchać. Facet jest kompletnie oderwany od rzeczywistości i od nowoczesnej nauki. Jest to beton, który niczego nie widzi i niczego nie rozumie. Nie wyczuwa też narastających trendów. Jest to tragedia dla nas, Polaków, że taki człowiek jest znanym w naszym kraju profesorem. Żałosny osobnik. Tak jak przewidywałem jest to niereformowalny beton. Po jego bredzeniach za jakiś czas nie pozostanie ślad. Człowiek ten będzie tylko symbolem głupoty, niereformowalności i obciachu. Jego poglądy będą za jakiś czas tak traktowane, jak poglądy marksistów-leninistów w przededniu upadku komuny. Oni też nie widzieli narastających trendów, nastrojów społecznych, nie rozumieli rzeczywistości.

    • No cóż, podąża za korytem, śladem niesławnej pamieci Godłowskiego, niczego innego nigdy nie robił i nie jest zdolny do robienia.
      Pytanie, dlaczego z naszych podatków utrzymujemy notorycznego kłamcę i pasożyta, zdolnego jedynie do produkowania śmieci pozorujacych prace naukowe ? Jest to niestety konsekwencja chorego organizmu, którym jest obecnie nasze państwo.

        • Czyżby „profesora” Parczewskiego ubodła opina wyartykułowana prosto w oczy panie OKO, czy chcesz się pan przypodobać przełożonemu?? Wszak prawdziwa cnota krytyki się nie boi, coś pan taki nerwowy panie OKO jak cnotliwa pensjonarka w tureckim … Jak urażony „profesor” Parczewski zechce to niech się odezwie i postara przekonać piszących na RudaWeb, że głupoty piszą i że jest czysty jest jak żona Cezara. Aaaa, zapomniałem z Turbo Słowianami czy Turbo Lechitami jak nazywa się u was myślących samodzielnie i odmiennie sam „profesor” Parczewski nie dyskutuje, za niskie progi na tak szacowne nogi. Zamiast tego wysyłani są zawsze wszelkiego rodzaju zadymiarze, harcownicy oraz asiory z tak “szacownych“ (od)bytów jak Syfilikum Analikum i Hustlermag czyż nie panie OKO? …”Tytuł profesora nauk humanistycznych (M. Parczewski) otrzymał 18 października 1993, Mistrzowie: Prof. Prof. Kazimierz Godłowski, Marek Gedl, Rudolf Jamka, Helena Zoll-Adamikowa”… Nic dodać i nic ująć panie OKO. Kossinowszczyzna i godłowszczyzna mają godnych siebie następców. Obawiam się jednak panie OKO, że pan już do kolejnego wagoniku w tym pociągu nie wskoczysz , ta zardzewiała kolejka dalej już nie pojedzie. Żegnam was “ciule” panowie jak mawiał drzewiej pewien prominentny pracownik Watykanu.

  12. We wszelkich naukach czy wydarzeniach ważne jest umieć obserwować trendy. Umiejętność odszyfrowania jak zachowują się trendy w różnych dziedzinach, skutkuje zarazem umiejętnością przewidywania przyszłości. Cieszy mnie, że bardzo wyraźnie widać trend zmiany narracji w kwestii pochodzenia Słowian. Od kilku lat ten autochtoniczny trend narasta i wg mnie, nie da się go już zatrzymać. Prymitywny kossinizm-godłowszczyzm jest w coraz większej defensywie. To mnie niezmiernie cieszy 🙂 Książki pana Dębka nie czytałem, ale być może ją kupię za jakiś czas. Cieszę się jednak, że jest ona kolejną cegiełką (mniej lub bardziej udaną – wedle opinii przedmówców) w drodze do odkrywania prawdy o naszych przodkach i w drodze do obalenia archaicznych łgarstw niemieckiego 19-wiecznego prymitywnego szowinizmu i jego polskojęzycznych wyznawców.
    A swoją drogą: kim jest pan B. Dębek? Skąd pomysł napisania książki na ten temat?

      • Dziękuję za info. To dobrze, że coraz więcej historyków zaczyna otwierać oczy na nowe odkrycia. Krok po kroku, kropla po kropli drążymy ten allochtoniczny beton. Za jakiś czas ruszy wielka fala i zmiecie te kruche 19-wieczne mury.

      • Nauczyciel historii i dyrektor szkoły na Mazowszu…

        Książkę przeczytałem w nocy z 17/18 kwietnia i kilka moich szybkich uwag:
        1) WSTĘP/POCZATEK:
        Niepotrzebnie w w/w książce autor wplątał się w wątek ewolucjonistyczny i podążył za zgodnym z oficjalną narracją tzw. „współczesnej nauki” pochodzeniem człowieka od małpy….
        Nikt przecież od autora „popularnej” pracy nie wymagał takiej deklaracji – tym bardziej w książce-podręczniku… dotyczącym „Dziejów Słowiańszczyzny”. Wyszło dziwnie…
        Ja osobiście wolę hasztag:
        #NiePochodzęOdMałpy!

        2) CZĘŚĆ ZASADNICZA PRACY – bez słowiańszczyzny dla Polski okresu IX w. – XI w.
        W tej części (najlepsza część książki pod katem merytorycznym) niestety szereg, szereg błędów korektorskich (również nawet w opisach rysunków).
        Sądziłem, że praca aspiruje do pozycji quazi-podręcznika: stąd kompletne rozczarowanie, że autor w tekście cytując autorów/powołania/pozycje (autorzy/pozycje zwarte/artykuły, itp) NIGDY nie wskazał – w tym momencie – w przypisach dokładnego lokalizacji przywołania/cytatu (kompletny BRAK PRZYPISÓW typu: autor, tytuł, wydawca, rok, strona).
        A tak winno – jak sądzę -czynić się w profesjonalnych pracach para-naukowych… A poza tym: to przecież UŁATWIA czytanie pracy i zdecydowanie UWIARYGADNIA opracowanie.
        Są też takie „kwiatki” jak np.:
        M.in. przy omawianiu hipotezy wpływów katastrof (wybuchów wulkanów) na dzieje ludzkości autor tylko w dwóch przypadkach najstarszych katastrof podaje nazwy wulkanów/Toba, Taupo i epokę/okres, ale już np. na str. 119, kiedy pisze o „transferze ludności słowiańskiej” w okresie tzw. „małej epoki lodowcowej” powołuje się na wybuchy wulkanów, z konkretnymi datami… ale bez wskazania nazw/miejsc katastrof. Brak konsekwencji…
        Systematycznie powoływanie się w tekście na różnych autorów/z imienia i nazwiska, czasem z cytatem – bez podawania opisu dokładnego źródła – zdecydowanie osłabia wartość pracy i wskazuje na niepotrzebny pośpiech w jej przygotowaniu…
        Ale dlaczego?
        Kiedy sam autor pisze, że praca niniejsza jest efektem KILKU LAT pracy…

        3) WCZESNA HISTORIA ZIEM POLSKICH (str.176-190 = zaledwie 14 stron)
        Punkty: Piastowie, Drużyna książęca…
        Kompletny niedosyt dotyczący Słowian Państwa Polskiego – powierzchowny przegląd „hipotez” płytko lub zero „udokumentowanych” pod narrację do zaakceptowania przez ewentualnych czytelników ze sfery tzw. nauki?/szkoły średniej? Tutaj m.in. wpleciona smutna hipoteza dotycząca Mieszka, postawiona na koniec króciutkiego akapitu:
        Mój skrót myślowy za autorem:
        „Mieszka I dlatego tytułowano m.in. ‘królem Wandalów’ ponieważ jego 3-tysięczna drużyna wojów to prawdopodobnie byli częściowo Wandalowie”.
        Autor z powagą konkluduje:
        „To bardzo intrygujące pytanie:
        Dlaczego Mieszka zwano „królem Wandali”, a Chrobrego – „królem Gotów i Polaków”?”
        Prawie można sądzić, że autor B.Dębek… „pcha” czytelnika ku odpowiedzi:
        …ponieważ współcześni poddani władców polańskich Słowian byli prawdopodobnie mitomanami…
        Moje pytanie do autora:
        Dlaczego w takim razie ten tytuł królewski kilkaset lat później (…król Wandalów/Gotów/Polan…) nosili również i kolejni władcy Polonii, kiedy już nie było śladu np. po drużynie Wandalskiej na terenie Polonii/Polski?
        W tej samej części książki:
        np. raz Bolesław Chrobry jest synem Mieszka, a chwilę później wnukiem/str. 176 i 184.

        Według mnie ZABRAKŁO w książce porządnej DUŻEJ wkładki/planszy/tabeli:
        – z osią czasową od np. od 12.000 p.n.e do np. 1500 n.e.,
        a) gdzie po jednej stronie planszy byłyby ulokowane NAJWAŻNIEJSZE ZDARZENIA (daty: obiekty/osady/bitwy/władcy/państwa) znane z tzw. historii oficjalnej,
        b) np. w środku planszy PŁYNIECIE/NAKŁADANIE SIĘ KULTUR R1a1/szeroko rozumiana ”Słowiańszczyzna” z NAJWAŻNIEJSZYMI ZDARZENIAMI (daty/epoki: obiekty/osady/artefakty/wynalazki/bitwy/plemiona/ludy/proto-państwa/państwa/władcy),
        c) a po drugiej stronie planszy np. pozycjonowanie ZDARZEŃ/OSAD/MIAST/PLEMION/LUDÓW/PAŃSTW/POSTACI/WŁADCÓW/BOHATERÓW biblijnych.

        4) In PLUS…
        a) Pierwsza próba zwartego usystematyzowania olbrzymiego zbioru danych (tzw. oficjalna nauka, doktryna allo/auto, internet) dot. rodu R1a/Ariów, Proto-Słowian, Pra-Słowian, Słowian, czyli, jak się wydaje, dość czytelna dla osób spoza środowiska „turbo-Słowian” chronologizacja i topografia kultur rodów R1a1 i ich potomków.
        b) Sięgnięcie do najnowszych odkryć archeologicznych (np. Bronocice, Maszkowice, Tollense, Chotyń) i próba logiczno-archeologiczno-genetycznego wplecenia tych zdarzeń/obiektów ciąg historii Słowian
        c) Wielokrotne opowiedzenie się autora po stronie teorii paleolitycznej ciągłości pobyt Proto-Słowian/Pra-Słowian/Słowian w centralnej Europie oraz kluczowym znaczeniu dla poznawania historii Pra-Słowian/Słowian obszarów Odrowiśla.

        • @archeo_ paleogen
          //Dlaczego w takim razie ten tytuł królewski kilkaset lat później (…król Wandalów/Gotów/Polan…) nosili również i kolejni władcy Polonii, kiedy już nie było śladu np. po drużynie Wandalskiej na terenie Polonii/Polski?//
          Warto zapoznać się z podstawowymi informacjami na temat genezy poglądu o „słowianskości ” Wandalów bo istnieje cały szereg źródeł zupełnie z sobą sprzecznych ,co musi prowadzić do konkluzji ,że Wandalowie nie mieli ze Słowianami nic wspólnego
          Wykaz tych źródeł :
          „Roczniki alemańskie „- brak autora
          „Roczniki z Sankt Gallen” brak autora
          „Dzieje kościoła hamburskiego” – Adam z Bremy
          „Dzieje Longobardów” – Paweł Diakon
          „Cuda świętego Udalryka” – Gerhard z Augsburga
          „Rozrywki cesarski”-Gerwazy z Tilbury
          „Kronika cesarzy i papieży” -brak autora
          „Opis Europy wschodniej „-brak autora
          „Kronika Słowian” – Helmold z Bozowa
          „Wandalia” -Albert Krantz
          O kronikach autorów polskich nie ma tu potrzeby wspominać bo są powszechnie znane , zaś w tych wszystkich w/w pojawiają się wątki wskazujące na to ,że Wandalowie byli Słowianami , przy czym „dowody” na to są albo niepoważne albo niekiedy absurdalne . Pozwolę sobie na uwagę odnośnie królewskich tytułów , bo gdy Belizariusz pogrążył afrykańskie państwo Wandalów w 533 roku , to z chwilą dotarcia tej informacji do cesarza Justyniana , ten od razu dokooptował do już istniejących swoich przydomków kolejne trzy czyli Alanicus , Vandalicus , Africanus , idąc tym samym tropem w odniesieniu do królów polskich należałoby przyjąć ,że pokonaliśmy samych siebie 🙂

          • smyxx znów upadł twarzą w pokrzywy, zacnie! A jak hitler pisał o Słowianach jako podludziach, to miał rację czy nie? Przecież tyle ludzi zachwalało jego dziełoXD, a ile dowodów na to miał, aż zliczyć się nie da. Jak myślisz użytkowniku smyx? Bo ja sobie tak myślę, że nie miał, a co lepsze okazało się, że te pod ludzie, to jego UBER rasa XD tak samo jest z tymi gównianymi rocznikami i kronikami zza Odry, przeciwników Słowian/Polaków/Polachów, krnąbrna jednostko hitlerjugend. Szorty też nosisz z podkolanówkami latem czy tylko od święta?

          • Do Smyxxa: Nie kłam, prusacki sługusie. Wszystkie dawne kroniki łączą Wandalów ze Słowianami. Piszą to jasno i bez żadnych wątpliwości. Żadna zaś kronika nie łączy Wandalów z Twoimi panami – Niemcami, którzy od 16 wieku zakłamują słowiańską historię. Zajumali sobie słowiańską nazwę Germanów, zbeszcześcili piękny słowiański symbol – świaszczycę zwaną swastyką, zagarnęli słowiańskie ziemie, wymordowali część prawowitych autochtonicznych słowiańskich mieszkańców tych ziem i ogłupili sporą część polskojęzycznych gamoni o mentalności niewolnika i sługusa, którzy za cel życia obrali sobie pokorne służenie tym kłamcom, złodziejom i zbrodniarzom.
            Poza tym dziwię się, że pan B. Dębek dziwi się, że Mieszka I nazywano Wandalami. Czy to rzeczywiście prawda czy Archeo_Paleogen przesadził? Tak czy owak polecam dwa artykuły mojego autorstwa:
            https://bialczynski.pl/2017/01/25/adrian-leszczynski-rocznikpolskiego-towarzystwa-historycznego-dawne-zrodla-historyczne-laczace-wenedow-wandalow-i-slowian-oddzial-w-gorzowie-wielkopolskim/

            http://rudaweb.pl/index.php/2018/01/28/sarmaci-germanie-i-slowianie/

          • Do Adrian Leszczyński. Nie wiem skąd Pan wziął stwierdzenie, że >Poza tym dziwię się, że pan B. Dębek dziwi się, że Mieszka I nazywano WandalamiGerhard z Augsburga … nazwał Mieszka I wodzem Wandalów […]. W rocznikach niemieckiego Kościoła zachowało się ponadto stwierdzenie, iż w 992 roku „zmarł Mieszko, król Wandalów<. Rozważania te występują w kontekście określenia roli, znaczenia i pochodzenia ciężkozbrojnej drużyny, stanowiącej podstawę siły politycznej i politycznej władcy. Gdzie tu występuje zdziwienie?

          • Adrian Leszczyński
            // Nie kłam, prusacki sługusie. //
            Czytanie ze zrozumieniem tekstu nie jest Twoją mocną stroną bo przecież podałem te wszystkie źródła tylko dlatego ,że wiążą Słowian z Wandalami 🙂 z tą różnicą,że wcale te przekazy nie są jasne a już tym bardziej ,że nie budzą wątpliwości . Najpierw się zapoznaj z tymi tekstami , niekoniecznie z samych podanych kronik ale z opracowań o Wandalach , gdzie wątki z wyżej podanych zostały wykorzystane ,aha , Niemcy Cię chyba zgwałcili skoro nie umiesz się pozbyć przymiotnika „prusacki” , nie przystoi badaczowi z krajową renomą stosować tak prymitywnych inwektyw 🙂 ale jak już musisz , to oczywiście kompromituj się dalej

  13. Nie czytałem, ale wrzucam do mojej kolejki ‚do przeczytania’. Jeśli oponent – TANATOR – pisze krytyczny komentarz w którym zachęca innych do przeczytania ksiązki, i nie jest to ironia, to to jest dokładnie to chciał osiągnąć autor, wzbudzić rzeczową dyskusję ze swoimi oponentami. bo jaki sens ma pisanie książek o teoriach kontrowersyjnych które przeczytaja tylko wielbiciele tych teorii i będa ją zachwalać, a przeciwnicy jej nie przeczytaja ale będą wyśmiewać. Teoria allochtoniczna czyli późnego przybycia Słowian do Europy byłą zawsze słaba merytorycznie, ale wzmocniła się na gruncie Pruskiej czy Anglosaskiej dominacji w nauce. Nie udawajmy ze nauka (sczególnie humanisstyczna, w sumie nauka to złe słowo) nie ulega naciskom ideologicznym. Problem w tym, że nie możemy teraz udawadniac błędności tej teorii popełniając ten sam błąd wplątując ideologię. bo to sprowaadza dyskusję nie do argumentów merytorycznych tylko do walki dwu ideologii. My Polacy mozemy jesli przekonamy włądzę do tego, nauczac w szkołach tylko i wyłącznie teorii autochtonicznej, zresztą ja pamiętam ze mnie w latch 80tych uczono ze Kultura Łużycka to nasi przodkowie, ze to pra-Słowianie, ale gdy rozmawiam z młodszymi to ich uczono czego innego. Po prostu w latach 90-tych zachwycilismy się zachodem i przyjęliśmy znowu ich narrację. Wystarczy taka odgórna zmiana nauczania i za 10-20 lat w Polsce znowu wersja autochtoniczna będzie zdecydowanie silniejsza. Ale celem jest wykazac ze ta teoria – auto – jest blizsza prawdzie niz popularna w krajach anglosaskich i niemieckojęzycznych wersja allo. Wykazac to na gruncie dyskusji naukowców a nie ideologów. Zawsze jest tak ze teoria starsza lub silniej ugruntowana nawet jesli jest gorsza będzie miła przewagę, dlatego proste wykazanie ze autochtoniczna jest sluszniejsza to za mało, trzeba to jeszcze rozpowszechnic w srodowsiku naukowym i wsrod zwykłych ludzi, a to moze zajac sporo czasu, o ile zwykli ludzie i pasjonaci mogą dac się przekonać, to zaden naukowiec z długa listą wlasnych publikacji nigdy nie przyzna się ze to co pisał ostanie 20 czy nawet 40 lat to nieprawda, nawet jesli w sowim racjonalnym rozumie uzna argumantację, to niestety duma nie pozwoli mu przyznac. Dlatego zgodnie z tym co pisał Planck „żadna teoria nie pokonuje swojej poprzedniczki, po prostu wyznawcy starej teorii muszą wyginąć”. Dlatego wart jest aby juz teraz uczyc w szkołach obu wersji, Allo- i Auto-. Prawda i tak jest gdzieś pomiędzy, to wiedzą prawdziwi historycy, oni tylko polemizują czy to jest bardziej Auto czy bardziej Allo. bo nikt nie twierdzi ze na terenie Polski nastąpiła całkowita wymiana ludności pomiędzy V a VI wiekiem. Migracje były zawsze. tylko czy wymieniło się 80% populacji czy tylko 20%. problem w tym ze nie to determinuje naszą Słowianskość. Bo w tym okresie, tzn w tym i nieco później liczebnośc populacji wzrosła kilkukrotnie po tym jak wcześniej (kilkaset lat) z powodu silnego oziębienia klimatu i problemów żywnością zmalała. Stąd Słowianami zwiemy ten etnos który powstał po tym odbudowaniu się populacji i kultury, teraz kwestią jest w jakim stopniu ci ludzie oraz w jakim stopniu ich kultura materialna oraz duchowa i język pochodzą od ludności która tu żyła od wieków a w jakim od tych którzy tu własnie przybyli. Wedle najnowszych badan, które potwierdzają w pewnym sensie niektóre nieuznawane wczesniej fragmenty kronik (przez wiekszosc historyków), spora część z nas, moze nawet większa część to bezpośredni potomkowie dawnych mieszkańców tych ziem jeszcze sprzed tysięcy lat, jednak kultura materialna uległa silnej zmianie, czy zmianie uległa tez kultura niematerialna? to trudniej stwierdzic. moze nowoprzybyli ze wschodu, a było ch moze 10% a moze i 50% a moze jak twierdzą Allo – znacznei więcej, przyniesli tu swoją kulturę i język i nastąpiła asymilacja, może? raczej i tak byli tak podobni ze zmiana była subtelna.
    Z jakiegoś powodu Słowianie Zachodni roznią się od Wschodnich, dlatego ze kazdy z tych etnosów powstał poprzez wymieszanie się jakiejś pierwotnej protosłowianskiej klutury z innmymi albo poprzez silny wpływ tej innej kultury.
    Te kultury rozeszły sie zapewne jakies kilka tysięcy lat temu a potem ponownie spotkały zapewne jakies 2500 lat temu i potem silnie mieszały znowu w średniowieczu jednocześnie na swoich obrzeżach podlegając wpływom innych kltur. Te fale wzajemnej izolacji i wzajemnego mieszania kultur oraz migracji ludności sterowane były głównie zmianami klimatu, to jest czynnik bardzo często zbyt słabo zaznaczony. Dlatego nie ma nic niewlasciwego w twierdzeniu że Goci, czy Wandale to nasi przodkowie nawet jesli nie chcemy ich uznać za związanych ze Słowińszczyzną. Ich kulttura i ich krew jest naszym dziedzictwem jak i dziedzictwem krajów sąsiednich, ale zdecydowanie najsilniej obecne jest to u współczesnych Polaków, i nie jest do tego potrzebne wykazywanie ich Słowiańskości. Mówi się o plemionach Wschodniogermańskich, tylko ze te plemiona Wschodniogermańskie płynnie przechodzą w Zachodnio Słowiańskie. Wiemy że wędrówki ludów były i że glowna i pierwotną przyczyną były zmiany klimatyczne, ale nigdy nie emigrowało więcej niz połowa, wiekszość zostawała w swoich dawnych siedzibach. Albo Wschodni Germanie to dokładnie to samo co Zachodni Słowianie kilkaset lat później albo nastąpiły jakies zmiany ale nie wymiana populacji, raczej zmiana proporcji w i tak juz wieloetnicznej kulturze albo jakies silne wpływy zewnętrzne. niezaleznie od wersji to nasze dziedzictwo a nie narodu Niemieckiego, oni mają swoje korzenie w Skandynawii, czemu nie zaprzeczają. język Wandali jak i Gotów był zapewne językiem przypominającym Wendyjski albo bardziej Kaszubski. zdecydowanie uznalibyśmy go dziś za gwarę języka Polksiego, to że Niemcom przypomina on niemiecki nie zmienia tego faktu, wikeszosc niemieckich słów to w sumie mocno zniekształcone słowa Słowiańskie. Mozna się kłócić całymi dniami ktore pochodzi od którego, ale zdecydowanie dawniejsze słowa migrowały do Niemieckiego, migracja odwrotna zaczęła się dopiero w póxnym średniowieczu gdy zachodnia Słowiańszczyzna została poddawna zniemczeniu.
    Nie chodzi więc o rewolucję czy kontrewolucję w historii tej części Swiata, chodzi o przywrócenie jej równowagi, o wyrugowanie ideologii, którą mocno przesiąknięta jest teoria Allochtoniczna. Chodzi oto aby podejsc do naszej najdawniejszej historii tak jakby od nowa, obiektywnie, czytając zródła w oryginale od nowa i analizując badania nauk pomocniczych. Gdy robią to zawodowi historycy których od dziecka uczozno o bajkowej teorii wędrówki ludów i wymianie populacji to nie są w stanie obiektywnie analizować danych, gdy robią to amatozry wierzący w imeprium Wielkiej Lechii to to jest śmieszna, dlatego dyskusję trzeba przenieść na wyższy poziom oderwany od narodowych tęsknot imperialnych zapędów oraz zaślepienia dogmatami.
    fizycy od wielu lat szukają terowii która unifikowała by grawitację z oddziaływaniami silnymi, słabymi i elektromagnetycznymi, wydaje się ze mamy opis świata kwantów i opis grawitatcji i oba są słuszne ale niestety wzajemnie do siebie nie pasują. tu jest podobny problem. Kazda strona ma jakis kawałek racji, moim zdaniem merytorycznie auto jest silniejsza od allo, ale to nie będzie tak że ona ją wyprze i zastąpi, powstanie jekaś kompilacja, w której wiekszość argumentów auto zostanie uznana ale allo nie zostanie całkowicie dyskryminowana, stanie się ona częścią nowej teorii, zostanie z nią zunifikowana, nikt juz nie bedzie uzywał słow auto ani allo, nowa teoria bedzie dokładnie opisywała procesy i oczywiście znacznie łatwiej będzie ja uprościć do auto niz do allo ale kazda z nich bedzie miała swój wkład , gdyby mozna było dać jakiś wagi, to dałbym, Auto – 60%, Allo 15%, Coś zupełnie nowego 25%. Coś zupełnie nowego, czyli coś wpłynęło na zmiany w centralnej Europie w tamtym czasie ale nie opisuje tego zadna z tych teorii.
    Taka jest moja idealistyczna wizja, trochę naiwna, czyż nie?

  14. Na koniec dziękuję Panu Web – właścicielowi bloga „RudaWeb” – za obszerne odniesienie się do książki „Słowiańskie dzieje”. Zaznaczyć należy, że nie jest ona podręcznikiem, lecz zarysem dotyczącym dziejów na podstawie danych, które jednoznacznie pokazują, że Słowianie nie pojawili się dopiero tuż przed początkiem wczesnego średniowiecza. Jak słusznie Pan zauważył w książce nie ma żadnych odniesień do starożytnych astronautów lub Atlantów. Nie wspomina się tu też o kronice Prokosza, co do której wiara w prawdziwość ma tyluż zwolenników, co przeciwników. Książka miała zakreślone ograniczenia objętościowe. W zakończeniu podsumowującym znajduje się uwaga, że jest tak dużo wątków, iż właściwie każdy z nich zasługuje na odrębne opisanie, przedstawienie złożoności różnych odniesień. Osobie podpisującej się pseudonimem „CZYTELNIK” należy odpowiedzieć, że książka nie jest napisana z pozycji ideologicznych: rodzimowierczych, czy chrześcijańskich i nie znajdzie tu wątków rozwijających pod tym kątem tematyki wierzeń. Przedstawiony jest natomiast, między innymi, proces kształtowania się religii słowiańskiej czyli tak, jak można stwierdzić na podstawie aktualnych badań w zakresie archeologii, religioznawstwa, etnologii z uwzględnieniem metod porównawczych a także w sumie niezbyt bogatych źródeł pisanych. W szczytowym momencie rodzimowierstwa, proces ten doprowadził do wyłonienia się wielu bóstw z konkretnym zakresem władczym. W kwestii tej występuje zasadnicza zbieżność z poglądem Henryka Łowmiańskiego: Słowianie wyznawali archaiczny system wierzeń odziedziczony po ludach indoerupejskich, przesiąknięty magią, przekonaniem o życiu pozagrobowym, wiarą w nadprzyrodzone właściwości przedmiotów i zjawisk natury oraz czcią oddawaną zmarłym a także demonologią. Z uzasadnionych względów przedstawione są założenia stwierdzające, że poszczególne bóstwa słowiańskie były reminiscencją jednej i tej samej mocy boskiej, przejawiającej się w różnych postaciach. „CZYTELNIK” widzi potrzebę „bogatszej ikonografii”. Kilka zdań później podkreśla, że w książce podjęta jest niepotrzebna „Próba poruszenia zbyt szerokiego spektrum zagadnień”. Według również anonimowej osoby o pseudonimie „TANATOR”, szerokie spektrum jest jak najbardziej potrzebne, gdyż „obowiązkiem AUTORA było przedstawienie szerszego tła i innych możliwych interpretacji”. Gdyby z kolei przyjąć te wyobrażenia o koniecznej zawartości książki, to musiałaby być to wielotomowa edycja z licznymi glosami na wzór, np. 12 – tomowej „Wielkiej historii świata”, niedawnej publikacji Świata Książki. Celem tego opracowania nie było prowadzenie na odległość książkowej dyskusji z rozlicznymi autorami innych opracowań, broszur i książek prezentujących swoiste punkty widzenia, np. na temat heraldyki Piastów. Książka prezentuje natomiast chronologiczny, autorski zarys dziejów z założeniem przedstawionego układu poszczególnych rozdziałów i części. Na tym i innym blogu pojawiają się zapowiedzi napisania podręcznika o dziejach Słowiańszczyzny. Jak można wnioskować z pojawiających się internetowych wpisów, takiż plan ma Szanowny prowadzący blog „RudaWeb”. Życzę oczywiście powodzenia w stworzeniu podręcznika oraz wymagalnego w związku z tym programu nauczania. Podobne ambicje, jak można sądzić zgłasza pani przedstawiająca się pseudonimem „DRAGOMIRA”. Pozdrawiam

    • Trochę ad vocem :), od Czytelnika Anonima (nie mylić z Galem :)).Oczekiwanie obszerniejszej ikonografii nie jest sprzeczne z oczekiwaniem „zawężenia” tematyki. Jeśli mogę coś sugerować, na podstawie mojego skromnego doświadczenia pisarskiego (10 książek, ale z innej branży), to pozostawiłbym tytuł jaki jest, ale tekst zorientowałbym na precyzyjnie i szczegółowo opisane małe rozdziały – „obrazki – zdjęcia” (zagadnienia), zwłaszcza te mało znane wśród tzw. przeciętnych czytelników, a więc kultura Vinca, pismo runiczne, Etruskowie jako (pra)Słowianie, koncepcja Jedni w wierze słowiańskiej wobec tradycyjnego (kłamliwego) przedstawiana Słowian jako prymitywnych, animalistycznych politeistów („bałwochwalców”), wodzowie – kapłan i(wiedzący – tu przykład Piastów), historia słowiańskiego Połabia jako jedna całość (jest fascynująca i niesamowita – daje dużo wiedzy i rozszerza kontekst elementarno-szkolno-podręcznikowo-historyczny średniowiecznej Polsk)i, itd. Na koniec klasyczna słowiańska bitwo-zasadzka w Lesie Teutoburskim i niemieckie przerobienie Arminiusza na Hermana (!).
      Tak naprawdę jedyną, dla mnie osobiście, ciekawą informacją znalezioną w książce jest to, iż rondele były w środku puste (osadnictwo na zewnątrz). Jeżeli to by się potwierdziło, byłaby to informacja wprost niesamowita, swoiste „brakujące ogniwo” tematu jakim się teraz zajmuję. W książce rondelom poświęcono dwie strony. Warte są one co najmniej rozdziału, zwłaszcza, że obficie występują w Polsce. Pozdrawiam

      • Uwagi Pana „CZYTELNIKA”, jako autora książek i za nie dziękuję.. Ikonografia jest oczywiście potrzebna jako uzupełnienie tekstu. Problem polega na tym, że wydawnictwo określiło z góry dopuszczalną liczbę stron. Interesował je głównie tekst. Trwają rozmowy nad kolejnymi książkami, których tematyka zbieżna będzie prawdopodobnie z Pana oczekiwaniami i znajdą się tu w większym zakresie ilustracje, grafiki, fotografie. Wykonałem ich na prawdę dużo i sądzę, że są one cenne. Tak, jak zaznaczyłem w podsumowaniu – zakończeniu „Słowiańskich dziejów”, zdaję sobie sprawę, że tematyka jest obszerna i każde zagadnienie wyszczególnione w opisie zasługuje na rozwinięcie. Po wczorajszej i dzisiejszej rozmowie z wydawcą, doszliśmy do wniosku, że kolejna książka powinna rozwinąć zagadnienie etnosu w oparciu o dane genetyczne, antropologiczne w szerszym powiązaniu z kulturami archeologicznymi. Taka tematyka została uzgodniona i biorę się w związku z tym za pracę. Zgodziliśmy się co do tego, że podstawą wydania nie będą tym razem zbyt restrykcyjne ograniczenia objętościowe. Pozdrawiam i dziękuję za rady. Na pewno je wykorzystam

          • W „Słowiańskich dziejach” dotknięta został tematyka Wenetów / Wenedów, Retów, Etrusków. Nawet dzisiejszy rozkład topograficzny haplogrupy Y-DNA R1a-Z92 wyraźnie pokazuje, że to nie jest żadna efemeryda kulturowo – genetyczna, tylko jedno z kluczowych dla rozumienia dziejów zagadnienie. Mamy tu odpowiednie elementy do tworzenia abstraktu i jego rozwinięcia: w sumie ubogie (ale jednak) dane genetyczne, wierzenia religijne oparte o konkretne przynajmniej jedno bóstwo, obyczaje pogrzebowe (ciałopalenie, igrzyska na cześć zmarłego, pochówek popielnicowy), klasyczne teksty odnoszące się do tej grupy ludów, w miarę dobrze skalibrowaną chronologię, przekazy dotyczące miana z różnych okresów, ciekawe badania lingwistyczne i kilka jeszcze innych wskaźników. To tylko jeden z obszarów, ale według mnie bardzo ważny. Jak Pan sądzi Web?

  15. Jestem w trakcie lektury tej książki (prawie już kończę). Może zbyt wiele sobie po niej obiecywałem, ale uważam ją za słabą i piszę to z żalem. Narracja niespójna, monotonna, ton faktycznie podręcznikowy (ale w złym tego słowa odcieniu). Próba poruszenia zbyt szerokiego spektrum zagadnień prowadzi w wielu miejscach do trywializacji (wręcz banalizacji) i zastępowania oczekiwanej merytorycznej konkluzji werbalnym unikiem. Przemycane w tekście liczne kossinowskie tezy, niespójne z resztą narracji książki. Książka powinna wprowadzać uporządkowanie tematu u czytelnika, niestety potęguje jedynie chaos. Przykładem tego jest zwłaszcza ostatni, trzeci rozdział (Wierzenia, mitologia…), który jest po prostu katastrofą. Szkoda…wielka szkoda…
    Ogólny plan książki jest dobry, ale powinna ona być napisana (zredagowana) całkowicie od nowa. Jeżeli adresatem ma być młode pokolenie, to ikonografia powinna być dużo bardziej bogatsza.

    • Zgadzam się z CZYTELNIKIEM, że książka jest słaba. Ale nie dlatego, że prezentuje poglądy kontrowersyjne czy niezgodne z akademicką wersją historii. Jest kiepska bo zawiera błędy merytoryczne, wewnętrzne sprzeczności i co najmniej jedno ewidentne przekłamanie (nieusunięty cytat Papiginisa – pseudoThietmara, mimo wykazania AUTOROWI, że to fałszywka). Nie recenzuję części dotyczących Proto i Prasłowiańszczyzny, gdyż aktualny stan badań pozwala na wysnucie każdej koncepcji i będzie ona tak samo wiarygodna jak inne. Moje zastrzeżenia dotyczą okresu opisanego jako „Wczesna historia ziem polskich” i nast. oraz skądinąd bardzo ciekawej koncepcji przedstawienia Piastów jako kapłanów Nyi, która w świetle przywołanych w książce argumentów nie wytrzymuje krytyki (ale o tym będzie odrębny wpis). Wadą, często utrudniającą weryfikację twierdzeń AUTORA, jest również w bardzo wielu partiach brak wskazania autora przywoływanego cytatu, o dziele nie wspominając, co przy opisanej wyżej wpadce, każe z dużą ostrożnością podchodzić do wiarygodności tychże ustępów. Największą zaletą książki jest brak nawiązań do lechickiego uniwersum (Prokosza, pseudo-Miorsza, Bielowskiego itp.) co z pewnością nie spodoba się wyznawcom Wielkiej Lechii, ale za to stawia tą pozycję o klasę wyżej od pseudonaukowych wynurzeń p. Bieszka i Szydłowskiego.
      W zakończeniu AUTOR stwierdził, „że założony w książce tok narracji miał na celu przedstawienie węzłowych zagadnień w sposób możliwie czytelny i wolny od nieuzasadnionych uwikłań interpretacyjnych”. Założenie być może słuszne gdy faktycznie dotyczy kwestii niespornych, ale w wypadku poglądów kontrowersyjnych lub wręcz nowatorskich (np. zagadnienie plemienia Polan, funkcja kapłańska Piastów) obowiązkiem AUTORA było przedstawienie szerszego tła i innych możliwych interpretacji (np. smocza heraldyka książąt czerskich doczekała się kilku publikacji i możliwych wyjaśnień tego fenomenu, innych od koncepcji AUTORA, czego z książki się niestety nie dowiemy). Wyzwaniu temu AUTOR nie podołał. Mimo wszystko książka winna być przeczytana przez pasjonatów tej tematyki także dlatego, aby przy tworzeniu kolejnych publikacji uniknąć pułapek, w które wpadł AUTOR.

      • Panie Tanator, pisze pan dość trzeźwo. Może w przyszłości sam pan dołączy do grupy zdolnej napisać porządną książke historyczną, nawet z dzisiejszymi pańskimi ( co by nie było ) oponentami?
        Bo wie pan, samemu to ciężko.

      • Tanatorze,
        Mam takie dwie uwagi:
        1. Istnieją różne akademickie wersje historii pochodzenia Słowian. Na równi są nimi: teoria allochtoniczna i autochtoniczna. To, że ta druga wciąż jeszcze dominuje na uczelniach, nie oznacza, że jest jedyną wersją historii. Na marginesie dodam, że dominuje ona tylko z powodu zachodniego silnego lobby, które narzuca tę załganą i szowinistyczną wersję reszcie świata, w tym i słabym jednostkom mówiącym po polsku.
        2. Od kiedy uważasz, że aktualny stan badań pozwala na wysnucie każdej koncepcji i będzie ona tak samo wiarygodna jak inne??? Czyżbyś zatem brał pod uwagę to, że teoria autochtoniczna może być prawdziwa??? Nie żal Tobie, że szanowni panowie Kossinna, Godłowski czy Bolko von Richthofen w grobie się przewracają? Ładnie to tak burzyć spokój tych „zacnych” fantastów?

        • Adrianie,
          1. Może faktycznie określenie „akademicka” nie było najszczęśliwsze, jestem jednak przekonany, że jak przeczytasz książkę to będziesz wiedział co miałem na myśli.
          2. Odkąd zacząłem śledzić dyskusje i spory na ten temat między (określenie umowne) wyznawcami i antagonistami archeogenetyki. Wg mnie obecny stan badań i płynność wniosków pozwala każdej ze stron na wysuwanie dowolnej teorii. Mało mnie też obchodzi kto się w grobie przewraca, gdyż, jak można łatwo sprawdzić, Proto- i Prasłowiańszczyzna znajdują się na dalekich obrzeżach moich hobbystycznych zainteresowań historycznych. Odnosząc się natomiast do Twojego wpisu z innej dyskusji na tym blogu o „duchu w jakim tu pisuję” radzę Adrianie abyś zarzucił wiarę w duchy i adwersarza oceniał wg treści jego rzeczywistych wypowiedzi a nie subiektywnych odczuć. Pozdrawiam przyjaźnie.?

        • W moim wpisie powyższym jest mały, acz istotny błąd. Chciałem napisać, że ta pierwsza teoria (a więc allochtoniczna) dominuje na uczelniach. Przez pomyłkę wyszło, że napisałem, iż dominuje autochtonizm. Myślę, że osoby zorientowane w sprawie połapały się w tej oczywistej pomyłce, za którą mimo wszystko przepraszam.
          Tanatorze, dziękuję za odpowiedź i również pozdrawiam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *