Idące na śmierć pod gwiazdą Isztar

Ostatni nabój lub granat zachowują dla siebie, by nie wpaść w ręce fanatyków. Ci jednak wyżywają się nawet nad ciałami martwych Kurdyjek. Dla jazydek zaś wrócił koszmar gwałtów z czasów Państwa Islamskiego. Chrześcijanie i ateiści drżą o swoje życie. Znowu niszczone są obiekty kultu inaczej wierzących. Tak w Rożawie panoszy się turecki islamofaszyzm pod „gałązką oliwną”. Ofiar inwazji na Efrin jest znacznie więcej niż w pompowanym przez światowe media ataku chemicznym w także syryjskiej Gucie.

„Efrin, znane także pod arabską nazwą Afrin to region, wchodzący w jego skład kanton (jeden z dwóch, drugim jest Szehba) i miasto (stolica powyższych), w północno-wschodniej Syrii należący do Demokratycznej Federacji Północnej Syrii, znanej także jako Rożawa (Rojava), lecz oddzielony od większości jej, położonego bardziej na wschodzie, terytorium. 20 stycznia kanton ten zaatakowała armia turecka, oraz współpracujące z nią organizacje militarne używające nazwy Wolnej Armii Syryjskiej (występującej najczęściej w mediach pod skrótem angielskiej nazwy FSA – Free Syrian Army), lub Narodowej Armii Syryjskiej, a będące de facto dżihadystami i turkmeńskimi zwolennikami pantureckiego nacjonalizmu. Po dwóch miesiącach walk agresor zajął większą część kantonu, oraz miasto Efrin, które zostało ewakuowane przez obrońców” – relacjonuje portal bliskiwschod.pl.

David Graeber, profesor London School of Economics and Political Science uważa, że Religijni ekstremiści z otoczenia obecnego tureckiego rządu doskonale wiedzą, że Rożawa nie zagraża im militarnie. Zagraża im poprzez oferowanie alternatywnej wizji tego, jak mogłoby wyglądać życie w regionie.” Dla mnie (Weba) to walka o Wolnego Człowieka w piekle orientalnego tygla religijnych fanatyzmów i egoistycznych (w tym lokalnych mocarstw) interesów, której poligonem jest obecna Syria. To sytuacja pokazująca w zogniskowaniu stan, który może czekać wielu Wolnych Ludzi w innych częściach świata. By to bardziej przybliżyć trzeba cofnąć się do historii Kurdów.

Do dziś nie wyjaśniono bezspornie skąd Kurdowie wzięli się nad górnym Eufratem i w Anatolii. Czy są potomkami pierwszych rolników ludzkości, czy może jeszcze wcześniejszych budowniczych najstarszej zachowanej świątyni Girê Navokê (Góra Nawii-ognia), albo kultury Halafa z pierwszymi grobami ciałopalnymi na Bliskim Wschodzie, a może przybyli dopiero z Hetytami lub Ludami Morza? Najczęściej wiązani są z Medami. Niewątpliwie wykazują się największym odsetkiem (ponad 20 proc.) męskiej haplogrupy R1a na Bliskim Wschodzie. Biorąc pod uwagę charakter Kurdyjek, to raczej nie są Semitkami, ale zdecydowanie potomkiniami Amazonek czy Sarmatek. „Kurdyjki nie mają wątpliwości, że są równie dobre jak mężczyźni, a nawet lepsze! Wychodzą ze swych domów i żartują z przechodzącymi mężczyznami, przyjemnie spędzając czas. Bez ceremonii tyranizują swoich mężów. Nasi robotnicy z Dżarablusu [Arabowie i Turkmeni], którzy nie znają Kurdów, są głęboko wstrząśnięci” – tak pisała Agatha Christie w swojej książce „Opowiedźcie, jak tam żyjecie”, relacjonując jej pobyt z mężem archeologiem w syryjskim Kurdystanie w latach 30-tych XX w.. Z kolei współczesne kurdyjskie bojowniczki opisuje niezalezna.pl: „Kula snajpera IS [Państwa Islamskiego] mija jej ucho dosłownie o kilka centymetrów. Kurdyjska snajperka z oddziału YPJ (Kobiece Jednostki Ochrony) chowa się za ścianą i zaczyna się śmiać – to ujęcie z pierwszej linii frontu walk w mieście Ar-Rakka, dawnej nieformalnej stolicy IS w Syrii. Nagranie, które obiegło cały świat, pokazuje charakter kobiet walczących z ekstremistami – idą do walki z uśmiechem na ustach. Ich głowy zdobią ręcznie wyszywane tradycyjne chusty. Przed wymarszem na wroga śpiewają, a po zejściu z linii frontu pielęgnują swoje włosy”.

Same twierdzą, że symbol wyszywany na ich mundurach to gwiazda Isztar. Pięcioramienna gwiazda była istotnie znana jako gwiazda Isztar, a później Izydy. Dla pitogarejczyków pentagram był symbolem doskonałości. Dla pierwszych chrześcijan odzwierciedlał pięć ran Jezusa. Jednak średniowieczny papizm uznał go za symbol szatana. W XX w. pojawiła się teoria, że także ośmioramienne gwiazdy, znalezione na zabytkach babilońskich, są przedstawieniem gwiazdy Isztar. U wschodnich Słowian tej bogini miała odpowiadać Kostroma – personifikacja wiosny i płodności, prawdopodobnie echo umierającej i zmartwychwstającej Natury. Inna nazwa to Easter, czyli u Anglosasów współczesnych – Wielkanoc. Według żyjącego w VIII w. angielskiego mnicha i historyka – św. Bedy Czcigodnego – nazwa święta wywodzi się od imienia Ēostre – pogańskiej bogini. Miała ona też moc panowania nad światem zmarłych. Jej odpowiedniczkami w innych mitologiach są Afrodyta, izraelska Asztarte, egipska Hathor, indyjska Kali, nordycka Ostara, a niektórzy wiążą ją ze słowiańską Ładą. Święto ku czci bogini Ostary zostało przez chrześcijan przekształcone w Wielkanoc, bo w Wielką Niedzielę Jezus także pokonuje śmierć. I tak doszliśmy do podstaw zachowań współczesnych Kurdyjek, nienawidzących fanatyków religii semickich (judaizm, chrześcijaństwo, mahometanizm), którzy wyrzucili kobietę z jej symbolicznej (i realnej) funkcji odradzania życia na rzecz abstrakcyjnych „bogów”.

Współcześni Kurdowie za największe swoje święto uważają Nouruz, Now Ruz, Newroz (Nowy Rok) obchodzony 21 marca, w dzień równonocy wiosennej. Śpiewem i tańcem wokół ognia witają czas nowego życia po okresie zimy i ciemności. W ostatnich dekadach Nouruz stał się najważniejszym dniem roku w kulturze kurdyjskiej, również dla diaspory. Obchody Nouruzu od lat funkcjonują jako przestrzeń manifestacji politycznej i symbol nieustającej walki o wolność. Święto wiosny jest dla Kurdów narzędziem demonstrowania identyfikacji narodowej mimo represji ze strony rządów zamieszkiwanych przez nich państw (w Turcji obchody są legalne dopiero od 2000 r. i jedynie pod szyldem „tureckiego święta wiosny”).

Czas teraz wytłumaczyć dlaczego supersamiec Erdogan (prezydent Turcji) i „wielcy” gracze świata zniewolenia (USA, Rosja i pomniejsi) nie cieszą się sukcesami Kurdów, którzy właściwie jako jedyni powstrzymali Państwo Islamskie. Jeszcze raz cytat z artykułu na bliskiwschod.pl: W ciągu syryjskiej wojny domowej Kurdom i ich sojusznikom udało się zbudować w północnej Syrii strukturę, którą wielu określa mianem eksperymentu społecznego. Jest to system oddolnej, multietnicznej demokracji z dużym naciskiem na prawa kobiet. Obecnie funkcjonuje pod nazwą Demokratyczna Federacja Północnej Syrii (kurdyjska nazwa Federaliya Demokratîk a Bakûrê Sûriyê). Wcześniej w użyciu była nazwa Demokratyczna Federacja Rożawy – Północnej Syrii. Zmiana miała podkreślić multietniczny charakter tego projektu poprzez rezygnację z kurdyjskiej nazwy regionu. Chciano też dobitnie podkreślić, że celem ruchu ocalanowskiego nie jest oderwanie Rożawy od Syrii, lecz reformowanie stosunków wewnątrz istniejących granic. Rożawa oznacza zachód i jest określeniem na ‚syryjską’ część Kurdystanu. Pozostałe, także nawiązujące do kierunków geograficznych to Bakur (północ – zabór turecki), Basur (południe – zabór iracki) i Rożhilat (Rojhilat, wschód – zabór irański). Podstawą funkcjonowania Rożawy jest Umowa Społeczna będąca de facto konstytucją. Jej aktualnie obowiązująca wersja została uchwalona podczas […] Zgromadzenia Konstytucyjnego z udziałem 165 delegatów. Gwarantuje między innymi pełny parytet płci na wszystkich szczeblach samorządu. Realizowane jest to poprzez równoczesne pełnienie funkcji kierowniczych przez dwie osoby, kobietę i mężczyznę. Przy czym obowiązuje ograniczenie ilości kadencji do dwóch. Zagwarantowane są prawa mniejszości, w wyborach do rad samorządowych 60% miejsc jest wybieranych w wyborach powszechnych, natomiast 40% przysługuje mniejszościom. Promowana jest gospodarka spółdzielcza, ale inne formy nie są dyskryminowane, a prawo gwarantuje ochronę własności prywatnej”. Dodam, że w pierwszym etapie tworzenia Rożawy zamknięto wszystkie banki – tego chyba żadna „nowoczesna gospodarka rynkowa” nie może wybaczyć. Kurdyjski eksperyment Wolnych Ludzi to więc zagrożenie i dla lokalnych satrapów, i dla ponadnarodowych religii, i dla wielkich korporacji z bankami na czele. W Europie kurdyjską Rożawę popierają właściwie tylko anarchiści – „wstrętne brudasy, które zajmują pustostany”. Jednak losem kurdyjskiego „państwa bez państwa” powinni zainteresować się przede wszystkim Wolni Ludzie, bo to co dziś dzieje się w Rożawie to zapowiedź tego co za chwilę może ich przede wszystkim dotknąć.

===========================================================

O skomplikowanym „węźle kurdyjskim” można więcej przeczytać w przytaczanym już artykule: „Okoliczności tureckiej agresji na Efrin”. Poza tym warto wyszukać w Sieci – Rojava lub wejść na profile Witolda Repetowicza. Oto dwa cytaty z tego reportera i znawcy Bliskiego Wschodu:

„Wczorajszy upadek Afrin to jedna z największych tragedii wojny w Syrii. Tymczasem w mediach została ledwo zauważona. Hipokryzja po prostu wylewa się z siłą wodospadu Niagara.

Afrin pokazało też jedną rzecz: poza SDF NIE MA alternatywy dla rządów Assada w Syrii. Tzw. opozycja i fsa to skompromitowani kolaboranci i bandyci, którzy po wkroczeniu do Afrin zaczęli plądrować i mordować. Mówienie o tym że są ‚demokratyczną’ alternatywą to totalna kpina.”

Na zdjęciu kurdyjska snajperka podczas bitwy o Rakkę, fot. Kurdishstruggle/wikimedia.org

Jeśli masz ochotę – zapisz się na ukazujący się raz w tygodniu newsletter informujący o nowych wpisach na naszym blogu. Wystarczy przysłać e-mail z hasłem NEWSLETTER w tytule na adres: rudaweb.pl@gmail.com

RudaWeb

Komentarze: 25

    • Niestety zgadza się. Podczas przygotowywania wpisu o Rożawie rozważałem również ten wątek, ale to wydarzenie znacznie odbiegające od głównego przesłania. Niemniej, dziękuje Panu za uwagę, która jest pretekstem do przypomnienia w tym miejscu tragedii Ormian w Turcji, udziału w niej Kurdów i dzisiejszej reakcji na ten okres ich historii.

      Ofiarą zorganizowanego przez Turcję w latach 1915-1917 ludobójstwa padło ok. 1,5 mln spośród 2,6 mln Ormian żyjących pod koniec XIX wieku w granicach Imperium Osmańskiego. Jednakże jeśli dodać do tego ofiary masakr z lat 1894-1896, 1909 i 1918 oraz ofiary masakr dokonanych przez reżim kemalistowski w 1920 roku, to liczba zamordowanych Ormian sięga ponad 2 mln.

      Ludobójstwo Ormian było pierwszym zorganizowanym ludobójstwem XX wieku i stało się wzorcem dla następnych.
      W sytuacji kryzysu Imperium Osmańskiego i rosnących aspiracji Ormian sułtan Abdülhamid II postanowił ich zastraszyć. W tym celu zachęcał Kurdów do mordowania Ormian i utworzył specjalne kurdyjskie bojówki (hamidije). Działania te w połączeniu z uciskiem fiskalnym doprowadziły do oporu Ormian, który został krwawo stłumiony w latach 1894-1896. Masakry te – zwane też masakrami hamidijów – pochłonęły od 200 do 300 tys. ofiar. Ponadto 50 tys. Ormian wypędzono, a 100 tys. przymusowo zislamizowano. Zniszczono też 568 kościołów ormiańskich i 77 klasztorów, a 328 świątyń zamieniono na meczety.

      http://www.mysl-polska.pl/461

      Dodajmy, że Turcja konsekwentnie odmawia uznania swojej winy ws. ludobójstwa Ormian. Natomiast Kurdowie, którzy byli w rzezi narzędziem Osmanów, postępują inaczej.
      Kiedy rząd turecki nie zostawia suchej nitki na papieżu Franciszku i Parlamencie Europejskim za uznanie ludobójstwa ormiańskiego, ważne jest pamiętanie, że kurdyjscy przywódcy i działacze polityczni w Turcji – włącznie z kurdyjskimi partiami politycznymi, stowarzyszeniami, burmistrzami, członkami parlamentu i adwokatami praw człowieka – zajęli całkowicie inne stanowisko wobec tej potworności.
      Podczas ludobójstwa Ormian nie było państwa kurdyjskiego. Kurdowie nie mieli też władzy politycznej, która rządziłaby ich społecznością. Nie byli więc ani planistami, ani organizatorami ludobójstwa Ormian; był nim reżim Turków osmańskich.
      Należy też zanotować, że było wiele wypadków, kiedy Kurdowie odmawiali atakowania Ormian i ratowali ich przed pewną śmiercią.
      ===============
      Dzisiaj, 100 lat po ludobójstwie, Kurdowie w Turcji nadal nie mają żadnej władzy politycznej na swoich ziemiach. Uznają jednak ludobójstwo Ormian, upamiętniają ofiary i wzywają rząd turecki do przeproszenia narodu ormiańskiego. Jednym z nich jest Selahattin Demirtas, kurdyjski współprzewodniczący Ludowej Partii Demokratycznej (HDP), który powiedział w wystąpieniu telewizyjnym:
      “Bez wahania uznaję ludobójstwo Ormian. Zarówno podczas mojej kadencji przewodniczącego, jak i przedtem – kiedy byłem adwokatem pracującym na rzecz praw człowieka – moje stanowisko w tej sprawie nigdy nie zmieniło się”.
      Zapytany, czy także Kurdowie odgrywali rolę w ludobójstwie, Demirtas odpowiedział:

      „Wszyscy, włącznie z Kurdami, odgrywali w tym rolę. Ale władzą polityczną był reżim osmański dowodzony przez Talaata Paszę i Dżemala Paszę. Każdy, kto wydawał rozkazy, przeprowadzał ten projekt i podejmował decyzje [dotyczące ludobójstwa Ormian] – to jest, ideologia rządu Komitetu Jedności i Postępu – powinien odpowiadać przed historią”.

      Demirtas powiedział, że dla Turcji, jeśli chce być demokracją, uznanie tej sprawy ma olbrzymie znaczenie:

      „Uważam, że rząd AKP jest władzą polityczną, która [twierdzi, że] jest spadkobiercą dziedzictwa Osmanów… Jeśli rościsz sobie prawa do całego dziedzictwa Imperium Osmańskiego, to powinieneś przyjąć także to wydarzenie. Więc [powinni] wstać i przeprosić.
      Demirtas nie jest jedynym przywódcą kurdyjskim, który uznał ludobójstwo Ormian. Jego była partia pro-kurdyjska, Partia Pokoju i Demokracji, wydała 24 kwietnia 2014 r. pisemne oświadczenie, uznające ludobójstwo, które opisano jako “jedno z największych ludobójstw XX wieku”.

      Innym przywódcą kurdyjskim, który mówił o ludobójstwie, jest Osman Baydemir, były burmistrz prowincji kurdyjskiej Diyarbakir. Władze miejskie Diyarbakir pod kierownictwem Baydemira odrestaurowały także kościół Surp Giragos, największy kościół ormiański na Bliskim Wschodzie, otworzył go dla wiernych i założył ormiańskie prywatne szkoły językowe w prowincji. Przemawiając do delegacji ormiańskiej w Diyarbakir w 2012 r., Baydemir zaprosił Ormian do prowincji i powiedział: „Mam zakaz wyjazdu za granicę, ale jeśli ten zakaz zostanie któregoś dnia uchylony, pragnąłbym pojechać do Erywania i złożyć kwiaty z Diyarbakir pod pomnikiem Ludobójstwa Ormian”. Marzenie Baydemira ziściło się w październiku 2014 r., kiedy odwiedził Muzeum Pamięci Ludobójstwa Ormian w Erywaniu i złożył przed nim wieniec kwiatów dla upamiętnienia ofiar. Otrzymał także złoty medal od Uniwersytetu Państwowego w Erywaniu za jego pracę jako adwokata praw człowieka, który szerzył świadomość o ludobójstwie Ormian i chronił ormiańskie dziedzictwo kulturowe w Diyarbakir podczas swojej kadencji burmistrza.

      W 2013 r. władze miejskie Sur w kurdyjskiej prowincji Diyarbakir przedsięwzięły kolejny bezprecedensowy w Turcji krok w sprawie ludobójstwa na Bliskim Wschodzie przez wzniesienie “Pomnika Połączonego Cierpienia”. Oficjalna strona internetowa władz miejskich Sur oznajmiała: “Pomnik został zaprojektowany tak, że wyznawcy religii muzułmańskiej, żydowskiej i chrześcijańskiej, jak również ludy turecki, kurdyjski, arabski, ormiański, chaldejski, żydowski, asyryjski i jazydzki, które żyły w regionie Mezopotamii przed i po powstaniu Republiki Tureckiej, nie przeżywały znowu cierpień”. Napis na pomniku w językach tureckim, kurdyjskim, angielskim, ormiańskim, hebrajskim i arabskim brzmi: “Połączyliśmy cierpienia, żeby ich nigdy więcej nie doświadczyć”. Podczas ceremonii otwarcia Abdullah Demirbas, kurdyjski burmistrz miasta Sur, powiedział, że Kurdowie krytycznie podchodzą do swojej historii:

      „Wyciągnęliśmy naukę z naszej historii… Jako dzieci tego narodu mówimy głośno i wyraźnie: Mimo władców, którzy zadali nam wszystkie te cierpienia, będziemy żyć razem. Nie będziemy już dłużej zadawać sobie wzajemnie cierpień. W tym sensie krytykujemy własną historię przed ludzkością, narodami i wyznaniami”.

      Kurdowie więc na miarę swoich możliwości starają się zadośćuczynić Ormianom. Turcy brną w kłamstwo zaprzeczenia.

      ==========================
      Tymczasem w Krakowie powstała dziwna koncepcja budowy pomnika żołnierzy tureckich. W tej sytuacji nie dziwi akcja podjęta przez polskich Ormian. Ormiańskie Towarzystwo Kulturalne najpierw wysłało list otwarty do przewodniczącego Rady Miasta Krakowa Bogusława Kośmidera, a teraz uruchomiło petycję do władz miasta – tak protestuje przeciwko budowie pomnika przedstawiającego dwóch żołnierzy tureckich pojących konie w Wiśle. „Doniesienia prasowe o możliwości wzniesienia w Krakowie pomnika upamiętniającego pobyt żołnierzy armii tureckiej na ziemiach polskich zaboru austriackiego w czasie pierwszej wojny światowej, potwierdzone przez panią rzecznik prezydenta miasta, głęboko zbulwersowały społeczność Ormian polskich. Wobec tego pomysłu wyrażamy nasze oburzenie i stanowczy sprzeciw” – czytamy w liście podpisanym przez p.o. prezesa OTK Krzysztofa Stefanowicza.
      Więcej: http://www.dziennikpolski24.pl/aktualnosci/a/protestuja-przeciwko-stawianiu-pomnika-tureckich-zolnierzy-w-krakowie,12893584/

    • Dlatego Polacy powinni winą za Wołyń obarczyć także Niemcy. To oni byli głową tej operacji, a margines ukraiński rękami. Odbyło się to wszystko w granicach Niemiec (III Rzeszy).
      Ale dla agentury i pozytecznych idiotów prorosyjskich i proniemieckich jest to „niezauważalne”.

      • Nie wiadomo kto sprowokował mordy. Być może komuniści, być może Niemcy. Do takich rozwiązań szykowali się Ukraińcy od początku XX wieku, może nawet wcześniej. Dużą role w tym odegrali Austriacy, którzy dawali niby wolność, ale chcieli też skłócić wszystkie narody swojego imperium. Z rzuceniem winy za zbrodnie UPA na Niemców jest mały problem, policja niemiecka często broniła Polaków, Niemcy zorganizowali dwa bataliony pomocnicze, złożone z Polaków do obrony ludności cywilnej (jeden walczył, jeden uciekł do lasu), Polaków bronili także oddziały komunistycznej partyzantki, oddziały węgierskie. Akcji odwetowych dokonywało polskie podziemie, komuniści i policja niemiecka. Na wojnie nic nie jest proste 🙁

        • p.s. Niemcy chcieli też dać Polakom broń do samoobrony. Oczywiście starą, ale lepsza taka niż żadna. Dowództwo AK z Warszawy zabroniło wszelkich kontaktów z Niemcami.

          • Dowództwo AK, można powiedzieć, samo ponosi w jakimś stopniu odpowiedzialność. Bo zamiast prowadzić „światową rozgrywkę” z Niemcami, mogło przerzucić kilka odzdziałów w teren mordów i zrobić z bandytckimi grupami Ukraińców porządek.
            A jeśli chodzi o Niemców, to co by się stało gdyby Ukraińcy zabili jednego Niemca?

          • Książka nie jest napisana w stylu taniej sensacji, czyli pisać, żeby pisać. Natomiast krok po kroku można tu śledzić tysiące lat trwający proces kształtowania się etnosu Słowian od czasów protosłowiańskich sprzed co najmniej 7,5 tysiąca lat temu. Autor pokazał, że nie prawdziwe jest twierdzenie, iż Słowianie nagle pojawili się w IV wieku n.e. Jest to proces trwający dziesiątki tysięcy lat. Podawane są fakty, a nie domysły i hurra turbo słowiańska wizja. Tego tu nie ma. Pozornie może sensacyjnie wyglądać przedstawienie Filistyńczyków jako odłamu Ludów Morza i jednocześnie przodków Słowian, ale w świetle dowodów teza ta okazuje się prawdziwa. Podobnie sensacyjnie można potraktować rolę wpływu gigantycznych wybuchów tzw. superwulkanów na migracje ludów, ale i tym razem autor precyzyjnie to uzasadnił. Wytknąć można zbyt małe mapki, ale chyba to bardziej „zasługa” wydawnictwa. Niestety trzeba się tu dobrze wpatrywać. Książka jako całość jest jednak świetnie napisana, czytelnik został poważnie potraktowany.

        • 100% + Ukraińcy zabici za pomoc Polakom, a z drugiej strony podstępnie mordujący sąsiedzi.

  1. To że widzi Pan w USA gwaranta bezpieczeństwa Polski to nie kwestia faktów lecz pana oceny sytuacji geopolitycznej, w której (o czym wspomina niemal każdy podręcznik na temat bezpieczenst3wa narodowego o czym uczy nasza historia) sojusze zmieniają się gwałtownie i często radykalnie. Wiec nie dostrzeganie alternatywy poza sojuszem Polski z USA jest brakiem geopolitycznej wyobraźni. Gwarantem bezpieczeństwa Polski przede wszystkim powinni być Polacy oraz ich państwo. Jak na razie dzięki kolejnym sojuszom mamy cały czas panstwo atrapowe. Sytuację tę doskonale przedstawia problem Kurdów, którzy dali się USA wpuścić w maliny. A kto im gwarantował coś innego – odpowiedź jest prosta Assad obiecuje Kurdom autonomię. Kurdowie nie chcieli skorzystać z tej oferty, ponieważ chcieli sojusz z USA i miraż niepodległego Kurdystanu. Jakie są rezultaty widać. Mam nadzieje że w Polsce nie zabraknie ludzi mniej zaślepionych w „wieczne sojusze”, bo po raz kolejny skończymy tak samo (w tym wieku 1939,1944-45, 1989). Nie przesadzałbym również z tymi przezwyciężaniem izmów przez Kurdów, ponieważ ich współczesność jest nadal mocno w nich zamocowana (Marksizm, anarchizm, maoizm są bardzo mocno tam akcentowane – chyba że to ma być alternatywa). A kim był Piłsudski dla Polski? to też ocena delikatnie rzecz ujmując niejednoznaczna, wystarczy prześledzić jego wysługiwanie się „sojusznikom” czym mało nie doprowadził do upadku państwa Polskiego, co dzięki Rozwadowskiemu udało się zapobiec. Jego dalsze poczynania to tez osobny temat. Niestety dzisiaj znalazł on sobie naśladowców, którzy pchają nas w podobnie niebezpieczne sytuacja, nie wiadomo tylko czy tym razem wystarczy Orląt (bo te na zmywakach u naszych „sojuszników”) i czy znajdzie się jakiś Rozwadowski

    • W jednym z Panem muszę się zgodzić – jeśli mamy utrzymać niezawisłość, to musimy przede wszystkim liczyć na siebie. Tylko co zrobić jeżeli zarówno Polacy, jak i Kurdowie w realnej perspektywie nie mają szans na stworzenie globalnego supermocarstwa o wadze USA czy Chin? Pozostaje lawirowanie między doraźnymi sojuszami. Kurdowie najpierw (lata 70-90. ub. w.) romansowali z marksizmem i ZSRS, później próbowali dogadać się z Turkami (co stało się majakiem w miarę umacniania się tureckiego islamonacjonalizmu), a ostatnio z USA, ale też z Rosją. Właśnie przypadek Efrin jest dobrą ilustracją polegania na Rosjanach. Ta enklawa była z powietrza osłaniana przez Rosjan do chwili, kiedy Kurdowie nie zgodzili się na dyktat popieranego przez Moskwę Assada i wtedy Erdogan dostał „zielone światło”. By nie było niedopowiedzeń, Amerykanie chronią wschodnią Rożawę z powietrza, bo jest tam pole naftowe udostępnione Chevronowi i specjalsi USA.
      „Miraż niepodległego Kurdystanu” – niech Pan to powie powstańcom listopadowym i styczniowym: to wyjątkowo małostkowe z Pańskiej strony. Właśnie taka postawa doprowadza do samowynarodowienia się.
      To, że w Rożawie jest wolność polityczna i religijna – szanująca zarówno ateistycznych marksistów, jak i głęboko wierzących chrześcijan czy muzułmanów – to chyba dobry kontrast do bliskowschodnich fanatyzmów?
      O Piłsudskim i dobrych oraz złych mitach wokół niego narosłych nie zamierzam dyskutować, tak samo jak o rzekomej wersalskiej zdradzie Dmowskiego. Opinie o tych postaciach są obciążone zacietrzewieniem politycznym. Niemniej to dążenia Piłsudskiego dały granice i kształt II RP, a nie Dmowskiego, który widział Polskę pod berłem carów.
      Co do Rozwadowskiego – do twórców planu Bitwy Warszawskiej różni historycy zaliczają nie tylko jego i Piłsudskiego, ale również marszałka Focha. Jak zazwyczaj to bywa w historii – do tryumfu przyznaje się wielu, do porażki nikt.

        • Z tego co słyszałem od osób, które tam bywają (a nie tylko czytają relacje innych) to jest tam sporo ateistów. Bardziej muzułmański jest Kurdystan iracki.

      • Asad (nie Assad) nie obiecuje żadnej autonomii. To jest kłamstwo. Drugie kłamstwo to „niepodległy Kurdystan”, celem nie jest żaden „niepodległy Kurdystan”. Powtarzasz kłamstwa rosyjskiej propagandy. Marksizm, a tym bardziej maoizm nie są „bardzo mocno tam akcentowane”. To trzecie kłamstwo.

    • @ Poray
      Pełna zgoda z tym co napisałeś: „Assad obiecuje Kurdom autonomię. Kurdowie nie chcieli skorzystać z tej oferty, ponieważ chcieli sojusz z USA i miraż niepodległego Kurdystanu. Jakie są rezultaty widać.”
      Trzeba otwarcie dopowiedzieć, że jak Kurdowie zmądrzeją i zgodzą się poddać pod kontrolę władz syryjskich w zamian za rozsądną autonomię… to Turcja się wycofa.
      Jeśli Kurdowie nie oddadzą się pod opiekę Asadowi, to Turcy wraz ze swoimi sprzymierzeńcami będą ich metodycznie wyrzynać…
      Gdy Turcy już wyrżną wszystkich Kurdów, wtedy się wycofają z terytorium Syrii. Pewnie w zamian za wycofanie zażądają jakichś koncesji od Rosji i Syrii.
      I tak się skończy wdrażanie „demokracji, socjalizmu, ekologii i feminizmu” czyli utopijnych „czterech kluczowych konceptów ustroju” Syryjskiego Kurdystanu.

      Co do tego kim był Piłsudski to – jak mawiają starożytni Rusini – szkoda howoryty. Bo odpowiedź jest prosta – w pierwszej odsłonie to człowiek przywieziony przez Niemców salonką do Warszawy. W ostatniej odsłonie – warta honorowa Wehrmachtu przed grobem marszałka Piłsudskiego w 1939 r.

  2. W tekście roi się od błędów merytorycznych i przeinaczeń, mających na celu robienie PR Kurdom.
    Przede wszystkim z Kurdami w Afirn nie walczyło FSA (którego de facto nie ma) lecz pro tureccy terroryści z Ahrar As Sham.
    Zdobywanie Rakki przez Kurdów nie było takie wow, jak to relacjonowano w mediach, ponieważ większośc człnków ISIL łacznie z dowodztwem i tak wypuszczono. Swoja drogą ani Rakka, ani prowincja Deir Ezor, które Kurdowie (jako SDF czyli Kurdowie oraz sunnickie „milicje”, które wcześniej były otwarcie wahabickimi organizacjami zbrojnymi) przy aprobacie USA zajmowali (bez większych walk w Deir gdyż ISIL się wycofywało) to tereny nie kurdyjskie a arabskie. Co świadczy o byciu narzędziem polityki USA. Sowją droga kilkakrotnie Kurdowie w Deir EZor (np. pod Abu kamal) – pewnie na prośbę Amerykanów – wypuszczali okrążonych i przepuszczali (atakujących na siły syryjskie) grupy ISIL.
    Wejście Turków do Afrin to skutek kurdyjskich mariaży z USA i braku chęci porozumienia z rządem Syrii.
    W Afrin po wejściu Turków nie dochodziło do morderstw, ale istotnie rabowano wszystko co się dało.
    Gwiazda na sztandarach YPJ czy YPG można sobie tłumaczyć (tworząc ładną legendę) iż to nawiązanie do gwiazdy ISztar ale w rzeczywistości to w większym stopniu nawiązanie do sympatii komunistycznych i marksistowskich. większość ugrupowań kurdyjskich to marksiści, rzadziej inne ugrupowania lewackie i anarchiści.
    Sumując nie twierdzę, że Kurdowie są be, ale trzymajmy się faktów.

    • Pięcioramienna gwiazda w PPK wzięła się rzeczywiście z ideologii marksistowskiej, od której zaczynał Ocalan. Jednak zarówno Kurdowie tureccy jak i syryjscy odchodzą od marksizmu i starają się nawiązywać do własnych rozwiązań w budowaniu „państwa bez państwa”. Do tego są inne modele w Iraku, a inne w Syrii. Gwiazda Rożawy, a właściwie Isztar, dawno przestała już być „leninowską” – po latach przywłaszczenia przez naśladowców Lenina (patrz mechanizm: Hitler i swastyka) zaczyna być odkłamywana. Jest używana jako celowe odgrodzenie się od innych symboli ideologicznych typu krzyż lub półksiężyc. Doskonale wpisuje się też w poczucie godności Kurdyjek – stąd więc zmiana, a właściwie powrót do właściwego znaczenia symbolu. Kurdowie stali się narzędziem polityki USA, bo to jedyna siła, która może pomóc im w przetrwaniu na Bliskim Wschodzie. Równie dobrze może Pan powiedzieć, że Polska jest narzędziem w polityce USA – i częściowo będzie Pan miał rację. Tylko proszę powiedzieć, kto na dziś może dać nam większe gwarancje bezpieczeństwa niż USA? Mój tekst o Kurdyjkach nacechowany jest rzeczywistą sympatią dla nich, jako że w zdawałoby się beznadziejnych warunkach, budują ze swoimi mężczyznami zupełnie nową jakość w praktyce pokazując, że można przezwyciężyć nacjonalizmy, imperializmy, komunizmy i inne religie będące przykrywką dla jednostkowych interesów. Na marginesie identyfikowania Ocalana z marksizmem i terroryzmem – a kim był Piłsudski dla caratu? Przecież groźnym socjalistycznym terrorystą, zresztą wszystkie ruchy niepodległościowe w zaborach z punktu widzenia zaborców były terrorystycznymi, nacjonalistycznymi itp..

          • Niemieckie gwarancje są tyle warte co brytyjskie, o czym przekonali się Czesi 1938. Na interasach z anglo-sasami nigdy nie wyszliśmy dobrze. Powinniśmy dążyć do współpracy ze wschodem, zwłaszcza z Chinami i tam szukać możliwości rozwoju. Zachód to bankrut.

    • Znowu kłamiesz. Nikogo nie wypuszczono. Nie ma żadnych „wahabickich milicji”, pod Deir ez Zor walczyły min chrześcijańskie milicje w składzie SDF. I walki były jak najbardziej. Nie przepuszczali, znowu kłamiesz.W Efrin dochodziło i dochodzi do morderstw, gwałtów i uprowadzeń. Większość ugrupowań kurdyjskich nie ma nic wspólnego z marksizmem. A co do FSA to takiego szyldu używają protureccy dżihadyści. Inna sprawa, ze z dawnym FSA to nie ma nic wspólnego, a co było w FSA normalnego przeszło do SDF. I tak przeciw tureckiemu „FSA” Efrin broniła Jaish al Thuwar ze składu „dawnego” FSA. Reasumując: idź zarabiać rubelki gdzie indziej.

      • Przepuszczali przepuszczali, mogli albo ich wypuścić albo się z nimi tłuc do śmierci ostatniego. Nie macie pojęcia o prowadzeniu wojny, jeśli to dla was jest coś złego. Rozstrzygacie na podstawie jakiś trybalistycznych osiedlowych zasad stworzonych przez głupawe seriale wojenne etc. nie ma sensu, wojna tak nie wygląda…

  3. Witam!
    Kurdowie i ropa, to połączenie nie ma racji bytu.
    Jeśli ktoś wątpi w powyższe twierdzenie, to proszę sobie przypomnieć co Europa zrobiła z ropą w Libii i Kadafim.

    pzdr

  4. Należy RudaWeb podkreślić, że Kurdowie są uważani za buntowników w świecie arabskim. Wiele kobiet Irańskich bierze z nich przykład, a wręcz doszło do tego, że dążą do osiągnięcia równouprawnień w sferze politycznej, społecznej, kulturowej.
    Czy jako Ruch, Zrzeszenie nie można zrobić zrzutki na pomoc humanitarną dla Kurdów.
    Koce, lekarstwa, jedzenie, woda, – i coś dla kobiet, dzieci, mężczyzn?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *