Przodkowie nad Dunajem w ogniu znikający

Słowianie nie przyszli z Bałkanów – tak twierdzą wspólnie allochtoniści i zwolennicy drogi przez rosyjskie stepy. Obie grupy widzą kolebkę naszych przodków gdzieś nad środkowym Dnieprem. Pierwsi – co dziś już wyraźnie widać – to pogrobowcy germańskiego Kulturkampfu (wojny kulturowej). Natomiast drudzy to oddający prymat szczątkom kopalnym i często (świadomie lub nie) propagatorzy wizji Matki Rosji jako miejsca wykształcenia się Słowiańszczyzny. Obie grupy zawężają dobór argumentów do zaledwie cząstki obrazu, z którego powinniśmy uzyskać wskazanie kolebki Słowian.

Sami jesteśmy zwolennikami trzeciej teorii – naddunajskiej oraz przyjścia naszych przodków nad Wisłę ok. 7,5 tys. lat temu. Co do kossinowców, to zdają się dowodzić, że kształty garnków wykopanych z ziemi identyfikują mowę ich twórców i dlatego wszystko co do połowy I tysiąclecia n.e. znaleziono na naszych ziemiach świadczy o zamieszkiwaniu ich przedtem przez Germanów. Słowianie zaś mieliby przybyć z bagien Prypeci, wpadającej do Dniepru, dopiero wraz z pojawieniem się innych garnków w VI w. ne.. Z kolei dnieprowcy ograniczają się wyłącznie do jednego kryterium – haplogrupy Y-DNA. W skrócie twierdzą oni, że tam gdzie R1a i jej mutacje, tam Słowianie. Ponieważ obecnie rozpoznane szczątki kopalne z Karelii i Ukrainy są starsze od innych zawierających tę haplogrupę, to ich zdaniem Słowianie przyszli do Europy Środkowej z ziem położonych między Dnieprem a Wołgą.

Teorii kossinowskiej nie ma co dziś odgrzebywać, bo stała się paranaukowym anachronizmem. Natomiast dnieprowcy mają twardy argument. Przyjęcie go, bez zderzenia z innymi ustaleniami nauki, umiejscawia przybycie Słowian (R1a) do Europy Środkowej na III tysiąclecie p.n.e. i w konsekwencji uznanie, że dopiero kultura ceramiki sznurowej jest pierwszą prasłowiańską, a nie starsze o tysiące lat starczewskie. Przypomnijmy, że z tych drugich, kultur bałkańskich, rozwinął się cykl pierwszych rolniczych cywilizacji Europy, łącznie z przybyłymi przez Bramę Morawską na teren Polski ok. 5 600 lat p.n.e. kulturami wstęgowej rytej i następnie lendzielskiej. Genetyczny kierunek znad Dniepru oznacza również usunięcie z gruntu Prasłowiańszczyzny ważnej kultury pucharów lejkowatych, czyli pierwszego na świecie wizerunku koła, miasta-państwa Bronocice i megalitów kujawskich. Natomiast wcześniejsza, także usuwana przez stanowisko dnieprowców z naszego dziedzictwa, wstęgowa ryta związana jest z odkryciem produkcji sera na Kujawach, zaś lendzielska z protopaństwem obwarów (rondeli). Dnieprowcy opierają się na odnalezieniu próbek kopalnych R1a na Ukrainie, z których najstarsza jest datowana na ok. 8 500 lat p.n.e.. Powołują się przy tym na publikację zespołu Iaina Mathiesona z września 2017 r., nie zauważając, że w swoich wnioskach zawarł następujące spostrzeżenie: „Southeastern Europe continued to be a nexus between East and West after farming arrived, with intermittent genetic contact from the Steppe […]”. Co można przetłumaczyć jako: Południowo-wschodnia Europa nadal była łącznikiem między Wschodem a Zachodem po przybyciu rolnictwa, z przerwą na kontakt genetyczny ze stepu. Przy czym ten „kontakt genetyczny ze stepu” to właśnie R1a ze wschodnich okolic dolnego Dniepru.

Tu dochodzimy do miejsca, w którym warto dodać co do danych archeogenomiki mają ustalenia innych nauk. Zacznijmy od pokrewnej dziedziny, czyli genetyki genealogicznej. Prace amerykańskiego genetyka Petera Underhilla wskazały na ok. 8 700 lat p.n.e. jako czas pojawienia się R1a u przodków dzisiejszych Polaków oraz na Kujawy po ok. 3 800 lat p.n.e., jako miejsce podziału linii ojcowskiej na typowo słowiańską i aryjską. Ten czas rozdzielenia zbiega się z początkami – pierwszej, która wykształciła się już na ziemiach polskich kultury archeologicznej – pucharów lejkowatych (Bronocice, megality itp.). Ponadto zarówno Underhill, jak i Anatolij Kłosow, a także Igor Rozanski wskazują na przybycie Słowian z Bałkanów. Podobne wnioski sugerują ustalenia polskiego genetyka Tomasza Grzybowskiego, który stwierdził pochodzenie żeńskiego rodu H (najpopularniejszego wśród Polek i szeroko rozpowszechnionego w całej współczesnej Europie) z tego samego terenu (Środkowy Wschód – tereny Iranu i Iraku) – i tego samego okresu co męski R1a.

Na Bałkanach nie znaleziono jednak dotychczas kopalnego R1a starszego od ukraińskiego, ale Kłosow twierdzi, że odnalazł ślad mikrosatelitarnego R1a w Macedonii z ok. 10 000 lat p.n.e.. Bałkany, według próbek kopalnych dla czasów kultury Vinča, to głównie haplogrupy I (staroeuropejska) oraz G i E (rolnicy z Anatolii). „I” na pewno była tam przed innymi, a jej mutacja I2a-DIN jest dziś wybitnie związana z etnosem słowiańskim. Właśnie ona oraz mutacje R1a występują w największym natężeniu wśród współczesnych Słowian – na Bałkanach z przewagą I2a, a na północ – R1a.

Kolejna dziedzina wiedzy, którą zaliczamy do ścisłych, to antropologia fizyczna. Dysponujemy wynikami badań, które przeprowadzili Ron Pinhasi z Uniwersytetu w Cork (Irlandia) i Noreen von Cramon-Taubadel z Uniwersytetu Kent (Wielka Brytania). Naukowcy zgromadzili pomiary czaszek przedstawicieli 30. społeczności mezolitycznych łowców-zbieraczy i neolitycznych rolników z całej Europy oraz z Bliskiego Wschodu. Łącznie w badaniach użyli 524 czaszki. Zgromadzone dane wskazują, że rolnictwo wprowadzili do Europy imigranci z Bliskiego Wschodu i to oni hodowali zwierzęta i uprawiali ziemię na Bałkanach i w środkowej Europie. Badania genetyczne nie ujawniły dotąd tej informacji, ponieważ – zdaniem naukowców – DNA ze szczątków neolitycznych Europejczyków jest za mało, by dały wystarczająco dobry obraz. Dlatego postanowili skorzystać z pomiarów czaszek, które pozwalają oceniać pochodzenie danej osoby. Jeszcze wcześniej podobne wnioski przedstawił amerykański antropolog Carleton Coon. Wskazał on na powstanie odrębnego typu budowy czaszki jako aryjskiego, identyfikowanego z haplogrupą R1a1a, na terenie Płaskowyżu Irańskiego, a datowanego na około 20 tys. lat temu. Stamtąd po około 10 tys. lat miała nastąpić dalsza migracja ludzi o „aryjskich” czaszkach przez Anatolię i Bałkany ku środkowej Europie. Kraniotyp aryjski zdecydowanie widoczny jest w kulturach ceramiki wstęgowej rytej czy ceramiki pucharów lejkowatych, a więc przed przybyciem na ziemie polskie „stepowców” znad Dniepru w kulturze ceramiki sznurowej.

Przejdźmy teraz do nauki humanistycznej, ale wykorzystującej osiągnięcia nauk ścisłych – datowanie, analiza materiałowa itp.. Archeolodzy wyraźnie stwierdzają przepływ kultur znad Dunaju do Europy Środkowej. Pierwszy wyraźnie określił to zjawisko wybitny brytyjski archeolog i paleolingwista Collin Renfrew, z tym, że operował pojęciem Praindoeuropejczyków, a nie Prasłowian. W ostatniej aktualizacji swojej teorii w 2003 r. przyjął, że około 6500 lat p.n.e. język „pra-proto-indoeuropejski” (kolejne wygibasy, by nie napisać „słowiański”), którym mówiono w Anatolii uległ rozpadowi na język anatolijski i pierwotny praindoeuropejski, tj. język chłopów, którzy wyemigrowali do Europy w pierwszej fazie rozprzestrzeniania się kultury rolniczej. Pierwotny praindoeuropejski używany byłby na Bałkanach (kultury starczewskie) i w dolinie Dunaju (kultura ceramiki wstęgowej rytej). Bałkany są więc w myśl tej koncepcji drugą praojczyzną Indoeuropejczyków (a więc Słowian) po Anatolii. Oczywiście, jak to w naukach humanistycznych bywa, istnieje też inna szkoła. Jej twórczynią jest popularna amerykańsko-litewska archeolog Marija Gimbutas. Gimbutas badała okres neolityczny w celu zrozumienia przemian kulturowych na terenie południowych Bałkanów. Według niej, w osiadłych wioskach południowych Bałkanów, społeczeństwo było pokojowe, zorganizowane matriarchalnie i z boginiami w centrum religii. Gimbutas zderza to z późniejszym wpływem indoeuropejskim – wojowniczym, wędrownym i patriarchalnym, z męskimi bogami w centrum religii. Używając poszlak z ceramiki, rzeźby i folkloru, Gimbutas stworzyła nową dziedzinę badań – archeomitologię. Wyprowadza hipotezę o stosunkowej jednorodności kultury neolitycznej Europy (którą możemy wiązać z haplogrupą I) i kontrastuje ją z późniejszymi cechami indoeuropejskimi (R1a). Jednak i ta teoria nie podważa widocznego dziś powiązania obu rodów genetycznych ze Słowiańszczyzną.

Czas teraz na gałąź językoznawstwa, zwaną paleolingwistyką. Wielokrotnie przez nas cytowany, najwybitniejszy językoznawca XX w., Włoch Mario Alinei wyraźnie wyznacza Bałkany jako miejsce ukształtowania kolebki słowiańskiej przez przybyszy z Anatolii. Stwierdził, że Protosłowianie zaczynają wykształcać się na Bałkanach już w paleolicie, a w pełni słowiański charakter miały naddunajskie kultury starczewskie od ok. 6 tys. lat p.ne.. Od tych kultur wywodzą się pierwsze polskie rolnicze. Podobne wnioski zawarł Robin J. Ryder w dysertacji doktorskiej obronionej w Oxfordzie „Phylogenetic Models of Language Diversifcation”, pisząc: „[…], all our results agree with the Anatolian hypothesis that the spread of the Indo-European family started around 8000 BP”. Z kolei serbski badacz Radivoje Pešić ustalił, że pierwszy alfabet w dziejach ludzkości – pismo Vinča znad Dunaju – można odczytać językami słowiańskimi. Na koniec – rosyjski slawista Oleg Trubaczow stwierdził, że nad Dunajem była ojczyzna Słowian, do których zaliczył też Daków, Traków i Ilirów.

Pochylmy się teraz nad starymi księgami. Herodot w „Dziejach” opisuje lud Agatyrsów, których my umieszczamy m.in. na terenach współczesnej Polski. Pisze o nich, że obyczaje mieli Traków, czyli starożytnego narodu, który zamieszkiwał Bałkany. Mimo, że to opis rzeczywistości z 6 w. p.n.e., a więc odległej od początków Słowiańszczyzny wyznaczonych przez Alinei’ego, to jednak odzwierciedla wspólnotę kulturową Agatyrsów z Bałkanami, a nie ze stepami Ukrainy i Rosji, które zasiedlali wówczas Scytowie. Jan Długosz w „Rocznikach” przekazuje, że Lech i Czech „…wyszli z […] zamku Psary położonego na wysokiej skale, oblanej rzeką Hui, która Slawonią od Kreacyi przedziela”. W innym miejscu polski kronikarz zauważa: „Naprzód więc Pannonią pierwotną i najstarszą Sławian siedzibę […]”. Również znany kronikarz ruski Nestor w „Powieści minionych lat” pisze, że Słowianie pochodzą z Panonii, czyli znad środkowego Dunaju.

POPIÓŁ I KOŚCI

Pierwszy odczytany tekst pisma Vinča wskazuje na charakterystyczny dla Słowian sposób żegnania zmarłych. Na jednej z tabliczek z Tărtării (dziś Rumunia) ktoś 7,5 tysiąca lat temu znakami wińczańskimi napisał: „Przez cztery kapłanki twarzy boga Szaue został spalony starszy umysłu głębokiego”. Ponadto w kulturze Vinča, a później w badeńskiej oraz w końcu etruskiej i pomorskiej zanotowano w grobach występowanie urn twarzowych. Na marginesie, te winczańskie są podobne do urn z Troi II, co też świadczy o kierunku anatolijsko-bałkańskim.

Współodkrywca słynnej wazy z Bronocic, Janusz Kruk w „Studiach osadniczych nad neolitem wyżyn lessowych” stwierdził: Już ludność kultury ceramiki wstęgowej rytej (naddunajskiej, w Polsce od ok. 5 600 p.n.e. – dop. RudaWeb) uciekała się do rytualnego spalenia zwłok. Zabieg ten zaś byłby analogią do stosowanej wówczas techniki wypaleniskowej, mającej na celu użyźnienie gleby pod zasiew, tak aby była ona zdolna do ożywienia martwego ziarna”.

Z przytoczonych faktów wynika, że ciałopalenie było charakterystyczną formą pochówku dla Słowian od Macedonii do Pomorza, od co najmniej VI tysiąclecia p.n.e.. Występowało w towarzystwie inhumacji (złożenia całego ciała do grobu) – do czasów kręgu kultur pól popielnicowych (w tym łużyckiej), czyli do ok. 1 500 r. p.n.e.. Później niemal w pełni zdominowało społeczności słowiańskie. Natomiast na stepach chowano całe zwłoki, co umożliwiło przetrwanie kości przez tysiąclecia. Przyczyna takiego sposobu pochówku była prosta – na stepach brak drewna niezbędnego do spalenia ciała na stosie. Ponadto wchodził w grę rytuał wynikający z kultury rolniczej, obcej koczowniczym stepowcom. Stąd kopalne R1a bałkańskie i środkowoeuropejskie miało mniej szans na przetrwanie. Sama nazwa „próbki kopalne” wskazuje, że muszą być jakieś szczątki w ziemi, by móc je wykopać. W przypadku R1a w Europie Środkowej i Południowej reprezentatywnej ilości takich próbek możemy w ogóle nie odnaleźć. Wyjątkowo znajdowane są kości zawierające R1a, np. w Eulau czy Dołęży i tylko na takie przypadki możemy liczyć – ludzie zginęli w gwałtowny sposób (wojna, skrytobójstwo) i ich społeczności nie mogły się z nimi odpowiednio pożegnać. To jednak nie oznacza, że nad Dunajem i Wisłą nie było mężczyzn z tą haplogrupą 10-6 tys. lata p.n.e.. Staroeuropejczycy z rodu I prawdopodobnie nie stosowali powszechnie kremacji, stąd ich szczątki z tamtych czasów mogły przetrwać do dziś.

SAME GENY NIE TWORZĄ SŁOWIANINA

Uzupełnianie się różnych wyników dociekań różnych naukowców z różnych dyscyplin wskazuje na bałkańską kolebkę Słowiańszczyzny. Popierają ją też zapisy kronikarzy. W obliczu właściwej od tysiącleci dla Słowian formy pochówku (ciałopalenie), która ogranicza możliwość uzyskania próbek kopalnych, powoływanie się na ich brak jest zbyt nikłą przesłanką do obalenia teorii o naddunajskiej kolebce cywilizacji Słowian. Tym bardziej, że Słowianami są dziś głównie nosiciele dwóch haplogrup, a nie tylko jednej – same geny nie gadają, tak jak same garnki.

Jednak koncepcja dnieprzańska jest ciągle do uwzględnienia. Co prawda obecnie jest wątpliwa, ale – po potwierdzeniu innymi dowodami niż próbki kopalne – może doprowadzić do wniosku, że ród R1a zaczął być słowiańskim od III tysiąclecia p.n.e.. Natomiast wcześniej głównym twórcą i przedstawicielem cywilizacji Prasłowian był ród I, z ewentualnym udziałem E i G. W takiej sytuacji R1a okazałby się zdobywcą części ziem opanowanych przedtem przez I (i być może E, G). Jednak pokonani, znajdujący się na wyższym poziomie rozwoju, przekazali najeźdźcom swoją kulturę. Znamy takie przypadki – Grecy i Rzymianie. Niemniej to na razie tylko hipoteza, a nie spójna teoria. Dlatego tu i teraz jesteśmy „dunajczykami” 🙂

NA ZDJĘCIU: zakole Dunaju pod Wyszegradem, FOT: Denisoliver/wikimedia.org

 

Jeśli masz ochotę – zapisz się na ukazujący się raz w tygodniu newsletter informujący o nowych wpisach na naszym blogu. Wystarczy przysłać e-mail z hasłem NEWSLETTER w tytule na adres: rudaweb.pl@gmail.com

RudaWeb

Komentarze: 8

  1. może po prostu przeszły dwie grupy obiema trasami by spotkać się na terenach dzisiejszej Polski, tu zmutować i rozejść się ponownie, a potem znowu cyklicznie przemieszczać się między sobą w jakimś stopniu

    w kronikach polskich są z grubsza dwie chronologie, jedna z Lechem co przybywa przez Bałkany

    a druga z Wandalem potomkiem Alana, na starych mapach Alani (Alanowie?) są umiejscawiani nad Kaukazem, może jedna grupa przeszła przez Bałkany a druga przeciwległym brzegiem ówczesnego młodego Morza Czarnego, które dopiero później napełniło się wodą z Morza Śródziemnego i powiększyło się do obecnych rozmiarów

    • na dnie Morza Czarnego są znajdywane zatopione osady (Rumunia, Bułgaria), co świadczy o tym że ludzie przesuwali się nad jego brzegiem w strone Północy

      to w połączeniu z opisany w artykule faktem powszechności całopalenia na Słowiańszczyźnie, wyjaśniałoby dlaczego z badań próbek DNA wychodzi że najstarsze są szczątki z Karelii, bo ich dalecy bracia co poszli drugą stroną wielkiej wody, się po prostu w większości zwęglili 🙂

    • Szczecho, mnie też zastanawia, że z jednej strony zowiemy się „Lechitami” a jednocześnie „Sarmatami”. Jakiś mix musiał kiedyś nastąpić.

  2. To trochę dziwne że Serbia tak dobrze zachowała kulturę Słowiańską, mimo że tam I2 to większość…

    Z tym zeslawizowaniem Bałkanów w średniowieczu to śmieszne, równie dobrze moglibyśmy powiedzieć, że Dolny Śląsk, czy Pomorze Zachodnie zostały ‚zeslawizowane’ w 1945. Wiadomo że przed wczesnym średniowieczem te tereny były przez setki lat brutalnie ‚łacinizowane’ przez Rzymian, jak się domyślam w podobnym stylu jak tereny połabskie, bo ‚niemcy’ nic nowego nie wymyślili, tylko naśladowali rzymski schemat ucisku, przemocy i wojny kulturowej z Kartaginy, Bałkanów itd. Jeżeli już, to we wczesnym średniowieczu Bałkany zostały do pewnego stopnia odzyskane dla Słowian a nie zdobyte i zeslawizowane, jeżeli już to zreslawizowane.

    Z drugiej strony wielokrotnie się zastanawiałem dlaczego żadne I2 nie powędrowało do Indii, ale tak myślę że w sumie odpowiedź może być oczywista – z pewnością 5500 lat temu poczucie przynależności rodowej było bardzo silne, każdy doskonale wiedział z jakiej linii pochodzi. W takim przypadku migracja w kierunku Azji Centralnej, Iranu, Hindukuszu i Indii dla Ariów to był powrót do ziemi przodków, a dla I2 bynajmniej… Moim zdaniem odrębność rodowo-klanowa I2 i R1a nie przekreśla koncepcji integracji kulturowej, w końcu wiemy że przybywające rody R1a nie mordowały zastanej ludności, a więc musiały z nimi współpracować, lub stworzyć jakiś rodzaj symbiozy.

    • Pańskie wnioski są oczywiste. To o czym Pan pisze ws. słowiańskich najazdów na Bizancjum, ja nazywam roboczo „rekonkwistą słowiańską” 🙂

    • Bo I2 MK jest matczyne, a R Oycowskie, to Matki wyganiały synów by Ci nie parzyli sie z siostrami. To jest logiczne. R mógł być jak elektron, wędrował w poszukiwaniu mięsa, za mięso ofiarowane mógł dostać prawo współżycia z córką. Mogło tak być, bardzo długo dopóki nie zawiazało się poczucie odpowiedzialności za potomstwo czyli Ród, sądzę, że to było po okresie zlodowacenia lub nawet w jego trakcie. Co sądzisz?

  3. „„I” na pewno była tam przed innymi, a jej mutacja I2a-DIN jest dziś wybitnie związana z etnosem słowiańskim. ”
    Nie jest wybitnie związana, tam gdzie ma swoje maksimum, została zeslawizowana na początku średniowiecza, na co mamy bizantyjskie dowody pisane.
    Hg.I jest przedindoeuropejskim substratem, uznają to wszyscy genetycy,więc jeśli to przyjąć do rozumu, TOTALNYM ABSURDEM jest wnioskowanie, że są nośnikiem języków słowiańskich, czyli indoeuropejskich.

Skomentuj mk Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *