Pierwszy apostoł w Scytii – przemyślenie ewangeliczne

Pierwszym krzewicielem wiary Chrystusa w słowiańskiej Scytii nie był Cyryl, ani Metody. Miał nim być pierwszy apostoł – św. Andrzej. Tak utrzymywał Orygenes, jeden z Ojców Kościoła. Jednak misja Andrzeja nie powiodła się. W zamian święty zaczął nawracać Greków i Rzymian w Azjii Mniejszej i na Bałkanach. Zginął w Grecji na krzyżu w kształcie litery „X”, zwanym do dziś od jego imienia. Andrzej był pierwszym uczniem Jezusa, który przyprowadził go do Jana Chrzciciela. Był więc pierwszy z pierwszych, a i tak kościół instytucjonalny jego ewangelię wpisał do apokryfów, czyli – jak dziś byśmy powiedzieli – fałszywek. Chodziło o mamonę.

Orygenes podał, że św. Andrzej prowadził misję w Scytii, dokładnie pomiędzy Dunajem a Donem. Ten sam pogląd podziela Teodoret (457/466 – historyk Kościoła starożytnego, teolog, biskup Cyrrhus w Syrii), który twierdzi, że św. Andrzej przeszedł ze Scytii do Tracji i Epiru, by zakończyć życie śmiercią męczeńską w Achai. W tradycji rosyjskiego prawosławia św. Andrzej dotarł w okolice Nowogrodu Wielkiego. Z kolei zachowane do dziś, ale uznane za apokryf, „Dzieje Andrzeja i Macieja” zawierają informację o pobycie obu apostołów w kraju ludożerców co korespondowałoby z opisem w „Dziejach” Herodota o Androfagach – plemieniu, mieszkającym na północ od Scytów i na wschód od Neurów, czyli w okolicach późniejszego… Nowogrodu Wielkiego. Pomijając otoczkę elementów nadprzyrodzonych w tej opowieści, faktem pozostaje, że święty przeżył spotkanie z ludożercami, ale nie przetrwał w „cywilizowanym” imperium Rzymian. W słowiańskiej Scytii zaś nie doznał żadnego uszczerbku, ale też nikogo nie nawrócił.

Najciekawsze to co celowo zakryte

Mowa o odrzuconej ewangelii św. Andrzeja. Jej piąty rozdział miał rozpoczynać się tak:
„Spytał Andrzej uczeń: Rabi (Jezu – dopisek RudaWeb), jakim narodom nieść mamy wieści o królestwie Bożym?
I powiedział mu Jezus: chodźcie do narodów wschodnich, zachodnich i południa, tutaj gdzie żyją synowie i córki domu Izraela. Do języczników północy (Słowian – dopisek RudaWeb) nie chodźcie, bo oni są bezgrzeszni, nie znają oni grzechów i występków domu Izraela.”

Obecnie tego tekstu nie znajdziemy w powszechnie dostępnych źródłach. Publikują go strony związane z sektą rosyjskich Inglistów, których wiarygodność jest powszechnie podważana. Natomiast potwierdza jego przesłanie jedna z uznanych ewangelii – Mateusza – w której Jezus mówi do uczniów: „Jestem posłany tylko do umarłych owiec domu Izraela”. Kościół i naukowcy przekierowują nas na inny apokryf nazywany „Dziejami Andrzeja”. Jego tekst można znaleźć na stronie: gnosis.org. Jednak już we wprowadzeniu twórcy strony zaznaczają, że najbardziej wiarygodna wersja tego dzieła pochodzi z archiwum watykańskiego i to w odpisach sporządzonych w X-XI w. n.e.. Mamy więc wyselekcjonowaną przez kościelną centralę kopię fragmentów, a oryginału brak. Podobnie jest z naszym osławionym „Dagome Iudex”, o czym już pisaliśmy. Jego wyciąg pochodzi z tych samych czasów i zbiega się z ekspansją chrześcijaństwa na ziemie słowiańskie. Poszlaki wskazują więc na przeprowadzenie szeroko zakrojonej akcji niszczenia, przerabiania i fałszowania źródeł. Dzięki temu m.in. do dziś badacze dziejów Polski niezwiązani z oficjalnym nurtem mogą być dyskredytowani w celu obrony wersji poprawnościowej. Po co? Odpowiedź jest oczywista – chodzi o władzę nad umysłami i pieniądze z „tacy”, które uciekłyby, gdyby – nie tylko Polacy – poznali prawdę o kulturze zniszczonej przez tzw. chrystianizację. Chodzi więc ostatecznie, jak zawsze, o mamonę.

Świadectwa uznane potwierdzają ukryte

Mamy więc fragmenty dzieł w odpisach z odpisów, uznawane arbitralnie za prawdziwe lub nie. Spróbujmy więc pójść śladem tych skrawków, które nie budzą wątpliwości oficjalnej doktryny religijnej i historiozoficznej.

U schyłku XI w. szczecinianie mieli oświadczyć biskupowi Ottonowi Mistelbachowi: „U was, chrześcijan, pełno jest łotrów i złodziei; u was ucina się ludziom ręce i nogi, wyłupuje oczy, torturuje w więzieniach; u nas, pogan, tego wszystkiego nie ma, toteż nie chcemy takiej religii! U was księża dziesięciny biorą, nasi kapłani zaś utrzymują się, jak my wszyscy, pracą własnych rąk.” („Żywot świętego Ottona”).

Prokopiusz z Cezarei w VI w. stwierdza: „Słowianie uważają, że jeden tylko bóg, twórca błyskawicy, jest panem całego świata…”.

Thietmar w X w. n.e., opisując zwyczaje „pogańskie” odnotowuje, że w słowiańskich świątyniach był tylko jeden służebnik, nie używał natomiast słowa kapłan. Ten służebnik spełniał raczej rolę dozorcy niż sakralną.

Helmold w swojej „Kronice Słowian” z XII w. tak opisuje pogańskich jeszcze w jego czasach Prusów: „[…] nie poznali jeszcze światła wiary; obdarzeni są jednak wielu dobrymi przymiotami, są nadzwyczaj ludzcy względem cierpiących i śpieszą z pomocą tym, którzy na morzu znajdują się w niebezpieczeństwie lub są prześladowani od rozbójników morskich. Złoto i srebro za nic prawie sobie ważą.”

Nawet obrzęd podobny do chrztu istniał wcześniej u Słowian. Gdy rodziło się dziecko, najstarszy w rodzie (lub ojciec) brał je i jego główkę kłaniał na wszystkie cztery strony świata, błogosławił mu i nadawał imię.

Mamy więc obraz podstawowego przekazu Chrystusa: O jednym bogu – władcy całego świata, kapłanach służebnych wobec swej wspólnoty, wiernych przestrzegających szacunku dla innych ludzi i ich majątku oraz braku bestialskich praktyk, których celem było upodlenie człowieka. Nic dziwnego, że nasi przodkowie nie chcieli takiej religii.

Tym bardziej, że wprowadzała ona niezrozumiałe nakazy i ograniczenia w naturze ludzkiej tam, gdzie ta natura nie czyniła żadnego zła. Obyczaje słowiańskich plemion z X wieku opisywał m.in. arabsko-żydowski podróżnik Ibrahim ibn Jakub i odnotował: „Kobiety ich, kiedy wyjdą za mąż, nie popełniają cudzołóstwa, ale panna, kiedy pokocha jakiego mężczyznę, udaje się do niego i zaspokaja swą żądzę. A kiedy małżonek poślubi dziewczynę i znajdzie ją dziewicą, mówi do niej: gdyby było w tobie co dobrego, byliby cię pożądali mężczyźni i z pewnością byłabyś wybrała sobie kogoś, kto by był wziął twoje dziewictwo”. W innym fragmencie pisze o Słowianach: „Nie mają króla i nie dają się prowadzić jednemu władcy, a sprawującymi władzę wśród nich są ich starsi…”.

Jordanes (VI w.) o słowiańskich Getach z I w. p.n.e. napisał: „[…] lud najwaleczniejszy, ledwie nieco po bitwach wypocząwszy, zagłębiał się w tajniki filozofii. Widziałeś tam jak jeden zastanawiał się nad układem nieba, drugi badał naturę ziół i zboża”.

W XI w. pogański Wolin opisał Adam z Bremy: „[…] ośrodek wielce odwiedzany przez barbarzyńców i Greków mieszkających naokoło. Jest to istotnie największe z miast, jakie są w Europie. Mieszkają w nim Słowianie i inne narodowości, Grecy i barbarzyńcy”.

Poganie zmuszeni do grzechów

Generalnie celebrowanie przyrody i przejawów życia było typowe dla Słowian. Dlatego nietolerancja była im obca. Jej pojawienie się na naszych ziemiach należy wiązać z nietolerancyjnym charakterem średniowiecznego chrześcijaństwa. Stąd opory społeczne wywoływała nie tyle doktryna nowej religii, co sposób jej wprowadzania. W późniejszych okresach tolerancyjna postawa Słowian zaowocowała, trwającą już od XI wieku, prawdziwą inwazją Żydów uciekających przed okrutnymi prześladowaniami trwającymi wówczas w zachodniej, chrześcijańskiej Europie. Na wpół „pogańska” Polska okazała się oazą spokoju.

Nie dziwi więc spostrzeżenie Jezusa o Słowianach, że: „[…] oni są bezgrzeszni, nie znają oni grzechów i występków domu Izraela.” Dlatego wierny swojemu Nauczycielowi św. Andrzej nie mógł przekazać im czegoś, czego nie znali, a mogłoby podnieść ich na wyższy poziom duchowości. Wrócił tam, gdzie mógł nawracać tych, którzy rzeczywiście grzeszyli, a nie tych, którzy grzeszyli według biskupów-polityków. Zhierarchizowani następcy Jezusa tysiąc lat później użyli oręża i podstępu, by narzucić „bezgrzesznym” pełną grzechów rzeczywistość Dobrej Nowiny.

NA ZDJĘCIU: obraz Jana Matejki „Zaprowadzenie chrześcijaństwa R.P.965”, z cyklu „Dzieje cywilizacji w Polsce”. FOT: wikimedia.org

 

Jeśli masz ochotę – zapisz się na ukazujący się raz w tygodniu newsletter informujący o nowych wpisach na naszym blogu. Wystarczy przysłać e-mail z hasłem NEWSLETTER w tytule na adres: rudaweb.pl@gmail.com

RudaWeb

Komentarze: 16

  1. Takie skojarzenie ze św. Andrzejem , w mojej miejscowości w XIX w gdy ktoś zmarł jego bliscy chodzili po domach z kijem w kształcie graniastosłupa z wyrytym znakiem X.Andrzejki gdy na nie szerzej spojrzeć są początkiem ,,śmierci,, roku .Św. Andrzej jak najbardziej mógł sie nałożyć na stare wierzenia

    • Kij o obrobionej, wyrównanej powierzchni. A właściwie kilku powierzchniach, na których ryte, cięte były znaki składające się z linii prostych? Toż to zapis runiczny z podłożem.

      • Dwu wymiarowy – Oś Ra Mieć na końcu Ostrze, Szczyt – i dzielił ijak się Obrócił – Wrócił, Ryć, w ziemi koło, to szybko wpadł na pomysł odmierzenia Ramie po Sole, i otrzymał 6 Ra – 7 jako 1 nie dzieli Sola.
        W kole Dar – stąd kolęda – to wieczny ogień w ŚRoD Ku i WiR, TaN.
        Odradzane i Spalanie jak Veniks. Ra Ryje i przekazuje informacje w czystej, białej księdze – YA w YO-gdzie symbol A jak runicznie jestsymbole sprawczym – co do formy,treści i przekazu gdyż słowo ciałem się stało.

      • Co prawda był to jeden znak lecz jest to ewidentnie zapisana informacja .Ktoś może powiedzieć że to pierwsza litera greckiej formy imienia Chrystus tylko że taki skośny krzyż jest na Ślęży ,skośny krzyż wpisany w koło jest na słupie Światowida z Lipnicy .Taka ciekawostka związana z św. Andrzejem …w sąsiedniej miejscowości w nieistniejącym kościele (spłonął w XIX w) pod jego wezwaniem ludzie palili świeczki na głównym ołtarzu w intencji śmierci tego który ich skrzywdził

    • Trechlebow poddaje właśnie Andrzeja jako dowód na zmyślenie całej historii o Chrystusie, miała to być mistyfikacja urażonych Romajów, za potwarz jaką przez długie wieki otrzymywali od Mazów, MaS Są Gotami.

  2. Drodzy RudaWeb róbcie swoje, piszcie swoje. Ci którzy są zawsze na NIE wobec Waszych artykułów, nie są tak samo dociekliwi i krytyczni jeśli chodzi o podważanie niemieckiej historii. Ich aktywność i kreatywność uruchamia się jeśli widzą, że ktoś pięknie pisze o Polsce i naszych dziejach. Wniosek nasuwa się sam. Odebrali nauczanie w ramach pedagogiki WSTYDU i ogranicza ich pewien sufit. Nieświadomie bądź świadomie stoją na straży pewnej wiedzy.

  3. „Idzcie i nauczajcie wszystkie narody, chrzczac je w imie Ojca i Syna i DUCHA SWIETEGO”…Niesmialo przypominam, ze dopiero cesarz Teodozjusz „dolozyl” Ducha Swietego do konstantynskiej Dwöjcy Swietej /sobör w Konstantynopolu 381 rok/. Po prawdzie Biblie „ulepszano” tyle razy, ze dzis nie wiadomo kto i co dopisal do Ewangelii w niej zawartych.

    • wszyscy opowiadają o jakichś zmianach w Biblii tylko żadnych takich zmian nie odnotowano, są gorsze i lepsze tłumaczenia…to tyle w temacie

  4. Ciekawe skąd wogóle wziął się ‚apostoł’ spreparowanej ‚religii’, będącej z jednej strony plagiatem starszych żródeł, a z drugiej strony symbolicznym opisaniem ruchów ciał niebieskich… Bardzo ciekawy zestaw źródeł i cytatów na temat Słowiańskiego społeczeństwa, ale oczywiście jakiś tam ‚apostoł Andrzej’ i jego ewangelia są w zasadzie równie mało wiarygodne jak wszystkie inne ‚ewangelie’.

  5. Należy odróżniać faryzeuszy (przywódców religijnych UPAdłego Zachodu niszczącego świat – kat oli) od chrześcijan, których wybili na początku ery, by oszukiwać masy.

  6. Panie Web. Okres świąteczny nie sprzyja długim polemikom więc będzie krótko. Swój tekst powinien Pan raczej zatytułować „zmyślenie ewangeliczne”, gdyż na niewiarygodnym a najprawdopodobniej w ogóle nie istniejącym fragmencie apokryficznych Dziejów Andrzeja (jest to kolejny przykład tzw. rzeczywistości internetowej) zbudował Pan swoją konfabulacyjno-spiskową teorię z chrześcijaństwem w roli czarnego charakteru. Nie wspiera jej także wyrwany z kontekstu i niedokładny cytat że św. Mateusza. Istota ewangelizacyjnego przesłania wynika np. ze słów „Mam także inne owce, które nie są z tej owczarni. I te muszę przyprowadzić, aby słuchały głosu mego” (J 10,16) oraz „Idźcie i nauczajcie wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego” (Mt 28,19). Pozostała argumentacja również niedomaga, ale o tym może innym razem.
    Mimo wszystko cieszę się że nie wyszedł Pan z wprawy w pisaniu interesujących bajek. Pozdrawiam serdecznie ☺

    • Liczyłem na Pana ? To co napisałem to raczej felieton, a nie bajka. Jest więc przerysowany po to, by zwrócić uwagę na pomijanie wartości, które nosili nasi przodkowie, zanim zostali ochrzczeni. Proszę też zauważyć, że nie atakuję wiary Chrystusa, ale okoliczności jej wprowadzania. O niektórych ekscesach wiary przyrodzonej w praktyce też zamierzam napisać, np. o poświadczonych nie tylko przez chrześcijańskich kronikarzy, ofiarach z ludzi. Ich kres przyniosło właśnie chrześcijaństwo. Ale to całkowicie inna historia. Jednak na pewno nie bajka. Podobnie jak żonglowanie ewangeliami przez hierarchów.
      Pozdrawiam równie serdecznie ?

      • // Nie dziwi więc spostrzeżenie Jezusa o Słowianach, że: „[…] oni są bezgrzeszni, nie znają oni grzechów i występków domu Izraela.” // …. w takim razie po co w ogóle ten Andrzej przedostał się na te „słowiańskie obszary”,skoro sam Jezus już wiedział ,że Słowianie są najbardziej przyzwoitym i uczciwym ludem czyli tej Jego nauki w ogóle nie potrzebują ? czyli wbrew woli samego mistrza ten jednak na północ dociera , doświadcza tam tylko sympatii , czuje się za bardzo bezpieczny bo Słowianie to pierwsi w historii pacyfiści a chce zginąć jak sam Jezus, stąd wraca na południe by wreszcie w Grecji znaleźć upragnioną śmierć . Gapa z tego Andrzeja ,należało nie ruszać się poza obszar Palestyny

Skomentuj Rk Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *