Suplementy napychają kieszenie cwaniaków

suplementy 2

Nie macie pomysłu na biznes i nie macie skrupułów, żeby żerować na chorych? Zacznijcie produkować suplementy diety. Nie szkodzi, że NIK przygotowała właśnie raport na ten temat i listę suplementów, które nie powinny być sprzedawane, czytaj: które szkodzą. Mimo działań NIK zakwestionowane suplementy nadal są w sprzedaży, również w aptekach, a pieniądz od naiwnych nieprzerwanie zasila portfele cwaniaków.

Jak rozkręcić biznes? Wystarczy wymyślić na co suplement ma działać, zlecić wykonanie (producent oferuje opracowanie receptury), zgłosić specyfik do Głównego Inspektora Sanitarnego, zainwestować w reklamę, żeby ten kit wcisnąć ludziom i… pieniądz leje się strumieniem.

To nie przypadek, że użyłam określenia biznes. Na stronie jednego z producentów tych specyfików (wytwarza się je na zlecenie) znajdujemy porady pt. „Sprzedaż suplementów diety – jak zacząć business?”

Tak więc zaczynamy. Najpierw wymyślamy komu chcemy „pomóc”, czyli z kogo zedrzeć skórę. Hmmm… W pociągach i tramwajach często widzę ludzi, którym niepokojąco opada głowa. Szczególnie kiedy o szóstej rano jadą do pracy. Na pewno są chorzy 🙂 i trzeba im pomóc. Nie jesteśmy farmaceutami, lekarzami, naukowcami? Nie szkodzi. Wystarczy być biznesmenem i mieć kasę do zainwestowania.

Skoro mamy już grupę ludzi do oskubania z kasy wpisujemy w wyszukiwarkę frazę „jak wyprodukować suplement diety” i jak na tacy mamy firmy, które opracują na wymyśloną przez nas „dolegliwość” recepturę, wyprodukują suplement, zarejestrują go u Głównego Inspektora Sanitarnego, a nawet – żeby wykluczyć jakieś czepialstwo tych, którzy będą ten cudowny środek kupować – prawnicy stworzą jego opis. Łatwizna. Żadnych upierdliwych badań czy to coś pomaga, czy też może szkodzi, bo suplementy diety to w rozumieniu prawa środki spożywcze.

Dalej wymyślamy nazwę… (mam! „Opadamix”!) i z rozmachem planujemy kampanię reklamową. Ludziska pooglądają w TV reklamę, w której gość udający lekarza wmówi im, że niezbędnie muszą kupić „Opadamix” i już. Zamiast porządnie się wyspać, albo zaczynać pracę w późniejszych godzinach, ludzie sami będą się domagać cudownego specyfiku w aptekach. Niemożliwe? Wystarczy postać w kolejce w aptece i posłuchać o co i jak ludzie proszą: „Tę żółtą maść na stawy co to reklamują”, „To co bierze Goździkowa”, „Środek na zespół niespokojnych nóg proszę, ten co go reklamują”.

Dziennikarka natemat.pl sprawdziła jak to wszystko działa i bez trudu zarejestrowała własny suplement diety „Kofein” czyli… zwykłą kawę (w saszetkach – żeby zgodnie z prawem umożliwić jej dawkowanie). Nie musiała przeprowadzać żadnych badań, nie musiała udowadniać, że „Kofein” jest skuteczny. Dlaczego?

„– Suplementy diety to żywność. Podlegają tzw. notyfikacji: producent pisze, że będzie sprzedawał taki i taki produkt, o takiej i takiej nazwie i o takim składzie, i na tym polega cała procedura – tłumaczy Jan Bondar, rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Sanitarnego. – Nie prowadzimy badań nad suplementami ani nad składem procentowym substancji w nich zawartych. Tak samo jak nikt nie bada ilości karotenu w marchwi. Suplementy są sprawdzane tak jak cała żywność, czyli pod kątem ewentualnych zanieczyszczeń.
Co to wszystko oznacza? Okazuje się, że producent suplementu diety nie ma żadnego obowiązku potwierdzać jego skuteczności. Teoretycznie więc moglibyśmy kupować za grube pieniądze… placebo. A jak nie ma badań na temat skuteczności, to nie ma też badań na temat działań niepożądanych. Kto z nas bowiem zastanawia się nad długotrwałym działaniem kofeiny – która jest składnikiem wielu środków odchudzających czy wspomagających koncentrację?”

Czy to dobry interes? Bardzo dochodowy i z bardzo dobrymi perspektywami. Spójrzcie na grafikę na górze wpisu. Tyle Polacy wydali (i wydadzą) na suplementy każdego roku. Grafika pochodzi ze strony www.nik.gov.pl Źródło danych: raport PMR Rynek suplementów diety w Polsce w 2015 r.

Procederem w końcu zajęła się Najwyższa Izba Kontroli. Na stronie www.nik.gov.pl czytamy: „W sprzedaży, w tym internetowej, ale także w sklepach stacjonarnych i aptekach, obok rzetelnych preparatów znajdowały się suplementy diety zafałszowane zawierające np. bakterie chorobotwórcze, substancje zakazane z listy psychoaktywnych, czy stymulanty podobne strukturalnie do amfetaminy, czyli działające jak narkotyki. NIK zwraca także uwagę na problem oszukańczych praktyk, jakie stosują producenci i dystrybutorzy, którzy – kreując popyt – reklamują nierzadko suplementy jako równoważne produktom leczniczym. NIK wskazuje, że dzieje się to przy biernej postawie organów państwa i ostrzega, że taki stan może rodzić zagrożenie dla zdrowia, a nawet życia konsumentów.”

Według danych NIK w 2016 r. codziennie (odliczając dni wolne od pracy) zgłaszano 30 (!!!) nowych suplementów. Żeby je sprzedać reklamuje się je na potęgę. Od 1997 r. do 2015 r. liczba reklam leków i suplementów diety wzrosła blisko dwudziestokrotnie, podczas gdy ogólna liczba reklam tylko trzykrotnie (dane Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji).

Fakt, że Polacy wydają na suplementy coraz więcej wskazuje, że łykają kit wciskany w reklamach jak przysłowiowa gęś kluski. Nic dziwnego, że to co mówi pan czy pani w okienku TV jest brane za dobrą monetę. Wiara w cudowne właściwości suplementów bierze się z niewiedzy. W raporcie NIK czytamy: „Przeprowadzone przez TNS Polska w 2014 r. badanie wykazało, że wiele osób mylnie uznało suplementy za „witaminy” (31 proc.), czy „minerały” (8 proc.), a aż 41 proc. badanych przypisało suplementom diety właściwości lecznicze, których produkty te nie mają. Ponadto 50 proc. pytanych uważało, że suplementy są tak samo kontrolowane jak leki.”

Suplementy praktycznie nie są badane pod względem zgodności faktycznego składu z tym podanym na opakowaniu. NIK na potrzeby raportu zleciła analizę wybranych losowo specyfików. „Na jedenaście badanych prób, w czterech próbkach suplementów diety z grupy probiotyków stwierdzono obecność niewykazanych w składzie szczepów drobnoustrojów. Również w czterech próbkach poddanych badaniu stwierdzono niższą, niż deklarowana na opakowaniu, liczbę bakterii probiotycznych. Co więcej, w jednej próbce wykryto zanieczyszczenie produktu – obecność bakterii chorobotwórczych z grupy Enterococcus Faecium, czyli tzw. bakterii kałowych. Ich obecność stwarzała poważne zagrożenie dla zdrowia, a nawet życia konsumentów.”

Kolejne wnioski z badania wybranych suplementów wskazują, że mogą one m.in. wykazywać właściwości alergenne i rakotwórcze, powodować zakażenia dróg oddechowych i moczowych, zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, przyczyniać się do powstawania ropni, zapalenia wsierdzia, osierdzia, czasami zatruć pokarmowych. Kolejne niebezpieczeństwo to interakcja suplementów z przyjmowanymi lekami – lekarz wypisując receptę pyta przecież o inne przyjmowane leki, a nie o suplementy.

Porażająca jest jeszcze jedna informacja z raportu: „W marcu 2016 r. na jednej ze stron internetowych oferujących suplementy diety w kategorii „Moda i zdrowie/Medycyna”, dostępne było ogłoszenie oferujące substancję, zwaną potocznie pigułką gwałtu.” Tak, to też suplement diety.

Polecam lekturę całego raportu. Wykaz zakwestionowanych przez NIK suplementów tutaj

 

Jeśli masz ochotę – zapisz się na ukazujący się raz w tygodniu newsletter informujący o nowych wpisach na naszym blogu. Wystarczy przysłać e-mail z hasłem NEWSLETTER w tytule na adres: rudaweb.pl@gmail.com

RudaWeb

Komentarze: 3

  1. Tak oszukiwanie w celu zarobienia to odwieczny problem, ale czy to nie aby: Stworz problem – podaj rozwiazanie ? Mysle, ze to celowe, te pseudoprodukowanie suplementow, po to zeby ludzi do nich zniechecic i zeby w koncu dobrac sie prawnie i zabronic wogole lub czesciowo. Bo ten co naprawde chce znajdzie dobrej jakosci suplementy i uczciwe sklepy, a co lepiej sam dla siebie zacznie robic, bo najlepsze suplementy to te naturalne bez przerobek.

  2. to teraz dla równowagi sprawdz jakie badania skutecznosci, skutkow ubocznych robia producenci szczepionek (takze tych obowiazkowych !) i jesli jakies znajdziesz to opublikuj bo z tego co wiem nie ma zadnych a sa szczepionki obowiazkowe w przeciwienstwie do suplementow

    • Oczywiście, że szczepionki to jeszcze większy problem. Jednak niezależnie od tego – uważasz, że to w porządku robić ludzi w balona w temacie suplementów? Wyciągać od nich pieniądze za obietnice bez pokrycia dotyczące poprawy zdrowia? Polecam blog http://pogromcyreklam.blogspot.com/ gdzie farmaceutka rozkłada na czynniki pierwsze skład suplementów i „leków” oraz analizuje ich możliwą skuteczność i treść reklam. Ciekawa lektura 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *