Szkoła – do naprawy priorytety i mentalność, a nie organizacja

Szkoła 2

Zapowiadana jest kolejna reforma oświaty. Cenne, bo oświatę mamy kulawą, ale obawiam się, że para pójdzie w gwizdek. Zamiast zmienić system wartości znów zmieni się organizację. Tymczasem trzeba zmienić priorytety i mentalność wielu nauczycieli, bo zbyt wielu uważa, że im głupszy uczeń tym lepiej.

To czy dzieci uczą się w podstawówce sześć czy osiem lat to sprawa drugorzędna. Bardziej niż na organizacji szkolnictwa należy skupić się na programie i sposobie nauczania – szkoła jest nudna i mało przydatna. Wiem, że matematyka jest królową nauk, ale może całki i różniczki zostawmy dla klas matematycznych? Nie przypominam też sobie, żeby choć raz w życiu przydała mi się umiejętność obliczania sinusa i cosinusa. Serio. Tak samo nigdy nie przydała mi się wiedza o dokładnej liczebności wojsk w danej bitwie. Wręcz przeciwnie – wkuwanie cyferek (których i tak już nie pamiętam) na wiele lat zniechęciło mnie do historii. Nauczyciele nie skupiali się na tym co było przyczyną bitwy, jakie były jej skutki i jakie należy wyciągnąć wnioski, a to chyba w historii najważniejsze. No i może by tak religia wróciła do salek katechetycznych, a w to miejsce więcej lekcji np. języka?

Polska szkoła zbyt często karze uczniów za to, że próbują myśleć. System równa zdolnych w dół. System, ale również nauczyciele – bo tak jest im wygodniej, bo zżera ich rutyna, bo boją się przyznać, że mogą w swej ogólnej wiedzy wiedzieć w niektórych szczegółach mniej niż uczeń-pasjonat.
Przykład: nasze dziecię w czasach gimnazjum na lekcji fizyki chciało w ramach zadania domowego napisać o czarnych dziurach. Ponieważ musiała temat pracy uzgodnić z nauczycielem – usłyszała, żeby dała sobie spokój, bo za mało wie. Bez jednego pytania sprawdzającego wiedzę na temat. Przykro, bo do czasu gimnazjum fizyka ją pasjonowała. Pamiętam jak w podstawówce przyszła kiedyś do domu i zaczęła się żalić: „Mama, wszyscy się ze mnie śmieją”. „Kto?” – pytam. „No w klasie”. „Dlaczego? I co Ty tam trzymasz w łapkach?” – dociekam. Spuściła nos na kwintę i odwróciła książkę, którą tuliła, stroną tytułową do mnie. Przeczytałam: „Fizyka dla kandydatów na wyższe uczelnie”. W podstawówce pani bibliotekarka nie miała problemu, żeby wypożyczyć kilkulatce taką książkę, bo to była mądra kobieta. W gimnazjum nauczycielka fizyki nie dała jej szansy. Uznała za głupola, który nic nie wie. Młoda znienawidziła fizykę, a szkołę rzuciła, w czym z ochotą jej pomogłam. Wcześniej jednak porozmawiałam z ową panią nauczycielką (wiele lat wcześniej uczyła również mnie, więc młodej wierzyłam tym bardziej) i dyrektorką szkoły. Spotkanie było kuriozalne, bo obie panie wyraziły szczerą nadzieję, że młoda przeprosi panią od fizyki za to, że chciała pisać na temat spoza programu i rzecz jasna za swoje „butne” zachowanie. Kulturalnie stwierdziłam, że niedoczekanie i spełniłam marzenie młodej zabierając jej papiery ze szkoły. Czy ta szkoła promuje ludzi myślących czy równa ich w dół?

Należy zlikwidować bzdurne testy, które wyłączają myślenie. Testy mają to do siebie, że nie zawsze mają coś wspólnego z wiedzą i logiką. Pamiętam mój egzamin na prawo jazdy. Oczywiście testy. Wśród pytań takie, na które dwie odpowiedzi są prawdziwe, ale tylko jedna prowadzi do zdania egzaminu. Którą wybrać? To samo dzieje się na testach szkolnych i maturze. Głuptaki się cieszą, bo jest loteria, może się uda. Uczniowie myślący drżą, bo nie mogą wykazać się wiedzą. Słyszałam kilka relacji. Matura z matematyki. Zdawała osoba, która jest kompletnym antytalenciem w tej dziedzinie. Zakreślając odpowiedzi na pytania testowe po prostu strzelała. Yeeesss!!!! Zdała. Udało się.

Kolejna sprawa: niewątpliwe należy wrócić do kształcenia zawodowego. Szanowni: bez dobrych rzemieślników daleko nie pociągniemy, a skąd ich brać? Nie każdy ma predyspozycje do robienia kariery naukowej, bycia biznesmenem czy prezesem firmy. Czy to coś złego? Czy dobry kucharz, sprzedawca, spawacz, mechanik samochodowy musi udawać intelektualistę męcząc się z maturą zamiast uczyć się zawodu? Oczywiście nie twierdzę, że rzemieślnicy nie potrafią zdać matury czy też że wiedza im niepotrzebna. Mówię tylko, że nie mają się gdzie kształcić zawodowo.

Przejdźmy do studiów. Lata temu fakt, że ktoś dostał się na studia napawał dumą i otwierał drzwi do dobrej pracy. Dzisiaj wszyscy mają maturę, większość kończy studia i większość ma kiepską pracę. Może zacząć na powrót przyjmować na studia tylko zdolnych, a nie wszystkich tych, których stać na czesne i którzy przypadkiem przebrnęli przez testy maturalne? Ludzie z PRL-owską maturą jakoś często nie mogą dogadać się z dzisiejszymi magistrami, bo dzisiejsi absolwenci studiów często nie rozumieją o czym się mówi. Przykład: rzucasz, że masz ambiwalentne odczucia, a pan magister myśli, że chodzi o ambient, znaczy muzykę (autentyk). Może wygrał studia wysyłając sms-a?

Szkoła 3

No i wychowawcza rola nauczycieli. Wrócę do gimnazjum (kolejnego) mojego dziecięcia. Idę do szkoły w sprawie jakiejś. Pod ścianą, kilka metrów od wejścia stoją wyrostki gimnazjalne ćmiąc szlugi i rzucając słownie kurwami. Wcale się nie kryją. Ze szkoły wychodzą dwie nauczycielki. Krótkie, płochliwe spojrzenie i idą dalej. Zero reakcji, za to po cichu wyraziły swoją refleksję: „Ta dzisiejsza młodzież jest taka wulgarna”. I poszły. Ale z drugiej strony jak miały zareagować? Te wyrostki wrzuciłyby im śmietnik na głowę, a nauczycielki byłyby wzywane „na dywanik”, że ograniczają wolność wypowiedzi młodzieży. Świat stanął na głowie.

FOTO TYTUŁOWE: freeimages.com

FOTO KOLEJNE: RUDAWEB.PL

Jeśli masz ochotę – zapisz się na ukazujący się raz w tygodniu newsletter informujący o nowych wpisach na naszym blogu. Wystarczy przysłać e-mail z hasłem NEWSLETTER w tytule na adres: rudaweb.pl@gmail.com

RudaWeb

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *