Instrukcja bezpiecznego używania kaloszy, Polska miała być uznana za kraj, który nie ma dostępu do morza, a w wędlinach może już być aż o 50 proc. więcej silnie trujących azotynów.
Regulacje, które Unia Europejska, narzuca, bądź próbuje narzucić wszystkim krajom członkowskim coraz bardziej mnie przerażają, czasem śmieszą do rozpuku. Nie wiem co gorsze. Najpierw będzie śmiesznie. Trafiłam na demotywatory.pl na obrazek jak wyżej. Niby taki żarcik, ale coś w tym jest. Zaczęłam szukać i trafiłam na bloga Aleksandry Jakubowskiej, dla przypomnienia: w przeszłości m.in. wiceminister kultury w rządzie Leszka Millera, a następnie szef gabinetu politycznego premiera. Znaczy chyba wie co w trawie piszczy. Z jej wpisu dowiedziałam się np. że: „były próby wprowadzenia zakazu używania dud (instrument muzyczny) oraz instrukcje, jak powinna stać kura w klatce („kura w klatce ma stać pazurami do przodu”). Zbadano także dogłębnie problem wytrzymałości prezerwatyw i uznano, iż każda z nich musi pomieścić 18 litrów spermy i udźwignąć ten ciężar (jest to 5 tysięcy wytrysków dorosłego mężczyzny).” 🙂
Z próby uregulowania krzywizny banana i ogórka śmieję się od lat, podobnie jak z unijnych wytycznych uznających ślimaka za rybę (np. tu na dopłatach do rybołówstwa mieli skorzystać Francuzi). Był też pomysł zakazu jazdy na nartach, jeśli jest mniej niż 20 cm śniegu (brawa dla producentów armatek śnieżnych).
Kolejne przykłady znalazłam na stronie katowickiej Solidarności: „Z nieokiełznanej inwencji unijnych biurokratów zrodziły się również regulacje porządkujące kwestię wycieraczek w ciągnikach leśnych, określające dopuszczalną wagę kapusty czy rolę cyrku w Unii Europejskiej. Naprawdę niewiele jest sfer ludzkiego życia, które jeszcze nie obrosły unijną legislacją. Panowie eurokraci i panie eurokratki zadbali m.in. o bezpieczeństwo pracy. Owocem ich wysiłków jest kilka dyrektyw i 100-stronicowa instrukcja korzystania z drabiny oraz podobnych rozmiarów przewodnik uczący bezpiecznego użytkowania kaloszy.” 🙂
Jednak wcale nie rozśmieszył mnie nakaz kupowania drogich, trudnych do utylizacji żarówek energooszczędnych, przy których świetle męczą się oczy. Czy aby ich producenci nie skorzystali na tym? Na szczęście Polacy poradzili sobie. Przecież wstrząsoodporna żarówka do celów specjalnych to nie jest zwykła żarówka 🙂 A zakazano produkcji „po prostu” żarówek, a nie tych specjalnych. Kupiłam kiedyś żarówki do używania w warsztacie. Od tego czasu moje mieszkanie jest warsztatem do celów specjalnych 🙂
Paranoją był pomysł uznania Polski za kraj, który nie ma dostępu do morza. Hitem było 40 tys. zł unijnych dotacji jakie mieszkaniec Kołobrzegu dostał na budowę zamków z piasku. Założył firmę, złożył do Urzędu Pracy kwity o bezzwrotną unijną pożyczkę dla bezrobotnych. I udało się. Zajął 3. miejsce na 70 wniosków. Śmiać się czy płakać?
Unia próbowała zakazać wędzenia wędlin i ryb w dymie, bo… podobno dym jest toksyczny. Za to zdrowe miały być „wędzonki” produkowane przez dodanie środków chemicznych. Wtedy się nie udało, ale jak nie z tej, to z innej strony. Unijni urzędnicy zezwolili, by w wędlinach było aż o 50 proc. więcej silnie trujących azotynów i innych konserwantów, które szkodzą! Ale co tam. Na szczęście nie trzeba pisać ile tego świństwa zawiera „szyneczka”. Dłużej będą przydatna do spożycia. Smacznego. No, kto na tym skorzysta?
Po co mi taka Unia, która wprowadza najgłupsze, a czasem wręcz groźne przepisy? Po co mi Unia, która działa w interesie możnych tego świata, a nie obywateli? Eurokraci zbyt często myślą głównie o swojej kieszeni. Pisałam o tym w styczniu: „DOBRE ŻYCIE EUROCWANIAKÓW, Z POŚWIĘCENIEM (?) NAMI RZĄDZĄCYCH„. Polecam zamieszczony tam filmik, o zarobkach i nadużyciach europosłów…
Na koniec taki żarcik:
Polska spełnia już wszystkie normy Unii Europejskiej. W sklepie mięsnym klient zwraca się do sprzedawcy:
– Kilo kaszanki proszę.
Ekspedient zupełnie poważnie:
– A z jaką grupą krwi?
FOT: RUDAWEB.PL
