Robotnicy i twórcy – niewolnicy XXI wieku

Bezpośredni wytwórca czy autor książki przeważnie dostaje grosze za swoją pracę – w porównaniu do stawek wszelkiej maści pośredników. To jakieś paranoidalne odwrócenie ról, które sprawia, że wytwarzanie i tworzenie czegokolwiek straciło finansowy sens. Na dodatek przez 161 dni w roku wszyscy pracujemy na różnego rodzaju podatki, żeby m.in. zapewnić życie na bardzo przyzwoitym poziomie tym, którzy sankcjonują prawnie taki stan rzeczy – Dzień Wolności Podatkowej przypadł w tym roku na 9 czerwca.

Gawędziliśmy ze znajomymi przy piwku. Temat zszedł na ogrodnictwo. Andrzej, który ma niewielkie gospodarstwo zadał pytanie: „Czy wiecie ile dostałem w tamtym roku w skupie za kilogram czarnej porzeczki?” Hmm… „A po ile było w sklepie?” – zapytało towarzystwo. Okazało się, że po 10 zł. Naiwnie obstawialiśmy, że producentowi należy się 50%, czyli 5 zł. Andrzej roześmiał się nerwowo i doprecyzował nasze gdybanie: „Za 1 kg dostałem 60 gr” czyli 1/17 tego co zapłacił klient w warzywniaku.

Pozostając przy tematach rolniczych jeszcze bardziej żałośnie robi się przy rozważaniach o cenach tytoniu. Paczka gotowych papierosów (20 sztuk) kosztuje dzisiaj ok. 15 zł. Z kilograma tytoniu wychodzi 2250 sztuk papierosów czyli 112,5 paczek papierosów za które zapłacimy łącznie 1687,5 zł. Za kilogram gotowego tytoniu sprzedawanego w sklepie zapłacimy 500 zł (największe paczki w sprzedaży ważą 80 dekagramów, kosztują 40 zł, wychodzi z nich 180 sztuk papierosów). Pytanie: za ile można kupić kilogram tytoniu od rolnika? Za 10 zł. Tyle samo dostanie w skupie. Tak, wiem, że liście tytoniu trzeba odpowiednio przygotować (pociąć, fermentować). Tak, wiem, że do przemysłowego wyrobu papierosów potrzebne są linie produkcyjne, co podraża koszty. Tak wiem, że jest haracz w postaci akcyzy. Mimo to zestawienie 10 zł dla rolnika z 1687,5 zł za gotowy wyrób oznacza, że rolnik dostaje 1/170 część sklepowej ceny papierosów. Zaznaczę tylko, że wiem, że palenie jest niezdrowe, ale te rozważania dotyczą zarobków producentów, pośredników i państwa (a nie szkodliwości palenia) oraz tego, jak się zarabia na maluczkich.

Do ciekawych wniosków doszedł Grzegorz Halama w monologu „Palenie”. Państwo zarabia na akcyzie od papierosów i alkoholu tyle, że można się tylko obśmiać na słowa niepalących, że to oni płacą za leczenie skutków palenia u nałogowców. Polecam od minuty 11,13.

Wytwórcą jest nie tylko rolnik, ale również autor. Uprawianie poletka intelektualnego wcale nie jest łatwiejsze od uprawiania rzeczywistej grządki, ale sprzedawanie plonów swojej pracy przynosi równie „oszałamiające” zyski. Honorarium przeciętnego autora książki wynosi średnio 10% wartości książki, przy czym autor raczej nie ma wpływu na to, po ile książka będzie sprzedawana. Jeśli w detalu książki kosztują 20 – 50 zł, do tego często organizowane są „promocje”, kiedy to książkę można kupić za 5 zł, to policzcie sami ile z tego ma autor. Od tych „szalonych” zysków autor musi jeszcze zapłacić podatek. Znów najwięcej zarabiają pośrednicy-hurtownicy. Nawet nie wydawnictwo. Oczywiście są wyjątki – autorzy sprzedający książki w milionach egzemplarzy i za inne honoraria. Wtedy ma to jakiś sens, ale… to odstępstwo od reguły. Finansowy bezsens twórczości pisarza i innych twórców dopełniają różnego rodzaju stronki, z których można za darmo i praktycznie bezkarnie ściągać książki, płyty, filmy itd.

Również pracownicy najemni muszą składać haracz niewspółmierny do zarobków, by różnej maści szefów stać było na luksusową furę i ekskluzywne wakacje kilka razy w roku. Za przykład mogą posłużyć sieci supermarketów i zarobki „na kasie”.

Centrum im. Adama Smitha wyliczyło po raz dwudziesty czwarty w Polsce Dzień Wolności Podatkowej. Dr Marcin Masny, współpracownik Centrum zauważył, że „dla wybrańców Dzień Wolności Podatkowej wypadałby już w Nowy Rok. Ich firmy nie płacą CIT-u, oni sami nie płacą w Polsce PIT-u. Zwykli zaś obywatele płacą jednak VAT i akcyzę, kiedy kupują w sklepie chociażby tylko używki. Biedna rodzina o miesięcznych dochodach do 5000 zł płaci jednak 500-1000 zł podatków pośrednich, tylko o tym nie zawsze wie”. Z kolei prof. Robert Gwiazdowski, przewodniczący Rady Centrum im. Adama Smitha, kolejny raz wskazał, że „obecny system podatkowy jest tak skomplikowany i tym samym pełen luk, że tylko powszechna uczciwość Polaków sprawia, że rząd ma jeszcze jakiekolwiek dochody z tytułu podatków”. Paweł Budrewicz, ekspert Centrum dodał, że „ZUS zużywa rocznie wiele miliardów z naszych podatków na obsługę poboru, budowę i rozbudowę systemu informatycznego, a zwłaszcza na opłacenie milionów roboczogodzin pracowników ZUS”.

Oglądałam kiedyś program o plantacjach kawy gdzieś w Etiopii, Brazylii czy Kolumbii. Dlaczego przypomniał mi się program o kawie? Bo ludzie, którzy zginają kark przy jej uprawie są nędzarzami, a firmy pośredniczące między nimi a konsumentem opływają w luksusy. Jakoś tak mi się skojarzyło z naszym rodzimym podwórkiem…

FOT: pixabay.com

 

Jeśli masz ochotę – zapisz się na ukazujący się raz w tygodniu newsletter informujący o nowych wpisach na naszym blogu. Wystarczy przysłać e-mail z hasłem NEWSLETTER w tytule na adres: rudaweb.pl@gmail.com

RudaWeb

Komentarze: 2

  1. No tak, ale dostajesz za to perfekcyjną służbę zdrowia, gdzie jak tylko podupadniesz na zdrowiu to pojawia się lekarz chętny Cię wyleczyć, najlepiej naturalnie, żeby nie zatruwać organizmu… jak tylko ktoś popełni przestępstwo, jest natychmiast łapany, karany i osadzony w więzieniu (to na nie min. idą podatki przecie), ba, jak tylko sąsiad patol organizuje kolejną imprezę z mordobiciem tuż nad Twoim mieszkaniem, policja ochoczo i efektywnie przyjeżdża i uspakaja gościa, żebyś w środku nocy mógł normalnie odpocząć, bo rano trzeba wstać do pracy, sąsiad patol nie musi, bo dostaje zapomogi lub renty pijackie które sponsorują tego typu rozrywki piętro wyżej… zarabiasz tyle pieniędzy, troszkę oddasz państwu które pozwoli Ci kupować dobra luksusowe (np. TV, za który płacisz oczywiście + VAT, później abonament multimedialny jeśli chcesz na TV coś oglądać oraz abonament Tv, za samo posiadanie owego)… te pieniądze idą w końcu na edukację, przecież gdyby nie szkoły i przymusowy program nauczania nasze dzieci nie wiedziały by jak żyć, a tak, doskonale są wytresowane, tj. nauczone, że trzeba się podporządkować państwu i kościołowi, płacić podatki itp, wiedzą jak wykonać obliczenia wykresów, różniczek, pola i obwody, lecz już z wypełnieniem PIT jest gorzej, tudzież z założeniem własnej firmy, co by było, gdyby dzieci zostały zmuszone do nauki wszelkich potrzebnych do życia zdolności tak jak to robią do 5-6 roku życia? Tragedia. A tak, w najlepszych warunkach zdobywają wiedzę niezbędną do życia w danych czasach…
    Szanowni Państwo, 10 lat temu sądziłem, że jeśli jeszcze trochę zmieni się na gorsze, to ludzie w końcu się obudzą i rozpieprzymy ten stary, nieefektywny a wręcz szkodliwy system. Jest coraz gorzej, a my nadal w ciemnej dupie. Jest coraz gorzej ale jest też coraz lepiej – mamy nowsze auta, większe TV, więcej pracy, więcej smartfonów, smart lodówek itp. Więcej FB, Twittera, Linkedin. Jako, że jest nam wygodnie, możemy żyć amerykańskim snem, nowymi gadżetami, coraz gorsza jakość życia nam nie przeszkadza na tyle, aby coś zmienić. Zapomnieliśmy, jak to jest być po prostu wolnym i szczęśliwym. Słowianie to potrafili najlepiej, jednak tak jak i my, tak i oni przez rządzące wówczas elity, przejęli zachodni styl życia (wtedy chrześcijaństwo), przez co doprowadzili do miejsca w którym jesteśmy teraz my.
    Z obecną technologią i możliwościami, każdy człowiek na ziemi może mieć dach nad głową i full jedzenia. Jednak nie jest tak, dlaczego…
    Czy taki obrót spraw to po prostu niefortunny zbieg zdarzeń, czy może świadome kierowanie masami baranów?

  2. Ciekawy ten brak komentarzy
    Ja piszę opinie techniczne. Ostatnio jeden ze zleceniodawców komentował moją pracę. – Panie inżynierze, niezłą kasę pan trzepie, 30 kartek, 4400 zł, jedna opinia i miesiąc w domu. – Fakt, na budowie widział mnie raptem 45 minut. Wracając zastanowiłem się dlaczego właściwie robię 4-6 ocen technicznych w miesiącu, skoro jedna wystarczy?. Cóż nie zawsze trafi się zlecenie za 4400, Czasem trzeba pojechać na budowę i za 600 zł. Powoli ( z Łowicza mam jakieś 120 km) sobie liczyłem. 4400 brutto, minus 23%vat . Zostaje 3580. Nieźle. Wydałem niewiele. Raptem jakieś 85 na benzynę (w tym 23% Vat). Później kilkanaście godzin przy komputerze. Tego nie ma co liczyć. Teraz wydruk. Trzeba pojechać do drukarni ( 4 km) tam zapłacić za bilet parkingowy 4 zł ( w tym 23%Vat) oraz za wydruk 150 zł ( w tym 23% Vat).Niestety wszystko w kolorze. Teraz zawozimy pracę do zleceniodawcy, raptem 22 km i do domciu. Na paliwo wydałem, powiedzmy 18 zł ( w tym 23% Vat). Praca została przyjęta ( co nie zdarza się często) więc z przyjemnością wystawiłem fakturkę. 3580 wpłynęło na konto. Zostało już 3320. Bajunia. Kurcze, rachunek za telefon 100 zł ( w tym 23% Vat) , rachunek za stronę 235 ( tu też Vat), czynsz 650 zł (w tym Vat).światło 80 zł ( w tym Vat). Zostało mi 2255. Opłacam ZUS i NFZ i jeszcze tam coś i zostało mi 1041 . Jeszcze tylko PIT i reszta jest MOJA. Mam 853 zł. W sumie zajęło mi to 4 dni. Jak powiem małżonce że to już wystarczy to mnie wyśmieje. Cóż, łapię za telefon i znowu kilkanaście godzin, lub dni, lub tygodni, co by znaleźć kolejne zlecenie. I tak mija tydzień za tygodniem. Coś u mnie słabo z liczeniem. Ja, wolny strzelec, zajęty jestem od 7 do 21 a na koncie – tak sobie. Ale coś mi się tak zdaje że najlepsza kasę na mojej pracy to trzepie skarb państwa. Tutaj 707 zł ( Vat) i 187zł ( PIT) Razem 894 zł . Lepiej ode mnie. ,O racie OC, przeglądzie samochodu i innych obowiązkowych daninach ,nawet nie warto wspominać.

Skomentuj takietam Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *