Spożywczy rasizm Unii niszczy nasze zdrowie i pustoszy kieszenie

UE SPOŻYWCZY RASIZM 2

Przeciwko dyskryminacyjnym praktykom zachodnich koncernów w „Nowej Europie” zaprotestowały już rządy Węgier i Słowacji. Odpowiednie badania opublikowali Czesi. Nasze władze – łącznie z „dobrą zmianą” – milczą. Widocznie czują się dobrze jako przewodnicy stada „wschodnich barbarzyńców”, którzy mają nie marudzić, ale siedzieć cicho, łykać trucizny i jeszcze za nie słono płacić. Wszystko w ramach jednolitego unijnego rynku.

Kolejne badania w ostatnich latach wykazały, że wielkie sieci handlowe inaczej traktują klientów w krajach „Starej Unii”, a inaczej w państwach, które wstąpiły do Unii Europejskiej w XXI w.. Tym razem o odstępstwach w jakości produktów na sklepowych półkach poinformował rząd Węgier. Wcześniej takie praktyki stwierdzili Czesi i Słowacy.

Węgierski urząd bezpieczeństwa żywności sprawdził 24 produkty sprzedawane na Węgrzech i w Austrii przez zagraniczne sieci supermarketów. W lutym 2017 r. stwierdzono m.in., że sprzedawane na Węgrzech wafle są mniej chrupkie niż ich austriacki odpowiednik. Inna była też jakość popularnego masła czekoladowego. Węgierski minister Janos Lazar, szef kancelarii premiera Victora Orbána, nazwał te wyniki „największym skandalem w ostatnim czasie”. Zapowiedział, że rząd dokona obszernego przeglądu kolejnych produktów sprzedawanych przez zagraniczne koncerny na Węgrzech. Za miesiąc mają być znane wyniki i Budapeszt zapowiada wyciągnięcie konsekwencji, jeśli potwierdzą się zastrzeżenia z ekspertyz pierwszych 24. towarów.

Kpiny z klientów także na Słowacji

W 2016 r. w słowackich sklepach analizę przeprowadzała miejscowa organizacja monitorująca jakość żywności. Odnotowała różnice w smaku, wyglądzie, a także składzie w kilkunastu produktach sprzedawanych na Słowacji, w porównaniu z tymi samymi produktami dostępnymi w Austrii i Niemczech. Zgodnie z danymi zebranymi przez słowackie ministerstwo rolnictwa oraz Państwowej Służby Weterynaryjnej i Żywnościowej, skład około połowy przebadanych produktów był różny w zależności od kraju sprzedaży. Słowackie służby zajęły się jakością różnego rodzaju produktów – od nabiału, przez mięso, ryby, sery, po napoje i słodycze. Sprawdzono opakowanie każdego wraz z informacją o jego składzie oraz wadze. Poddano analizie również kolor, zapach i smak każdego z nich. Testy, które przeprowadzono, skupiały się w szczególności na ocenie parametrów jakościowych takich jak zawartość mięsa, tłuszczu czy białka (w zależności od produktu) oraz substancji dodatkowych, jak np. barwniki. Jak pokazały wyniki badania w około połowie przypadków produkty sprzedawane na Słowacji różniły się od swoich austriackich odpowiedników. Przykładowo, żywność dostępna na Słowacji często zawiera większą zawartość tłuszczu, więcej środków słodzących i konserwantów oraz ma mniejszą wagę. Minister rolnictwa Słowacji Gabriela Matečná zapowiedziała, że poruszy tę kwestię na szczeblu europejskim. „Konsumenci oczekują jednakowej jakości produktów danej marki, bez względu na to, gdzie zostały zakupione lub wyprodukowane” – stwierdziła słowacka minister.

Cały region drugiej kategorii

Słowackie ekspertyzy po raz drugi w ciągu 5 lat wykazały gorszą jakość towarów dostarczanych przez międzynarodowe koncerny na rynki Europy Środkowej. W 2011 r. na zlecenie Słowackiego Związku Konsumentów przetestowano produkty takie jak napoje, słodycze i kawy, sprzedawane w Austrii, Bułgarii, Czechach, Niemczech, Polsce, Słowacji, Rumunii i na Węgrzech. Testy te również wykazały rozbieżności w jakości produktów sprzedawanych w wielu krajach – mimo jednakowej marki i opakowań. Jedynym produktem, którego skład był identyczny we wszystkich państwach członkowskich była jedna marka czekolady.

Nie tylko gorsze, ale i… droższe

Z kolei w 2015 r. wydział chemii Uniwersytetu w Pradze przeprowadził badania składu produktów spożywczych znanych zachodnich marek, które były sprzedawane równolegle w Czechach i w Niemczech. Okazało się, że np. napój sprzedawany na terytorium Czech w litrowej butelce był słodzony sztucznymi środkami (aspartam i acesulfam), natomiast taki sam napój sprzedawany w Niemczech był słodzony wyłącznie cukrem. Jakby tego było mało w Czechach był on droższy od tego dostępnego w Niemczech. Czescy naukowcy stwierdzili, że problem ten dotyczy wielu innych produktów spożywczych, których skład za każdym razem był gorszy od składów analogicznych produktów sprzedawanych na Zachodzie Europy. Mimo to cena danego produktu najczęściej była taka sama jak w państwach „Starej Unii” lub nawet wyższa.

Komisja Europejska uznała jednak wyniki badań za bezpodstawne. Podkreśliła również, że międzynarodowe koncerny mają prawo adaptować swoje produkty do poszczególnych rynków.

Przeciwko zniesieniu podwójnych standardów są największe gospodarki „Starej Unii”. Dla nich przełamanie dwustopniowego systemu jakości i zmuszenie do sprzedawania identycznych jakościowo produktów na terytorium całej UE ograniczy ich zyski w nowych „koloniach” na wschód od Odry.

Przerażające wyniki badań zachodnich gniotów w ich supermarketach w Europie Środkowej przedstawialiśmy tutaj.

Foto: freeimages.com

 

Jeśli masz ochotę – zapisz się na ukazujący się raz w tygodniu newsletter informujący o nowych wpisach na naszym blogu. Wystarczy przysłać e-mail z hasłem NEWSLETTER w tytule na adres: rudaweb.pl@gmail.com

RudaWeb

Komentarze: 4

  1. Napis „Wyprodukowano na rynek Europy Wschodniej” nikogo nie obraża i to nie represjonowanie produktu.

  2. 1. Dlaczego ten artykuł jest niepodpisany ?
    2. Chciałbym wiedzieć kto używa terminy „Europa Środkowo-Wschodnia” ? Na Zachodzie nikt nie zna takiego terminu, tam używa się wyłącznie terminu „Europa Wschodnia”, który ponieważ nie spełnia kryteriów geograficznych jest substytutem nazwy Europa Podludzi. Nazwy Europa Środkowo-wschodniej nie używają ani Czesi ani Słowacy, ani Węgrzy, jest ona jednak uporczywie stosowana w Polsce przez dziennikarskich masochistów.
    3.Zjakiego powodu nie są podane nazwy produktów, w których stwierdzono różnice w składzie ?
    4. Co stoi na przeszkodzie aby wycofać je z rynku, lub przynajmniej obłożyć karami ?

    • ad 1) – ponieważ nie podpisujemy na tym blogu artykułów, które z założenia są naszego autorstwa;
      ad 2) – dziękujemy za uwagę, w rzeczywistości mieszkamy w Europie Środkowej – poprawiamy;
      ad 3) – ważne jest zjawisko, a nie poszczególne towary – stąd nie podajemy nazw produktów, tym bardziej, że jeden (czekolada „odpowiedniej” jakości) otrzymałby w ten sposób od nas bezpłatną reklamę;
      ad 4) – na przeszkodzie stoją przepisy unijne, zdaniem KE nie są to produkty szkodliwe dla zdrowia, a więc nie można ich represjonować.

  3. Przykre, że Polska nie uczestniczy w tej akcji, ale PiS już udowodnił wielokrotnie że na zdrowiu Polaków mu nie zależy. A jest to świetna okazja do integracji w ramach Międzymorza.

    Zamiast ograniczać się do ‚konsumenckiego nacjonalizmu’ i promować kupowanie tylko polskiej żywności (z którą jak wiemy też są duże problemy jeżeli chodzi o jakość), moglibyśmy stworzyć jakiś własny środkowoeuropejski/międzymorski system monitorowania jakości i system oznaczania najwyższej jakości produktów z regionu, tak żeby każdy kraj Międzymorza mógł skutecznie promować najlepsze produkty w innych krajach, w ten sposób ponadto ograniczymy napływ zachodniej, wybrakowanej żywności.

    Rzecz jasna każdy powinien mieć prawo kupować żywność podłej jakości, nafaszerowaną chemią, jeżeli woli wydawać na np. gadżety a nie swoje zdrowie, ale do tego trzeba wiedzieć co oferuje wysoką jakość, a co nie.

    Jak dla mnie jedyna droga do politycznej i społecznej integracji Międzymorza prowadzi przez współpracę w zakresie gospodarki i kultury. Żadne polityczne gesty nic nie dadzą w tym temacie.

Skomentuj mk Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *