Porażająca nuda dupogodzin

nuda-2

Jedni mają problem ze znalezieniem jakiejkolwiek pracy, inni z zarobkami, a kolejni… z nudą w pracy. Trafiłam na porażającą dyskusję na jednym z forów dyskusyjnych. Poczytajcie co Polacy robią (albo raczej nie robią) w pracy. Zdumiewające, że ten kraj jeszcze jako tako funkcjonuje, bo tak w zasadzie to… chuj, dupa i kamieni kupa.

Ambitny: Nie wiem czy tylko mnie dotyczy ten problem. Od pewnego czasu strasznie nudzę się w robocie. Firma dobra, stanowisko niezłe, pensja możliwa, tylko nie ma co robić. Myślałem, że w tych czasach wszyscy są przepracowani i zabiegani. Zacząłem wątpić w sens pobytu w tej firmie. Potrzebuję, żeby coś się działo w moim życiu, potrzebuję rozwoju.

Gość: Nie wiedziałam, że problem tak powszechny. U mnie to samo – dobra pensja, wyrabiam się w 3 godziny. Gdyby tak można było wyjść wcześniej…

Gość: Pracuję od 7.30 do 15.30. W poniedziałek i wtorek jest sporo pracy i czas bardzo szybko mija, ale od środy do piątku ciągnie się koszmarnie. To co mam do zrobienia zrobię w dwie godziny, a potem przez sześć siedzę i się nudzę. Pracuję w jednym pokoju z szefem! Nie mogę pogadać przez telefon prywatnie, poczytać książki ani gazety. Więc siedzę w necie, ale ile można! Mam już dość. Już nawet ze znajomymi na GG nie chce mi się gadać…

Wanadoo: Pracuję we Wrocławiu w firmie reklamowej. Dominuje tutaj praca zespołowa. Ma to tę zaletę, że w grupie osób zasuwających może się uchować osobnik, rodzynek taki, który się permanentnie opiernicza (jak ja – wiecznie wpatrzony w gazeta.pl, tudzież okienko GG), chociaż u nas to wszyscy się nie przemęczają. A więc czasem partyjka bilarda (mamy stół na zapleczu), czasem biesiada czyli przedłużający się lunch, gdy szefa nie ma. Ostatnio nawet koleżanka seksiła się z kolegą w magazynie, podczas gdy ja „urwałem się do Auchana”. Gdy przyszedłem do tej firmy, zasuwałem jak mogłem, wychodziłem ostatni, siedziałem też nad projektami w domu, jednym słowem pracoholik. A i tak nie dostawałem wymarzonej premii, i tak szef się przychrzaniał, miał jakieś uwagi. Od 3-4 miesięcy wrzuciłem na luz, nie robię nic! Albo miniumum. Notorycznie spóźniam się, a wychodzę pierwszy. Po prostu czekam aż mnie wywalą – walę firmę i tyle. Na początku obijania trochę się bałem, że ktoś zobaczy, opierniczy, szef wezwie na dywanik… Na razie nic się nie dzieje, jest luzik, okay, kaska leci, GG mam otwarte.

Happi: Zawsze kiedy się nudziłam w poprzedniej pracy (czyt. 99% czasu) po pewnym czasie dopadały mnie wyrzuty sumienia… Że: qrcze dostaję kasę i nic nie robię, że się nie realizuję, że to w ogóle bez sensu i po co ja tu w ogóle siedzę… heh… Pewnego razu zrobiłam sobie wycieczkę po firmie próbując załatwić jakąś banalną sprawę w innym budynku.
1.Wchodzę do pierwszego pokoju, w którym są akurat otwarte drzwi. Siedzą dwie panie: jedna robi na drutach, druga obiera jabłuszko. Pytam: „Przepraszam, gdzie jest pokój 203?” Panie: „aaa… my nie wiemy…”. Zamykam drzwi, okazuje się że panie siedziały w pokoju 202… Pokój 203 był po przekątnej 😉
2. Pokój 203: stoją w nim 3 biurka. Jedna pani obiera jabłuszko 😉 , drugiej nie ma, facet czyta jakieś forum 😉
3. Kolejny pokój: pani studiuje uważnie gazetkę jakiegoś supermarketu.
4. Pokój docelowy: pani czyta „Elle” czy „Twój Styl”… nie pamiętam… Hmmm taka widać kultura organizacyjna 😉
Acha – dodam, że sprawę załatwiłam szybciutko, a pracę niebawem zmieniłam i jest git 🙂

Krowa_w_kropki: No to się przyłączam. Są dni, że nawet trzeba zostawać po godzinach, ale są i takie, ostatnio niemal tylko takie, że nie mam nic do roboty przez całe 8 godzin. W wakacje nie było szefa, nie miałam jeszcze współpracowników na stałe, więc napisałam całą pracę mgr w godzinach pracy 🙂

Nietypowy: W jednej z firm bywały okresy nudy, a bywała też ostra jazda, naprawdę ostra. W ramach nudy szedłem na ploty na produkcję, siedziałem na necie lub… szedłem spać do kibla 😉 W innej robocie szef siedział w tym samym pokoju, więc podsypiałem przed monitorem lub szedłem załatwić coś co zajmowało 5 minut, a nie było mnie godzinę – włóczyłem się po zakładzie i gadałem z ludźmi. Teraz generalnie mam nudno, ale to dopiero pierwszy miesiąc. Ileż można siedzieć na necie, w końcu ktoś te logi przeglądnie 😉 Ludzi znam mało, nie mam gdzie się powłóczyć… I, podobnie jak innych, dopadają mnie wyrzuty: biorę 3000 PLN na łapę + kasa z delegacji i uważam, że na takie pieniądze trzeba zapracować. Tylko, że nie ma jak…

Gość: Ehh, szkoda gadać. Pracuję od niedawna, jak dotąd to się przede wszystkim nudzę. Fakt, zabijam czas czytając sobie ebooki, czy ucząc się angielskiego. Czuję się całkowicie niepotrzebna. Rzadko dostaję coś do zrobienia, najczęściej jakieś tłumaczenie. Zostałam przyjęta na stanowisko menadżera produktu, na wizytówkach mam napisane specjalista ds. marketingu i sprzedaży, a ostatnio umowę podpisywałam jako referent… Więc sam prezes nie wie chyba co ja mam robić. Najwyraźniej moja firma uważa, że jestem niezbędna bo dostałam umowę na czas nieokreślony. Pomału zaczynam rozglądać się za czymś nowym. Mankamentem jest w moim przypadku brak doświadczenia oraz krótki staż pracy. Plusem tej pracy jest to, że siedzę od 7 do 15, po południu mam czas na dodatkową szkołę. Ale tak poza tym? Nuda…….

Kleofas: Nie chodzi o to, że jestem jakimś zajawionym pracoholikiem co przychodzi w poniedziałek na 5, a wychodzi w sobotę o 23, ale takie nieróbstwo mnie męczy – normalnie czuję się bardziej zrypany niż po nadgodzinach. Ileż można we flasha grać, czytać jakieś bzdury, patrzeć się na zegarek i myśleć czemu dopiero 10 minut minęło.

Gość: Pracuję mniej więcej 1 dzień w tygodniu. Na całe szczęście jestem w biurze sama, i poza nabytą lekką skłonnością do gadania sama do siebie przygotowałam się do egzaminu z angielskiego, mam czas przeczytać wszystkie newsy i komentarze do nich, obejrzałam milion zdjęć mieszkań, zaprojektowałam własne. Jest po prostu cudnie. Tylko w towarzystwie jest dziwnie, bo każdy się skarży na tempo, stres i głupiego szefa, a mi wstyd powiedzieć, że ja nic nie robię. Praca niewymagająca to skarb, szanujmy go!

Kaja: Jak przychodzę do pracy ze świadomością, że czeka mnie 8 h siedzenia na necie to dostaję k…y. No i co tu robić?!

Kolejarz: Nudzimy się ponieważ zatrudnieni zostaliśmy tylko dlatego, aby ktoś mógł być naszym kierownikiem (od co najmniej 3 osób) lub dyrektorem (np. od 15 osób). Tak już jest w gospodarce pseudorynkowej w Europie i angielskim systemie administracji Indii. Stanowiska nie tworzy się proporcjonalnie do zamierzonych do wykonania zadań przez firmę i jej działy, ale tworzy się dla konkretnego człowieka, np. syna polityka, kolegi ze szkoły który stał się bezrobotnym, a kiedyś rekomendował nas na kierownicze stanowisko, córki kluczowego klienta strategicznego, zięcia osoby która „pomogła” nam wygrać przetarg, żony prokuratora specjalizującego się w sprawach gospodarczych w małym mieście itd. Potem wychodzi na to, że nie ma co robić, ale mamy zobowiązania – przeważnie decydenci w firmach państwowych, którzy też takim sposobem dostali posadę. W PKP to dopiero są jaja 🙂 Eksperci obliczyli, że natychmiast należałoby zwolnić 20 tys. osób.

Zdesperowana: Chyba wszystkie sekretarki tak mają! To jest jakaś masakra! Właśnie umyłam blat w kuchni i poprawiłam nierówno ułożone druki na półce! Wykonałam jeden telefon i kompletnie nie mam co robić!!!! Pomocy!!! Nie mam co kserować, nie mam co przepisywać, nikt nie chce kawy 🙁 Nie jestem specjalnie ambitna, ale to jest nie do zniesienia!!! Ja wiem, że inni nie mają pracy i bluźnię, ale jak tak dalej pójdzie to chętnie ją komuś oddam! I tak zarabiam adekwatnie do ilości obowiązków, czyli tyle co kot napłakał, to może ktoś inny nie będzie się tak męczył… Po takim dniu jak się już coś znajdzie do roboty, to mi się już nic nie chce i jestem taka zaspana, że nie kontaktuję…

Tesia: Poszukuję pracy na kilka godzin dziennie i na pewno bym się nie nudziła. Zazdroszczę tobie, bo lepiej nudzić się w pracy niż siedzieć jak ten pies w domku. Nuda jeszcze gorsza. W pracy to chociaż można jeszcze pogadać, a w domu z kim? Chyba że pobawić się w Hamleta z samym sobą. Bezrobotna. P.S. Jeszcze masz pieniądze – szczęściara!

Cytaty pochodzą z forum.gazeta.pl

FOTO: www.hopaj.pl

 

Jeśli masz ochotę – zapisz się na ukazujący się raz w tygodniu newsletter informujący o nowych wpisach na naszym blogu. Wystarczy przysłać e-mail z hasłem NEWSLETTER w tytule na adres: rudaweb.pl@gmail.com

RudaWeb

Komentarze: 8

  1. To, co opisujesz tutaj, to 100% prawda. Niestety, ale jest u nas kult pracy, nawet tej bezsensownej. Po prostu: byle pracować! Z pewnością dałoby się rozwiązać ten problem, gdyby tylko szef porozmawiał z pracownikiem. A tak to cóż… tylko śmieszne memy pozostały na nudę :p

  2. Jak się ma małe dzieci, to docenia się spokojną robotę, w której można odpocząć. A jeśli jeszcze można się spóźniać, wyskoczyć w ciągu dnia i kasa przyzwoita, to w ogóle super.

  3. oni to napisali dla zgrywu, przeciez w Polsce zapiernicza się po 12 godzin. kto by trzymał ludzi skoro nic nie robią. a kto by chcial nic nie robic w pracy. to najlepiej upatrzec sobie lepszą prace i wolnym czasie zamiast bezsensownie siedzieć w necie robić kursy online. to jest krotka droga, siedzisz w robocie nic nie robisz, a jak cie w koncu zwolnią to sie okazuje ze nic nie umiesz, lepiej posiedziecc tak pol roku w wolnym czasie zaliczyć jakies kursy online i samemu sie zwolnic gdy tylko sie znajdzie lepsza prace. jak ne pracujesz to nie zdobywasz doswiadczenia więc leppiej nie marnować czasu tylko robić coś praktycznego w tym czasie.

  4. a ozna wykazac inicjatywe i wprowadzic innowacje ,ulepszenie,usprawnienie,doksztalcanie w grupach aktywnosci wspierajace zaklad pracy/firme a tym samym kazdego nudzacego sie – myslec nie standartowo wyjsc poza rame i zobaczyc co mozna innego,-sa pokoje,oznaczenia,toalety-papier i inne duperele.Dla inteligentnego ,zdyscyplinowanego z glowa we wlasciwym miejscy jest zawsze cos do ZROBIENIA.Dzieki za artykul oczy otwiera ile osob nie ma zadnych motywacjii i wlasnej inicjatywy .Ktos placi za ta nude !!!!!!MY WSZYSCY,PODNOSIC SIE I BYC UNIWERSALNIE MYSLACA ISTOTA JAK AUTORKA TEJ STRONY,DZIEKI ZA PRACE POZA PRACA

  5. No nie, nie tylko w Polsce. Mam długie doświadczenie z USA, choć sam pracowałem na własnym rozrachunku /self employed/ i mnie ta nuda nie dotyczyła, to dość napatrzyłem się na pracowników stanowych, którzy nudzili się jak mopsy i dotyczyło to zarówno „fizycznych” jak i „umysłowych”. Panie urzędnicznki udawały że coś robią, niektóre bez żenady czytały głupawe książki cały dzień trzymając wprost na biurku, w przerwach między plotkami. Jeden z pracowników regularnie chodził do pokoju na zaplecze i umiał sobie 2-godzinną drzemkę po południu rozciągając nogi na krześle lub na stole, przy czym nie podnosił się, gdy ktoś wchodził, łaskawie tylko unosił powieki wyrażając dezaprobatę dla intruza. Fizyczni zatrudnieni na etacie „custodian” trzy razy dziennie , powolnym krokiem, broń Boże nie spiesząc się, robili obchody i opróżniali puste kosze na śmieci, za każdym razem wypełniając je nowymi workami foliowymi. Każdy z nich robił przerwę na lunch i wychodził z pracy, wracając za 2 do 3 godzin. A jak zbliżał się fajrant to cała ferajna ustawiała się w kolejce przy wyjściu,,, Żaden z tych ludzi nie został wyrzucony za lenistwo, przeciwnie, większość doczekała spokojnie emerytury na tej samej posadzie stanowej.

    • ja uzywam internetu bez przerwy juz ponad 23 lata i pamietam że uzyłem kiedys tego GG. ale po paru tygodniach porzuciłem, do niczego to sie nie nadawało, najgorszy komunikator jaki kiedykolwiek powstał. to juz IRC był lepszy

  6. …niesamowite. Pracuję w Wydawnictwie. Niestety jak w ciągu roku znajdzie się parę, podkreślam parę dni nudy – to wszystko. “Wywracam” oczami ze zdziwienia jak to czytam.

Skomentuj Komputerowy Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *