Lestek II Przemysł – pokorny władca Międzymorza w skrawkach dokumentów

pan-miedzymorza-2

Wiejski biedak stanął przed nie lada wyzwaniem. Zadaniem jego życia stało się powstrzymanie najbardziej bezwzględnego imperium starożytności. Musiał zmierzyć się z największym wodzem jego dziejów i upadkiem własnego narodu. Jeszcze większa praca czekała go przez długie stulecia po śmierci, by potomni przypomnieli sobie o jego zasługach. Mimo niszczenia – celowego albo przypadkowego – zapisów o nim, co chwila przypominał o sobie w pozornie niespodziewanych miejscach. Dziś pod różnymi imionami wspominany jest przez narody Międzymorza. Późni następcy zaczynają odkrywać skazaną na historyczny niebyt postać.

Leszek/Przemysław/Ariowist/Burebista – król wielu ludów Lechii, wróg jednego Rzymu. Opiewany przez Getów i Słewów. Wspominany przez świadomych swoich dziejów Rumunów, Polaków i Czechów. Pierwszy, który powstrzymał twardy krok legionów i wyznaczył granicę ekspansji ich panów. Strabon z podziwem donosił, że Getowie pod jego władzą byli w stanie wysłać do boju dwieście tysięcy wojów. Tacyt pisał, że mieli do dyspozycji dwieście tysięcy wojów gospodarzy, z których połowa co roku wyruszała do boju, a druga uprawiała rolę, czekając na kolejny rok, kiedy zamienią się powinnościami. Długosz dodał, że „był to mąż przedziwnej łaskawości, czynny i do spraw wielkich pochopny, śmiałego i rycerskiego ducha”. Kadłubek napisał o nim: „On Juliusza Cezara pokonał w trzech bitwach (…). Rozkazywał i Getom, i Partom, a także krainom położonym poza Partami”. Natomiast Bielowski relacjonował: „Słyszano więc w Czechach o Przemysławie, czyli Lestku wtórym (Birrwiście) – trzecim, jeśli weźmiemy pod uwagę Lecha Wielkiego, założyciela narodu”.

Gonitwa za koroną

Wincenty Kadłubek w swojej kronice odkrywa kulisy zdobycia władzy przez młodego wieśniaka: „Gdy bowiem Polska, pozbawiona króla, walczyła o następcę tronu, omal nie została pogrążona w burzliwych zamieszkach, ponieważ wszyscy przedniejsi zabiegali o władzę tyrańską. Gdy długo i z wielkim niebezpieczeństwem toczyli te spory, wreszcie wybór księcia poddają orzeczeniu zwykłych ludzi, (…) Wybierzmy więc pole gonitwy, postawmy [u celu] słup, a czyj srokaty koń pierwszy ze wszystkich dobiegnie do celu, tego trzeba uznać królem!”

Jeden z możnych, przystępujących do pogoni za jeszcze większą władzą, chce mieć pewność zdobyczy: „(…) Całą bowiem równinę pola gonitwy obsadza żelaznymi kolcami, w odstępach pomiędzy nimi starannie zaznaczywszy miernej szerokości ścieżkę, aby gdy innych ostrza kolców wstrzymywać będą w biegu, on, na tej ścieżce szybszy, zgarnął za bieg nagrodę”.

Intrygant nie wiedział jednak, że wcześniej na polu wyścigu do tronu: „Dwóch bowiem młodych, najniższego stanu chudopachołków poszło w zawody o szybkość nóg. Dawszy [sobie] rękojmię przez złożenie pewnej kwoty, zobowiązali się, że pokonany nigdy nie ośmieli się nazywać szybszego inaczej niż królem. (…). Tu zaraz w pierwszym zapędzie zatrzymują się i przysiadają, kolcami przebiwszy sobie stopy aż do kości. Gdy długo ze zdziwieniem patrzyli na gwoździe, domyślili się podstępu, spostrzegają chytrze wyznaczoną ścieżkę, na której zastawiają taką samą pułapkę, i udają, że o niczym nic zgoła nie wiedzą”.

Nadchodzi godzina startu królewskiego wyścigu. Jeźdźcy gnają wprost przed siebie. Natomiast wieśniak: „ (…) wyrywa kłusem w poprzek, budząc śmiech gawiedzi. I gdy wszyscy natykają się na nieszczęsne kolce, on przemierzywszy długą okrężną drogę, pospiesza w końcu do wyznaczonego słupa, którego przed nim dosięgnął towarzysz złowróżbnie [już] powitany jako król. Zgromadzenie bowiem, urażone na widok podkutego konia, orzekło, że jest on sprawcą podstępu. A ponieważ podstęp nikomu nie wychodzi na dobre, wydanego na śmiertelne męki rozszarpują na kawałki. Tamten zaś, pośmiewisko gawiedzi, wyrokiem zwierzchności osiąga władzę królewską”.

Omawiając tę historię, August Bielowski przypomina, że takie końskie wyścigi były częstą tradycją ludową na Słowiańszczyźnie: „Do zabaw starożytnych Getów należały konne gonitwy. Ich zwycięzca nazywany był królem”. Taki sam zwyczaj dotrwał do XIX w. n.e. w okolicach Wrocławia we wsi Laskowice, ale również na Łużycach i w innych krajach słowiańskich.

Ostry zawodnik

Nowy król od razu wziął się do wzmacniania państwa. Stan słowiańskiej federacji był alarmujący. Wojewodowie rywalizowali ze sobą, a naród był rozpity. Dodajmy jeszcze, że od Pannonii do Alp i Śląska panoszyli się Celtowie. Niebezpiecznie wzrastała też potęga republiki rzymskiej, zwłaszcza po przejęciu dyktatury przez Sullę. Strabon krótko scharakteryzował stan państwa Lestka: „Naród Getów wówczas bardzo był podupadł i oddawał się pijaństwu”.

Przemysł najpierw wziął się za odbijanie utraconych ziem aryjskich. Długosz tak opisuje: „Ościennym narodom sam wojny wypowiadał, a dzielnie i szczęśliwie kierując wyprawami, jednych zwycięzkim orężem pogromił, innych zaborem dziedzin i posiadłości pokarał. Aby zaś wojsko w długim spoczynku nie odwykało trudów i nie gnuśniało, jeżeli kiedy zewnętrznego zabrakło nieprzyjaciela, nakazywał ćwiczenia z kopiją, obroty wojenne, i inne rycerskie zatrudnienia; zwycięzcom i dzielniejszym zapalnikom wyznaczał nagrody, i sam z zniewalającą uprzejmością zasłużonym rozdawał”. Podobnie politykę króla przedstawił Miorsz (z którego czerpali i Kadłubek i Długosz): „W wojennym rzemiośle takie miał zamiłowanie, że najwaleczniejszym nieprzyjaciołom swoim kolejno wojnę zapowiadał i nie tylko im życie ale i królestwa i dostatki odbierał; a gdy brakło nieprzyjaciela zewnątrz, zachęcał nagrodami swoich, aby się albo między sobą albo też z nim potykali. Szczodrośc zaś jego dla wszystkich była tak wielka, iż gotów był niedostatek cierpieć pełniąc tę cnotę, niż odmówić wsparcia ubóstwu, lub nagrody zasłudze”. Opisy te znakomicie korespondują z relacją Strabona w „Geografii”, który był niemal współczesny Lestkowi Birriwiście: „Berewist mąż getycki osiągnąwszy w narodzie najwyższą władzę, ukrzepił lud znękany ciągłemi wojnami, i tak go podniósł przez ćwiczenia, trzeźwość i ciągłe zatrudnienie, iż w kilku latach utworzył państwo potężne i większą część sąsiadów pod moc Getów podbił: rzucił już nawet postrach na Rzymian Dunaj śmiało przechodząc i pustosząc aż do Macedonii, Tracyę i Iliryę. I Keltów, którzy się zmieszali z Trakami i Ilirami, zniszczył, i Bojów co byli pod Kritasirem oraz Taurysków w pień wyciął, aby tem dzielniej dźwignąć swój naród”.

W końcu, jak napisał Jordanes (za Kasjodorem), za namową głównego kapłana DeKeneja (z Čenej, miejscowości w dzisiejszej serbskiej Wojwodinie – dop. Rudaweb): „Getowie spustoszyli krainy Germanów, które teraz Frankowie posiadają”. W czasach Jordanesa były to dzisiejsza Francja i północno-zachodnie Niemcy, a więc krainy, które jako tereny swojego starcia z Lestkiem i Słewami opisuje Cezar. Jednak Juliusz nie porusza dalej w swoich pismach co stało się z Lestkiem (Leszkiem – to druga forma tego samego imienia), Ariowitem po 58 r. p.n.e. Pewnie dlatego, że bezpośrednio z nim już później nie walczył, natomiast przegrywali bitwy z władcą lechickim inni rzymscy wodzowie (Krassus, Bebius).

Wróg alkoholu

Wsparty przez kapłana z Čenej, Przemysł wydał też wojnę psychologiczną – przeciw pijaństwu poddanych. Z efektami tej walki spotkał się np. Tacyt pisząc o Słewach z górą sto lat po Lestku: „Wina w ogóle nie pozwalają sprowadzać do siebie, ponieważ uważają, że mężczyźni stają się przez nie za słabi do znoszenia trudów i niewieścieją”. Z kolei Strabon, żyjący jeszcze w latach panowania Lestka podkreślił, pisząc o wpływie duchownego i doradcy króla na jego poddanych: „Dowodem jak dalece mu lud ulegał jest, że usłuchał rady jego, aby wyciąć winną macicę (winorośl – dop. RudaWeb) i żyć bez wina”. Sam król swojego stołu też nie wzbogacał winem. Jak odnotował Długosz, władca połowy starożytnej Europy nie przesadzał z uciechami kulinarnymi: „Stół jego zdobiła uczciwa skromność, nad podziw rządne pomiarkowanie, tak iż przystojna biesiadka wystarczała dla wszystkich, nie dając bynajmniej sposobności do obżarstwa”.

Warto kilka słów przy tej okazji poświęcić prawej ręce Przemysła. Mag Čenej uczył Getów filozofii, prawa, etyki, fizyki i astronomii oraz logiki. Jordanes napisał: „(…) lud najwaleczniejszy, ledwie nieco po bitwach wypocząwszy, zagłębiał się w tajniki filozofii. Widziałeś tam jak jeden zastanawiał się nad układem nieba, drugi badał naturę ziół i zboża”.

Pokorna służba powinnością władcy

Słowiański książę zawsze pamiętał o swoim chłopskim pochodzeniu. Ten etos przekazał jako prastary wzorzec swoim następcom. Długosz opowiedział z nieskrywanym szacunkiem: „Często na zebraniach publicznych, gdy konieczność wymagała przybrania się w szaty książęce, dawną grubo tkaną kiereję i przyodziewek lichy, w którym był wzięty na stolicę państwa, w miejscu najwidoczniejszem rozwieszać kazał, aby oczom jego obecne przypominały mu pierwotnego stanu prostotę, i nie dopuszczały, iżby władcą możnym i panem będąc życia i śmierci podnosił się w pychę i hardość. Daleki wszelkiego zbytku, wystawności, dumy i nadużycia, aż do zgonu okazywał się dla wszystkich ludzkim i łaskawym. Niskiego rodu swego nigdy się nie zapierał”.

Jeszcze w XV w. n.e. ten lestkowy etos panował wśród książąt na Słowiańszczyźnie. Opisał go Aeneas Silvius (wybitny humanista, późniejszy papież Pius II) : „Tuż obok łąki rozłożystej wznosi się kamień marmurowy: na ten kamień wstępuje wieśniak, na którego z dziedzictwem po przodkach spada ten obowiązek. Po prawej stronie stoi krowa czarna, po lewej szkapa wychudła: w około obstępuje ich mnóstwo ludzi, i cała gawiedź sielska wysypuje się. Wtedy od strony przeciwnej zbliża się książę okolony dostojnikami w purpurę ustrojonymi. (…) marszałek dworu hrabia Gorycji (dziś miasto w północnych Włoszech – dop. RudaWeb), idzie przodem między dwunastoma mniejszymi chorągwiami; za nim postępuje reszta urzędników. Nikt w całym tym orszaku nie jest niczym upośledzony oprócz samego księcia, który się przebrał za chłopa. Chłopską ma odzież, chłopski kapelusz i chłopskie chodaki, a batóg który ma w ręku wskazuje, że jest pastuchem. Skoro ów wieśniak na kamieniu stojący postrzegł nadchodzącego, zapytuje po słowiańsku (Słowianami bowiem są Karyntowie): Kto jest ten co się tu zbliża w tak spaniałym pochodzie? Odpowiadają dokoła stojący: To książę jest tej ziemi. Na to ów (chłop): Jestli on sprawiedliwym sędzią? Stara się o dobro ojczyzny? Godzienli stopnia który zajmuje? (…) Odpowiadają wszyscy: Jest nim i będzie. Wtedy ów (chłop): Pytam – jakim prawem usuwa on mię z mojej siedziby? Na to marszałek odpowiada: Miejsce to kupuje on od ciebie za 60 srebrników; chudoba ta będzie twoja! (pokazując na krowę i szkapę). Ubiór takoż książęcy, który niedawno z siebie zrzucił w darze ci się dostanie i będziesz mieszkał w chacie swej wolny, żadnych podatków nie płacąc.
Po tej rozmowie wieśniak dawszy lekki policzek książęciu, zaleca mu być sprawiedliwym sędzią, i zabierając ze sobą chudobę, miejsca swego mu ustępuje. Książę zaś na kamień wstąpiwszy wywija w powietrzu gołym mieczem i na wszystkie strony się obracając przyrzeka, iż będzie sprawiedliwym sędzią. (…) i wodę w kapeluszu wiejskim sobie podaną pije książę, jakoby na znak że używanie wina potępia.(…) po odbytym nabożeństwie składa książę swój chłopski ubiór, a wdziewa na się książęcy”.

Niestety, dzisiejsi rządzący krajami słowiańskimi nie pamiętają o Lestku II. No i skąd mają pamiętać skoro ich nikt o nim w żadnych szkołach nie uczy. Władca ludów między Bałtykiem a Adriatykiem i Morzem Czarnym – Pan Międzymorza – dlatego powstrzymał Cezara, bo nigdy nie zapomniał co w życiu władcy jest najważniejsze – skromność, trzeźwość, wiedza, waleczność, ale też spryt (przemyślność).

Wcześniej o Lestku/Leszku Birrwicie/Przemyśle Ariowicie (to imiona tego samego władcy!) pisaliśmy już we wpisach:
„Monety z Krakowa na statkach Wenedów przed naszą erą”
„Leszek szwagier Cezara”

GRAFIKA: z fronda.pl

Jeśli masz ochotę – zapisz się na ukazujący się raz w tygodniu newsletter informujący o nowych wpisach na naszym blogu. Wystarczy przysłać e-mail z hasłem NEWSLETTER w tytule na adres: rudaweb.pl@gmail.com

RudaWeb

Komentarze: 18

  1. Generalnie w odpowiedzi dla Tanatora:
    Kronika Miorsza i Dzierzwy (Mierzwy, franciszkańska) to różne źródła. Karol Szajnocha jest dla mnie znakomitym przykładem bajkopisarza – normańscy Lechici założyli według niego Polskę. Jan Baszkiewicz to specjalista w zakresie historii prawa, a nie hermeneutyki – nie znam jego dokonań w analizie kronik. Franciszek Smolka – symbol ugodowości wobec zaborców. Zresztą tak jak w ogóle krakowscy konserwatyści, cofający kreatywność romantyków. Dlatego wierzę Bielowskiemu i jego analizie.

    • Z odpowiedzi wynika, że argumentów merytorycznych raczej się nie doczekam (Szajnocha bajkopisarz, Smolka ugodowiec. Jedyny nieomylny to Bielowski?). Gwoli krótkiego sprostowania: sam Bielowski przyznał, że Miorsz = Mierzwa (Dzierzwa), więc jest to jedno źródło a nie kilka. Powoływałem się na Banaszkiewicza (Jacka) mediewistę, a nie Baszkiewicza Jana.

      • We „Wstępie krytycznym do dziejów Polski” Augusta Bielowskiego, Lwów 1850 r., autor podkreśla – „Miorsz zwany mylnie Dzirswą” – było więc odwrotnie niż Pan pisze.

        Na ss. 29-32 tego dzieła Bielowski precyzyjnie opowiada jak doszło do pomieszania Kroniki Miorsza z innymi (m.in. Kadłubka oraz kolejnymi przypisywanymi Dzierzwie w późniejszych jej wydaniach rękopiśmiennych, jak i drukowanych). Jeśli wczytamy się w tekst Bielowskiego, to odkryjemy ten mechanizm „wzbogacania”(choć Bielowski ze względu na formę XIX-wiecznej polszczyzny jest trudniejszy w odbiorze niż prace prof. Jacka Banaszkiewicza, piszącego – przyznaję – z wielką erudycją i znakomitym, klarownym językiem). Kolejne wydania edytorzy wzbogacali rocznikami albo dopiskami innych kronikarzy. Tymczasem Bielowski dysponował tekstem tej kroniki, kończącym się na czasach Kazimierza Odnowiciela. Ten egzemplarz miał nie dotrwać do naszych czasów. Znane są tylko wersje „wzbogacone”, z dopisanymi wydarzeniami już po śmierci Miorsza. Stąd kontrowersje w datowaniu Miorsza i pomieszanie go z Dzierzwą. Zachęcam do lektury Bielowskiego. Tym bardziej, że nie jest bezkrytyczny wobec omawianego źródła – jednak stanowczo uznaje je za najstarszą polską kronikę, która dotrwała do XIX wieku. Nie ze wszystkimi wywodami Bielowskiego zgadzam się, ale nie mam powodów posądzać go o nierzetelność. To samo sądzę o ustaleniach prof. Banaszkiewicza – doceniam, ale nie do końca podzielam. O Szajnosze i Smolce tego napisać nie mogę.

      • Ma Pan rację co do pomieszania wybitnego historyka prawa i znakomitego mediewisty. Zresztą w odpowiedzi dla Tanatora skorygowałem ten błąd. Czytałem Małeckiego kilka dni temu, jak na pewnym blogu ktoś się pomylił, podając jego pracę za dowód na istnienie Wielkiej Lechii. Oczywiście, jest inaczej – to próba demaskatorska. Osobiście wniosków Małeckiego jednak nie podzielam.

    • „Kronika Polaków i Lęchitów” napisana ok. 1030 r. n.e. przez Miorsza (pochodzącego z Anglii). Zaginęła w XX w.. Znana z opisów i szerokich cytatów, głównie przytoczonych przez Augusta Bielowskiego, który ustalił, że późniejsi kronikarze staropolscy powielali informacje Miorsza, a mają one pokrycie m.in. w „Geticach”.

      • Z tym, że Bielowski utożsamiał Miorsza z Dzierzwą. Kronika Dzierzwy jest dziełem XIV wiecznym. Przeciwko starożytności tej kroniki, wskazując na błędną koncepcję Bielowskiego, już w XIX wieku wypowiadali się i Szajnocha i Smolka. Współcześnie nie budzi to w ogóle wątpliwości (prace np. Banaszkiewicza). Jeżeli ktokolwiek czerpał to Dzierzwa z Kadłubka a nie odwrotnie. Kronika Miorsza jako dzieło XI wieczne nie istnieje.

        • Bielowski przeprowadza analizę porównawczą Miorsza ze źródłami starożytnymi i jego koncepcja jest dla mnie logiczna. Polscy „oficjalni” historycy nie wierzą zapisom naszych kronik dla czasów przedchrześcijańskich. Mimo potwierdzeń faktów w nich zawartych w obcych źródłach. Dlatego nie za bardzo wierzę „oficjalnym” historykom. Przykładem dogmatyzmu „profesury” może być moja analiza w: http://rudaweb.pl/index.php/2016/12/08/celtyckie-kpiny-z-rozumu-a-dziewanna-marzanna/

          • Wydaje mi się, że odpowiedź zbacza z tematu. Kwestia Państwa wiary czy niewiary współczesnym historykom jest nieistotna. Proszę mi wyjaśnić gdzie tkwi wg Państwa błąd w datacji kroniki Dzierzwy i krytyce odosobnionej koncepcji Bielowskiego? A także poczynionym już w drugiej połowie XIX wieku ustaleniom że to Kadłubek był inspiracją dla Dzierzwy a nie odwrotnie. Wiara to trochę za mało.

    • Oto fragment naszego tekstu: „Natomiast Bielowski relacjonował: „Słyszano więc w Czechach o Przemysławie, czyli Lestku wtórym (Birrwiście) – trzecim, jeśli weźmiemy pod uwagę Lecha Wielkiego, założyciela narodu”.
      Tak więc już w XIX wieku ustalono, że numeracja „naszego” Lestka zmieniała się w zależności od tego kto uznawał Lecha za pierwszego Lestka, a kto nazywał go Lechem Wielkim. My przyjęliśmy, że Lech, założyciel narodu to nie Lestek I, ponieważ Lech i Lestek to nie to samo imię. Lestek to synonim Przemysła, czyli człowieka przemyślnego lub błyskotliwego, mądrego. Lech pochodzi od władca, pasterz. W tej sytuacji Lestkiem/Leszkiem III byłby Leszek Awiłło Uznany, a więc następca Lestka II, który zginął w 45 r. p.n.e.. W naszych ustaleniach nie kierujemy się kroniką Prokosza, ponieważ jej wartość jest problematyczna.

        • W jednych annałach głucho, w innych – nie. Pan Sattivasa doskonale wie o co chodzi. Pan Szczecho też zna annały, które po krytycznej obróbce będą podobnej wartości co sattivasowe 🙂 Namawiamy do wspólnego pochylenia się nad starymi źródłami, bez okopywania na przeciwstawnych szańcach. Niestety zapisy ze starych kronik dla czasów przedchrześcijańskich są wprost nieprzekładalne na dzisiejsze normy – wymagają pieczołowitej rekonstrukcji, nie tylko analizy porównawczej z innymi zapisami, ale także z wieloma naukami pomocniczymi (w tym takimi, jak genetyka czy antropologia fizyczna, etnografia itp.) i odwagi interpretacyjnej. Oczywiście, w miarę możliwości bez ingerencji kosmitów 🙂

          • mi sie wydaje, że numeracja jest jedna, Lestek I ten co walczył z Aleksandrem Macedońskim, potem bezkrólewie, potem Lestek II ten co wygrał zawody jeździeckie i potem jego syn Lestek III czyli Ariowist

          • aha, prosze mnie nie porównywać do tego czegoś wyżej (Stattivasy) bo ja w przeciwieństwie do niego nie jestem durniem, a on widze juz nie mógł liczyć na jakąkolwiek atencje na youtube więc przeniósł sie tutaj

        • Sattivasa, to znowy ty, tu też trollujesz, zajmij się czymś konkretnym, na przykład wpływem wysokiej kultury koczowniczych Chazarów na prymitywnych, osiadłych Słowian w Europie Środkowej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *