Handel – branża na specjalnych prawach

handel-w-niedziele-2

Trwa dyskusja zmierzająca do zakazu handlu w niedziele. Sprzedawcy krzyczą pod niebiosa: „Oddajcie nam niedziele”. Czy ludzie pracujący w innych branżach są jacyś gorsi? Nie rozumiem tej dyskusji. Jeśli ma być sprawiedliwie – należy wszystkim zakazać pracy w niedziele.

Przez kilka lat pracowałam w gazecie codziennej. Kiedyś – jak w każdą niedzielę – jechałam do pracy. Po drodze spotkałam znajomego.
– Cześć, na niedzielny spacerek? – spytał.
Roześmiałam się i wytłumaczyłam, że do pracy, i to do późnego wieczora. Znajomy zrobił wielkie oczy:
– W niedzielę? Przecież w niedzielę nie ma w kioskach nowych gazet!
– A niby kiedy przygotowuje się wydanie poniedziałkowe? – spytałam.
Dodam, że często pracowałam również w soboty, sylwestra, a nawet w wigilię (oczywiście nie co roku). Czy chciałam mieć wolne niedziele? No kto by nie chciał, ale wybrałam taką a nie inną pracę, więc nie narzekałam. Nie zauważyłam, by moje życie rodzinne zostało zrujnowane, mimo, że mąż też często pracował w czasie potocznie uznawanym za wolny. Po prostu uzupełnialiśmy się. Dzieci wyrosły na mądrych i dobrych ludzi. Nie mają problemu by – jeśli jest taka potrzeba – zrobić coś zawodowego w czasie, kiedy inni nie pracują, ale też nie są „niewolnikami” pracy.

Ludzi pracujących w handlu chyba nikt pod pistoletem do pracy „za ladą” nie zmuszał. Skoro tak wybrali (lub nie znaleźli innego zajęcia) to powinni pogodzić się z pracą w niedziele, tym bardziej, że czasy kiedy ogół społeczeństwa kończył pracę o 16 i miał czas na większe zakupy w tygodniu – minął bezpowrotnie.

Tymczasem we wrześniu trafił do Sejmu projekt ustawy ograniczającej handel w niedziele. Na stronie www.wolnaniedziela.pl czytamy: „W ocenie pomysłodawców projektu obecna sytuacja, w której niedziela jest traktowana w handlu wielkopowierzchniowym jak normalny dzień roboczy, całkowicie rujnuje życie rodzinne pracowników sklepów. – Cóż z tego, że kasjerka w hipermarkecie zamiast niedzieli dostanie dzień wolny np. we wtorek, gdy jej mąż jest wtedy w pracy, a dzieci w szkole? – pytał z sejmowej mównicy przewodniczący Krajowego Sekretariatu Banków, Handlu i Ubezpieczeń NSZZ Solidarność.”

Zasadniczo – niby racja, ale… to jakieś bardzo wybiórcze potraktowanie tematu. Na tej samej stronie zamieszczono plakaty do ściągnięcia i wydrukowania, które epatują rozpaczliwymi hasłami: „Oddajcie nam rodziców w niedziele”, „Twoja wolność to niewola innych” itp. To jeden z tych plakatów:

handel-w-niedziele-3
Szczególnie urzekło mnie hasło „Panie Boże spraw, żeby mama była ze mną w niedzielę w domu!” – w kontekście licznych wyjątków, które przewiduje ustawa. Otóż według związkowców pan Bóg nie musi dbać o te dzieci i ich mamy, które pracują w niedziele m.in. w piekarniach, sklepach usytuowanych na dworcach kolejowych i lotniskach czy w kioskach z prasą. Wyjątkiem mają być też m.in. stacje benzynowe, apteki czy kwiaciarnie. Matki będące właścicielkami osiedlowych sklepików też mogą pracować w niedziele (a więc zostawiać w domu zrozpaczone dzieci), pod warunkiem, że za ladą staną osobiście.

Na dodatek w niedziele pracuje nie tylko handel i kto powiedział, że dzieci potrzebują w niedziele jedynie matki? Tak więc pozamykajmy w ten dzień stacje pogotowia i szpitale. Strażakom i policjantom dajmy wolne. Na stacjach benzynowych też pracują ludzie, którzy mają dzieci – skoro można wcześniej zrobić zakupy (jak radzą związkowcy), to można też wcześniej zrobić zapas paliwa. Dlaczego trzeba tankować w niedzielę? Pracownicy pogotowia energetycznego i wodociągowego też powinni mieć wolne – przecież można przeżyć dzień bez prądu i wody.

Inne działki zawodowe: teatry, kina, restauracje – zamknąć ku radości niemal osieroconych dzieci. Na portalach informacyjnych nie powinny pojawiać się żadne nowe informacje. Nie powinna działać telewizja i radio. Tam przecież też pracują ludzie, którzy są rodzicami.

I jeszcze jedno – stanowczo należy zabronić wyjazdów do pracy do innych krajów. Jeśli dziecko kobiety pracującej w hipermarkecie wylewa za nią rzewne łzy w niedziele, to co powiedzieć o dzieciach, które nie widzą nawet obojga rodziców przez miesiące, albo i lata…

P.S. Wracając do handlu: z reguły nie robię dużych zakupów w niedziele. Nie rozumiem rodzinnych wycieczek do hipermarketów. To jakieś wypaczone rozumienie wspólnego, rodzinnego, niedzielnego wypoczynku. Tymczasem w weekendy galerie handlowe pełne są rodzin z dziećmi, czyli ludziska spragnieni są takiej rozrywki. Skoro artyści mają wzięcie w weekendy, to czemu popularność swojej publiki mają odrzucać ekspedientki?

FOT: RudaWeb

Jeśli masz ochotę – zapisz się na ukazujący się raz w tygodniu newsletter informujący o nowych wpisach na naszym blogu. Wystarczy przysłać e-mail z hasłem NEWSLETTER w tytule na adres: rudaweb.pl@gmail.com

RudaWeb

Komentarze: 2

  1. Handel w niedziele faworyzuje zagraniczne wielkopowierzchniowe markety, a dyskryminuje polskie małe sklepy, które z różnych powodów nie mogą pozwolić sobie na sprzedaż w niedziele. Należy wprowadzić zakaz, z wyłączeniem małych punktów sprzedaży artykółów pierwszej potrzeby.

  2. Artykuł demagogiczny.
    Handel w niedzielę niczemu i nikomu nie służy, nawet tym, którzy twierdzą, że nie mają czasu poza niedzielą na dokonanie zakupów. Bardzo źle świadczy o ich pracy, że muszą tyrać 6 dni w tygodniu po 12 godzin na dobę, więc podświadomie chcą innych wrzucić w taki sam styl pracy.
    Człowiek tyle wyda, ile ma pieniędzy, zrobi to w czasie 6 dni lub 7 dni, bez różnicy, więc często uzywany argument o tzw. spadku obrotów jest fałszywy i źle znowu świadczy o osobach, które go używają.

Skomentuj Robert Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *