Potęga kotła Słewów

kociol-slewski-2

Takie miedziane kotły znaleziono na świecie tylko dwa. Jeden na Morawach, wiązany z klęską Rzymian w wojnach markomańskich, a drugi na Kaszubach. Tam, pod Lęborkiem, ponad 40 lat temu archeolodzy odkryli największe cmentarzystko w starożytnej Europie Środkowej, a na nim bogato wyposażony grób z początku naszej ery.

O ile morawski kocioł można próbować przypisać wyposażeniu mogiły wybitnego króla Słewów – Marobuda, który wstrząsnął najpotężniejszym imperium starożytności, to kaszubski artefakt nie ma domniemanego właściciela. Wiadomo jedynie, że oba są ozdobione twarzami słewskich wojowników. Tylko oni zaplatali swoje włosy w charakterystyczny kok. Oni też, jako nieliczni w historii, powstrzymali agresję Rzymu.

Pomorski kocioł z Czarnówka jest dotychczas jedynym znaleziskiem, podobnym do naczynia znalezionego w grobie królewskim w miejscowości Mušov na Morawach. Zdaniem archeologów kocioł pochodził z Rzymu i mógł być częścią daniny, bowiem po wojnach markomańskich Cesarstwo zostało zmuszone do płacenia podatków władcom Słewów. Były to tzw. subsydia Kommodusa, od imienia cesarza upokorzonego trybutem na rzecz barbarzyńców z Północy.

Skarby cudzoziemskie i krajowe

W mogile anonimowego władcy z początków naszej ery, który ściągał daniny od Rzymian, oprócz kotła znaleziono liczne wyroby ze srebra i złota. W tzw. „grobach książęcych” pod Lęborkiem wykopano wiele kunsztownie wykonanej biżuterii. Tu naukowcy nie zasłaniają się wszechmocnym Rzymem i przyznają, że znaczna część precjozów mogła być wykonana w słewskich warsztatach. Specjaliści mówią o germańskich jubilerach, jednak jak już dobrze wiemy, chodzi o rzemieślników z ziem naszych przodków w linii prostej – Słewów. Biżuterię wykonywano w misternych technologiach. Mistrzostwo starożytnych jubilerów z Pomorza najlepiej widać na przykładzie srebrno-złotych paciorków i wisiorków z cieniutkiej folii, delikatnego filigranu i drobnych granulek. Jeden z wisiorków opleciony jest filigranem o grubości zaledwie 0,21 mm. Archeolodzy twierdzą, że kaszubscy jubilerzy już w II w. n.e. zaczęli używać w swojej pracy małych tokarek.
Odkryto też srebrne puchary do picia, które Rzymianie wręczali komuś znacznemu, by rozpocząć z nim negocjacje dyplomatyczne. Cmentarzysko w Czarnówku scharakteryzował zespół archeologów w pracy: „Złoty wiek – Czarnówko w okresie wpływów rzymskich i w okresie wędrówek ludów”.
Groby z podobnym wyposażeniem w tym okresie odkryto w wielu miejscach pomiędzy Łabą a Wisłą – zgodnie z opisanym przez Tacyta zasięgiem związku słewskiego.

We wcześniejszych pochówkach w Czarnówku znaleziono m.in. typowe dla kultury pomorskiej mogiły, z urnami twarzowymi, które znane są także z Etrurii. Jednak Etruskowie bardzo schematycznie przedstawiali na urnach twarze zmarłych. Dopiero kultura pomorska idzie dalej – urny nie tylko przedstawiają oblicza, ale także obrządek pogrzebowy: księżyc, zachodzące słońce, las, stos ofiarny czy ostatni środek transportu zmarłego.

Rzeczpospolita wojów

Związek Słewów był potężnym przeciwnikiem. Dysponował stale gotową do boju stutysięczną armią, tworzoną przez klasę wojów-gospodarzy. Oto jak opisuje ich rzymski historyk: „Zajmują (…) większą część Germanii, podzieleni na plemiona i związki, chociaż w całości zwą się Słewami (łacińska oryginalna pisownia: Suevi – dop. RudaWeb). Osobliwością tego ludu jest zaczesywanie włosów na bok i podwiązywanie ich w węzeł. W ten sposób Słewowie odróżniają się od pozostałych (…). Tak się troszczą o wygląd, lecz nic w tym zdrożnego. Nie dla spraw miłosnych bowiem to czynią, lecz – gdy wyruszają na wojnę – zdobią się tą fryzurą. Dla dodania sobie wzrostu i wzbudzenia strachu w oczach wroga.”

Z kolei w XIX w.n.e. Wacław Aleksander Maciejowski, wybitny polski historyk, który udowadniał słowiańskość Słewów, tak – w oparciu o starożytne źródła – opisał organizację ich armii: „Na sto powiatów dzieliła się rzeczpospolita swewska, z których każdy rok rocznie wystawiał po tysiącu wybrańców do wojny, zaopatrywanych w potrzeby przez resztę pilnujących roli mieszkańców. Tych po upływie roku luzowali w służbie wojskowéj wiejscy pracownicy, a wojacy szli znowu do roli, i na stotysięczną owę gromadę wojujących pracowali współbraci. Czoło wojska stanowiła piechota, jazda znaczyła mniéj. Ta dosiadając rumaków oklep łatwo zeskakiwała z koni, by stawać i walczyć w szeregach piechotnych: czém właśnie najwięcéj łamała rzymskie szyki, w okamgnieniu napełniając przerzedzone od ich oręża piechotników swych kupy.”

Natomiast ustrój ich państwa Tacyt opisał jako wiecową demokrację. Wodzowie byli wybierani i z woli wyborców mogli w każdej chwili stracić urząd.

Z tak zorganizowaną wspólnotą wolnych ludzi, gotowych w każdej chwili do walki, zderzyło się w latach największej ekspansji cesarstwo rzymskie i połamało na niej zęby swojej wojennej machiny legionów. Upokorzeni lud i senat Rzymu musieli wykupywać się północnemu imperium daninami w słewskich kotłach.

NA ZDJĘCIU: kocioł słewski z Czarnówka, eksponat muzeum w Lęborku.

 

Jeśli masz ochotę – zapisz się na ukazujący się raz w tygodniu newsletter informujący o nowych wpisach na naszym blogu. Wystarczy przysłać e-mail z hasłem NEWSLETTER w tytule na adres: rudaweb.pl@gmail.com

RudaWeb

Komentarze: 7

  1. Hola, Hola. Trafiłam tu zupełnym przypadkiem i jestem w szoku po tym co przeczytałam. Jakie wykształcenie posiada osoba, która pisała ten tekst? Takiego stosu bzdur nie czytałam już bardzo dawno. Jacy Słewowie? Jacy przodkowie w linii prostej? Jaka danina od Rzymu? Jestem z wykształcenia archeologiem i oczy mnie bolą, jak czytam takie brednie. Fryzura przedstawiona na kotle z Czarnówka, to tzw. węzeł SWEBSKI. Kocioł został prawdopodobnie przekazany jako dar polityczny. Proszę mi wierzyć, opieranie się na publikacjach z XIX wieku nie jest rozsądne. Polecam spróbować zmienić tematykę bloga, ta ewidentnie Państwu nie wychodzi.

    • Autor wpisów historycznych jest historykiem archiwistą z wykształcenia. Dlatego m.in. wie, że forma Swebowie to jakaś nowomowa, która nie ma nic wspólnego z formą oryginalną Suevi. Tak więc „węzeł Swebski” – to nazwa nie mająca pokrycia w źródłach czytanych w języku oryginału (Cezar, Tacyt). Ponadto zarzut korzystania z logicznych opracowań XIX-wiecznych powinien być skontrowany wiedzą XXI-wieczną, np. z genetyki genealogicznej, antropologii fizycznej czy paleolingwistyki. Akurat te najnowsze ustalenia zgadzają się z ustaleniami Bogusławskiego lub Bielowskiego, a nie np. Kossiny. Życzymy konstruktywnej autorefleksji poznawczej 🙂

  2. Świetne.
    Z jedną uwagą. Rozumiem, że pod mianem Słewów istnieją Słowianie? Kok na głowie wojownika słowiańskiego był modny właściwie na całej Słowiańszczyźnie. Jedynie nasi Górale zaplatali warkocze – kosy. U Awarów jest to zauważone przez kronikarzy bizantyjskich.
    Moda na kok słowiańskiego wojownika została przeniesiona wraz z Ariami do Indii. Do dzisiaj, Sikhowie, wojownicy hinduizmu, noszą kok pod swym turbanem

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *