To lubię – Nouvelle Vague


Letnie popołudnie, rozgrzany piasek plaży, nadmorska bryza i słodkie lenistwo. To moje skojarzenia z pierwszą płytą francuskiej grupy Nouvelle Vague.

Marc Collin i Olivier Libaux założyli ją w 2003 r. Rok później wydali swoją pierwszą płytę o jakże zaskakującym 🙂 tytule: „Nouvelle Vague”. To wprawdzie covery, ale jakże smakowite. Kołyszą w rytmie bossa novy. Lound music przenosi w klimat wakacji w zagubionym hoteliku. Chillout. Błogi spokój. Wielki błękit. Nieograniczona przestrzeń. Wszystko w d… Nic tylko marzyć jak Dyzio na łące. Kawka, papierosek, szklanka whisky lub czerwonego wina, albo zimnej wody z cytryną – co kto lubi. Cytując klasyka: pani ma relaks. Słowem: wypoczywamy.

Lubię słuchać tych dźwięków właśnie wtedy, kiedy chcę odpocząć, ale również kiedy pracuję (wprowadza miły nastrój, ale nie rozprasza). Idealna jako muzyczne tło przyjacielskiego spotkania. Randka w dyskretnym „towarzystwie” Nouvelle Vague… Ech… A drzemka np. w bujanym fotelu – najlepsza z możliwych.

Na tej płycie usłyszymy utwory m.in. Joy Division, Depeche Mode, The Sisters of Mercy czy The Cure.

RudaWeb

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *