Podczas przedświątecznych zakupów rozbawił mnie widok zabawek, które – jak rozumiem – dzieci miały znaleźć pod choinką. Ciekawe ile dzieciaków marzy o… kibelku.
Nie jestem z tych, co to udają, że pewne sfery życia nie istnieją, ale wizja zabawy w robienie kupy wydaje mi się dziwaczna. Niestety nie sprawdziłam czy w komplecie był również gotowy, „pachnący” efekt przerobu świątecznego jedzenia. A co? Jak się bawić, to się bawić 🙂 Oczywiście wiem, że się czepiam, ale już taka natura Rudej. Jako dzieciak wolałabym chyba jednak znaleźć pod choinką coś przyjemniejszego.
Mam wrażenie, że kolejną zabawkę sponsorował McShit. Drewniany burger z drewnianym serem i drewniane frytki do tego. W zestawieniu z niedawną akcją zabraniającą sprzedaży w szkolnych sklepikach naszych tradycyjnych drożdżówek wydaje mi się to kontrakcją, wychowującą kolejne pokolenie śmieciożerców.
No i coś dla dorosłych. Uroczy, dyskotekowy pudelek-koszmarek z serii „łapacz kurzu”…
…albo porcelanowy piesek naturalnej wielkości bez funkcji merdania ogonem. Brrrr…
To ja już chyba jednak wolę dostać w prezencie kapcie i piżamkę, której nigdy nie używam.
FOT: RUDAWEB.PL