Polonio, nie organizuj nam życia w kraju

Mazowsze_Spotkanie_opłatkowe_w_Sejmie_2013

Polaku, jeśli mieszkasz poza granicami kraju od kilku lat i nie zamierzasz tu wrócić – nie idź do urny wyborczej. Nie wiesz jak obecnie wygląda tu życie i nie wiesz, czego nam potrzeba. Nie urządzaj nam życia.

Polska jest podzielona w dziwny sposób. Ci, którzy osiągnęli sukces materialny nie wiedzą już jak wygląda tu prawdziwe życie, jak wyglądają prawdziwe problemy – nie te, jaki samochód wybrać. Zadzwoniłam kiedyś służbowo do pani dyrektor, czy prezes, jakiegoś banku. Miała wytłumaczyć czytelnikom mojej ówczesnej gazety na czym polega pewien problem finansowy. Zaczęła snuć kompletnie niezrozumiałe opowieści. Poprosiłam, żeby powiedziała to tak, żeby istotę rzeczy zrozumiał każdy – nie tylko finansista. Kobieta rozpoczęła tłumaczenie: „Weźmy za przykład osobę, która zarabia 1 tys. zł.” Po chwili namysłu stwierdziła: „Nie, dzisiaj nikt tyle nie zarabia. Weźmy za przykład osobę, która zarabia 10 tys. zł”. Pokazała w ten sposób, że jest kompletnie odklejona od rzeczywistości, bo przecież tutaj większość ludzi zarabia 1-2 tys. zł. Podobnie bujają w abstrakcji politycy. Udowadniają to słynne od roku „taśmy” z podsłuchami rządzących. Elżbieta Bieńkowska (od 2013 do 2014 wiceprezes Rady Ministrów i minister infrastruktury i rozwoju, od 2014 Europejski Komisarz ds. Rynku Wewnętrznego i Usług) mówi na nich do Pawła Wojtunika, szefa CBA, o pensji swojej znajomej: ” Ona mówi: ja dostawałam, powiem ci 6 tysięcy… 6 tysięcy… Rozumiesz to? Albo złodziej, albo idiota… To jest niemożliwe, żeby ktoś za tyle pracował”. No tak, większość narodu to złodzieje, albo idioci.

Nie, nie twierdzę, że Ci, co opuścili Ojczyznę mają życie usłane różami. Mówię tylko, jak łatwo oderwać się od rzeczywistości. Niezależnie od tego, czy życie zmusiło do emigracji, czy był to własny wybór, to po kilku latach życia na obczyźnie, w innych warunkach, wśród ludzi o innej mentalności, nie sposób wiedzieć, jak naprawdę wygląda życie w starym kraju. Czym innym jest przeczytanie w internecie o problemach ze służbą zdrowia, czym innym osobiste stawienie się pod przychodnią o godz. 4 rano, przy 20 stopniach mrozu, by być może dostać się do lekarza specjalisty. Czym innym obejrzenie w wiadomościach newsa o zasiłku dla bezrobotnych, czym innym życie za 568,50 zł netto (obecna wysokość zasiłku) przy polskich cenach. Jeśli nie wiecie co za to można kupić – poszukajcie w necie (najtańsza pralka – 900 zł, czynsz za wynajmowane mieszkanie 1-2 tys. zł, przy banalnej chorobie w aptece stówka pęka lekką ręką itd.)

Polonusi, jeśli chcecie przy okazji wyborów wybierać nam władze, a co za tym idzie ich priorytety (np. gospodarka czy dyżurny temat wyborczy – wprowadzenie zakazu aborcji) to miejcie odwagę wrócić do kraju i żyć z konsekwencjami swoich wyborów. Polskość to nie tylko sentymentalne występy zespołu „Mazowsze” (na zdjęciu). Życie to codzienne zmaganie się z decyzjami wybranych władz.

Uprzejmą prośbę o ominięcie urny wyborczej kieruję tylko do tych Polaków na obczyźnie, którzy zapuścili tam korzenie i nie mają w planach powrotu. Macie swoją, inną już od naszej rzeczywistość. Przyjazd do Polski na wakacje nie usprawiedliwia wybierania nam władzy, z którą nas zostawiacie. Polaków, którym nasza ukochana Ojczyzna dała w kość na tyle, że próbują ratować swój budżet pracą za granicą za bardziej godne pieniądze, którzy chcą tu wrócić, i Polaków w kraju – gorąco zachęcam do udziału w wyborach, choć jest to wybór między dżumą, a cholerą…

FOT: wikipedia.org / Adrian Grycuk

RudaWeb

Komentarze: 3

  1. Za granicę wyjechali ostatnio ci co nie godzili się na to co tu się dzieje. Mają więc prawo starać się o zmianę tutejszej sytuacji aby móc tu wrócić. Nie wszyscy wyrzekli się swojego dziedzictwa. Kto się wyrzekł na pewno nie głosuje.

  2. Polak nie musi się uczyć angielskiego wystarczy, że Polki się wystawiają na eksport, na kazdej możliwej płaszczyźnie. Są jak carte blanche…mogą się nauczyć kazdego języka, mogą być kim zechce ich obcokrajowiec, moga zostać arabką lub mieszkanką Konga, mogą przyjąć wiarę żydowską lub „murzyńską” w duchy przodków. Będą lojalne jesli chodzi o wychowywanie dziecka z dala od kultury rodzimej, na życzenie np. męża Anglika, nawet kiedy on tego nie widzi będzie tłoczyła angielski w głowę biednego dziecka. Są idealnie wykształcone – ogólnie i jak to się pisze na CV ze zdolnością „szybkiego uczenia się”. Byle tylko zostać przygarniętą, przez zagraniczniaka i byle tylko utrzymać ten status. Mąż obcokrajowiec – w małych miejscowościach kojarzący się ze zwycięstwem w życiu 😉 Obserwuje ten szał na obcokrajowca w Warszawie i przyglądam się temu ze zdumieniem. Każdy kto mieszka za granicą też wie o czym mówie.

  3. Temat jest super, chociaż ujęłaś go bardzo delikatnie. Od dziesięciu miesięcy przebywam w Nowym Jorku i przyglądam się naszej kochanej Polonii, tej trochę starszej, ale jeszcze w wieku produkcyjnym. I gotuję się, kiedy słyszę jak tu ludzie emocjonują się wyborami w Polsce. Porównałabym to może do jakiegoś rodzaju gry emocjonalnej. Dziwi mnie, bo Polacy uczestniczą tu w polskich wyborach, ale jako obywatele amerykańscy, bo większość nimi jest, w amerykańskich wyborach nie uczestniczą i specjalnie się nimi nie interesują. No przecież tu mieszkają, są obywatelami, więc dlaczego nie? Jak do tej pory poznałam tu tylko jednego człowieka, który powiedział, że on nie głosuje i nie interesuje się polskimi wyborami, bo mieszka tu, bo kiedyś wybrał. Zainteresowanie nauką języka wśród w.w. Polonii jest/było minimalne, bo po co? Przecież sklepy, kościół, znajomi, a nawet bank, wszystko jest polskie. Spotkałam tu Polaka, który jest obywatelem USA, mieszka tu już ponad 20 lat i twierdzi, że Ameryka to dla niego tylko praca i łóżko, bo pozostały czas spędza z Polakami. Wiem z opowieści, że Polonia gromadnie uczestniczy w imprezach organizowanych przez polski kościół – Andrzejki, Sylwestry, czy co tam jeszcze. Kościół jest tu bardzo ważny, wszystkie dzieci tych Polaków w Ameryce, których poznałam, albo słyszałam z ich opowieści, są lub były ministrantami/ministrantkami, przy okazji różnych świąt ubierają się w polskie stroje ludowe… Powiedz, ile razy w życiu byłaś ubrana w ludowy strój, bo ja nigdy. A może chociaż widziałaś na żywo, dotknęłaś, jakiegoś ludowego stroju, bo ja też nigdy, nie liczę ekspozycji w Muzeum Kaszubskim. No a w Ameryce to jest realne. No i jak taki Polak ma nie głosować w polskich wyborach, przecież to jego Polska! Dołączam do apelu: Polonio nie organizuj nam życia w kraju!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *