Wiata w cenie domu

11891184_1629497804000914_7805006666545042413_n

 

Postawienie 81 wiat na przystankach autobusowych w Kielcach kosztuje 32 mln zł. Znaczy jedna wiata kosztuje średnio 400 tys. zł. Bogate miasto, bogaty kraj.

Kielczanie czekają na zimę, żeby sprawdzić, czy za tę cenę miasto nie zrobiło im niespodzianki w postaci podgrzewanej kostki brukowej, by stopy nie marzły w oczekiwaniu na autobus. Już teraz są rozczarowani, bo na przystankach nie ma darmowego piwa i drinków z palemką, albo chociażby chłodnej wody.

Nawet jeśli w cenę wliczone jest ułożenie kawałka chodnika, to średnio rozgarnięty człowiek widzi, że to drogo. Jednak władze miasta dzielnie tłumaczą w mediach, że takie są koszty, bo to podobno 81 odrębnych, dosyć skomplikowanych inwestycji. Z analizy kosztorysu, którą zrobiła kielce.gazeta.pl wynika, że już „sama konstrukcja wiaty – stalowa i ocynkowana – ma kosztować razem z montażem ponad 80 tys. zł. Kolejne 26 tys. zł pochłonie tzw. palowanie, czyli wykonanie fundamentów.” Każda firma dałaby się posiekać za takie zlecenie.

Podobno fundamenty muszą być odpowiednio wytrzymałe, bo powierzchnie wiaty zachowują się jak żagiel w czasie silnego wiatru. W Kielcach musi wiać silniej niż nad morzem, bo np. w Pruszczu Gdańskim w 2010 r. postawiono cztery wiaty autobusowe za 76 tys. zł (informacja z pruszczgdanski.naszemiasto.pl). Z kolei portal lodz.naszemiasto.pl w 2014 r. doniósł, że przy ulicy Kopernika 56 w Łodzi stanęła wyjątkowa wiata: „Zielona wiata w secesyjnym stylu wykonana jest z żeliwa i hartowanego szkła. Koszt jej wybudowania wynosi 3,5 tys. zł. To dwa razy więcej niż cena zwykłej wiaty przystankowej”. Może wiaty kieleckie są z platyny?

Wracając do ceny 400 tys. zł za jeden przystanek. Za taką cenę można wybudować całkiem przyzwoity dom. Mnożąc to przez 81 przystanków – chyba wszyscy bezdomni mieliby w Kielcach przyzwoity dach nad głową.

IMG_0039

FOT: RUDA

Żeby było śmieszniej, wspaniałe perły kieleckiej architektury przystankowej póki co służą jedynie do podziwiania. Nie ma jak usiąść, bo brak ławek. Ludzie czekają na autobus np. pod drzewami, bo tu chociaż nie pali słońce i mniej kapie za kołnierz (wiata kiepsko chroni przed deszczem).

Facebookowy profil „Zielone Kielce” przeprowadził dowcipny test miejsc, w których ludzie czekają na autobus. Na warsztat wzięli sławne, nowe kieleckie wiaty, statystyczne drzewo, statystyczny billboard wielkofotmatowy oraz – gościnnie – młodego ziemniaka. Szukali odpowiedzi na cztery pytania. Czy dany obiekt: chroni przed słońcem, chroni przed deszczem, zarabia na siebie, czy jest przyjazny środowisku (pominięto kwestię ceny). Najlepszym przystankiem okazało się drzewo. Na drugim miejscu – billboard. Na trzecim, mała niespodzianka – młody ziemniak! W uzasadnieniu czytamy: „Nie chroni ani przed słońcem, ani przed deszczem, ale za to jest w pełni ekologiczny. Jeśli jest ugotowany, można go przegryźć w oczekiwaniu na autobus. Gratulujemy!” Ostatnia jest wiata. „Reasumując, jeśli czekacie na autobus latem, a w okolicy nie ma billboardu, ani drzewa i akurat nie pada pod odpowiednim kątem, równie dobrze możecie stanąć pod ziemniakiem.”

11888083_718035138341272_2938613074598070444_n

FOT: ZIELONE KIELCE/FACEBOOK

RudaWeb

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *